niedziela, 26 czerwca 2016

EURO - zmieniająca się optyka

Polska przełamuje kolejne bariery podczas tegorocznych mistrzostw Europy. Po pierwszym zwycięstwie, wyjściu z grupy, ekipa Adama Nawałki jest już w najlepszej ósemce kontynentu!
Mecz ze Szwajcarią przeszedł do historii. Początek mógł być wymarzony, gdyby Arkadiusz Milik trafił do pustej bramki już w pierwszej minucie. Pierwsza odsłona to tradycyjnie doskonała obrona, destrukcja w drugiej linii przez co rywal nie potrafił stworzyć sytuacji bramkowej. Polacy tradycyjnie również mają problemy z wykreowaniem sytuacji bramkowej aż przychodzi 38 minuta, gdy kapitalne wznowienie gry przez Fabiańskiego zostaje sfinalizowane rajdem Kamila Grosickiego. Niezbyt finezyjny drybling pod szesnastką Szwajcarów, dogranie do środka, Milik przepuszcza piłkę do Błaszczykowskiego, który otwiera wynik. Po raz pierwszy na tym turnieju strzelamy bramkę w I połowie. Po przerwie odnotowujemy pierwsze celne uderzenie w turnieju Lewandowskiego, a potem ... Im bliżej końca, tym gorzej. Niepotrzebne, zbyt głębokie cofnięcie się, oddanie inicjatywy przeciwnikowi i zaczyna być nerwowo pod polską bramką. Na szczęście Fabiański czyni cuda w bramce będąc bezradnym jedynie po kapitalnym golu Shaqiriego. Dogrywka - to wyraźne przeczekanie na karne, które biało - czerwoni trenowali przed meczem.
Pudło Granita Shaki - decydujący moment rywalizacji
Konkurs jedenastek to loteria. Polacy wykonywali je jednak nie tylko bezbłędnie, ale niesamowicie pewnie. Wskazówki trenera bramkarzy Jarosława Tkocza, pokazującego Łukaszowi Fabiańskiemu plansze z opcjami wykonania rzutów karnych na niewiele się zdały - goalkeeper Swansea ani razu nie był bliski obrony jedenastki. Bliższy obrony z kolei był jego vis a vis - Yann Sommer, któremu wyraźnie brakowało centymetrów i ... szczęścia, zwłaszcza przy uderzeniu Milika. Z 10 egzekutorów karnych jedynie Shaka się pomylił, co zadecydowało o awansie Polaków.
Wspaniały eurosen trwa w najlepsze. Polacy co prawda stracili pierwszą bramkę, ale wciąż są w grze. Porównuje się ich do Greków sprzed 12 lat i kto wie czy nie skończy się strefą medalową?
Obrona turnieju?
Daleki jestem od superlatyw pod względem gry naszej reprezentacji po sobotniej grze. Defensywa wciąż bez zarzutu - Fabiański zagrał tak jak przed laty Boruc na niemieckim mundialu czy alpejskim euro, z tą różnicą, że w końcu nasi nie przegrali. Kapitalne interwencje pod koniec meczu naprawdę kandydować mogą do interwencji mistrzostw. Glik z Pazdanem na swoim wysokim poziomie, choć w tej formacji najlepsze wrażenie pozostawił po sobie jednak Piszczek (za wyjątkiem sytuacji, gdy nie upilnował Derdiyoka). W pomocy peany zachwytów nad Turbogrosikiem - owszem szybki skrzydłowy zaliczył asystę,kilka razy szarpnął, ale warto zauważyć, że sporo piłek łatwo tracił, nie pomagał Jędrzejczykowi w defensywie. Zawiódł nieco gasnący z minuty na minutę Mączyński w pomocy. Klasą dla siebie z kolei w II linii był Grzegorz Krychowiak - najlepszy w ekipie. Atak kadry jest w tej chwili najbardziej krytykowany. Milik ponownie zmarnował idealną sytuację, choć RMF FM wyliczył mu aż 7 (!!!) 100% sytuacji. Zmienia się również ocena Roberta Lewandowskiego. Miał być bohaterem turnieju, lokomotywą ciągnącą pociąg z napisem POLSKA, a tymczasem jest jednym z największych rozczarowań mistrzostw. Co ciekawie, w meczu ze Szwajcarią, kapitan reprezentacji nie zagrał moim zdaniem gorzej niż w poprzednich meczach: wciąż walczył, ściągał uwagę rywali, którzy po raz kolejny niemiłosiernie go poniewierali, robił miejsce dla partnerów - a tymczasem cierpliwość rodzimych "ekspertów" powoli się kończy i oceny są coraz bardziej krytyczne. W polskich mediach właśnie Lewandowski został oceniony najniżej spośród Polaków. Dla mnie bardziej wiarygodne są noty wystawiane przez zagranicznych obserwatorów, którzy nie mają emocjonalnego obciążenia takiego jak polscy dziennikarze.
 Oto oceny za mecz ze Szwajcarami:
Daily Mail  (Wielka Brytania)

The Times (Wielka Brytania)
Kicker (Niemcy -ocena nim wyższa tym gorsza)
Marca (Hiszpania)
L'Equipe (Francja)
Praktycznie dla wszystkich bohaterem jest Łukasz Fabiański. Klasą dla siebie jest jednak Jakub Błaszczykowski - mający udział we wszystkich bramkach Polski na ostatnich dwóch turniejach EURO. Dla wielu zdziwieniem może być wysoka ocena Milika. Dla Lewego nie mają jednak litości, za wyjątkiem brytyjskim gazet - czyżby zachęcali do przeprowadzki do tamtejszej ligi?
Czy sukces osiągnięty do tej pory jest kwestią tylko szczęścia? Tytaniczna praca wykonana przez sztab Adama Nawałki procentuje i prawdę powiedziawszy, nawet w przypadku niepowodzenia w meczu ze Szwajcarią, to kadra oceniona zostałaby pozytywnie. I nie chodzi tu jedynie o emocje dla kibiców. Dyscyplina taktyczna, walka i ta niesamowita defensywa, która MUSI robić wrażenie na każdym. A że w pamięci ma się skuteczność z eliminacji oraz wcześniejszych meczów towarzyskich to wciąż tli się nadzieja na odblokowanie się Lewandowskiego i Milika.
Jaka z opinii najbardziej irytowała po meczu ze Szwajcarią? Wąska ławka rezerwowych. Nie wiem skąd się wzięła opinia "fachowców", ale na dobrą sprawę przeciwko Helwetom nie mógł wystąpić jedynie wykartkowany Kapustka - notabene najmłodszy z kadry. Za Grosickiego wszedł Peszko, który tak naprawdę na turniej pojechał, bo kontuzji doznał Wszołek. Jodłowiec za Mączyńskiego, a co z resztą? W turnieju oprócz wymienionych wyżej pokazali się również Cionek z Zielińskim i Starzyńskim, ale mimo wszystko opinia, że brakuje sztandarowemu zestawowi Nawałki wartościowych zmienników jest krzywdząca zarówno dla piłkarzy jak i samego sztabu trenerskiego. Owszem wielu by chciało zobaczyć np. Stępińskiego za Milika,wchodzącego Linetty'ego za Mączyńskiego, czy przekonać się, że Zieliński wyciągnął wnioski za nieudany występ z Ukrainą. Nawałka wybrał wszystkich zawodników jakich tylko chciał, jacy pasowali mu do jego koncepcji. Oczywiście za wyjątkiem kontuzjowanych Rybusa czy Wszołka. Wielu krytykowało Nawałkę za jego wybory - czy to Mączyńskiego lub Peszko jeszcze w eliminacjach, czy zdecydowane postawienie na Pazdana. Ale te wybory się obroniły i ich grą oraz wynikami kadry.
Przeciwnikiem w czwartek będzie Portugalia. Im bliżej meczu tym balonik będzie pompowany przez media, ale nie oczekujmy podobnych nastrojów wśród piłkarzy. Portugalia to wciąż niesamowity Ronaldo, którego czeka porównywanie z Lewandowskim. Niestety, liczby na turnieju nie przemawiają za Polakiem. Piłkarze prowadzeni przez Fernando Santosa we Francji wręcz czołgają się do przodu. W teoretycznej słabiutkiej grupie 3 remisy, przeciwko Chorwacji gol w 117 minucie. Gra do tej pory rozczarowuje i oby nie było przebudzenia w meczu z Polską. Portugalia to nie tylko Pepe, CR7 czy Nani, to solidny bramkarz Rui Patricio ze Sportingu, jego klubowi koledzy William Carvalho i Joao Mario w pomocy, czy chimeryczny drybler Quaresma, który celnym strzałem wprowadził kolegów do 1/4.  Jedno jest pewne, będzie to pojedynek idei zespołu z ideą indywidualności.
Czy będzie to pojedynek za czasów Leo Beenhakkera, gdy Ebi Smolarek dwukrotnie pokonał w Chorzowie Ricardo w 2006 roku, a Ronaldo przykrył Grzegorz Bronowicki (kto pamięta jeszcze takiego gracza?). Czy to będzie popis jednego gracza jak Paulety na mundialu 2002, gdy Dudek czterokrotnie wyciągał piłkę z siatki?
Po 34 latach, czyli od czasów hiszpańskiego mundialu, Polska zagra o medal w turnieju w kategorii seniorów. Zwycięstwo da bowiem awans do półfinału, a że nie zostanie rozegrany mecz o 3.miejsce, więc w praktyce awans oznacza medal. Tego naprawdę nikt się nie spodziewał. Pięknej gry jest tyle co kot napłakał, ale to nie jest łyżwiarstwo figurowe, gdzie daje się noty za styl. Liczą się punkty, bramki. Oby piękny sen nie skończył się dla nas w czwartkowy wieczór.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz