wtorek, 24 kwietnia 2018

Zagłębie Wałbrzych na Nowym Mieście

Przed laty był klarowny układ - kluby dysponowały własnymi obiektami utrzymywanymi przez patronackie zakłady pracy. W Wałbrzychu wiadomym było dla każdego, że największy obiekt miasta na Nowym Mieście to dom sportowców spod znaku Górnika, który jeszcze w odwodzie miał stadionik na Sobięcinie, Biały Kamień z obiektami przy ul.Dąbrowskiego i Ratuszowej to Zagłębie, Czarni Wałbrzych mieli swój stadion przy ul.Wrocławskiej, a Koksochemia przy Jagiellońskiej. Tak było za czasów poprzedniego ustroju, a po transformacji przyszły ciężkie czasy, zarówno dla sportowców, jak i dla aren na których występowali.
Upadek komuny wiązał się z zaprzestaniem sponsorowania przez zakłady pracy klubów sportowych. W Wałbrzychu transformacja ustrojowa zbiegła się z kryzysem futbolu. Górnik zleciał z 1.ligi, pobyt w drugiej lidze przedłużał się, pojawiły się problemy z wypłatami, piłkarze zaczęli od strajku, był walkower, aż wstydliwe wycofanie się z rozgrywek jesienią 1991 roku. Nieco lepiej radzili sobie w tej sytuacji działacze z Białego Kamienia, którzy tak zarządzali zespołem, że do takich dramatów nie doszło. Jesienią 1992 w Wałbrzychu doszło do derbowego meczu w 2.lidze, z tą różnicą, że rywalem Zagłębia nie był Górnik, tylko beniaminek Lechia Dzierżoniów. Na stadionie przy Ratuszowej 6 zasiadło wg dziennikarzy ponad dwa tysiące kibiców, z czego ponad połowa przyjechała z Dzierżoniowa. Thorez wygrał 2:0. W 10.kolejce 4 października zielono-czarni po bardzo słabiutkim meczu zremisowali z outsiderem Polgerem Police 0:0. Mało kto się spodziewał, że było to ostatnie spotkanie Zagłębia na murawie Stadionu 1000-lecia. Słabą dyspozycję piłkarzy próbowano tłumaczyć pognębiającym się kryzysem klubu. Wyłączono ciepłą wodę, a wśród krążących plotek najpopularniejszą była o następnym meczu Zagłębia w roli gospodarza w ... Kamiennej Górze. Do tego nie doszło, bowiem następny domowy mecz Zagłębie rozegrało na stadionie Górnika na Nowym Mieście! O ile w przeszłości zdarzyło się, że Górnik korzystał z obiektu lokalnego rywala (np. z powodu modlitw Świadków Jehowy na Nowym Mieście), to przeprowadzka Thoreza była bezprecedensowa. Spotkanie z wyżej notowanym Stilonem oglądała garstka dwustu kibiców, która oglądała zwycięstwo gospodarzy 2:0 po bramkach najlepszego na boisku Waldemara Tkaczuka w 44 minucie oraz Sebastiana Matuszaka w 85 minucie. Co ciekawe dwóch zawodników, którzy wówczas wystąpili w zespole Jerzego Drysia jeszcze można oglądać na boiskach - Robert Rzeczycki gra w A-klasowym KS Walim, a Jarosław Borcoń jest grającym trenerem MKS II Szczawno Zdrój. Wspomniany Borcoń był współautorem niespodziewanego sukcesu, jakim było wyeliminowanie z Pucharu Polski lubelskiego Motoru. Strzelił on jedną z trzech bramek, którą wałbrzyszanie zaaplikowali w dogrywce faworytowi. Jarosław Borcoń był autorem zwycięskiego gola w sensacyjnie wygranym meczu z liderem Wartą Poznań. Sprawiło to, że zaczęto mówić i pisać o znakomitej passie Thoreza po przeprowadzce na Nowe Miasto. W lidze komplet zwycięstw bez straty bramki, dwa pucharowe spotkania zakończone awansem, w tym pamiętane przez lata wyeliminowanie Górnika Zabrze po serii rzutów karnych. Znakomitą passę przerwała ... fuzja z oryginalnym gospodarzem obiektu, czyli Górnikiem Wałbrzych, który przeciętnie radził sobie w trzeciej lidze.
Nie było już ani Zagłębia, ani Górnika, był Klub Piłkarski Wałbrzych, który z czasem przeprowadził się na dawny obiekt Zagłębia, porzucił tradycje Thoreza zmieniając nazwę na Górnik, potem Górnik/Zagłębie. Dzięki zapalonym,wiernym fanom zielono-czarnym w ubiegłej dekadzie reaktywowano GKS Zagłębie. Oczywiście inicjatorzy odbudowy Zagłębia musieli korzystać z gościnności obiektów należących już tylko i wyłącznie do miasta. Boczne, nieistniejące dziś, boisko przy Ratuszowej i boisko przy ul.Dąbrowskiego stały się areną domowych zmagań piłkarzy Thoreza.
W sezonie nr 10 po reaktywacji przyszło piłkarzom Zagłębia zagrać domowy mecz na ...stadionie na Nowym Mieście. Będący w jurysdykcji następcy wałbrzyskiego OSiRu, czyli Aqua Zdroju, wykorzystywany jest głównie przez piłkarzy Górnika - zarówno tych z Nowego Miasta, jak i ligowców mających siedzibę przy Ratuszowej. Piłkarze Thoreza podtrzymali tradycję i pokonali B-klasowego rywala nie tracąc bramki!
Zagłębie wiosną gra w kratkę - domowe zwycięstwa przeplatając wyjazdowymi porażkami. Zmienna forma spowodowała, że strata do lidera, czyli rezerw Górnika wynosi obecnie aż 9 punktów przy zaległym spotkaniu lidera z outsiderem Huraganem Olszany. Marzenia kibiców, piłkarzy czy działaczy Thoreza o powrocie do A klasy trzeba odłożyć na przyszły sezon.
Wracając do samego stadionu na Nowym Mieście...

25 kwietnia mijają dokładnie 34 lata, gdy stadion przy Chopina 1 zapełnił się, nie do ostatniego miejsca, ale był przepełniony. Piłkarze Górnika rundę wiosenną sezonu 1983/84 rozpoczęli z pozycji lidera. Apetyty pod Chełmcem były rozbudzone, oczami wyobraźni kibice widzieli już jesienne mecze w europejskich pucharach. Tymczasem kolejne mecze w 1984 roku przynosiły kolejne rozczarowania. O ile jesień'83 przyniosła komplet domowych zwycięstw to po przerwie zimowej punkty z Wałbrzycha wywoziły wszystkie drużyny. Wizyta Widzewa Łódź, najbardziej eksportowej drużyny kraju wzbudziła wielkie zainteresowanie. Dziennikarze szacowali ilość widzów od ponad 30 tysięcy do 40 000. Oprócz wszystkich miejsc siedzących zajęte były przejścia pomiędzy sektorami, murki, wypełniony był skwerek nad wyburzoną dziś trybuną od strony dawnego basenu. Nie będzie przesadą, że w tamte środowe popołudnie mecz oglądało około 42-45 tysięcy! Nigdy później tylu kibiców nie było na imprezie sportowej w Wałbrzychu. Warto nadmienić, że wówczas na mecze Górnika w 1.lidze przyjeżdżały wycieczki praktycznie z całego województwa - wówczas wałbrzyskiego, a także z ościennych - od Zgorzelca po Nysę. Dziś obiekt popada w ruinę. Na chwilę obecną blisko jest katastrofy budowlanej.
W porównaniu z ostatnimi meczami na szczeblu centralnym nie ma nie tylko budynków klubowych od strony pl. Skarżyńskiego, ale też kas, bram wejściowych, zegara, czy całej trybuny od strony basenu.
Wejście na trybuny grozi niebezpieczeństwem - łatwo się potknąć, przewrócić się na stromych miejscowo trybunach. Zagrożenie zauważa nadzór budowlany, który próbuje zdyscyplinować spółkę Aqua Zdrój do wykonania zabezpieczeń. Inaczej nie będzie tam można w ogóle rozgrywać jakichkolwiek zawodów. Swego czasu wykorzystywana była również górna płyta, dziś zarośnięta, wyłączona z użytku. Wejścia na zruinowane trybuny miały chronić betonowe płyty, ale w większości zostały one zdemontowane. Najbezpieczniej jest w okolicach samej płyty, gdzie postawiono prowizoryczne minitrybunki. Na dzień dzisiejszy wydaje się, że czas zatrzymał się w miejscu, stadion stanowi największą sportową ruinę w Polsce. Nie ma w kraju tak dużego, niszczejącego obiektu sportowego. Nie widać zapowiadanej niedawno małej renowacji, która miała kosztować aż 100 tysięcy złotych, a miała przynieść jedynie zabezpieczenie, wyłączenie całkowite trybun dla osób postronnych. Swego czasu nadzieje sympatykom sportu dawały wiadomości o projekcie zagospodarowania stadionu. Miał powstać wielofunkcyjny obiekt lekkoatletyczny, z krytymi trybunami, oświetleniem, kąpielisko, hotel, boisko piłkarskie, dzięki któremu wałbrzyski ligowiec nie musiałby się martwić o licencję na grę na szczeblu centralnym. Sytuacja finansowa miasta, inne bardziej potrzebne społeczeństwu inwestycje spowodowały, że ewentualna rewitalizacja stadionu na Nowym Mieście została odłożona na późniejszy czas. Na jak długo?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz