wtorek, 25 lutego 2014

Gwałt Robaka

Miniony ligowy weekend przyniósł kilka zaskakujących w swoich rozmiarach wyników. Wydarzeniem piątkowym bez wątpienia było 5:1 Pogoni Szczecin z Lechem Poznań. Jeden z portali piszących o Kolejorzu relację ze szczecińskiego pogromu nazwał "Zgwałceni w Szczecinie" - idąc tą nomenklaturą, to głównym "gwałcicielem" był pochodzący z Legnicy napastnik Marcin Robak. Robak w swojej karierze strzelał już kilkanaście bramek w sezonie, ale głównie było to na zapleczu ekstraklasy, gdzie w 2010 był królem strzelców w barwach Widzewa. W najwyższej klasie rozgrywkowej w 2008 strzelił w Koronie 10 bramek, a w obecnym sezonie, po piątkowym strzeleckim popisie ma ich 15. Jego pięć goli w jednym meczu to nie tylko milowy krok w kierunku korony króla strzelców, ale i zapisanie się w annałach nie tylko Portowców, ale i ekstraklasy.
Marcin Robak - 5 goli w jednym meczu
Ponad dekadę temu zanotowaliśmy ostatni przypadek strzelenia 5 bramek przez jednego zawodnika. Co ciekawe ostatnie snajperskie popisy miały ścisły związek z Poznaniem. Ale po kolei.
Historia ligowych bojów w Polsce sięga 1927 roku i już w premierowym sezonie zanotowaliśmy rekordy strzeleckie. Najpierw w lipcu legenda krakowskiej Wisły HENRYK REYMAN pięciokrotnie pokonał bramkarza Warszawianki (8:2), ale ten wyczyn już po miesiącu poprawił napastnik wspomnianej Warszawianki - STANISŁAW JUNG - 6 goli w meczu przeciwko Jutrzence Kraków (8:2). We wrześniu rekord wyrównał HENRYK REYMAN, który sześciokrotnie pokonał goalkeepera TKS Toruń w rekordowo wygranym meczu 15:0!
W następnym sezonie - 1928 - pięć goli w jednym meczu zanotował LUDWIK GINTEL z Cracovii (6:0 z Czarnymi Lwów), a wyczyn ten został skopiowany dopiero po 4 latach - w 1932 WŁADYSŁAW KRÓL (ŁKS Łódź - Garbarnia Kraków 6:1). W 1934 objawił się w Polsce niesamowity talent ERNESTA WILIMOWSKIEGO - niespełna 18-letni napastnik sięgnął po koronę króla strzelców z wynikiem 33 bramek, a po drodze zaliczył 5 bramek w meczu z krakowskim Podgórzem (13:0). W 1936 5 bramek strzelił MICHAŁ MATYAS (Pogoń Lwów, w meczu z Wartą Poznań 6:0). Najbardziej dramatyczny sezon w historii, czyli AD 1939 przyniósł kolejne indywidualne popisy i niepobity po dzień dzisiejszy rekord. 21.05.1939 Ruch Chorzów pokonał Union Touring Łódź 12:1 (3:0), a łupem bramkowym podzieli się ERNEST WILIMOWSKI - 10 goli ! i Teodor Peterek 2. Do Wilimowskiego należy również rekord strzelenia kolejnych 7 bramek w jednym spotkaniu.
Ernest Wilimowski - ligowy rekordzista - 10 goli
w jednym meczu.
Co ciekawe piłkarze łódzcy kolejkę wcześniej doznali również dotkliwej porażki 1:6 z Polonią Warszawa, a 5 bramek dla Czarnych Koszul zdobył ZENON PIENIĄŻEK.
Po wojnie do głosy doszły kolejne snajperskie klubowe (i nie tylko) legendy. W 1948 jako pierwszy w historii 5 bramek na wyjeździe strzelił GERARD CIEŚLIK. Niedawno zmarły napastnik Ruchu dokonał tej sztuki na boisku w Krakowie w meczu z Garbarnią (6:2). W 1950 TEODOR ANIOŁA sześciokrotnie pokonuje w Poznaniu bramkarza rywali w meczu Lech-Szombierki 11:1, co pozwoliło mu w dużej mierze obronić tytuł króla strzelców. Pierwsze tytuły mistrzowskie warszawskiej Legii ściśle związane są ze skutecznością ERNESTA POLA. Słynny bombardier, patron stadionu Górnika Zabrze, w 1955 pięciokrotnie pokonał bramkarza Górnika Radlin (9:1, 2 gole dołożył późniejszy gracz wałbrzyskiego Górnika Henryk Kempny), a rok później wyczyn ten skopiował w spotkaniu, które przeszło do annałów polskiej ligi - Legia -Wisła Kraków 12:0! Pol w 1955-56 dwukrotnie sięgał z wojskowymi po krajowy dublet, po czym wrócił na Górny Śląsk zakładając koszulkę Górnika Zabrze. Nim tam poprawił swój rekord to 5 goli w jednym meczu zaliczył jego klubowy kolega - EDWARD JANKOWSKI (1958, Górnik Zabrze - Polonia Bydgoszcz). POL strzelił z kolei 6 goli w 1962, kiedy zabrzanie rozgromili Cracovię aż 9:0.
Na następne popisy snajperskie ligowym kibicom trzeba było czekać aż 14 lat. Wisła Kraków wygrała z Lechem Poznań 8:0 (3:0), a pięć goli zapisał na swoje konto KAZIMIERZ KMIECIK. Najskuteczniejszy wówczas snajper Białej Gwiazdy nie skompletował jednak klasycznego hat-tricka, bo gole jego podzieliły gole Henryka Szymanowskiego i Jana Jałochy (dwie).
Mimo, że liga polska miała takie snajperskie asy jak Grzegorz Lato, Andrzej Szarmach, Włodzimierz Smolarek, Dariusz Dziekanowski to na kolejny snajperski popis trzeba było czekać aż do 1990. W 15.kolejce błysnął 20-letni wówczas ANDRZEJ JUSKOWIAK. Wychowanek Kanii Gostyń aż pięciokrotnie pokonał Piotra Wojdygę w meczu ze Stalą Mielec (6:1), aż 3 z 5 bramek uzyskał po uderzeniach głową. Jusko sięgnął po koronę króla strzelców polskiej ligi, potem igrzysk olimpijskich, a przy Bułgarskiej w strzelaniu bramek zastąpili go m.in. Jerzy Podbrożny i Jacek Dembiński. Duet ten z Lechem sięgnął po mistrza kraju, ale w europejskich pucharach realizowali się już w kolejnych klubach. Podbrożny strzelił w lidze ponad 100 bramek, ale nigdy nie uzyskał 5 w jednym meczu. JACEK DEMBIŃSKI dokonał tego w 1997, w 34.kolejce w spotkaniu z Rakowem Częstochowa (5:1). Był to ostatni mecz sezonu 96/97, zaraz po niesamowitym dreszczowcu przy Łazienkowskiej, gdzie Widzew Franciszka Smudy ograł Legię 3:2.
Kolejnym poznańskim snajperem, którego talent rozkwitł poza Wielkopolską był MACIEJ ŻURAWSKI. Żuraw-władca muraw, dwukrotny król strzelców ekstraklasy jesienią 2001 roku wyrównał rekordowy wyczyn wyjazdowy Gerarda Cieślika - 5 wyjazdowych bramek. W Katowicach przy Bukowej GKS przegrał z Wisłą 1:5, a Żurawski już do przerwy nie tylko skompletował klasycznego hat-tricka, ale 4 razy pokonał obecnego trenera reprezentacyjnych bramkarzy Jarosława Tkocza, którego po przerwie zmienił Piotr Lech.
Wreszcie ostatnie pięć goli przed popisem Robaka - czyli KRZYSZTOF GAJTKOWSKI, również mecz Lecha z Pogonią. 2002 rok, szczecinianie spadający z ligi przy Bułgarskiej nie mają wiele do powiedzenia - wynik 6:0 mówi sam za siebie. Dla popularnego Gajtka był to mecz życia, nigdy nie przekroczył w sezonie 10 bramek w sezonie, a rekord to 8 w 2006 roku.
O rekordowych meczach pisał w poniedziałek katowicki Sport (zdjęcie obok), ale niestety autor nie ujął
wszystkich snajperów.  Również moja skromna osoba nie uzurpuje sobie praw do nieomylności i być może kogoś pominąłem, zwłaszcza jeśli chodzi o czasy przedwojenne, kiedy to trudno o dokumentacje wszystkich meczów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz