środa, 7 września 2011

Żeby plusy nie przesłoniły nam minusów

Parafrazując klasyka, czyli Stanisława Tyma - aby plusy, zachwyty po meczu z Niemcami nie przesłoniły nam rzeczywistego obrazu kadry Smudy. Mecz, mimo, że Polska nie wygrała, przeszedł do historii. I nie tylko chodzi o pierwszą bramkę od czasów Bońka czy remis od mundialu'78. Reprezentacyjna premiera stadionu gdańskiego, dramaturgia w końcówce, debiut Perquisa i forma Szczęsnego. W końcu kadra nie przegrała z zespołem z absolutnego światowego topu, ba sekundy dzieliły od zwycięstwa. Oczywiście wydźwięk komentarzy jest jeden - znowu Niemcy grający do ostatniego gwizdka, fenomenalny Szczęsny. Ale prawdę powiedziawszy wątpię by ten wynik miałby miejsce, gdyby było to spotkanie o punkty, gdyby podopieczni Loewa walczyli dajmy na to o awans. Zamiast dołączyć się do chóru pochlebców Szczęsnego (któremu zawadzięczamy bardzo wiele, w tym bodaj definitywny koniec dyskusji o powrocie do kadry Boruca) warto wspomnieć w kontekście Euro o kłujących w oczy minusach.
Organizacja - nagłośniona premiera stadionu - przepięknego to fakt, ale pierwszy oficjalny mecz miał miejsce kilkanaście dni temu w ekstraklasie. Poza tym zamieszanie z udziałem Obraniaka - czy mógł zagrać po meksykańskim wykluczeniu czy nie. PZPN ośmiesza się jeśli takie rzeczy ustala ostatecznie kilka godzin przed meczem. Drugi minus - pożegnanie Krzynówka. Żewłakowa pożegnano po raz drugi (pierwszy raz przy okazji sparingu w Atenach), teraz te 102 mecze doceniła UEFA i dodatkowo zorganizowano mu pożegnanie. Podczepił się do tego Lato ze świtą i podłączył do tego pożegnanie Jacka Krzynówka. Niezwykle skromny "Krzynek" przed kamerami nigdy nie błyszczał, do dziennikarzy wychodził kiedy musiał, rozegrał również blisko setki repreentacyjnych występów, był architektem awansów do mistrzowskich turniejów za kadencji Engela, Janasa, Beenhakkera. Zasłużył na coś więcej niż pośpieszne wręczenie reprezentacyjnej koszulki i uścisk dłoni. O ile o Żewłakowie było coś w mediach wiadomo z okazji meczu z Niemcami to o pożegnaniu Krzynówka milczano... Szkoda.
Trybuny - protest gdańskich kibiców dot.dystrybucji biletów spowodował, że PGE Arena zapełniała się głównie widzami a nie kibicami. Pięknie to wyglądało jedynie na zdjęciach, bo już w tv przyprawiało o mdłości. To co się sprawdzało na Małyszu czy na siatkówce gdzie starczyło przeplatać krótką wyliczankę "raz, dwa, trzy" z "Polską" - w ogóle nie sprawdził się w generalnej próbie  z Niemcami. Jeśli kibice przychodzący na ligowe mecze zbojkotują Euro to mecze będą tak niestety wyglądały. I nie zmieni je żaden sztuczny twór PZPN zwany klubem kibica. Widzowie potrafili ożywić się jedynie podczas najazdu kamery na ich sektor, gdzie trzeba było pomachać, bo zoabczyło się na telebimie.  O ubogim repertuarze przyśpiewek nie wspomnę, bo wtedy doceniłem Ratuszową i wałbrzyski doping.
Mecz - ci co nie oglądają na bieżąco bundesligi, a kadrę Niemiec znają jedynie z Mundialu to kilka nazwisk mogło zdziwić. Niemcy robią postępy i naprawdę to widać było nawet w meczu z Polakami. Nam trudność przychodziła w budowaniu ataku, pozycyjny atak to już dla naszych orłów czarna magia. Dawny as Widzewa Mirosław Tłokiński ostatnio w PN Plus twierdził, że o tym, że drużyna umie skonstruować atak pozycyjny świadczy wymiana 6-8 podań. Czy tyle w środku pola potrafili wymienić Murawski, Dudka i spółka? Wolne żarty. Na plus - przejście do szybkiej kontry. Kilka razy ręce same składały się do oklasków. Ale po pierwszej połowie w wielu polskich domach słyszało się przekleństwa po strzałach Sławomira Peszko (złośliwi doszukiwali się czy to aby nie Peschko). W obronie debiutował Damien Perquis, który pokazał naprawdę dobry futbol w defensywie. Zaledwie 2 straty przy 6 odbiorach.W przeciwieństwie do Głowackiego. Były gracz Lecha i Wisły uchodził przez lata za pechowca. Najczęściej przez kontuzje, ale tak naprawdę to przez całą karierę w kadrze negatywnie dawał się zapamiętać. Bodaj tylko u Engela (świetny mecz z USA na mundialu) nie dał ciała. A potem to było pasmo nieszczęść, nawet gdy był zdrowy. U Janasa samobój z Anglią w Chorzowie, u Beenhakkera "na dzień dobry" zrobił karnego i wyleciał z boiska w Bydgoszczy (1:3 z Finlandią), krótki reprezentacyjny epizod selekcjonerski Stefana Majewskiego zakończyły porażki w Pradze i w Chorzowie, gdzie "Głowa" samobója nie strzelił, ale w Czechach ma na sumieniu gola. Po katastrofalnym meczu z Niemcami wielu sobie przypomniało o wpadkach defensora znad Bosforu, wypominając oprócz wspomnianych nawet pucharowe wpadki z Wisłą. Smuda od początku opowiadał się na budowaniu defensywy w oparciu o Głowackiego. Spotkanie z Niemcami pokazało jednoznacznie, że nie jest to dobry pomysł. I nie chodzi to o karnego o czerwoną kartkę, ale o wiele spóźnionych interwencji, wsadzanie na minę nie tylko debiutanta Perquisa ale i Szczęsnego. I nie jest to sztuczne szukanie kozła ofiarnego. Można się spierać o naturalizowanie Perquisa, ale jeśli już go mamy, to niech będzie głownym elementem na środku obrony, budujmy ją wokół niego!
Po Meksyku najgłośniej było o powrocie Wasilewskiego do kadry. Nagle przestał istnieć problem z korupcją Piszczka. Gracz Dortmundu gdy uświadomił sobie, że zawieszenie może dotyczyć nie tylko kadry, ale i meczy w Borussi (LM, Bundesliga) złożył odwołanie i najprawdopodobniej szybciej wróci niż to sam deklarował.
Malkontentom usta zamknął nie tylko golem Robert Lewandowski. Są zlośliwcy, którzy cytują niemiecki Bild mający renomę, czytelników, cel taki jak nasz Fakt, czy SuperExpress. "Lewy" walczył, dogrywał i mimo, że nie był to światowy występ jak co niektórzy twierdzą, to pokazał, że jest pewniakiem w ataku.
Relacja TV - niezniszczalny duet Szpakowski -Lubański nas raczył komentarzem. Były więc "aj, ach", były powołania się na Tygodnik Kibica. Szkoda, że nie ma TVP alternatywy, choć Maciej Iwański wg mnie zakrywa w komentowaniu "Szpaka" czapką. Lubańskiego można słuchać-dobrze, że nie ma innego wynalazku w postaci Mirosława Trzeciaka. Bodaj po raz pierwszy w Polsce na meczu kadry (w C+ nasza liga tego już doświadczyła) zadebiutowała Spidercam. Próba realizatorska przed Euro wyszła średnio, zwłaszcza szkoda było Henryka Kasperczaka niesłyszącego w przerwie rozmówcy.
Na koniec zdjęcia z niemieckiego Kickera przedstawiające najważniejsze wydarzenia z meczu z Niemcami:
Kto by się spodziewał, że Dudka potrafi tak "nurkować" w polu karnym przeciwnika.Sprytem większym wykazał się Lewandowski strzelając do pustej bramki.
  Początek dramatu Głowackiego - faul na Muellerze najlepszym snajperze mundialu to karny i remis.
Kuba na 2:1. Czy w tym momencie ktoś wierzył, że Polska tego meczu nie wygra?
Brazylijski Niemiec Cacau wcielił się w rolę Neuville'a z meczu Niemcy-Polska (MŚ 2006). Wojciech Szczęsny miał jednak więcej powodów do radości po meczu z Niemcami niż wówczas Artur Boruc.. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz