poniedziałek, 28 maja 2012

Jacek Fojna - Last Match Scorer

Anglia uznawana jest za kolebkę współczesnego futbolu. Oprócz drużyn, przepisów, ogólnie przyjętych standardów piłkarskich Brytyjczykom zawdzięczamy wiele wyrażeń, które zadomowiły się w większości krajów. Lis pola karnego to nic innego jak fox in the box, choć nie interesujący się futbolem mogli by pomyśleć, że chodzi o rude zwierzę leśne złapane do skrzynki. W przypadku wałbrzyskiego pomocnika Jacka Fojny brytyjscy dziennikarze mogli śmiało wymyślić mu pseudonim Last Match Scorer, czyli trafiający w ostatnim meczu. Tak się złożyło, że w ligowych spotkaniach Jacek trafia na zakończenie rund. Tak było w ubiegłym sezonie, kiedy premierową bramkę dla Górnika PWSZ uzyskał w Turku, w tym zaś dwukrotnie wpisał się na listę strzelców w dwumeczu z Rakowem - a częstochowianie byli wg terminarza ostatnim rywalem Górnika w obu rundach.
Fojna należał do najstarszych ligowców, choć w lutym osiągnął "wiek chrystusowy". Nie omijały go kontuzje, a kilka meczowych absencji sam wypracował kolekcjonując napomnienia. Aż dziesięciokrotnie sędziowie karali go żółtą kartką co plasuje go w ścisłej ligowej czołówce. Z drugiej strony trudno przecenić jego pracowitość w środku pola, gdzie głównie to na jego barkach spoczywało ubezpieczanie Marcina Morawskiego oraz "kasowanie" w zalążku ataków rywali. Pod nieobecność etatowego kapitana wałbrzyszan oraz Daniela Zinke wydawało się, że to Jacek będzie głównym motorem poczynań ofensywnych. Morawski z Zinke są graczami  robiącymi różnicę, potrafiącymi niekonwencjonalnie zagrać, zaskoczyć przeciwnika. Fojna miał wykorzystać swoje bogate doświadczenie z gry m.in. na zapleczu ekstraklasy, o której póki co może większość kolegów z drużyny pomarzyć. Mimo, że więcej się pisze o bramkach Grzegorza Michalaka to po przeniesieniu Tomasza Wepy na środek obrony Jacek był jednym z głównych architektów majowych sukcesów wałbrzyszan. Tak, sukcesów, bowiem nie każda ekipa mogła by sobie dopisać kilka punktów grając bez tylu podstawowych graczy! Tak się złożyło, że ostatni mecz ligowy pod Jasną Górą przyszło ekipie Roberta Bubnowicza zagrać z nieobliczalnym Rakowem, który jest jedną z wiosennych rewelacji. Najmłodsza, obok Tura Turek, drużyna prowadzona przez byłego reprezentanta kraju Jerzego Brzęczka zapewniła sobie utrzymanie mimo,że w marcu zaliczyła przykrą wpadkę u siebie z Nielbą (0:4). Później przyszły cenne zwycięstwa, gdzie po raz kolejny z dobrej strony pokazał się 21-letni Maciej Gajos.  Ofensywny gracz Rakowa, strzelec 11 bramek, słynący z dobrego uderzenia z dystansu obserwowany był przez wysłanników Wisły Kraków i Górnika Zabrze. Nie jest tajemnicą, że Jerzy Brzęczek chciałby upchnąć swego gracza do markowego klubu tak jak to było choćby z Błaszczykowskim. Póki co Gajos w spotkaniu z Górnikiem nic wielkiego nie pokazał. Damian Jaroszewski po raz szesnasty w tym sezonie zachował czyste konto. Częściej niepokonany był jedynie bramkarz mistrza drugiej ligi Andrzej Bledzewski - ale kto przed nim gra, a na kogo w obronie może liczyć "Jogi"... Damianowi w sukurs przyszła w Częstochowie poprzeczka, ale za to wałbrzyszanie zaliczyli pudło sezonu w Częstochowie - po uderzeniu jednego z graczy gości pod koniec meczu piłka rozbiła szybę w budce spikera! Mimo wszystko po Rakowie, zespole, który potrafił wygrać w Jaworznie z Tychami spodziewano się czegoś więcej.
W ostatniej kolejce miejscem o które toczyła się walka było te najmniej lubiane przez sportowców - czyli czwarte. Miał na nie szansę i Górnik PWSZ, ale niespodziewanie zajął je Jarota Hotel Jarocin, który zdobył twierdzę Rybnik. ROW przez 9 spotkań, na które załapali się również wałbrzyszanie, odsyłał rywali z zerowym kontem, a tymczasem przegrali z Jarotą, choć ostrzono sobie zęby na zwycięstwo i kolejne gole Jarosława Wieczorka. Gdy zimą czytano wypowiedzi byłego już szkoleniowca Jaroty Tomasza Mazurkiewicza o walce o awans nie brano tego poważnie, zwłaszcza, że szybko podziękowano mu za współpracę, ale gdy się przeanalizuje wyniki jarocińskiego zespołu pod wodzą Janusza Niedźwiedzia to bilans musi budzi szacunek. 9 meczy to aż 6 zwycięstw, 2 remisy i jedna porażka (1:2 z Bałtykiem)! Faktem jest, że w rywale to zespołu z dolnej części tabeli, ale kto będzie pamiętał w świetle czwartej lokaty na koniec sezonu? Ciekawym spotkaniem dla końcowego układu były derby Wielkopolski w Turku. Dlaczego? Nie chodziło tu jedynie o prestiż. Tur słusznie liczył na zwycięstwo Miedzi w Kaliszu co przy jednoczesnych 3 punktach w meczu z Nielbą pozwoliło młodzieży Piotra Szarpaka zająć 15.miejsce. W chwili obecnej jest to spadkowe miejsce, ale w Turku rok temu przerabiano podobny wariant. Chodzi oczywiście o licencję. Kilka klubów, w tym Tur czy wałbrzyski Górnik, na decyzję w tej sprawie poczekają do posiedzenia PZPN na początku czerwca tuż przez EURO. Na chwilę obecną licencji nie otrzymali Czarni Arena Żagań, którzy finiszowali na 12.miejscu. W lubuskim jedynaku na szczeblu centralnym jest organizacyjny bałagan, prezes Jerzy Woźniak, który trzymał to wszystko w ryzach rozchorował się i jest w szpitalu, w klubie nie wiedzą na czym stoją, radni mają dość w przelewaniu miejskich pieniędzy i to o czym się mówiono i pisano praktycznie od początku roku powoli staje się faktem - koniec ligowej piłki w Żaganiu. W Wałbrzychu również jest niepewność, choć jeśli wierzyć wszystko jest na najlepszej drodze by uzyskać licencję. Są niezbędne papiery dotyczące braku zadłużenia wobec urzędów (ciekawe jak z innymi podmiotami typu przewoźnik),  jest obietnica gminy w sprawie dalszego losu obiektu - czyli najprawdopodobniej Górnik otrzyma licencję z nadzorem infrastrukturalnym. Inna sprawa jest kadra na następny sezon. Wiadomo, że część zawodników rozczarowana sytuacją finansową będzie chciała poszukać sobie nowych pracodawców, część wróci z testów z niczym. Może w sezonie wakacyjnym okazać się, że jednak dojdą do skutku obietnice o zawiązaniu sportowej spółki akcyjnej, może pojawią się jakieś pieniądze od sponsorów, może ...
Jeśli chodzi o ewentualnych nowych rywali w sezonie 2012/13 to na dzień dzisiejszy (znowu kłaniają się licencje!!!) z 1.ligi do naszej grupy spadły zespoły KS Polkowice i Polonia Bytom (ta ostatnia czeka na decyzję licencyjną), ale niewiadomy los jest Ruchu Radzionków, co skrzętnie chcą wykorzystać w Bytomiu. Awans wywalczył Lech Rypin, Rozwój Katowice i Gryf Wejherowo, który w meczu o wszystko w sobotę rozgromił Orkan Rumia. Z grupy dolnośląsko-lubuskiej wejdzie albo MKS Oława lub Promień Zary, które w sobotę koncertowo spartoliły swoje szanse przegrywając domowe mecze. Za tydzień oławianie będą bronić punktowej przewagi grając w Świebodzinie.
Drugoligowcy zakończyli swoje boje - teraz część z nich wzmocni akademików w finale MP, część wspomoże rezerwy walczące o klasę okręgową. Wielu śmiała się z remisu na gorącym terenie w Jaworzynie Śląskiej. Kiedy mecz tej klasy na Dolnym Śląsku oglądało ponad tysiąc widzów? Bo aż tylu sympatyków oglądało zeszłotygodniowy mecz Karoliny z Górnikiem II. 2:2 okazuje się wynikiem korzystnym dla wałbrzyszan, bo przy Ratuszowej był remis 1:1. W niedzielę okazało się, że mecz rezerw Zjednoczonych Żarów z Karoliną wzbudził nie mniejsze emocje jak mecz pierwszych zespołów. 0:0 to sukces żarowian i porażka Karoliny, która bez przegranego meczu może nie awansować!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz