wtorek, 29 maja 2012

Piast i Pogoń w ekstraklasie

W minionym sezonie nie dane było nam śledzić losów wałbrzyszan w ekstraklasie. Na murawach pierwszoligowych biegało zaledwie kilku graczy z wałbrzyską przeszłością. Osiemnastka drużyn w niedzielę zakończyła rywalizację - o ile spadkowicze byli już znani to wiele emocji wzbudzało wyłonienie duetu przyszłych ekstraklasowych beniaminków. W Gdyni nie było niespodzianki i Arka nie pomogła ani Zawiszy ani łudzącemu się Kolejarzowi Stróże. Drużyna, której nie płacą, w tygodniu zastrajkowała i będąc myślami raczej nie przy rywalizacji z Portowcami stanowiła tło dla ekipy Ryszarda Tarasiewicza. Tarasiewicz przejął zespół po trenerze Sasalu, uspokoił atmosferę w szatni i podobnie jak ze Śląskiem wywalczył awans. To w przeszłości nie udało mu się w Białymstoku, gdzie przed finiszem zluzował go trener Płatek. Teraz po niezbyt chlubnym epizodzie w ŁKS Łódź Tarasiewicz znów jest na fali wznoszącej.
W Gliwicach Piast podejmował Zawiszę, który po zmianie trenera (Szatałow za Kubota) nie przegrał meczu. Piast z kolei większość wiosennych meczy rozgrywał na nowym stadionie. W naszym regionie podobnie swego czasu grała Lechia Dzierżoniów i obecnie MKS Szczawno Zdrój. Dzięki jesiennej zaliczce piłkarze prowadzeni przez Marcina Brosza sumiennie zbierali punkty i do decydującego meczu podchodzili z pozycji lidera. Jedynie porażka mogła pokrzyżować plany (wówczas przy zwycięstwie Pogoni byłby baraż) Spotkanie do 34 minuty było wyrównane, goście mieli swoje okazje, w tym wypożyczony z Zagłębia Lubin Paweł Oleksy. W tej feralnej minucie błąd popełnia sędzia techniczny, który wpuszcza zza linii bocznej hiszpańskiego pomocnika miejscowych Rubena Jurado. Ulubieniec publiczności z zaskoczenia przechwytuje piłkę i precyzyjnym strzałem zdobywa prowadzenie. Pierwszy raz się zdarza by błąd arbitra technicznego decydował o losach meczu. Później co prawda gliwiczanie przejęli inicjatywę i rozjechali bydgoszczan 3:0, choć wynik mógłby być wyższy. Zawisza awans do 1.ligi wywalczył w 2011 w ostatnim meczu pokonując Czarnych Żagań 2:1 choć to rywale prowadzili. Teraz piłkarskie szczęście ich opuściło. Niewielu zakładało walkę Zawiszy o ekstraklasę, a okazało się, że beniaminek był rewelacją jesieni i dopiero na mecie zabrakło 2 punktów do awansu... Przysłowiowym strzałem w dziesiątkę było wypożyczenie z Zagłębia Lubin duetu Adrian Błąd-Paweł Oleksy.
Paweł Oleksy
Błąd, filigranowy pomocnik był odkryciem jesieni, strzelił aż 14 bramek. Z kolei były junior Górnika/Zagłębia Wałbrzych Oleksy zagrał w 29 meczach, w których tylko raz był zmieniony, strzelił 3 gole, przy 4 asystował i zobaczył 9 żółtych kartek.
Według różnych źródeł 21-letni lewy obrońca bydgoszczan był uznawany za najlepszego na swojej pozycji. Najczęściej jednak wyżej ceniony był  o dekadę starszy, były gracz Jagiellonii czy Polonii Bytom - Dariusz Jarecki. Jarecki w Termalice Bruk-Bet Nieciecza posadził na dłużej na ławce rezerwowych wałbrzyszanina Dawida Kubowicza, który w Niecieczy wystawiany był zarówno na bokach defensywy jak i na jej środku (vide ostatni mecz). Dawid leczył przez dłuższy czas uraz, a w minionym sezonie 17 razy wybiegł w koszulce Termaliki, 7 razy w podstawowym składzie i raz wpisał się na listę strzelców. Gol w Grudziądzu dał gościom remis.
Dawid Kubowicz
 Miesiąc temu wydawało się, że zespół z miejscowości liczącej ponad 700 mieszkańców wejdzie na piłkarskie salony. Wówczas ekipę prowadzoną przez Słowaka Dusana Radolsky'ego dopadł niewytłumaczalny marazm - ostatnie 5 meczów to 4 porażki i remis na pożegnanie sezonu. Zamiast spokojnego kontrolowanego awansu dopiero 5.miejsce na mecie. Klimaty z małopolskiej mieściny udanie sportretował dziennikarz tygodnika Polityka w artykule "Piłka w polu". Organizacji zazdrościć może wiele klubów, w tym z pewnością z ekstraklasy, gdzie przykładowo obecny mistrz kraju nie wypłacił swoim graczom premii za wiosenne punkty. W Niecieczy wszystko jest poukładane, tak jak kiedyś we Wronkach czy Grodzisku Wielkopolskim. Tyle, że klubów wielkopolskich próżno dziś szukać wśród zespołów szczebla centralnego. Czy państwu Witkowskim, zarządzającym Termaliką, starczy cierpliwości? Kiedy znudzi się zabawa w sponsorowanie grupy najemników? Póki co występuje tam kilku graczy z ekstraklasową przeszłością u boku których grają młodsi, często pochodzący z krakowskich klubów tak jak Kubowicz. Oprócz niego grają byli krakowianie w osobach M.Kowalskiego, Skołorzyńskiego, Piątka, Szałęgi (Wisła), Barana, Biskupa, Pawlusińśkiego (Cracovia). By uzupełnić ten małopolski futbolowy folklor to pomocnikiem jest doktor Krzysztof Lipecki. 31-letni pomocnik jest doktorem nauk o kulturze fizycznej krakowskiego Uniwersytetu Ekonomicznego.
Podobnie jak Kubowicz, epizod zarówno wałbrzyski jak i krakowski ma Damian Misan. Jego Flota Świnoujście zajęła ósme miejsce, choć niektórzy spodziewali się więcej po tym zespole. Przed sezonem odszedł po kilku latach pracy Petr Nemec do Arki Gdynia, gdzie pociągnął za sobą kilku graczy. Nowy szkoleniowiec, były selekcjoner kadry, a później trener m.in. Arki Nowa Sól Krzysztof Pawlak zbudował zespół, który potrafił mieszać w lidze. Wygrać np. z Pogonią, Termaliką. Wiosną było niewesoło - pierwsze 10 meczów i zero zwycięstw! Do końca sezonu pozostało 4 mecze, które "Wyspiarze" wygrali w komplecie.
Damian Misan
Damian Misan nie miał pewnego placu zarówno u Pawlaka jak i jego zmiennika Ryszarda Kłuska, u którego Flota zaczęła wygrywać. Jesienią napastnikiem nr 1 był Nigeryjczyk Nnamani, a wiosną przyszło rywalizować z powracającym z Arki Arifovićem, Chi-fonem. W trakcie sezonu Damian zagrał 24 razy, ale w podstawowym składzie wybiegał sześciokrotnie by tylko raz dotrwać do ostatniego gwizdka sędziego. Aż 18 razy wchodził z ławki i znakomicie spisywał się w roli jokera. Strzelił w sezonie 2011/12 cztery bramki i wszystkie w końcówkach meczów! Raz było to w 89 minucie i trzykrotnie w ostatniej! Za każdym razem Flota wygrywała, ale tylko w Niecieczy gol Misana był decydujący. Damian na pewno mile będzie wspominał pucharową przygodę. Najpierw zagrał w I rundzie przeciwko Elanie Toruń, gdzie jego zespół wygrał 3:1 po dogrywce, a on z rzutu karnego strzelił jedną z bramek. W 1/16 w Świnoujściu gościła Wisła Kraków, która wygrała 4:2, ale przegrywała do przerwy 1:2 po golu m.in. Misana. Ten udany występ, pokazywany w telewizji był przepustką do jedynego ligowego meczu w pełnym wymiarze (90 minut z Wartą).
Na chwilę obecną trudno określić kto z tego trio zostanie a kto opuści swój zespół. Najmocniej wygląda Oleksy, którego przyszłość uzależniona jest od działaczy z Lubina.
Wracając do ostatniej kolejki to bodaj najważniejszy gol tej kolejki padł w 89.minucie meczu Wisła Płock-Warta Poznań.  Gospodarze zdegradowani prowadzili 1:0 by przegrywać 1:2 i w ostatnich minutach wyprowadzić wynik na 3:2. Wszystkie gole strzelił niejaki Ricardinho. Ale w przedostatniej minucie sędzia za zagranie ręką odgwizduje "jedenastkę" dla Warciarzy, którą wykorzystuje weteran Piotr Reiss. Remis, tylko jeden punkt i płocczan w tabeli mija bytomska Polonia dzięki zwycięstwu w Polkowicach. Dlaczego ten gol był taki ważny? Zdecydował bowiem o utracie 15.miejsca. W tej chwili zajmuje je Polonia i jeśli po wszelkich licencyjnych zawirowaniach okaże się, że ktoś z obecnych pierwszoligowców nie może zagrać w sezonie 2012/13 to na jego miejsce wskoczy właśnie bytomska drużyna a nie płocka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz