środa, 15 maja 2013

Ku pokrzepieniu serc- 30 lat temu w Lubinie

Są mecze, które zapadają z różnych względów na długo w pamięci. Czy to ze względu na wynik, czy na stawkę, czy atmosferę na boisku lub trybunach. Gdyby dziś zorganizowano plebiscyt na najbardziej pamiętny mecz, z dużym prawdopodobieństwem palma pierwszeństwa przypadła by spotkaniu Arka Nowa Sól-Górnik decydującym o awansie do drugiej ligi. Przed laty takich pamiętnych meczy z udziałem biało-niebieskich było więcej. Trudno było by wybrać ten jeden jedyny. 15 maja przypada okrągła 30-letnia rocznica meczu Zagłębia Lubin z Górnikiem Wałbrzych, który wówczas był wydarzeniem wiosny na zapleczu ekstraklasy. Jest to pamiętny mecz nie tylko ze względu na stawkę, ale i całą otoczkę wokół spotkania. Oprócz zainteresowania ogólnopolskich mediów na te spotkanie wybrało się sporo kibiców z Wałbrzycha, którzy na dolnośląskie derby wybrali się albo prywatnymi samochodami lub (w większości) zorganizowanymi grupami dzięki zakładom pracy. Sezon 1982/83 był dla Górnika wyjątkowy, ale nie był ligowym spacerkiem. Przed startem rozgrywek niewielu stawiało piłkarzy Horsta Panica wśród murowanych faworytów rozgrywek - sezon wcześniej zespół zajął ósme miejsce, a skład praktycznie pozostał bez zmian. Lubinianie z kolei to wówczas byli na początku piłkarskiej drogi na szczyt. Wcześniej zaistnieli na początku lat 70-tych w PP, kiedy to dzielnie grali przeciwko Górnikowi Zabrze oraz dwukrotnie na jeden sezon zameldowali się w drugiej lidze. Jesienią 1982 Zagłębie trenowane przez znakomicie znanego, również w Wałbrzychu Stanisława Świerka, było prawdziwą rewelacją, mimo, że było beniaminkiem. Jesienią na Nowym Mieście padł rekord frekwencji rundy podczas pojedynku Górnika z Zagłębiem. Beniaminek został zmieciony 5:1! Dwa gole strzelił Leszek Kosowski, po jednej dołożyli Krzysztof Truszczyński, Gerard Śpiewak i Ryszard Spaczyński. Pod koniec meczu rozmiary pogromu skorygował były gracz wałbrzyszan Ryszard Bożyczko. On wraz ze znanym z gry w opolskiej Odrze Olesiakiem, ekswrocławianami Wiśniewskim, Benke czy Trzonkowskim ciągnęli za sobą wózek z napisem Zagłębie w górę drugoligowej tabeli. Warto dodać, że była to wówczas pierwsza porażka w sezonie lubinian. Jesień zakończył Górnik na pierwszym miejscu, ale Zagłębie było tuż za nim i miało tyle samo punktów. Wiosnę oba zespoły zaczęły od ... porażki. Z tym, że lubinianie pogromców znaleźli w imienniczce z Wałbrzycha. Kilka kolejek później po remisie w derby Wałbrzycha Górnik traci fotel lidera na rzecz piłkarzy Stanisława Świerka. Później po remisie w Wałbrzychu Górnika z Arką przewaga wzrosła do dwóch punktów. Na początku maja Zagłębie niespodziewanie przegrywa w Wodzisławiu 0:1 i po zwycięstwie Górnika nad Gryfem Słupsk znów wałbrzyszanie przewodzili stawce batalii o awans do ekstraklasy. gdy zrównali się punktami z Zagłębiem. I w takich okolicznościach dochodzi do meczu prawdy. Spotkaniu towarzyszy niesamowite zainteresowanie. Relacje z meczu przygotowuje tygodnik Piłka Nożna, który wiele miejsca nie poświęcał ligowym zmaganiom nawet pierwszoligowców. Przegląd Sportowy delegował na ten mecz w roli dziennikarza Tomasza Jagodzińskiego - późniejszego prezesa GKS Bełchatów, senatora RP a obecnie członka zarządu PZPN. Dużo się pisało o delegacji łódzkiego Widzewa, eksportowej ekipy, która wówczas na rozkładzie miała słynny Liverpool. Prezes łodzian Ludwik Sobolewski ze świtą przyjechał podglądać Leszka Kosowskiego, na którego chęć miał aktualny wówczas mistrz Polski. Wałbrzyscy działacze starali się odizolować Kosę od kaperowników (dziś nazywanych menedżerami), bowiem w przeszłości poro młodych wałbrzyszan wyemigrowało spod Chełmca po czym następował rozpad drużyny. Przykładami byli nie tylko widzewiacy Janisz czy Pięta, ale choćby wicekról strzelców, późniejszy gracz GKS Katowice a w 1983 roku snajper lubinian Ryszard Bożyczko. Kosa trafi do Widzewa, ale długo, długo później niż sobie obie strony (Widzew i sam zawodnik) życzyły...
Stary obiekt Zagłębia Lubin - arena sezonu 1982/83 [zaglebie.org]
Pierwszy mecz w Wałbrzychu oglądało ponad 20 tysięcy widzów, ten w Lubinie ponad 15 tysięcy. Nie licząc derbowego pojedynku na Stadionie 1000-lecia był to rekord frekwencji poza stadionem na Nowym Mieście w Wałbrzychu. Na marginesie później więcej ludzi oglądało mecz Górnika z Arkonią Szczecin (2:1) - decydujący o awansie wałbrzyszan do 1.ligi. Spotkanie w Lubinie było rozgrywane na starym obiekcie, bowiem ogólnie znany stadion 40-lecia Powrotu Ziem Zachodnich i Północnych do Macierzy, który gościł m.in. reprezentację Polski, czy słynny AC Milan został oddany do użytku kilka lat później. Stanisław Świerk miał do dyspozycji m.in. bramkarza Wiśniewskiego obrońców Gawryszewskiego, Turkowskiego, Gurgę, Juszkaluka, pomocników - Kowalskiego, Kujawę, Kuranta, Kubota oraz napastników Bożyczko i Olesiaka. Horst Panic wystawił do boju z kolei następującą jedenastkę: Walusiak- Drygalski, Majewski, Jowik, Bylicki - Spaczyński, Rusiecki, Wójcik, Kowalski - Kosowski, Pełka. Sporym osłabieniem był brak Krzysztofa Truszczyńskiego. Mecz był zacięty, a bezstronni obserwatorzy twierdzą, że zasłużenie wygrał zespół lepszy. Okazał się nim wałbrzyski Górnik. W 61 minucie złotą bramkę zdobył ten, na którego w Wałbrzychu najbardziej liczono, czyli Leszek Kosowski. Dośrodkowanie z rzutu rożnego Mariana Kowalskiego, uderzenie głową i bezradny Jacek Wiśniewski. Ciekawostką jest obecność w składach obu drużyn zawodnika o takim samym imieniu i nazwisku - Marian Kowalski. Lubinianin miał okazję zostać bohaterem meczu na początku spotkania, ale po odebraniu piłki obrońcy próbował przedryblować Walusiaka, w wyniku czego stracił piłkę. Górnicy mecz wygrali lepszą organizacją gry, znakomitą drugą linią, gdzie prym wiedli młodzi gracze jak Ryszard Spaczyński, Mirosław Rusiecki (po 23 lata) czy Andrzej Wójcik (20 lat). Prasa po meczu podkreśliła znakomitą atmosferę na trybunach, głośny kulturalny doping, brak wulgaryzmów. Po meczu podkreślano oklaski kibiców obu drużyn dla zwycięskich wałbrzyszan. Przegląd Sportowy zatytułował relację z meczu "Gorzki smak szampana", a odnosił się do lubińskiej szatni, gdzie gospodarze przed meczem zakupili szampana na okoliczność ewentualnego zwycięstwa, a tu goście z Wałbrzycha zepsuli święto. Warto dodać, że do tego momentu Zagłębie nie przegrało u siebie meczu przez blisko 3 lata - dwa lata w 3.lidze i do tego spotkania w drugiej.
A jak się potoczyły losy bohaterów tego meczu? Z wałbrzyszan jedynie Grzegorzowi Drygalskiemu nie udało się zadebiutować w ekstraklasie, reszta z większym lub mniejszym powodzeniem grała na najwyższym szczeblu rozgrywek. Benedykt Bylicki, Marian Kowalski i Andrzej Wójcik później reprezentowali nawet barwy Zagłębia Lubin. Z ekipy lubinian awans doczekali Wiśniewski,Turkowski, Kubot, Kurant, Kujawa. Marek Gawryszewski latem 1983 przejdzie do wałbrzyskiego Górnika, gdzie po latach wróci również trener Stanisław Świerk. Romuald Kujawa doczeka również mistrzostwa Polski. Bramkarz Jacek Wiśniewski, po wyjeździe Walusiaka za granicę, był również blisko przejścia do Wałbrzycha. Andrzej Turkowski, Janusz Kubot, Ryszard Bożyczko, Romuald Kujawa, Ryszard Walusiak, Jerzy Jowik, Andrzej Wójcik po zakończeniu karier sportowych z powodzeniem prowadzili zespoły na różnych szczeblach rozgrywek. Niestety, Stanisława Świerka, Ryszarda Bożyczko nie ma już wśród nas...

1 komentarz:

  1. Witam, bardzo dziękuje za ciekawy i wyczerpujący artykuł o moim ś.p. ojcu. Przy okazji - jeśli można - to mogę dorzucić parę ciekawostek. pzdr

    OdpowiedzUsuń