środa, 2 kwietnia 2014

Po marcu

Marzec jest miesiącem, w którym tradycyjnie rusza większość rozgrywek ligowych. Wyjątkiem w tym roku jest ekstraklasa, która w wyniku reformy rozegra 37 kolejek, a swoje kolejki zaczęła rozgrywać już w lutym. W marcu w dwóch klubach T-Mobile Ekstraklasy funkcję trenera objął duet, który do swojej kariery piłkarskiej startowali w Wałbrzychu. Tadeusz Pawłowski co prawda pochodzi z Wrocławia, ale w lidze debiutował w koszulce wałbrzyskiego Zagłębia, skąd trafił do Śląska stając się legendą klubu z Oporowskiej. Były triumfy w kraju, gra w pucharach, gra za granicą, trenerka w kraju i Austrii i ponowny powrót na Dolny Śląsk w roli ratownika. Pawłowski objął Śląsk, który jesienią grał w europejskich pucharach, a obecnie będzie walczył o utrzymanie. Nowa miotła nie posprzątała całego bałaganu i po premierowym zwycięstwie z Cracovią zespół nie potrafił sięgnąć później po komplet punktów i obecnie musi naprawdę drżeć o ligowy byt. Z kolei Robert Warzycha, który debiutował w ekstraklasie w latach 80-tych w Górniku Wałbrzych, największe sukcesy w kraju osiągnął w Górniku Zabrze. Zaliczył prawie pół setki występów w kadrze, jest ostatnim polskim strzelcem bramki w lidze angielskiej, sięgał po trofea na Węgrzech i w USA, gdzie rozpoczął pracę trenerską. Jak się okazało amerykańska licencja trenerska nie jest respektowana w Europie i Robert ma problem. Oficjalnie w meczowych protokołach oraz na konferencjach prasowych Górnika Zabrze reprezentuje Józef Dankowski. Klub, który zimą ustami prezydent miasta zapowiadał walkę o mistrzostwo póki co nie sięgnął wiosną jeszcze po komplet punktów! Nowy trener z amerykańskim team spiritem nie potrafił odmienić i nawet prowadzenie 3:0 w ostatnim meczu z Jagiellonią nie było wystarczające by dowieźć prowadzenie. Górnik Zabrze zanotował spektakularny zjazd w dół tabeli i w przypadku niekorzystnego układu wyników, może zawitać do strefy spadkowej.
Liga Narodów wystartuje w 2018 roku
Na kontynencie wydarzeniem miesiąca było ogłoszenie startu nowych rozgrywek - Ligi Narodów. Schemat wyjaśniony jest na infografice z Przeglądu Sportowego. 54 federacje zostaną podzielone wg rankingu UEFA na 4 grupy, w których powstaną dodatkowe podgrupy. Na chwilę obecną Polska sklasyfikowana około 30 miejsca, czyli grałaby w Lidze Narodów C w trzeciej podgrupie z Armenią, Albanią i Litwą. Runda zasadnicza wystartuje we wrześniu 2018 roku, ale dziś już budzi spore kontrowersje. Niezaprzeczalnym plusem jest wyeliminowanie terminów na mecze towarzyskie, reprezentacje będą grały o punkty i kibice nie będą raczeni takimi meczami jak przykładowo pojedynki w Turcji naszej ligowej kadry z reprezentacjami krajów bałkańskich w składach krajowych.
W miniony weekend polscy kibice trzymali kciuki za piłkarską młodzież z kadry U-17. Trener Robert Wójcik jeszcze w ubiegłym roku w gronie kadrowiczów widział wałbrzyszanina Michała Bartkowiaka. W zwycięskim Turnieju Syrenki Michał był co prawda rezerwowym, ale wchodził w każdym meczu. Jesienią ubiegłego roku kadra rozpoczęła eliminacje do mistrzostw Europy U-17, a pierwszym etapem miał być turniej w Macedonii. Bartkowiak został powołany na październikową konsultację przed turniejem, ale w ligowym spotkaniu z Polonią Bytom doznał kontuzji, która wyeliminowała nie tylko z gry ligowej w barwach Górnika, ale i trenowania z kolegami z kadry. Reprezentacja wygrała pewnie macedoński turniej, trener Robert Wójcik nie powoływał już Bartkowiaka na konsultację i bez wałbrzyskiego pomocnika pojechała na decydujący turniej do Grecji. Po dwóch zwycięstwach i identycznym bilansie bramkowym co Turcja o awansie decydował bezpośredni pojedynek właśnie z Turcją. Niestety, Polacy przegrali tę batalię w rzutach karnych i na turnieju mistrzowskim zagrają Turcy.
Jeśli chodzi o piłkarzy wałbrzyskich w wyższych ligach to niestety sytuacja nie wygląda dotychczas dobrze. W ekstraklasie próżno póki co szukać Adriana Mrowca w meczowej kadrze chorzowskiego Ruchu. Trener Kocian jest przywiązany do innych nazwisk i nadzieją na grę Adrian może mieć jedynie w wypadku ostatniej serii porażek Ruchu. Do tej pory regularnie gra w trzecioligowych rezerwach, gdzie gra inny wałbrzyszanin Miłosz Trojak. W pierwszej lidze pechowo wiosnę rozpoczął Paweł Oleksy, który zmienił Lubin na Gdynię. Najpierw w Arce ligę rozpoczął na ławce rezerwowych, a potem przyplątała się kontuzja. Miejmy nadzieję, że po rehabilitacji wywalczy miejsce w składzie i oprócz skutecznej walki o awans do ekstraklasy zaliczy udane mecze w półfinale Pucharu Polski, gdzie Arka rywalizować będzie z byłym klubem Pawła - Zagłębiem Lubin. Nie będzie łatwo wywalczyć miejsce w podstawowym składzie, bowiem gdynianie w tabeli wiosny są na 1.miejscu. Tuż za nim w tym zestawieniu niespodziewanie plasuje się Puszcza Niepołomice, która skazana po jesieni na pewny spadek wiosną jako jedyna pierwszoligowa drużyna nie straciła jeszcze bramki!
Bartosz Biel (Puszcza Niepołomice) 
Cichym bohaterem jest więc 21-letni bramkarz Puszczy Andrzej Sobieszczyk będący jednocześnie młodzieżowcem. W 1.lidze wymagana jest gra jednego, a nie dwóch jak w 2.lidze, młodzieżowców, więc większość szkoleniowców kurczowo trzyma się wystawiania w podstawowym składzie jednego młodego gracza. Na tym nieco traci w Niepołomicach wałbrzyski pomocnik Bartosz Biel, który jesienią na 15 występów jedenastokrotnie wybiegał w wyjściowym składzie, a wiosną do tej pory zaliczył dwa wejścia z ławki w ostatniej fazie spotkań. Postawa Puszczy jest do tej pory dużą niespodzianką - niepołomicki zespół jest już ponad strefą spadkową (11.miejsce), gdzie z kolei zakotwiczył duet beniaminków z drugiej ligi zachodniej. Od dawna pokutuje opinia, że zachód w drugiej lidze jest o wiele mocniejszy sportowo od wschodu, a tymczasem Energetyk ROW Rybnik jest ostatni (zaledwie 2 zwycięstwa!), a po 3 wiosennych porażkach i jednym remisie na 16.miejsce spadła Chojniczanka Chojnice. Jesienią w Chojnicach występował były napastnik Górnika Wałbrzych Marcin Orłowski, który zimą przeniósł do Radomiaka Radom. Klub, który swego czasu rywalizował z Górnikiem w 1.lidze obecnie broni się przed spadkiem do trzeciej ligi. Póki co nic nie zapowiada sukcesu w wiosennej batalii. Radomiak w 2014 roku zanotował 3 porażki i dopiero w miniony weekend zdołał u siebie wywalczyć remis z przedostatnią Concordią Elbląg. Orłowski wystąpił we wszystkich 4 meczach, gola nie
Marcin Orłowski
zdobył, a w ostatnim spotkaniu zobaczył żółta kartkę. W grupie wschodniej 2.ligi gra również inny napastnik z wałbrzyska przeszłością - Roman Maciejak. Ma on inny status w drużynie niż wspomniany "Orzeł". Miejsce w wyjściowym składzie przegrywa z Ukraińcem Antonem Kołosowem - strzelcem 3 z 4 wiosennych bramek Olimpii Elbląg. Roman do tej pory pojawiał się na boisku trzykrotnie za każdym razem zaliczając mniej niż dwa kwadranse gry. Olimpia wiosną ma bilans 2-1-1 (w tym przegranym meczu Maciejak nie zagrał) i obecnie jest na 11.miejscu ze stratą 5 punktów do bezpiecznej strefy.
Marzec okazał się również najczarniejszym w niezbyt bogatej historii MKS Szczawno Zdrój. Klub z uzdrowiska w następnym roku będzie obchodził 30-lecie i w najlepszym wypadku uhonorowaniem może być awans do klasy okręgowej. W chwili obecnej na pięknym boisku szczawieńskim o ligowe punkty rywalizują juniorzy (miejsce 9 w okręgówce). 10 lat temu zespół opuścił A klasę, by po czteroletniej grze w klasie okręgowej zaliczyć trzyletni okres gry w IV lidze.Po spadku w 2011 dwa lata trwała walka o powrót do IV ligi, a po rundzie jesiennej 22 punkty dawały nadzieję na walkę o mocny środek tabeli. Zawirowania w zarządzie klubu, wokół kadry sprawiły, że niska frekwencja na treningach, sparingach zmusiły MKS do wycofania zespołu z rozgrywek. Wiele osób wskazuje, że powodem tego wstydliwego wycofania się jest rezygnacja Dionizego Niemczyka. Popularny Dyzio zapracował sobie na status legendy klubu - przez lata grał w Ogniwie Szczawno Zdrój, potem za jego inicjatywą klub zyskał sponsora Altrę, co spowodowało zmianę nazwy drużyny. Później Niemczyk prezesował MKS-owi, który piął się po szczeblach ligowych, a w międzyczasie boisko przy ul.Topolowej zmieniało swój wygląd. Ile pracy w klub włożył , ile ścieżek wydeptał po szczawieńskich urzędach, ile własnych pieniędzy wydał - to wie tylko on sam. Niestety, jak się okazało, że zabrakło Dionizego to i zabrakło ludzi, którzy ogarnęli organizacyjnie piłkarskich seniorów. Szkoda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz