poniedziałek, 7 maja 2012

Piotr Włodarczyk wkroczył w wiek oldboya

Over-35 to kategoria wiekowa powszechnie nazywana jako oldboys. Magiczną cyfrę w życiorysie przekroczył 4 maja Piotr Włodarczyk. Można się zgadzać lub nie, ale po piłkarzach Zagłębia i Górnika, którzy reprezentowali wałbrzyskie kluby w ekstraklasie, to „Włodar” obok Adama Matyska był sztandarową postacią ostatniej dekady polskiego futbolu kojarzoną właśnie z Wałbrzychem. Dokładną piłkarską biografię można wyczytać na wikipedii czy 90minut.pl
P.Włodarczyk w 1996roku
Wychowanek Zagłębia, wysoki blondyn stosunkowo szybko debiutował w seniorach. Nie miał takiego efektownego wejścia jak starszy o rok kolega z Górnika Jacek Cieśla, ale walczył, był młody a przede wszystkim trafiał do siatki rywali, czym nie mogli się pochwalić starsi koledzy. Początkowo Piotr był znany ze względu na swoją siostrę Urszulę – lekkoatletkę. Potem trafił do kadry juniorów, kadry olimpijskiej Pawła Janasa, aż w końcu do kadry A. W KP Wałbrzych debiutował dokładnie miesiąc po swoich 17 urodzinach (04.06.1994), by tydzień później pokonując Jarosława Tkocza (Naprzód Rydułtowy) stać się jednym z najmłodszych w historii strzelców. Po degradacji nie potrafił się odnaleźć w trzecioligowej młócce, choć w PP strzelił gola bytomskiej Polonii. W 1994 grywał u trenera Andrzeja Zamilskiego w U-18, potem wrócił do kadry tego trenera w 1996 by wskoczyć do olimpijskiej Pawła Janasa.
Eksplozja talentu na szczeblu seniorów nastąpiła za kadencji Wiesława Pisarskiego, choć dużo grywał u Zbigniewa Góreckiego u którego nie potrafił trafić do siatki rywala. W awansowym sezonie 1995/96 strzelił aż 13 goli, w tym 3 hat-tricki (z Lechią Dzierżoniów, Pogonią Świerzawa i Kanią Gostyń) tworząc niezwykle skuteczny duet ze starszym o 2 lata Sebastianem Matuszakiem. Jesień’96 był rewelacyjna w wykonaniu piłkarzy KP Wałbrzych, a najwyższe oceny zgarniał 19-letni Włodarczyk. 6 goli w 15 meczach, 5.miejsce na półmetku i czołowe kluby stanęły w licytacji o jego kartę zawodniczą. Najkonkretniejsza była Legia i Piotr stał się legionistą.
Do Legii trafił wraz z Pawłem Skrzypkiem i Sylwestrem Czereszewskim. Jako piłkarz anonimowy nie mógł się przebić szybko, więc wędrował na wypożyczenie. I tak 2,5 sezonu spędził w chorzowskim Ruchu, gdzie okrzepł, po raz pierwszy zaliczył dwucyfrowy wynik bramkowy w sezonie. Orestowi Lenczykowi zawdzięcza pseudonim Nędza, z którego stał się bardzo popularny. Na Dolny Śląsk wrócił w 2000 do budującego potęgę przez Janusza Cymanka wrocławskiego Śląska. 
Milion DM wtedy okazało się o wiele lepszą inwestycją niż odkupienie przez Śląsk Macieja Kowalczyka czy ściągnięcie Sławomira Nazaruka. Transfer po roku z Wrocławia do Auxerre oszczędził Włodarczykowi goryczy degradacji, ale daleko mu do Szei czy Szłykowicza i nie podbił Francji. Zresztą rywalizację przegrał z nie byle kim tyle Djibrillem Cisse. Po roku piłkarskiego niebytu wrócił do ojczyzny i przez półtora sezonu przywdziewał koszulkę łódzkiego Widzewa. Ze słynnego zespołu walczącego w europejskich pucharach pozostała jedynie nazwa, ale „Włodek” swoje strzelił. Wielką niespodzianką okazał się drugi powrót na Łazienkowską przed wiosną 2004 roku. Ale strzelecko odpalił niesamowicie (10 goli w 12 meczach). Potem stał się podstawowym graczem, kluczową postacią w szatni warszawian, duszą towarzystwa. Po mistrzostwie kraju i nieudanej próbie awansu do LM (Włodarczyk pokonywał bramkarza Szachtara Donieck) ponownie wrócił na Dolny Śląsk – tym razem do mistrzowskiego wtedy Zagłębia Lubin. Jedynym plusem był Superpuchar, dzięki któremu Piotrek skompletował wszystkie drużynowe krajowe trofea. Z Lubinem nie awansował do LM, strzelił raptem 3 gole, a najgłośniejszym akcentem pobytu w zespole miedziowym był konflikt z Manuelem Arboledą. Kolejne 3 lata w Grecji to był sukces głównie finansowy, bo o sportowym trudno powiedzieć, choć zaliczył z Arisem mecze w europejskim pucharze. Latem 2011 powrócił do kraju, ale nie myślał o powrocie do rodzinnego regionu. Zamarzył sobie Trójmiasto, gdzie miał się osiedlić, wybudować, rozpocząć interesy itd. Pewnie sam oczami wyobraźni widział siebie obok dawnego kamrata z Legii Łukasza Surmy, z którym był wodzirejem z szatni legionistów. Wiekowego bądź co bądź napastnika nie chciała jednak nawet pierwszoligowa Arka Gdynia. Koniec końców wylądował w drugoligowym Bałtyku Gdynia. Można oceniać ten ruch jako degradację sportową, ale jeśli spojrzy się na ruchy transferowe  Miedzi Legnica, gdzie gra kilku byłych kadrowiczów i to o wiele młodszych od Włodeczka, to ambicje gdynian w lecie 2011 wydawały się uzasadnione. Włodarczyk w debiucie wyróżnił się żółtą kartką, w swoim czwartym występie zamknął na chwilę usta swoim przeciwnikom strzelając dwa gole Calisi Kalisz. Jak się potem okazało są to do tej pory jedyne trafienia w tym sezonie. Nie pomogła zmiana ustawienia – za dwójką napastników. Piotr szybko przystosował się do ligowej przeciętności, z którą nie mógł się pogodzić nowy wiosenny szkoleniowiec gdynian Waldemar Tęsiorowski, który w 2 ostatnich meczach posadził Włodarczyka na ławce rezerwowych.
 Reasumując Piotr Włodarczyk jako jedyny wałbrzyszanin wygrał ligę, zdobył Puchar Polski (z Legią Warszawa), Superpuchar (Zagłębie Lubin), grał w eliminacjach Ligi Mistrzów (Legia, Zagłębie), nieistniejącym już Pucharze Zdobywców Pucharów (Legia), Pucharze UEFA (Legia). W kadrze zadebiutował u trenera Janusza Wójcika już w 1999 (1:2 z Hiszpanią), a wrócił do niej za kadencji Pawła Janasa wydawało się, że na dłużej się zadomowi gdy trafił w Belfaście przeciwko Irlandii Północnej. Niestety, zobaczył wówczas czerwoną kartkę, a swoją szansę wykorzystali potem inni. Karierę reprezentacyjną zakończył na 4 meczach i 2 golach (przeciwko USA i Irlandii Płn). 
W kraju na ogół postrzegany jest jako nieudacznik, napastnik marnujący setki za setkami. Ale faktem jest, że goli w najwyższej klasie rozgrywkowej strzelił ponad 90!!! Więcej niż nie jeden kadrowicz, "gwiazdor" ligi. To jego gol w Zabrzu dał mistrza kraju Legii w 2006r., to jego bramka przyniosła ostatnie do tej pory zwycięstwo legionistów przy Bułgarskiej w Poznaniu. Niewiele mu bramek brakuje do setki, ale wątpliwe by swój dorobek poprawił. Teraz musi martwić się przede wszystkim o utrzymanie drugiej ligi dla Bałtyku, który jesienią mierzył wysoko, bo nawet w awans.
Ciekawostką jest również fakt, że był pierwszym wałbrzyskim piłkarzem mającym swoją stronę internetową. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz