czwartek, 24 listopada 2011

Jesteś w Warszawie - będziesz idolem

Warszawa da się lubić mówią słowa piosenki. W kraju nie wszyscy jednak tak twierdzą. W stolicy swoją siedzibę ma większość redakcji, władz. Media często zdają się nie zauważać innych spraw niż te w stolicy. Sukces odniesiony jest tak nagłaśniany jakby był ogólnokrajowy. Ta przesada nie jest rozumiana w innych regionach, gdzie częściej króluje po prostu zdrowy rozsądek. I ja jej czasami nie rozumię. W ostatnich dniach mamy szał na punkcie piłkarza stołecznej Legii – Rafała Wolskiego. 19-latek w ostatni weekend w ładny sposób podbił sobie piętką piłkę i zdobył ładną bramkę po której większość mediów oszalały. Oczywiście te związane ze stolicą nie znają umiaru i już rozpływają się w zachwytach nad graczem Legii, nad legijną akademią, nad świetlaną przyszłością warszawskiego narybku itd. itp. Od kilku ładnych lat stołeczne media traktują temat warszawskiego futbolu jak ogólnokrajową sprawę. Od wielu lat szuka się drugiego Wojciecha Kowalczyka, który był samorodnym talentem z dzielnicy Bródno i bez kompleksów podbił cały kraj, udanie grał w kadrze, lidze hiszpańskiej czy cypryjskiej. Grając w Warszawie zawodnik mógł liczyć na bonusowe potraktowanie przez dziennikarzy w porównaniu z graczami z Poznania, Łodzi, Krakowa, Pomorza czy Górnego Śląska. Mnie wkurzyło to bodaj pierwszy pod koniec lat 90-tych kiedy Piłka Nożna (redakcja z siedzibą jakżeby inaczej - w Warszawie) mocno faworyzowała Nigeryjczyka Kennetha Zeigbo, który zaczął swoją przygodę z Polską od strzelenia bramki przewrotką w Superpucharze Legii z Widzewem. Czy ktoś go jeszcze pamięta? Potem było lansowanie wielu graczy, różnej klasy, jak choćby Marcina Smolińskiego – ostatnio nie łapiącego w słabiutkim ŁKS. Podkreślano jego warszawski rodowód, bramkę derbową nominowano do gola rundy, kandydował do Odkrycia Roku itd. Itp. Jeszcze gorzej skończył niejaki Daniel Mąka, który dla odmiany wyskoczył niczym filip z konopi z Polonii. Zaliczył hat-tricka w meczu z imienniczką z Bytomia i w prasie już pojawiły się newsy o talencie, szybkim transferze za granicę, a koniec końców obecnie Mąka gra w Polonii, ale tej z Bytomia i bliski jest gry przeciwko … wałbrzyskiemu Górnikowi w następnym sezonie w 2.lidze dokąd zmierza słabo grająca Polonia. Czy Radosław Majdan wypłynąłby w mediach, tabloidach gdyby siedział sobie w Szczecinie? Nie. Wiadomo, że związek z Rabczewską miał wpływ na jego przejście do stolicy, ale po rozstaniu z nią, już nie Radosław tylko Radek stał się celebry tą, którego zna przysłowiowa gospodyni domowa ślęcząca przed TVN i czytająca Galę.
Jan Urban w Legii postawił na duet młodych wilczków w postaci Rybusa i Borysiuka.  Obaj koniec końców trafili do kadry i być może zagrają na Euro, ale trudno uznać Rybusa za gracza potrafiącego odmienić losy meczu. Choć gwoli prawdy po pewnym okresie zastoju znów gra na miarę oczekiwań. Jeśli chodzi o Ariela Borysiuka, to jemu mogło zawrócić się w głowie latem gdy piano zwłaszcza w Przeglądzie Sportowym (z redakcją oczywiście w stolicy) o dwóch, trzech milionach euro, które za niego miał zapłacić włoski klub z Udine.  Może gdyby nie ten szum medialny to nie byłby obecnie postrzegany przez niektórych jako przereklamowany pomocnik z nadmierną inklinacją do faulowania i kolekcjonowania napomnień. Po awansie do LE ucichło nieco o bałkańskich gwiazdach Legii a przypomniano sobie o Polakach. Nieco wcześniej oślepiony stołecznymi gwiazdkami został Franciszek Smuda (w przeszłości piłkarz i trener w Legii) powołując Michała Kucharczyka. Kiedyś śmiano się z Wojciecha Łazarka, u którego debiut w kadrze zaliczył z pół polskiej ligi. Kucharczyk kopnął kilka razy dobrze piłkę w lidze, a że dopiero w tym roku skończył 20 lat to spełniał wszelkie kryteria na gwiazdę młodego pokolenia. W październiku Maciej Skorża więcej dawał szans Michałowi Żyro oraz wspomnianemu Wolskiemu. Okazało się, że w naszej słabiutkiej lidze młody piłkarz nie straci szybko piłki, nie boi się kiwnąć starszego od siebie rywala, a do tego zaliczy asystę lub strzeli gola i jest potencjalną gwiazdą nie tylko zespołu, ale całego pokolenia a niebawem całej reprezentacji seniorów. Na ławce siedzi jeszcze Jakub Kosecki (1990), który również nie ma kompleksów i z tego co widziałem jego epizody w seniorach nie prezentuje się gorzej od nagłośnionych do granic możliwości młodszych kolegów.  Boję się pomyśleć co będzie gdy strzeli bramkę inny wychowanek w kadrze Skorży - Łukasik. Zaznaczam - nie mam nic do tych chłopaków, wręcz przeciwnie trzymam kciuki by im się udało, by poszli drogą Kowalczyka a nie Mąki czy Smolińskiego. Media próbują ich wypromować i dobrze, tylko robią to w sposób nachalny i do przesady. Za chwilę ludzie zaczną bać się otworzyć lodówki, bo z niej wyskoczy Wolski. Gorzej jak przyjdzie dla nich słabszy okres, bo kiedyś nadejdzie. Wtedy będą musieli zmierzyć się z tym ciężarem i jak sobie nie poradzą to skończą jak chociażby Adrian Paluchowski, który 2 lata temu rozpoczął sezon strzelając 3 gole Zagłębiu Lubin. Rozpływano się nad jego dryblingiem w polu karnym, podcinką. Prawie tak jak teraz Wolski. Nawet sporną bramkę samobójczą zaliczono na jego konto. Potem było 8 ligowych meczy i zero bramek, wiosną wypożyczenie do ekstraklasowego Piasta Gliwice i 11 meczy z zerowym kontem. Nawet w Młodej Ekstraklasie nic nie strzelił. Obecnie już drugi sezon próbuje odbudować się w Łęcznej. Czy takie miał perspektywy „Paluch”, któremu nakreślili dziennikarze, „fachowcy”?  Albo gdzie są młode nadzieje Legii, wychowankowie nowosądeckiej Sandecji, wydarte londyńskiej Chelsea, przez którą byli ponoć obserwowani, Maciej Korzym i Dawid Janczyk? Jedyny plus, że wzięto grubą kasę za Janczyka. 
Pewnie pominąłem jakieś nazwisko, bo sporo było tych wschodzących stołecznych gwiazdek, ale irytujące jest szukanie na siłę idola, gwiazdy młodego pokolenia.
Nie wiem czy to jest promowanie się dziennikarzy poprzez lansowanie bez umiaru, szukanie niekiedy na siłę nowych idoli do których ma się najbliżej z miejsca pracy. A może po prostu nie chce się pojechać w inny region. 
I między innymi przez takie działania promocyjne, marketingowe ludzie nie zauważających co się dzieje poza Warszawą. nie czują sympatii do stolicy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz