sobota, 15 lutego 2014

Polscy bramkarze w Anglii - fachowcy czy parodyści?

Pozycja bramkarza ma to do siebie, że błędy mające konsekwencje bramkowe są długo pamiętane. Zatrzeć kiepskie wrażenie po klopsie jest niezwykle trudne. Jerzy Dudek w Liverpoolu jest co prawda pamiętany przede wszystkim ze względu na swój taniec w serii rzutów karnych w finale Ligi Mistrzów (2005 z Milanem), ale poza Anfield bardziej pamięta się jego kiks z prestiżowego meczu z Manchesterem United, który wykorzystał Urugwajczyk Diego Forlan. Tomasz Kuszczak, gdy grał we wspomnianym Manchesterze, miał swój kącik w muzeum przy Old Trafford - w sekcji video oprócz kapitalnej obrony z 2006 (West Bromwich Albion-Wigan) miał filmik z bramki puszczonej w kadrze w meczu z Kolumbią, gdy w Chorzowie pokonał go bramkarz rywala. Już osiem lat gra na Wyspach Bartosz Białkowski - goalkeeper biało-czerwonych podczas MŚ U-20 w Kanadzie w 2007 roku. W Southampton grał m.in. z Garethem Bale'm, uważany był za jednego z kandydatów do gry w pierwszej reprezentacji. Na Wyspach oprócz udanych interwencji głośno było o nokaucie w sparingu Notts County - Galatasaray (2012), którego doświadczył w starciu z własnym obrońcą. Jednak najbardziej pamiętanym momentem w dotychczasowej ligowej karierze jest "wielbłąd" w meczu Southampton - Blackpool 2:2, kiedy to przepuścił piłkę między rękami i nogami po słabym uderzeniu Calluma McManamana.
Obecnie w Premiership jest trójka bramkarzy - duet Kanonierów oraz "Święty" Boruc. Łukasz Fabiański trafił do Arsenalu w 2007 roku, ale przez blisko 7 lat nie potrafił wywalczyć sobie miejsca w podstawowym składzie. W lidze angielskiej skompletował do tej pory zaledwie 31 występów, w Pucharze Anglii -12, Pucharze Ligi -16, 12 w europejskich pucharach. W tym sezonie bronił jedynie w rozgrywkach pucharowych i już zapowiedział, że latem pożegna się z londyńskim klubem, bo dość ma grzania ławki. Z pewnością Fabianowi nie pomogły kontuzje, a kiedy już wskoczył do bramki to zdarzały mu się błędy, które były bardzo wypominane przez angielskie media. Przez klopsy ochrzczony został jako Flappy Handski (gra słów oznaczająca w wolnym tłumaczeniu dziurawe ręce), a gdy po dobrym występie w LM (m.in. obroniony rzut karny w Belgradzie) doczekał się medialnej rehabilitacji to przyplątała mu się kontuzja. I tak w kółko. Jego przygoda z piłką na Wyspach jest bardzo wyboista i na aktualności nie stracił chwytliwy tytuł sprzed 3 lat nawiązujący karierę Łukasza do Rocky Balboa.
Parada Szczęsnego z meczu Liverpool-Arsenal (5:1)
znalazło się 8 lutego wśród Fotografii Dnia 
Wojciech Szczęsny jest póki co numerem 1 w bramce Kanonierów i kandydatem do reprezentacyjnej bramki. Niedawno przedłużył na atrakcyjnych warunkach finansowych kontrakt, a w tym sezonie wraz z Arsenalem gra nadspodziewanie dobrze. Jego dyspozycja w bramce odzwierciedla formę kolegów z pola - gdy broni kiepsko, londyńczycy tracą przeważnie bramki. Nie tak dawno Daily Mail pokusił się o zestawienie piłkarzy, którzy ... są najbardziej "elektryczni", popełniają największe błędy, stanowią piątą kolumnę zespołu przyczyniając się do strat bramek. W tym zestawieniu najliczniejszą nacją, oprócz Anglików okazali się Polacy, bowiem trafili do niego zarówno Szczęsny jak i Boruc. Tłumaczenie można było znaleźć na stronie sportfan. W uzupełnieniu tłumaczenia dodam, że dziennikarze przypisali każdemu klubowi jednego piłkarza - najsłabsze ogniwo w drużynie. Jedynymi bramkarzami okazali się polscy bramkarze, a wśród "tykających" bomb znalazły się takie nazwiska jak Soldado (Tottenham), Toure (Liverpool) czy Demichelis (Manchester City).
Robin van Persie po odejściu z Arsenalu do MU w każdym
meczu z Kanonierami wpisywał się na listę strzelców. Teraz
zatrzymał go Wojciech Szczęsny
Artur Boruc z kolei w tym sezonie bronił początkowo rewelacyjnie, jego doskonała dyspozycja poprowadziła Southampton do wysokiej lokaty blisko ligowego podium. Potem nastąpiły feralne klopsy, o których również pisałem. Do tego przyplątała się kontuzja, a podczas absencji Artura popularni Święci zaczęli tracić nie tylko punkty, ale i kontakt z czołówką. Karta odwróciła się wraz z powrotem Polaka do bramki.
W minionym tygodniu na Emirate Stadium Arsenal zremisował z Manchesterem United 0:0. Wśród kluczowych momentów meczu była brawurowa obrona strzału van Persie'go przez Szczęsnego. Dziennikarze mając w pamięci ostatnie występy Polaka zaczęli spekulować czy już można go zakwalifikować do czołówki bramkarzy Premiership. Kto jest najlepszy? Sięgnięto więc do statystyk i niespodziewanie biorąc pod uwagę cyferki najlepszym goalkeeperem w tym sezonie jest Włoch Vito Mannone, który w zespole Kanonierów przegrywał rywalizację zarówno z Fabiańskim jak i Szczęsnym! Obecny bramkarz Sunderlandu broni ze skutecznością 82% obronionych strzałów. Tuż za jego plecami plasuje się niezbyt znany bramkarz West Ham United Hiszpan Adrian, który nie rozegrał w lidze jeszcze 10 spotkań! Za tym duetem znajdują się ... Artur Boruc i Wojciech Szczęsny!
W przedstawionym zestawieniu w kolumnach ilość obroniony strzałów, puszczonych bramek i procent obronionych strzałów.  Za polskimi bramkarzami znaleźli się Bośniak Asmir Begović (Stoke, ten co strzelił gola Borucowi), Amerykanin Tim Howard (Everton), Czech Petr Cech (Chelsea), Fin Jussi Jaaskelainen (podobnie jak Adrian - WHU), Belg Simon Mignolet (FC Liverpool) i jedyny Anglik Joe Hart (Manchester City).
Polacy są w klubach bardziej szanowani niż w brytyjskich mediach, gdzie nawet przy okazji tego zestawienia najlepszych fachowców Borucowi przypomniano tragikomiczną próbę dryblingu a'la Cruyff w meczu z Arsenalem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz