czwartek, 13 marca 2014

Robert Warzycha trenerem Górnika Zabrze

Za niewiele ponad tydzień we Wrocławiu Śląsk zmierzy się z Górnikiem Zabrze. Dla kibiców futbolu w Wałbrzychu będą to swego rodzaju derby, bowiem na ławkach trenerskich zasiądą byli piłkarze wałbrzyskich klubów. Tadeusz Pawłowski - były gracz Zagłębia Wałbrzych przed kilkunastoma dniami objął wrocławski zespół i póki co nie zaznał jeszcze goryczy porażki. W swojej karierze trenerskiej prowadził seniorów już Śląska, z którymi dwie dekady temu zleciał z ekstraklasy, a także Polaru czy Motobi. Ostatnio szkolił młodzież w Austrii. W Zabrzu natomiast w roli trenera wystąpi Robert Warzycha - były piłkarz Górnika Wałbrzych. Z Pawłowskim na boisku się nie spotkał. Podobnie jak Teddy przybywa z zagranicy na ratunek swojemu byłemu klubowi, do którego trafił z Wałbrzycha. Będzie to jednak dopiero pierwsza praca w ojczyźnie.
Objęcie Górnika przez Warzychę było nr 1 w polskiej prasie
Obaj piłkarze sławę i największe sukcesy osiągnęli po wyjeździe spod Chełmca. O Pawłowskim i Warzysze napisano już prawie wszystko. Robert przewyższa starszego kolegę po fachu osiągnięciami za granicami. Z powodzeniem grał w angielskim Evertonie pozostając do tej pory ostatnim Polakiem, który strzelił bramkę w tamtejszej najwyższej klasie rozgrywkowej! Na Węgrzech sięgnął po krajowy puchar, podobnie było w USA. W Columbus zakończył czynną karierę zawodniczą w wieku 39 lat, a potem z powodzeniem szkolił miejscowy Crew.  Jego przyszłość w Zabrzu to wielka niewiadoma, nikt nie wie na dobrą sprawę jaki to trener, jak sobie poradzi z polską, ba z europejską mentalnością. Na pocieszenie dziennikarze podają przykład Słowaka Kociana, który również nie znał polskiego piekiełka i znakomicie póki co sobie radzi z Ruchem Chorzów. Na początek Warzycha będzie mógł liczyć na kredyt zaufania, ale z czasem zacznie rozliczanie się go z wyników. Jesienią Górnik Zabrze był czołowa drużyną, która miała swoją jakość, z Pucharu Polski wyeliminowała Legię. Ten ostatni triumf to jedyne osiągnięcie zdymisjonowanego Ryszarda Wieczorka, który podjął się niewdzięcznej roli następcy Adama Nawałki, który objął kadrę. Robert w czwartek ma poprowadzić pierwszy trening, a w sobotę zadebiutuje w nowej roli w meczu przeciwko Pogoni Szczecin, którą prowadzi były kolega z kadry Dariusz Wdowczyk.
Jak wspominałem wyżej, o grze w Górniku Zabrze, Anglii czy USA napisano już wiele i to w różnych językach. A jak przebiegał wałbrzyski etap Roberta Warzychy?  Jego pierwszym klubem byli Budowlani Działoszyn, gdzie ponoć w jednym meczu zdarzyło mu się strzelić 9 bramek. W 1984 21-letni Warzycha przechodzi do Warty Sieradz w ramach odbycia służby wojskowej. Jesienią Warta udanie prezentuje się na szczeblu centralnym Pucharu Polski. Po wyeliminowaniu rezerw Widzewa (4:0) przyszła na niespodziewane wyeliminowanie wyżej notowanego trzecioligowego Rakowa Częstochowa 3:2 (3:0). W następnej rundzie lepszy okazał się drugoligowiec z Pabianic - Włókniarz, który dopiero w 83' wyrównał w Sieradzu na 1:1, a w dogrywce ustalił wynik na 3:1. Spotkanie z Rakowem sędziowała trójka sędziowska z ... Wałbrzycha i to w głównej mierze arbitrowi późniejszy reprezentant kraju zawdzięcza odkrycie. Działacze Górnika wykorzystali cynk, poobserwowali Roberta, a następnie postanowili go sprowadzić do Wałbrzycha. Po zakończeniu służby wojskowej nic nie stało na przeszkodzie w transferze z Sieradza. Zimą sezonu 85/86 biało-niebiescy prowadzeni wówczas przez śp. Stanisława Świerka sprowadzili dwóch szybkich graczy ofensywnych z niższych lig - Zbigniewa Małachowskiego oraz Roberta Warzycha. Obu wałbrzyscy kibice mogli obserwować podczas zimowych sparingów Górnika - obaj wąsacze wyróżniali się dynamiką, szybkością, ale szybciej uznanie w oczach trenera znalazł Małachowski. Wiosną'86 Robert zadebiutował w ekstraklasie dopiero w przedostatnim meczu z Ruchem Chorzów. Pożegnanie sezonu w Wałbrzychu (24.04.1986) oglądało 4 tysiące widzów i gospodarze przegrali z dołującymi gośćmi 1:2, wśród których występował bardziej słynny Warzycha - Krzysztof. Stanisław Świerk dal szansę debiutu dwóm debiutantom - Robert zmienił w 74 minucie Mariusza Sobczyka, a Andrzej Kisiel zaliczył ledwie minutę.
Najbardziej udanym okresem w Wałbrzychu Roberta Warzychy był sezon 1986/87. Przed sezonem najwięcej mówiło się o transferze Włodzimierza Ciołka, z Górnikiem pożegnali się doświadczeni Gawryszewski, Łukaszewski, Majewski, Nykiel czy rezerwowy bramkarz Zięba. Nic dziwnego, że kibice z obawami oczekiwali startu sezonu. Pierwszy mecz to 0:0 z Lechem Poznań,, gdzie najwyżej ocenieni zostali bramkarze obu drużyn, Kosowski i występujący po raz pierwszy w podstawowym składzie Robert Warzycha. W drugiej kolejce Górnik wygrywa w Łodzi ŁKS 1:0, a najwyższą notę meczu -ósemkę (1-10) zdobył Robert Warzycha! Redaktor Wojciech Filipiak pisał dla Sportu:"Postacią nr 1 był Robert Warzycha, 22-letni piłkarz rozgrywający dopiero swój trzeci mecz w ekstraklasie. Został wypatrzony przez wałbrzyskich działaczy w sieradzkiej Warcie, a więc pod  bokiem Łodzi. Po znalezieniu się w Wałbrzychu wiele wskazuje, że zrobi w lidze karierę. Ukoronowaniem jego dobrej gry było precyzyjne podanie, po którym Sobczyk strzelił bramkę. (...) Druga linia Górnika i atak to słabsze od defensywy formacje, ale jeden Warzycha, pod nieobecność kontuzjowanego Truszczyńskiego, wystarczył na pozbawienie złudzeń drużyny gospodarzy". Kolejne mecze ligowe Górnik przegrał po 0:2 - u siebie z GKS Katowice i w Bytomiu z beniaminkiem Polonią. W obu meczach Robert dostał "6", która była najwyższą notą meczu. W 5.kolejce, w ostatni dzień wakacji, na Nowe Miasto przyjechała warszawska Legia (piąta w tabeli, podczas gdy Górnik był 10.). Był to jeden z tych meczów co wspomina się latami. Stanisław Świerk nie mógł skorzystać z usług Kosowskiego, który w Bytomiu zobaczył czerwoną kartkę, ale w ataku zastąpił go właśnie Robert Warzycha. W linii pomocy z kolei zagrał Włodzimierz Ciołek, któremu nie wypalił letni transfer. Do przerwy legioniści prowadzili 1:0 - Tomasz Arceusz pokonał Marka Grzywacza, a po przerwie nastąpił szturm, po którym podopieczni Jerzego Engela nie potrafili się podnieść do końcowego gwizdka. Najpierw w 47' Ciołek z rzutu wolnego pokonuje Kazimierskiego, jeszcze trybuny dobrze nie ochłonęły, a w 49' po zespołowej akcji Warzycha z 16 metrów strzela po przekątnej zdobywając gola na 2:1, a tym samym swoją premierową bramkę w lidze! Obaj strzelcy zostali bohaterami kolejki otrzymując noty "8". Później nie było już tak różowo - 0:4 w Wałbrzychu ze Śląskiem, 1:2 w Lubinie, 0:2 u siebie z Górnikiem Zabrze. Miesiąc po victorii nad Legią przyszło dopiero trzecie ligowe zwycięstwo - 3:2 w Poznaniu z Olimpią, choć górnicy prowadzili już 3:0 i pewnie doliczali sobie do dorobku dodatkowy punkt za zwycięstwo trzema bramkami. Do dwóch goli Jerzego Kowalika Robert Warzycha dorzucił bramkę w 51 min.wykorzystując błąd przy rzucie rożnym bramkarza Zakrzewskiego - ojca obecnego napastnika Miedzi Zbigniewa.  Tydzień później Warzycha miał znakomite szanse pozbyć wałbrzyszan kompleksu Widzewa, ale na przeszkodzie stanął Henryk Bolesta (0:0). Bramkę nr 3 Robert strzelił Markowi Szczechowi (4:3 Górnika w Szczecinie), kiedy wyrównał stan meczu na 1:1, po tym jak Marszałek przepuścił gola w pierwszej minucie. Pod koniec meczu mógł pokusić się o jeszcze jedną bramkę, ale trafił w poprzeczkę. Do końca rundy Warzycha zagrał w każdym meczu opuszczając ledwie 4 minuty ostatniego meczu z Lechią Gdańsk (1:2). Przeżył również nieszczęsny pucharowy wyjazd do Zielonej Góry (1:2 z tamtejszą Lechią).
Robert Warzycha wiosną'87
Robert Warzycha został dostrzeżony w kraju, jako jedyny z wałbrzyszan sklasyfikowany był wśród ligowców, dostał powołanie do kadry olimpijskiej. W lidze Stanisław Świerk nie mógł liczyć już na Włodzimierza Ciołka, który ostatecznie wyjechał do szwajcarskiego FC Grenchen. Grający praktycznie pierwszy pełny sezon w ekstraklasie Robert stał się wiodącym zawodnikiem wałbrzyszan ciągnący zespół grywając tuż za plecami Leszka Kosowskiego i Waldemara Milewskiego. Runda rewanżowa była o wiele gorsza w wykonaniu biało-niebieskich niż jesienna. Po remisie w Poznaniu z Lechem (1:1) przyszła porażka za minus jeden z ŁKS w Wałbrzychu (0:3). W Katowicach górników tradycyjnie skarcił Furtok (0:1), a pierwsze zwycięstwo z Polonią Bytom (2:1) zapewnił Warzycha w 90 minucie! za ten mecz katowicki Sport dał mu "7". Kolejną bramkę, piątą w sezonie Robert strzelił Jedynakowi przy Oporowskiej, która dała remis 1:1 w derbowym meczu ze Śląskiem. Potem wałbrzyszanie potrafili wywieźć punkt z jaskini lwa, czyli Zabrza (1:1), ale musieli go odjąć po 0:3 na Widzewie. W Wałbrzychu w kompromitującym stylu przegrali z Zagłębiem Lubin (1:3) czy Olimpią (0:1). Do poziomu kolegów dostosował się niestety Warzycha. W Mielcu duet trenerski Stanisław Magiera - Tadeusz Kobiałko, który zastąpił Świerka zmienił Roberta w 75 minucie przy stanie 0:0, a Stal wygrywa ostatecznie 2:1. Wówczas obowiązywał regulamin rozgrywek taki, że 15. i 16.drużyna spadała, a oprócz nich przegrani z baraży (11.grała z 14., a 12. z 13.drużyną). Wałbrzyszanie balansowali w okolicach 11 miejsca. W 28.kolejce meczem o wszystko był z najsłabszym w lidze z Motorem, który górnicy wygrali za 3 punkty - 4:0 po dwóch golach Kosowskiego i dwóch Warzychy, który był najlepszy na placu i strzelił drugą i trzecią bramką meczu. W atmosferze podejrzeń kluby zaczęły zawieszać zawodników, dziennikarze wystawiać za punktowane mecze "jedynki", a PZPN weryfikować mecze. Dopatrzono się przekrętu w meczu z Motorem i nakazano po czasie jego powtórkę. W międzyczasie Górnik wyszarpał remis w Chorzowie (0:0) z walczącym o utrzymanie z Ruchem  i w ostatniej kolejce pokonał w meczu o wszystko, czyli lokatę nr 10 w tabeli, Lechię Gdańsk 2:1 (0:1). W obu tych spotkaniach Robert był najlepszym na placu, choć w meczu z gdańszczanami przyćmił go strzelec obu bramek Waldemar Milewski. Powtórzony mecz z Motorem, który bardziej przypominał farsę - 0:0, był ostatnim Roberta Warzycha w barwach Górnika Wałbrzych. 31 meczów, 28 w pełnym wymiarze czasowym, 5 bramek i jedna żółta kartka - to bilans w barwach biało-niebieskich.
W sobotę w Zabrzu Robert Warzycha rozpocznie nowy etap kariery - zadebiutuje jako szkoleniowiec w Polsce, choć w teorii może się zdarzyć, że w protokole będzie widnieć nazwisko Ryszarda Wieczorka, bowiem na chwilę obecną Robert nie ma naszej licencji trenerskiej i nie wiadomo, czy zabrscy działacze zdążą z formalnościami w PZPN na czas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz