niedziela, 20 maja 2012

Mrowiec opuszcza Tynecastle Stadium

Liga szkocka jest postrzegana jako rywalizacja Celtów i Rangersów z Glasgow, a reszta drużyn stanowi tło by walczyć jedynie o miejsce w eliminacjach Ligi Europejskiej. W tym sezonie kłopoty finansowe spowodowały, że Rangersi zostali ukarani odjęciem punktów co poskutkowało, że katolicka połowa Glasgow mogła dużo wcześniej świętować mistrzostwo Szkocji. W gronie drużyn walczących za słynnym duetem jest kilka solidnych drużyn takich jak zdobywca PZP z 1983 FC Aberdeen, były finalista PUEFA z 1987 Dundee United, którego wyeliminował Śląsk Wrocław, czy Hearts of Midlothian z Edynburga. Zespół Serc z Edynburga, którego głównym udziałowcem jest Rosjanin z litewskim paszportem Władimir Romanow od kilku sezonów finiszuje w czołowej piątce. W tym sezonie dał się w lidze wyprzedzić nie tylko Celticowi, Rangersów ale i Motherwell i Dundee United. Te niepowodzenia powetowali sobie z nawiązką w Pucharze Szkocji, gdzie w półfinale pokonali Celtic i to w Glasgow 2:1 !!! Reprezentacyjny napastnik Paweł Brożek przenosząc się z Turcji do Celticu zapewne liczył na dopisanie do swego piłkarskiego CV potrójnej korony. Nie dość, że z apetytu na kilka trofeów wyszły nici jego udział w tytule mistrzowskim jest znikomy (3 mecze bez gola), by nie rzec żadny. Poza tym Szkoci nie zdecydowali się go wykupić. Ktoś powie, ale to słynny Celtic, inna wyższa półka. Nie wywalczył sobie tam pewnego miejsca również Łukasz Załuska, który był rezerwowym za kadencji Artura Boruca jak i obecnego goalkeepera Frasera Forstera. W tej specyficznej lidze nie sprawdził się również obrońca Amiki, a potem Lecha Dawid Kucharski. Dysponujący dobrymi warunkami fizycznymi rozczarował poznańskich kibiców decyzją o opuszczeniu Kolejorza na rzecz Hearts z Edynburga. Tam w ciągu 2 lat rozegrał zaledwie 14 meczów, często nie łapiąc się nawet do meczowej kadry. W niej nie mogło zabraknąć wałbrzyszanina Adriana Mrowca, który dzięki transferowi przed laty z Wisły Kraków do litewskiej ligi został jednym z wielu graczy ze "stajni" Romanowa. Bardzo wątpliwe by Adrian w Polsce się przebił w Wiśle, by wystąpił w europejskich pucharach. A te posmakował w barwach FBK Kowno i Hearts. W międzyczasie zaliczył epizod w Arce Gdynia, gdzie niestety kojarzony jest z efektownego samobója w meczu z ... Wisłą. Po powrocie do Edynburga bez problemów wywalczył miejsce w składzie, z którego wylatywał z powodów urazów. W tym sezonie zagrał w 28 meczach co spowodowane było kontuzją. W pucharowej rywalizacji zaliczył 5 spotkań. Wyleczył się przed finałem i choć w pierwszym meczu po powrocie zaliczył 0:5 z Celtikiem liczył, że Hearts pożegna udziałem w finale Pucharu Szkocji.
A.Mrowiec wiele sobie obiecywał po finale Pucharu Szkocji.
 Dlaczego Adrian musi opuścić Edynburg? Kryzys dotknął również oszczędnych Szkotów i nie chodzi o Glasgow Rangers. W Hearts również "wypracowano" pokaźny dług i choć w ostatnim sezonie udało się go zmniejszyć to niestety klub musi pożegnać się z kilkoma zawodnikami, którym kończą się umowy. W tym gronie znalazł się Polak. Klub nie zaproponował mu nowej umowy, bo nie stać obecnie na jego usługi. Odejście nie ma wspólnego z umiejętnościami piłkarskimi, bo te są cenione w Szkocji. Wśród kibiców Serc Mrowiec jest popularny za waleczny (po angielsku: combative) styl gry. Niestety, z przyczyn od niego niezależnych musi opuścić klub w którym dobrze się czuje. Nie wyklucza powrotu do ojczyzny, choć Dunfermline oraz Hibernian pytają o możliwość jego zatrudnienia. Ciekawe jak zapatrywaliby się na zmianę barw do lokalnego rywala w Edynburgu. Derby mają wielką historię i choć nie są takim klasykiem jak Old Firm to wzbudzają wielkie emocje. Ogólny bilans jest póki co korzystny bilans dla Hibernianu, który od 3 lat nie potrafi wygrać uzyskując zaledwie jeden remis w 10 meczach. Ostatni pojedynek, w Glasgow na Hampden Park wczoraj Hearts wygrało aż 5:1. Adrian w podekscytowaniu oczekiwał występu w finale (patrz zdjęcie - bbc.uk), ale nie dane mu było znaleźć się w meczowej kadrze. Mimo to jest obecnie jedynym Polakiem w szkockiej lidze, który jest niezłą wizytówką naszego kraju. Nie jest wiecznym rezerwowym, transferowym nieporozumieniem, niespełnionym talentem. Przyjechał jako anonimowy gracz, wywalczył sobie miejsce w zespole, co nie było łatwe, przeżył gorycz kontuzji, radość z powrotu na boisko. Co prawda nie udało mu się w ponad 80 w sumie meczach w Sercach strzelić bramki, ale jego oceny występów były ponad przeciętne. Miejmy nadzieję, że o wałbrzyszaninie Adrianie Mrowcu jeszcze nie raz usłyszymy z dobrej strony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz