piątek, 16 września 2011

Z długopisem na Włodara

Mecz  z Bałtykiem zakończył się porażką Górnika, której nie musiało być. W tym sezonie coś drużyny z Pomorza mają patent na wygrywanie przy Ratuszowej. Dobrze, że Chojniczanka przyjedzie dopiero wiosną. Wciąż brakuje ostatniego podania, parę razy zabrakło szczęścia Romanowi Maciejakowi. Skompromitował się jako napastnik Moszyk a jako bramkarz Jaroszewski. Drugi mecz z rzędu puszcza w ten sposób bramkę. O ile z Sosnowcem było bez konsekwencji to teraz kosztowało punkt. Najbardziej jednak kibiców elektryzował przyjazd z Bałtykiem Piotra Włodarczyka. Jak zaczynał był bardziej znany jako brat lekkoatletki Urszuli. Potem tych pseudonimów mu się uzbierało. Włodek, Włodar, Władeczek. W czasach gry w Ruchu Chorzów Orest Lenczyk gdy zobaczył go schorowanego to określił, że nędznie wygląda. Koledzy ochrzicli go Nędzą i tak złośliwe media czasami Piotra określają. Gdy 7 lat temu wracał z Legią samolotem z pucharowych bojów w Gruzji to pilot zamienił swój mundur na koszulke popularnego wówczas w stolicy Włodarczyka i Piotrek dochrapał się niezbyt znanego powszechnie ksywki Pułkownik. Ogólnie ten sympatyczny 34-letni już piłkarz znany jest z ... nieskuteczności, bowiem wielu opiera swoją błędną opinię na tym, że nie potrafił wykorzystać prostej sytuacji. Ale faktem jest, że uzyskał ponad 90 goli w polskiej ekstraklasie. Po zakończeniu przygody w Grecji szukał klubu nad morzem, gdzie ma w planach osiedlić się na stałe. Przebąkiwano o Arce, gazety pisały o łódzkim Widzewie aż tu angaż w drugoligowym Bałtyku. Gdynianie mieli apetyty na wans, ale życie póki co zweryfikowało ich aspiracje. 1:0 na murawie Stadionu 1000-lecia jest ich pierwszym zwycięstwem, więc nie dziwiła olbrzymia radość po zakończeniu meczu. Adam Topolski 3 miesiące temu wprowadził Zawiszę do 1.ligi, teraz ratuje Bałtyk, a sukces zapewnił mu również Włodarczyk grający nie jako napastnik tylko podwieszony za Wiśniewskim i Hirszem.
Ogłoszenie przedmeczowe (również na oficjalnej stronie Górnika PWSZ), że trzeba ze sobą zabrać długopis by wypełnić bilet to kolejna kompromitacja organizacyjna klubu. O długopisach to już usłyszałem gdy kupowałem bilet na Jarotę. Ciężko wypisywać kasjerowi? Jeśli tak to można było wykorzystać to marketingowo - z biletem rozdawać klubowe długopisy. Koszty niewielkie, a kilkaset gadżetów trafiłoby do kibiców. Ale na to trzeba tylko, a może aż  -chęci. W ustawie o bezpieczeństwie imprez masowych nic nie jest napisane o żadnych długopisach. Ba, przy takich numerach wykręconych przez klub to sami narażają się na kary, bowiem nie dość, że łamią artykuły tej ustawy (art.15 sprzedaż biletów) to być może ktoś mógłby uznać długopis jako ostre narzędzie. A co z ochroną danych osobowych? Czy numery zostały zniszczone komisyjnie czy wyrzucone do śmietnika, gdzie później ktoś nieopatrznie mógłby wykorzystać? (Inna sprawa, że mógłbym podać fałszywe dane i nikt nie weryfikował tego).  Kiedy klub zacznie poważnie traktować kibica? Kiedy skończy się prowizorka?

1 komentarz:

  1. pierwsze czytam....długopisy... walbrzych ..górnikiem wałbrzych zarządzają osoby z głębokiego prl'u? wstyd i hańba...od 10 lat to samo "wolna amarykanka"a nóż się uda.

    OdpowiedzUsuń