poniedziałek, 24 września 2018

Powrót Orzecha i kanonada.

Sławomir Orzech jest jednym z grupy zawodników, którzy wrócili na Ratuszową po dwuletnim okresie nieobecności. Zbliżający się do setki ligowych występów obrońca, z powodu urazu nie mógł w sierpniu zaliczyć ponownego debiutu. W ubiegłym tygodniu wreszcie dostał szansę gry w zespole rezerw. Popularny Orzi wybiegł na A-klasowe boisko w Walimiu, gdzie pomógł odwrócić losy meczu - do przerwy 0:2, w 54 minucie strzela kontaktowego gola, a Górnik II ostatecznie wygrywa 3:2. Po trzech dniach Orzech wybiegł już w I składzie Górnika. W pucharowym pojedynku rywalem był LKS Bierkowice. Drużyna ze wsi położonej 5 km do Kłodzka legitymuje się największym sukcesem w postaci trzeciego miejsca w A klasie w sezonie 1999/2000. Drużyna w swojej historii funkcjonowała pod nazwami Iskra, Plon, Bielimex. W 2006 roku Ludowy KS zajmował w swojej grupie A klasy 9.miejsce, by niespodziewanie wycofać się z rozgrywek. Drużyna reaktywowana
Oskar Winiarski i Sławomir Orzech w pucharowym
meczu z LKS Bierkowice.
[foto:walbrzych24.com]
została przed sezonem 2011/12, głównie dzięki zaangażowaniu Jana Kwiatkowskiego, miejscowego ... księdza i zarazem piłkarza. Po 4 latach gry udało się powrócić do A klasy, gdzie bierkowiczanie grają do dnia dzisiejszego. Na koszulkach LKS w bieżącym sezonie widnieje napis "Parafia Piszkowice", obecne miejsce posługi księdza Kwiatkowskiego, gdzie jest proboszczem. Jacek Fojna musiał uważać przy kompletowaniu składu w PP, bowiem w zespole rezerw grali już m.in. Młodziński, Bogacz, czy Jakacki. Odpoczywał Marcin Smoczyk, a podstawowi zawodnicy (Wepa, Oświęcimka, Rytko, Sawicki) zagrali po 45 minut. Biorąc pod uwagę, że LKS okupował dopiero 12.miejsce w A-klasowej tabeli, a w pucharze wymęczył awans najpierw ze słabiutkim GLKS Kamiennik (po rzutach karnych) i 5:4 z Sudetami w Międzylesiu, można było spodziewać się popisów strzeleckich wałbrzyskich ligowców. Górnicy jednak grali spokojnie, kontrolując przebieg meczu, bardziej skupiając się, by ograć młodszych kolegów, bowiem dłuższy występ zaliczyli Winiarski, Rękawek, Krawczyk, Kokoszka czy Marciniak. 4:0 stanowić może najmniejszy wymiar kary, ale trzeba docenić ambitną postawę gości.
O ile sympatycy Górnika spodziewali się gradu bramek w meczu z LKS Bierkowice, to zapewne nikt nie spodziewał się tak efektownej wygranej w czwartoligowym meczu. Przeciwnikiem biało-niebieskich był GKS Mirków Długołęka. Beniaminek, który dwa lata temu występował w ... A klasie. Zespół prowadzony przez Bartosza Mazura startu w lidze nie może uznać za udany. Co prawda wyjazdowych porażek przy Oporowskiej i w Wołowie można było się spodziewać. Po nich przyszła jedyna ligowa wygrana - 2:1 w Kłodzku. W jedynym spotkaniu rozegranym na własnym obiekcie GKS zremisował 3:3 ze Zjednoczonymi Żarów, dla których do tej pory jest jedyny wywalczony w bieżącym sezonie punkt...Delegacje do Prusic i Marcinkowic beniaminek zakończył z zerowym kontem punktowym i solidarnie przywiezionym bagażem po 4 stracone gole. Trener Mazur znany ze szkolenia młodzieży, w Wałbrzychu wśród 17 zawodników, których desygnował do gry w trakcie 90 minut pięciu było z rocznika 2000, a dwóch z 1999. Z drugiej strony w II połowie widzieliśmy Edwina Kuszyka 34-letniego eks-ligowca z Polaru Wrocław, który przeciwko wałbrzyszanom grał w barwach Motobi Kąty Wrocławskie, Wulkanu Wrocław i Polonii Trzebnica. Ukraiński pomocnik Volodymyr Leshchuk wyróżniał się spóźnionymi interwencjami w pojedynkach z Wepą i Oświęcimką, szybko zobaczył żółtą kartkę i na drugą połowę już nie wyszedł. Brazylijczyk Robson imponować mógł jedynie fryzurą, bowiem na boisku niewiele dawał swojej dużynie.
Z kolei Jacek Fojna postawił na żelazne ustawienie z jedną korektą - Sławomir Orzech zastąpił w składzie Mateusza Krzymińskiego, który w pucharowym meczu zdobył dwie bramki. Orzi został partnerem Smoczyka na środku defensywy, a na lewą stronę bloku powędrował Dariusz Michalak, który ostatni raz na tej pozycji zagrał w czasach gry wałbrzyszan jeszcze w drugiej lidze!
Mecz rozpoczął się dla miejscowych idealnie,bowiem już w 6 minucie Tomasz Wepa uderzeniem z ponad 25 metrów pokonuje 18-letniego Alana Kułaka. Poniżej bramka z profilu facebookowego Górnika:
Po strzeleniu bramki obraz gry się nie zmienił - wałbrzyszanie kontrolowali grę w środku pola, a gościom brakowało argumentów, by zagrozić bramce Jaroszewskiego. Rekonwalescent Szymon Stec oglądał kolegów z trybun, a rezerwowym był po raz pierwszy w tym sezonie Kamil Reczulski, który kilka godzin wcześniej wyleciał z boiska w meczu Wojewódzkiej Ligi Juniorów z Górnikiem Polkowice. O ile juniorzy mają na koncie komplet porażek, tak seniorzy Górnika wręcz przeciwnie. W meczu z Mirkowem bramkę nr 2 strzela Mateusz Sobiesierski, który głową sfinalizował dośrodkowanie Jana Rytko. Prawa strona, gdzie Rytko współpracował z Sawickim sprawiała wiele problemów rywalom, zresztą Sawka powinien zdobyć co najmniej jedną bramkę w I odsłonie. Najpierw w sytuacji sam na sam z Kułakiem nie udał mu się lob, a w 40 minucie po dograniu Rytko w idealnej sytuacji jest faulowany przy oddawaniu strzału trafiając w słupek. Na szczęście arbiter widział to zdarzenie dyktując rzut karny. Piłkę na wapnie pewnie ustawił Dariusz Michalak, który ostatnią próbę zmarnował. Tym razem strzelił w prawy róg bramkarza, pewnie przy słupku i już praktycznie do przerwy było po meczu - 3:0. Goście przy odrobinie szczęścia mogli wcześniej skorygować wynik. Idealnej sytuacji nie wykorzystał doświadczony Marek Siwek, którego pozostawili bez opieki obrońcy Górnika, a on głową fatalnie spudłował. Wreszcie w 34 minucie najbardziej znany zawodnik Mirkowa Dariusz Góral (debiut w ekstraklasie w Śląsku Wrocław, gra w 1-ligowym MKS Kluczbork i Polonii Bytom) wykorzystał niezdecydowanie Orzecha, który musiał ratować się faulem przed polem karnym. Sędzia oczywiście podyktował rzut wolny dla gości i ukarał wałbrzyskiego defensora żółtą kartką, choć gdyby pokazał czerwony kartonik, mógłby wybronić się z tej decyzji.
Dramat Miłosza Rodziewicza.
[foto: Jacek Zych]
Po przerwie zziębniętych kibiców rozgrzał Damian Chajewski. Górnik grał pierwszy kwadrans po zmianie stron z polotem, pomysłowo i goście niewiele mogli zrobić. Chajo najpierw wykorzystał zagranie Oświęcimki i pewnym strzałem podwyższył na 4:0. Nie minęły dwie minuty a zakotłowało się na polu karnym gości. Co prawda Szymon Tragarz skiksował przy oddaniu strzału, ale stojący za nim Chajewski umieścił futbolówkę w bramce - 5:0 i 5 bramek w tej rundzie Damiana Chajewskiego, co stanowi dokładnie połowę jego bramkowego dorobku w ligowych występach w barwach Górnika. W międzyczasie kolejną swoją bramkę powinien strzelić Sobiesierski.
Trener Jacek Fojna dokonuje zmian wprowadzając młodszych zawodników. Niestety, dla Miłosza Rodziewicza występ nie tylko kończy się bardzo szybko, ale i dramatycznie. Po starciu z kapitanem GKS Damianem Żminkowskim pada z krzykiem bólu na murawę, a koledzy od razu krzyczą w stronę ławki rezerwowych, że potrzebna będzie nie tylko zmiana, ale i przyjazd karetki. Rodziewicza żegnały oklaski otuchy, a o tym, że nie doszło do dramatycznej kontuzji na twiterze poinformował ... prezydent Wałbrzycha Roman Szełemej. Miłosz uniknął operacji, o własnych siłach opuścił szpital i być może niebawem będzie mógł wrócić do zajęć.
Po tym zdarzeniu atmosfera zarówno na boisku jak i na trybunach wyraźnie siadła. Mimo to, gospodarze wciąż prowadzili grę do przodu co w krótkim odstępie czasu przyniosła kolejne dwa gole. Tym razem w roli głównej wystąpił Szymon Tragarz, który w I połowie był ... jednym z najsłabszych zawodników Górnika. Tragi często gubił piłkę, dokonywał złych wyborów, bardzo długo dochodził do swojej dyspozycji, do której przyzwyczaił. W 69 minucie po jego akcji niefortunnie interweniuje Żminkowski, który pakuje piłkę do własnej bramki. 4 minuty później rezerwowy Piotr Krawczyk przedziera się przez defensywę rywala, oddaje piłkę do Szymona, który w sytuacji sam na sam z Alanem Kułakiem nie daje mu szans. Im bliżej końca tym emocji coraz mniej, co wykorzystali goście z Mirkowa. Młody Grzegorz Zygadło wpadł w pole karne, niepotrzebnie z bramki wyszedł Jaroszewski, zagranie na środek pola, gdzie rezerwowemu Jarosławowi Gołdzie pozostało umieścić piłkę w bramce.
7:1 - tak wysoko Górnik nie wygrał od 21.05.2016 kiedy to w 3.lidze dolnośląsko-lubuskiej przy Ratuszowej biało-niebiescy rozgromili Ilankę Rzepin 9:0. Co ciekawe, dzień później drugi zespół Górnika wzorem kolegów z I zespołu mocno podreperował bilans bramkowy wygrywając aż 12:3. Wśród strzelców bramek znaleźli się zawodnicy, którzy w GKS Mirków pojawili się po przerwie. Krawczyk, Jakacki, Borowiec i Bogacz solidarnie strzelili po dwie bramki, a Młodziński dorzucił jednego. Dla Daniela Borowca, pozyskanego latem z Victorii Świebodzice, były to pierwsze trafienia w barwach Górnika, a biorąc pod uwagę, że dzień wcześniej debiutował w I składzie, śmiało Boro może powiedzieć o udanym weekendzie.
Za tydzień na Stadionie 1000-lecia lider będzie gościł outsidera - Zjednoczonych Żarów. Beniaminek z wałbrzyskiej okręgówki w 7 meczach zdobył tylko punkt. Ostatni mecz zakończył wstydliwym wynikiem 1:12, a ogólnie zespół traci 5 bramek/mecz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz