wtorek, 26 czerwca 2012

Kaka, Ajwen, Oko

W gorączce związanej z EURO wielu producentów zwietrzyło szansę dodatkowego zarobku i mogliśmy/możemy kupić od pasztetu kibica po firmowe ubrania identyczne, które noszą uczestnicy turnieju. Nie zabrakło różnego rodzaju wydawnictw, w tym książek. Rynek wydawniczy w Polsce w porównaniu z angielskim, włoskim jest dość ubogi, bowiem tam czynnie grający piłkarz w wieku 25-28 lat ma na swym koncie biografię. U nas póki co są albo zagraniczne przedruki albo biografie piłkarzy, których kariery już się zakończyły.  Wybierając się do księgarni, EMPIK-u możemy na półkach znaleźć nie tylko historię życia Ibrahimović, Van Persiego czy Ronaldo, ale również książki o naszych rodakach. Czynnikiem odstraszającym jest oczywiście cena, bowiem w maju zdecydowana większość książek była w cenie 39,90. Nie jest to zachęcająca cena i pewnie wielu woli poczekać kilka tygodni na przecenę lub na przeszukaniu internetowych księgarni. Nie wiem czy możemy już mówić o modzie na książki futbolowe. Biografie są potrzebne i to nie tylko dla ich bohaterów. Potrzebę pisania poczuł nawet Jerzy Dudek, który jedną książkę już napisał, a teraz bazując na swym życiowym sukcesie jakim było wygranie Ligi Mistrzów z Liverpoolem (po karnych, a wcześniej 3:3 mimo, że Milan prowadził 3:0) teraz popełnił książkę o ... psychologii. "Pod presją" nosił film z Demi Moore i Alekiem Baldwinem i jest nieporównywalnie lepszy niż kilkadziesiąt stron zapełnionych sloganami, które większość zna z życia powszedniego. Nic nowego, odkrywczego i ciekawego - strata czasu!
W tym roku w ręce wpadły mi trzy biografie polskich piłkarzy i trzeba stwierdzić, że są one wyjątkowe, w formie, treści. Z angielska są produkty zwane "must to have" - czyli musisz je mieć i ci, którzy interesują się futbolem, powinni przeczytać te książki.
DEYNA
Tytuł mówi sam za siebie. Autorem książki jest wielbiciel, a zarazem wielki znawca talentu Kazimierza Deyny Stefan Szczepłek. Dziennikarz Rzeczypospolitej znał osobiście bohatera swej książki, która jest już drugim wydawnictwem poświęconym jednemu z najlepszych (wg niektórych najlepszemu) piłkarzy w historii polskiej piłki nożnej. W 1996 Szczepłek już jedną książkę o Deynie napisał. W tegorocznej książce największym skarbem są unikatowe zdjęcia ze zbiorów prywatnych autora (prywatnie kolekcjonera koszulek znanych piłkarzy i innych pamiątek, które wypełniły wystawę w Muzeum Sportu). Historia "Kaki" zaczyna się w
rodzinnym Starogardzie Gdańskim i kończy się tragicznie w USA. Są opisy nie tylko sukcesów Deyny, ale i kilka słów o jego kolegach z Legii czy kadry. Czyta się jednych tchem i prawdę powiedziawszy można odnieść po przeczytaniu wrażenia niedosytu, że jest dużo opisów całego otoczenia piłkarza, a tak naprawdę ten literacki pomnik niewiele mówi o nim jako człowieku. Mile rozczarowują się ci, co spodziewają się bezkrytycznym wychwalaniu stołecznej Legii, której autor poświęcił kilka gorzkich słów przy okazji pogrzebu jednego z najlepszych trenerów warszawskiej drużyny Czecha Vejvody czy stanowiska klubu wobec Deyny, które jednakże w ostatnich latach moze byc uznawane za wzorcowe.
Z okołowałbrzyskich wątków można się dowiedzieć, że tytuł króla strzelców monachijskiej olimpiady Deyna zdobył grając w butach typu Huragan produkowanych w Wałbrzychu. Również znana przyśpiewka z wałbrzyskiej hali śpiewana przez kibiców koszykarzy Górnika "Reschke Tadeusz Górnika to Prometeusz" została zaadoptowana od kibiców Legii, którzy tak hołubili Nowaka Tadeusza - notabene byłego gracza Zagłębia Wałbrzych.
W promocję książki zaangażowana została wdowa po Deynie - Mariola oraz  władze Starogardu Gdańskiego, które projektem "Legenda Deyny" chce wypromować miasto.
SPALONY
Krzysztof Stanowski jest uznawany za kontrowersyjnego w poglądach dziennikarza. Mimo dość młodego wieku doświadczenia prasowego może mu pozazdrościć wielu kolegów po piórze. Rynek księgarski zdobył swego czasu bezkompromisową biografią Wojciecha Kowalczyka - pierwszą polską futbolową książką, która trafiła swego czasu na pierwsze miejsce rankingu najlepiej sprzedających się książek. Ile w tym zasługi Stanowskiego a ile barwnego życiorysu Kowala - niech osądzą specjaliści od literatury. Stanowski, którego artykuły wcześniej można było czytać w Przeglądzie Sportowym, magazynie Futbol, a obecnie na jego stronie weszlo.com, namówił do współpracy Andrzeja Iwana. Były napastnik Wisły Kraków, pomocnik Górnika
Zabrze, grający z sukcesami w Niemczech i Grecji ostatnimi czasy zdobył uznanie jako obiektywny, nie owijający w bawełnę komentator w orangesport. Starsi kibice pamiętają zapewne jego pozaboiskowe problemy, o których nie boi się wspomnieć autor biografii o Iwanie pt. Spalony.  Książka zaczyna się dość szokująco, bo opisuje pobyt bohatera w ośrodku odwykowym. I taka jest w sumie cała książka - do bólu szczera, bez lukru. Ajwen - zwany tak przez kolegów, bez ogródek opowiada o swoich życiowych sukcesach jak i porażkach. Nie stroi się na nieomylnego, potrafi dopiec byłym kolegom z boiska, trenerom. Na tym podejściu zbudował popularność swoją Kowalczyk, ale moim skromnym zdaniem opowieść o Iwanie jest bardziej ciekawa i nic dziwnego, że do księgarń trafia kolejny dodruk. Inna sprawa, że akcja promocyjna rozwinięta została na szeroką skalę i Stanowskiego w stolicy wspomagają głośne futbolowe nazwiska. 
Jeśli chodzi o wątki okołowałbrzyskie to na pewno warto poczytać o ludzkim dramacie byłego bramkarza Górnika Wałbrzych, a potem Lecha i Wisły -Jana Karweckiego. Jest parę słów o Jerzym Kowaliku, niezbyt pochlebne zdania o Tadeuszu Dolnym. Nie zabrakło słynnego meczu na wodzie, czyli jesień 1983 i zwycięstwo Górnika nad Wisłą 5:1. Z krakowskiej perspektywy mecz wyglądał całkowicie inaczej - a jak, to odsyłam do lektury.
OKO
Podobnie jak Deyna Mirosław Okoński doczekał się drugiej swojej biografii. W 1995, nieżyjący już dziennikarz Ryszard Chomicz wydał książkę pt. "Okoń". Pod tym samym tytułem w tym roku książkę wydał Radosław Nawrot - z zawodu dziennikarz, z zamiłowania fan Lecha. Okoński był bohaterem Kolejorza w latach 80-tych XX wieku, potem podbił Bundesligę w barwach HSV Hamburg oraz ligę grecką. Był znakomitym piłkarzem, który potrafił lewą noga wiązać krawaty (bodaj po raz pierwszy te określenie właśnie wygłoszono opisując jego grę). Znakomity w klubie, a w kadrze ... zerowy dorobek. Są piłkarze, którzy w
historii Lecha zapisali się może z większymi sukcesami. Okoński był charyzmatycznym zawodnikiem i królem Poznania poza boiskiem. O jego imprezowym stylu życia krążyły legendy. Czy autor wietrząc sukces chciał pójść drogą młodszego kolegi Stanowskiego i skupić się na pozasportowym życiu napastnika Lecha? Nie. Druga książka o Okońskim, który w Niemczech został ochrzczony Oko, jest wyjątkowa w swoim rodzaju. Chodzi tu o formę. Pierwszy raz się spotkałem, żeby historia życia piłkarza została opisana w formie książki beletrystycznej ! Główny bohater nie przemawia do nas w pierwszej osobie, nie ma tutaj również narratora - jest za to historia życia piłkarza rodem z Koszalina zdobywającego laury w piłce, przeżywającego wzloty i upadki, są mniej lub bardziej fikcyjne dialogi autentycznych postaci. Przyznam się szczerze, że początkowo dziwnie się to czyta. Autor, mimo, że zbliża się do czterdziestki, niestety w kilku szczegółach zbliżył się do fantastyki. O ile ikarusy w latach 70-tych na ulicach Poznania, czy pizzerie w Koszalinie w tamtejszych czasach jeszcze się strawi to nijak koronę króla strzelców Szarmacha na olimpiadzie w Monachium, gdzie słynnego "Diabła" najzwyczajniej zabrakło! Książkę czyta się lekko, oczywiście postać bohatera została odpowiednio wybielona i wylukrowana, jedynie końcówka boleśnie przypomina o dramacie dnia codziennego dawnego idola poznańskich "kiboli" (tak, tak kiboli - bowiem te słowo pochodzi z gwary wielkopolskiej i nie oznacza kibica awanturnika jak przedstawiają nam teraz "znawcy tematu", tylko kibica wiernie dopingującego swój zespół).
W takiej formie trudno doszukać konkretnych zestawień, niektórzy mogą doszukać się fikcyjnych faktów niezgodnych z ówczesną rzeczywistością.  Mimo wszystko książka godna polecenia zarówno na wzgląd na bohatera jak i na formę całej opowieści.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz