środa, 21 września 2011

Braterskie spotkanie w Kluczborku

W drugiej lidze każdy może wygrać z każdym. Ciężko wytypować jednoznacznych faworytów przed meczem. Tak też było przed wizytą Górnika PWSZ w Kluczborku. MKS spadł z 1.ligi, ale dość długo łudził się, że Polkowice nie otrzymają licencji i zajmą ich miejsce na zapleczu ekstraklasy. Zbigniew Smółka miał też ten luksus, że mimo obniżenia graczom apanaży nie odszedł najlepszy gracz Patryk Tuszyński, a na papierze zespół wyglądał naprawdę dobrze. Bodaj Miedź mogła się pochwalić równie groźnie wyglądającymi nazwiskami. Smółka jak to ma w zwyczaju pociągnąl za sobą kilku znanych sobie graczy. Michał Sudoł gra już w trzecim klubie prowadzonym przez niego. W porównaniu z wcześniej wspomnianą Miedzią lepiej w MKS wygląda sprawa młodzieżowców. Rewelacyjny wiosną w Czarnych Żagań bramkarz Abramowicz trafił za Smółką do Kluczborka. Z Motoru trafił Łętocha a z pobliskiego Olesna Deja, na którego chrapkę mieli możny z Górnego Śląska. Z kolei Karol Fryzowicz kompletował z Zagłębiem Lubin tytuły MPJ i Młodej Ekstraklasy. Udało się zatrzymać ogranego w Śląsku Ulatowskiego, wyszkolonego w Holandii Wilusza więc cel na ten sezon mógł być tylko jeden - awans. Rzeczywistość jednak okazała się brutalna, bowiem Kluczbork zdobyły ekipy nie będący w gronie czołowych ligowców: Tur i Calisia. Również w prestiżowym dla Smółki meczu z Czarnymi nie wygrał MKS. Po efektownych meczach z Chrobrym (4:0 po golach Tuszyńskiego i to w Głogowie!!!) i 4:2 z Rakowem wydawało się, że MKS ruszy w górę tabeli. Ale nastąpiło zatrzymanie w Jaworznie. Mecz z Górnikiem miał być kolejnym zwycięstwem. Smółka przekombinował ze składem. No bo kto odważyłby się posadzić na ławc Tuszyńskiego? Wpuścił go po przerwie przyznając się tym samym do swego błędu. W bramce po raz pierwszy wystąpił w lidze Łukasz Jarosiński. Wałbrzyszanin, którego młodszy brat Kamil w tym sezonie zaliczył więcej występów choć jest tylko rezerwowym w Górniku! To pierwszy taki braterski duet w historii wałbrzyskiego futbolu jeśli chodzi o bramkarzy. Grali swego czasu w jednej drużynie bracia Matyskowie, Garłowscy, Spaczyńscy, Gorządowie, Michalakowie czy Radziemscy, mieliśmy sztafety pokoleniowe, ale braci bramkarzy to chyba nie. Łukasz zadebiutował w seniorach Górnika/Zagłębia w wieku zaledwie 17 lat - w ostatniej kolejce sezonu 2004/05 w przegranym meczu z świdnicką Spartą 0:3 zmieniając w 75 minucie kontuzjowanego Jaśkiewicza. W debiucie zachował czyste konto. W kolejnym sezonie bronił głównie w rezerwach grających w okręgówce, w I zespole zaliczał występy głównie w PP, ale w IV lidze zaliczył występy z Nysą Zgorzelec, GKS Kobierzyce, KP Brzeg Dolny i BKS Bolesławiec (1 mecz bez straty gola). Zaliczył konsultacje w kadrze A.Zamilskiego stąd też na czwartoligowych boiskach zadawał szyku w bluzie z orzełkiem na piersi. Latem 2006 był na testach w Śląsku Wrocław co dość długo pamiętali mu kibice Górnika. W sierpniu rozegrał do tej pory ostatni mecz w wałbrzyskim zespole, którego nie będzie długo wspominał. Górnik/Zagłębie w 5.kolejce sezonu 2006/07 podejmowało Motobi Kąty Wrocławskie. Nic nie wskazywało emocji zwłaszcza, że do przerwy gopodarze prowadzili 2:0. W przerwie Łukasz zmienia kontuzjowanego Rafała Wodzyńskiego a kibice interwencje udane czy nie kwitują niewybrednymi komentarzami dotyczące przygody ze Śląskiem. Jarosiński najzwyczajniej w świecie spalił się. Już w 4 minucie po przerwie jego obecny kolega z Kluczborka wykorzystał błąd.  Z 2:0 zrobiło się 2:2, a ostatecznie goście wygrali 4:3. I to był koniec Jarosińskiego w Wałbrzychu.
Przez to zdjęcie Łukasz Jarosiński znalazł się u wałbrzyskich kibiców na cenzurowanym. Nie mogąc poradzić sobie z presją zawalił w seniorach mecz co przekreśliło jego karierę w Górniku/Zagłębiu Wałbrzych
Sensacyjnie zimą Łukasza wykupiła krakowska Wisła. Pod Wawelem bronił głównie w Młodej Ekstraklasie gdzie wsławił się zdobyciem bramki po dalekim wykopie. Zadebiutował również w dorosłej ekstraklasie, ale skompromitował się w meczu z Groclinem (0:4 i pamiętny wolny Świerczewskiego z 40 metrów).  Jesienią 2008 wypożyczony został do Polonii/Sparty Świdnica, gdzie zaliczył jak do tej pory najbardziej udaną rundę w karierze seniorskiej. W 3.lidze jego talent szlifował trener Zbigniew Smółka w przeszłości również bramkarz. Niestety, nie udało się przedłużyć wypożyczenia i Jarosiński zimą musiał wrócić do Krakowa. Tam kilka razy udało mu sie usiąśc na ławce rezerwowych, ale w bramce występował jedynie w ME. Ubiegłoroczny transfer do pierwszoligowego Górnika Polkowice to zero występów. Latem to gorączkowe poszukiwania klubu, ale nie chciano go ani w Gdyni, ani Radzionkowie czy Świnoujściu dokąd pukał już zimą. Przygarnął go ponownie Smółka, ale pierwszym bramkarzem był u niego młodzieżowiec Abramowicz. Jarosiński wystąpił jedynie w PP przeciwko Sokołowi z Kleczewa, gdzie wdał się w przepychankę i wyleciał z boiska. Z Górnikiem zagrał, ponieważ wg Smółki lepiej prezentował się na treningach.
Wracając do braterskich rywalizacji najgłośniejsza była chyba pomiędzy Sławomirem (Górnik/Zagłebie) a Krzysztofem (Miedź Legnica) Radziemskim jesienią 2000roku, kiedy to legniczanie byli faworytami 3.ligi, a bankrutujący wałbrzyszanie (Górnik/Zagłębie) ambitnie zremisowali w jaskini lwa 0:0. "Brat przeciw bratu", "Braterski remis" pisały gazety.  W sezonie 2008/09 Górnik PWSZ rywalizował z MKS Szczawno Zdrój (1:0, 0:0) i wtedy to naprzeciw siebie stanęli Marek i Marcin Wojtarowiczowie. W tym dwumeczu mogli ze sobą rywalizować również bracia Smoczykowie, ale jesienią zagrał tylko Marcin (Górnik), a wiosną tylko Piotr (MKS) (do tej rywalizacji Smoczyków doszło, gdy Marcin grał w rezerwach Górnika - AZS PWSZ a Piotr w Czarnych Wałbrzych). Rafał Michno zagrał w seniorach tyle meczy co kot napłakał, ale zagrał przeciw bratu Damianowi, gdy ten bronił w Łużycach Lubań.
Wracając do Jarosińskich - Kamil ma 19 lat. W lidze zadebiutował dzięki wykluczeniu Jaroszewskiego w Żaganiu. Bronił tam w miarę dobrze, nie ponosi winy za puszczone gole (karny i strzał z 5 metrów). Jednak epizod z wymiotami wciąż można interpretować jako stres a nie oficjalnie podaną grypę żołądkową. Gorzej już poszło w Legnicy. 0:5 to nie jest wina młodszego Jarosińskiego, ale prawdę powiedziawszy w kilku przypadkach mógł się lepiej zachować i nie dać sie np. przelobować przy dwóch bramkach. Wydawało się, że będzie mógł z bratem porozmawiać przy ławkach rezerwowych, a tymczasem Łukasz wystąpił. Przegrana nie przynosi chluby MKS, a do Jarosińskiego miano pretensje za kilka niepewnych interwencji.
 Łukasz Jarosiński przy okazji meczu MKS-Górnik PWSZ spotkał Janusza Wodzyńskiego, który zna bramkarski fach z autopsji.
 Wracając do Górnika to cieszy pierwsze wyjazdowe zwycięstwo i trzeci kolejny mecz poza Wałbrzychem bez przegranej. Po raz pierwszy w karierze Daniel Zinke usiadł na ławce rezerwowych, ale jego zmiennik Grzegorz Michalak spisał się na piątkę - strzelił złotą bramkę na którą czekał od jesieni ub.roku. Szkoda tylko, że nie udało się w końcówce trafić Mateuszowi Sawickiemu, bo naprawdę rozgrywa on niezłą rundę. Ciekawostką jest, że defensor MKS Michał Sudoł - grający nietypowo na pozycji pomocnika - zagrał w ligowym meczu przeciwko wałbrzyszanom już w czwartym klubie (Motobi, AKS Strzegom, Czarni Żagań, MKS), a ma dopiero 24 lata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz