czwartek, 2 kwietnia 2015

Błękitny sen

To nie Prima Aprilis -drugoligowy zespół Błękitnych Stargard Szczeciński w pierwszym półfinałowym meczu pokonał wicemistrza Polski, wicelidera Lecha Poznań 3:1. Biorąc pod uwagę, że w ćwierćfinale dwukrotnie stargardzianie pokonali Cracovię po 2:0 to za tydzień w Poznaniu możemy być świadkiem największej sensacji w Pucharze Polski od kilku dekad!
Dekadę temu Błękitni awansowali na zaplecze ekstraklasy, które nazywało się drugą ligą. W zwycięskim marszu z IV ligi swój udział mieli wałbrzyszanie - Robert Kubowicz, Marek Wojtarowicz i Rafał Jeziorski, który jedyny z tej trójki zagrał w 2.lidze. Pobyt był krótki i burzliwy, bowiem zespół został wycofany po rundzie jesiennej, a zawodnicy, z aktualnym kadrowiczem Jakubem Wawrzyniakiem na czele, zapamiętali brak pieniędzy, kombinowanie jedzenia ze zbieraniem grzybów i parówkami z marketów na czele. Po 9 sezonach Błękitni awansowali ponownie do 2.ligi, z tą różnicą, że teraz jest to trzeci poziom rozgrywek. W ciągu 2 sezonów Górnik Wałbrzych grał ze stargardzką drużyną czterokrotnie i tyleż samo razy musiał uznać wyższość zespołu z Pomorza Zachodniego.
Tomasz Pustelnik w lidze radził sobie z M.Sawickim
a w Pucharze Polski z gwiazdami Pasów i Kolejorza.
W ubiegłym sezonie beniaminek przez długi czas liczył się w walce o awans, ostatecznie plasując się na wysokiej czwartej lokacie. Najlepsze recenzje zbierał Michał Magnuski, wicekról strzelców z 17 bramkami, który w obecnym sezonie zaliczył bodaj najbardziej spektakularną obniżkę formy. Zaczął od 3 goli w PP, a w lidze dorzucił 2 bramki w 12 występach + niewykorzystany rzut karny. Wiosną próżno go szukać w kadrze meczowej. Swoją szansę wykorzystują zmiennicy. O ile w lidze zespół radzi sobie średnio, to w pucharze jest prawdziwą rewelacją.  Po pokonaniu pierwszoligowców z Chojnic i Tychów wyższość podopiecznych Krzysztofa Kapuścińskiego musiała uznać Cracovia, a teraz Lech.Prasa, telewizja nagłośniła sukcesy Błękitnych, większość kibiców już wie, że trener uczy w szkole, a w drużynie ma strażaków,studentów oraz strażników więziennych. Wielu się naśmiewało z trenera Kapuścińskiego, który w ostatnim meczu ligowym dał odpocząć ponad połowie zawodnikom z podstawowego składu. Mecz z Lechem nie był wielkim widowiskiem, ale końcowy wynik sprawił, że zapisał się w historii klubu i miasta i będzie wspominany latami - bez względu na rezultat rewanżu. Determinacja, walka, słaba dyspozycja Kolejorza sprawiło, że o drugoligowych piłkarzach zaczęto mówić nie w kontekście jednorazowego szczęśliwego występu futbolowego kopciuszka, tylko, że na tym szczeblu faktycznie mogą grać zdolni zawodnicy, którzy poradziliby sobie na najwyższym szczeblu.
Sen Błękitnych trwa, może brutalnie skończyć się tuż po świętach,w Poznaniu, ale może potrwać do 2 maja, do finałowego spotkania,najprawdopodobniej z Legią Warszawa.
Kibice w Wałbrzychu ani razu w 2 sezonach nie mieli okazji cieszyć się choćby z punktu w rywalizacji z Błękitnymi. Co ciekawe najlepszy wynik osiągnęli grając z pozycji straconej - w ostatnim meczu, jesienią w Stargardzie Szczecińskim. W sezonie 2013/14  zarówno na inaugurację (0:2) jak w wałbrzyskim rewanżu (1:4) trudno ówczesnego beniaminka uznać było za zdecydowanego faworyta, podobnie jak w 1.kolejce obecnego sezonu (0:1). W listopadzie dołujący Górnik przyjechał do Błękitnych i był bliski sprawienia niespodzianki. Prowadzenie 1:0,kolejne szanse, wreszcie remis a na koniec gol-kuriozum, czyli kiks Filipe do spółki z Janiczakiem i 1:2. Biorąc pod uwagę występy przedstawicieli ekstraklasy na Miejskim Stadionie Piłkarskim w Stargardzie, to wałbrzyszanie zaprezentowali się o wiele korzystniej od Budzińskiego, Marciniaka, Rakelsa, Linettego,Kowanckiego czy Pawłowskiego.Oczywiście daleko idących wniosków w tej kwestii nie należy wyciągać.
Półfinałowy dwumecz z Lechem to również szczególny dwumecz w historii wałbrzyskiego Górnika,bowiem edycja pucharowa 1987/88 zakończona rywalizacją z Kolejorzem to ostatni sukces biało-niebieskich. Grający w ekstraklasie Górnicy, prowadzeni przez Henryka Kempnego, podobnie jak poznaniacy rywalizację od IV rundy. Do tej rundy zdołały odpaść dwa inne wałbrzyskie zespoły - Zagłębie i ... rezerwy Górnika. Zielono-czarni, beniaminek 2.ligi, po wyeliminowaniu rezerw Zagłębia Lubin (2:0) odpadły z Piastem Nowa Ruda (2:3 - 2 gole Wiesława Latały ), z kolei Górnik II po ograniu MałejPanwi Ozimek (2:1 po golach Artura Milewskiego i Dariusza Kurzeji) ulegli Górnikowi Knurów, czołowemu drugoligowcowi 1:5 (bramka A.Milewskiego).  W drodze do najlepszej czwórki tej edycji wałbrzyski Górnik wyeliminował Włókniarz Pabianice (3:0 - bramki Z.Przybysz z karnego,L.Kosowski 2), Olimpię Poznań (4:3 - W.Stańko 2, Z.Przybysz, J.Sobczak), w ćwierćfinale ŁKS Łódź (2:1 - W.Stańko 2 i 2:2 - R.Spaczyński, W.Stańko), natomiast Lech pokonał kolejno Jeziorak Iława (2:0- Miłoszewicz,Szczepański), Ostrovię (3:0 - Pachelski 2,Miloszewicz) oraz Pogoń Szczecin (1:0 - Araszkiewicz i 1:0 - Kruszczyński).
W ówczesnym sezonie Górnik mocno dołował, jesienią wygrał zaledwie dwukrotnie i sukces z Olimpią Poznań był naprawdę wielkim osiągnięciem. Skutecznością w pucharze imponował obecny kierownik Zagłębia Lubin Wiesław Stańko,a poznanian wyeliminował kapitalnym strzałem 19-letni Jacek Sobczak,który za kilka lat będzie biegał w Genui i Manchesterze w Pucharze Zdobywców Pucharów. W ćwierćfinale kopciuszkiem była siedlecka Pogoń,która nie miała wiele do powiedzenia z Legią, a Górnik nie był faworytem w rywalizacji z ŁKS Łódź, który pod wodzą śp.Leszka Jezierskiego był wtedy czołową drużyną kraju.  Nazwiska Bako,Kruszankina, Soczyńskiego, Chojnackiego, Ziobra, Terleckiego czy Robakiewicza gościły w notesach selekcjonera. Po wymęczonym zwycięstwie 2:1 w rewanżu ŁKS prowadził 2:0, gdy Ryszard Spaczyński zdobył kontaktową bramkę.Łodzianie, podobnie jak wcześniej Olimpia,myślami pewnie byli przy dogrywce, gdy wałbrzyszanie zadali zabójczy cios - Wiesław Stańko pokonuje Bakę i Górnik melduje się w półfinale!
Pierwszy półfinałowy mecz w Wałbrzychu zgromadził 4500 widzów, którzy przecierali oczy ze zdumienia. Podobnie jak w Stargardzie Szczecińskim,gospodarze skazani na porażkę byli zdecydowanie lepszym zespołem od Lecha. Trener Henryk Kempny zaskoczył ofensywnym ustawieniem z trójką napastników licząc na skuteczność rewelacyjnego w pucharze Stańko. W bramce Gerard Marszałek, w obronie Zbigniew Małachowski (który po PP sięgnie w barwach Amiki Wronki), Andrzej Wójcik, Andrzej Dębski i Ryszard Spaczyński, w pomocy Jacek Sobczak, którego w przerwie zmieni Wróbel, Zenon Przybysz (w końcówce zluzowany przez Bącala) i Andrzej Wojtkowiak, a w napadzie Wiesław Stańko, Leszek Kosowski i Mariusz Sobczyk. Grzegorz Szerszenowicz, nieco zapomniany szkoleniowiec rodem z Białegostoku miał do dyspozycji takie tuzy jak Pleśnierowicz, Rzepka, Jakołcewicz, Łukasik, Słowakiewicz, Kofnyt,Romke,Kruszczyński, Araszkiewicz, Pachelski, Skrobowski.  Już w 7' po strzale Stańko obrońcy gości wybijają piłkę z linii bramkowej, w 22' po zamieszaniu podbramkowym strzał Sobczyka ląduje w siatce i Górnik obejmuje prowadzenie 1:0! W 36' groźnie strzelał bodaj najlepiej wyszkolony wówczas piłkarz Górnika - Wojtkowiak. Tradycyjnie groźny był Kosowski. Drugą połowę gospodarze rozpoczynają koncertowo. Solowa akcja Spaczyńskiego i strzał z bliskiej odległości Kosowskiego, który Pleśnierowicz odbija w kierunku ... własnej bramki i jest sensacyjne 2:0! Ten wynik satysfakcjonowałby wszystkich w Wałbrzychu,bowiem wówczas 13-ty zespół nie przegrał w lidze różnicą 3 bramek. Potem na pierwszy plan wyszedł arbiter Andrzej Libich. Już w 51' Skrobowski fauluje Stańko w "16" a gwizdek milczy! Za 4 minuty w polu karnym faulowany jest Kosowski, ale od lat wiadomo, że Kosa słynął z padolino, ale w tym wypadku przewinienie miało miejsce i należał się miejscowym rzut karny. W 65' tradycyjnie z dystansu groźnie strzela Przybysz, potem szansę ma Sobczyk, a Stańko w sytuacji sam na sam strzela nad poprzeczką ! Kibice przecierali oczy ze zdumienia - apatyczna w lidze drużyna, w pucharze gra jak z nut, mimo prowadzenia sunie atak za atakiem. W końcówce mocne tempo dało się we znaki wałbrzyszanom i po ataku pięknym wolejem Dariusz Skrzypczak, który zmienił Jakołcewicza zdobywa kontaktową bramkę 2:1. Po takim meczu w Wałbrzychu pozostał niedosyt. W rewanżu Górnik nie miał wiele do powiedzenia, bowiem w finale był raptem przez 14 minut. Wówczas po faulu Wójcika na Kruszczyńskim, poszkodowany otworzył wynik meczu. W 26' po strzale Pachelskiego niezbyt dobrze interweniował Krzysztof Widecki zastępujący w bramce Marszałka i było 2:0. Po przerwie wałbrzyszanie mieli optyczną przewagę, ale skarcił ich ponownie Pachelski i Kolejorz wygrał 3:0 po raz 4.meldując się w finale, w którym w rzutach karnych okaże się lepszy od Legii, a jesienią stoczy w Pucharze Zdobywców Pucharów pamiętne wyrównanie boje z FC Barcelona.

1 komentarz:

  1. Widziałem na żywo oba mecze półfinału Pucharu Polski Górnika z Lechem. W pierwszym rzeczywiście sędzia skrzywdził wałbrzyszan. Oglądając z kolegami mecz na Bułgarskiej szybko pozbyliśmy się złudzeń związanych z awansem do finału. Zaczęliśmy nawet robić zakłady, że Górnik podłoży się Lechowi w pucharze, a ten za kilka dni w meczu ligowym odda wałbrzyszanom walczącym o utrzymanie w ekstraklasie zwycięstwo. Tak się ostatecznie stało. Lech, który pokonał Górnika 3:0 w rewanżu, kilka dni później robił wszystko, by przegrać z wałbrzyszanami w lidze, co stało się faktem. Wygrana Górnika 1:0. A i w ostatnim sezonie Górnika w ekstraklasie w meczu rewanżowym w Wałbrzychu wyglądało jakby poznaniacy spłacali dług wdzięczności i skończyło się na 1:1

    OdpowiedzUsuń