piątek, 13 lutego 2015

Rusza ligowa wiosna w ekstraklasie

Piątek trzynastego - ta data w Polsce kojarzy się jednoznacznie z nieszczęściem, pechem. W lutym tego roku mamy do czynienia z ligową inauguracją, choć po prawdzie granie o stawkę rozpoczęło się dzień wcześniej meczem w ramach Pucharu Polski. Z pewnością data pierwszej ligowej kolejki w 2015 roku nie będzie feralna. W porównaniu z rundą jesienną liczba graczy - wychowanków klubów z byłego województwa wałbrzyskiego, powiększyła się.
W T-Mobile Ekstraklasie tylko dwa zespoły nie zaznały goryczy porażki, na szumną nazwę twierdzy zapracowano we Wrocławiu i Łęcznej. W stolicy Dolnego Ślaska po cichu dorobiono się silnej drużyny, która w tabeli ustępuje tylko stołecznej Legii, a na dodatek rywalizuje z nią w PP. Pracę Tadeusza Pawłowskiego docenił tygodnik Piłka Nożna nagradzając byłego napastnika wałbrzyskiego Zagłębia tytułem Trenera Roku. W szerokiej kadrze figuruje wałbrzyszanin Michał Bartkowiak.
Michał Bartkowiak
Okrzyczany wielkim talentem, wychowanek Górnika latem przeszedł do najlepszego klubu województwa. Nie obyło się bez niedomówień wśród działaczy obu klubów, bowiem przy Ratuszowej wciąż panuje opinia, że Śląsk zapłacił o wiele za mało niż się należało. Przypomina to trochę sytuację sprzed blisko dwóch dekad, gdzie w atmosferze małego skandalu Dariusz Filipczak zmieniał Wałbrzych na Wrocław. Wówczas działacze z Oporowskiej by udobruchać wałbrzyskich działaczy w ramach zadośćuczynienia wypożyczyli na rundę wiosenną Rafała Klajnszmita. Ale to były czasy, gdy kluby z obu miast rywalizowały w tej samej klasie rozgrywkowej, co dzisiejszym kibicom trudno sobie wyobrazić. Wracając do Bartkowiaka to szybki debiut w ekstraklasie, dzień później inauguracja sezonu trzecioligowców i koszmarna kontuzja w meczu z UKP Zielona Góra. Na szczęście leczenie i rehabilitacja przebiega bez zakłóceń. O tym jak ważny jest odpowiedni moment do wznowienia gry na pełnych obrotach boleśnie przekonali się tej zimy w Podbeskidziu Bielsko - Biała, gdzie kilku podstawowych graczy przedwcześnie wróciło do gry i okupiło kontuzjami, co wydłuża czas powrotu do gry. Michał do tej pory pokazał się na treningach, ale nie wyjechał na zagraniczne zgrupowanie I zespołu, nie uczestniczył w żadnym sparingu zarówno ekstraklasowej ekipy jak i zespołu rezerw. W Skarbie Kibica na rundę wiosenną Przegląd Sportowy wycenił Bartkowiaka na ... 100 tysięcy złotych, z komentarzem: złoty chłopak, tylko strasznie lepią się do niego kłopoty. Ostatni w sierpniu - dzień po debiucie w ekstraklasie złamał nogę i do dzisiaj nie doszedł do optymalnej formy.
W przeciwieństwie do Bartkowiaka na grę i to w podstawowym składzie może liczyć młodszy o 7 lat Paweł Zieliński - brat Piotra, reprezentanta Polski. Wychowanek Orła Ząbkowice, w wieku juniora terminował w Zielonej Górze i Lubinie, czyli ośrodkach znanych z bardzo dobrej pracy z młodzieżą.Później po grze w Bielawiance przyszedł czas na przystanek Wrocław, gdzie pół roku grał w trzecioligowej Ślęzie Wrocław, a od 12 miesięcy z powodzeniem zadebiutował i zaaklimatyzował się na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Tadeusz Pawłowski prognozuje, że to przyszły reprezentant kraju, a Super Express typuje go na jedną z wiosennych rewelacji: trafi do kadry pod warunkiem, że na boisku będzie grał agresywniej, bo na razie jest zbyt grzeczny dla rywali. Powinien stać się boiskowym bandytą. Póki co Zielu ma na koncie jedną bramkę w 34 ligowych występach. Przegląd Sportowy wycenił go na 400 000: coraz pewniejsze ogniwo drużyny. Zaczęło się nawet nieśmiałe przebąkiwanie, że może Adam Nawałka wypróbowałby go w jakimś meczu towarzyskim, ale to chyba jeszcze nie ten czas.
Trzecim graczem w kadrze Śląska pochodzącym z byłego woj. wałbrzyskiego jest 19-letni Kamil Dankowski - urodzony w Dusznikach Zdrój, który poprzez Nysę Kłodzko trafił do Wrocławia. W ekstraklasie debiutował równo rok temu i zagrał w niej dotychczas sześciokrotnie, jest reprezentantem kadry U-19, która walczyć będzie w kolejnych fazach el. ME.
Mateusz Piątkowski
5.miejsce, ale tyle samo punktów co trzeci Lech i 3 oczka za drugim Śląskiem - tak wygląda obecna sytuacji Jagiellonii Białystok. Nie było by tej lokaty, gdyby nie skuteczność Mateusza Piątkowskiego - rocznik 1984. Urodzony w Bielawie napastnik błąkał się po dolnośląskich klubach od Piławy Dolnej poprzez Wrocław, Królewską Wolę po Polkowice. Przełomem był sezon 2012/13 spędzony w Dolcanie Ząbki (13 goli), co było przepustką do podpisania dwuletniej umowy z Jagiellonią Białystok. Eksplozja skuteczności nastąpiła dopiero jesienią ub.roku - 12 bramek i propozycja gry w 2.Bundeslidze. Mimo, że umowa z Jagą kończy się z końcem sezonu Mateusz nie podpisał nowej umowy z innym klubem, ani nie renegocjował z obecnym klubem. Na pewno Piątkowskiego i jego kolegów czeka ciężka wiosna, bowiem oczekiwania na Podlasiu się zwiększyły. Super Express w swoim Skarbie Kibica wychowankowi Orła Piława Dolna poświęca najwięcej miejsca spośród piłkarzy Michała Probierza. Od niego bowiem zdaniem dziennikarzy najwięcej zależy i popularny "Piona" jest największym oryginałem w drużynie kojarzony z uwielbieniem pracy na roli oraz poszukiwaniem wybranki serca. Z kolei Przegląd Sportowy w Skarbie Kibica wycenił Piątkowskiego na 750 tys. złotych z komentarzem: jesień należała do niego. Jest współliderem klasyfikacji strzelców ekstraklasy. Zimą miał kilka ofert, głównie z Niemiec, Rosji i Bliskiego Wschodu. Latem wygasa mu kontrakt i jeżeli będzie nadal tak skuteczny, to trudno będzie go zatrzymać.
Pierwsze miejsce pod kreską, czyli 9 - tuż pod strefą mistrzowską zajmuje GKS Bełchatów, tracący jednak ledwie punkt do szóstego Górnika Zabrze.
Arkadiusz Piech
Beniaminek zimą dokonał bardzo konkretnych transferów za co chwalony jest przez fachowców i dziennikarzy. Linię ofensywną wzmocnił 30-letni Arkadiusz Piech - wypożyczony ze stołecznej Legii. Świdniczanin dość długo dobijał się do ekstraklasy. Zadebiutował w niej wiosną 2010 w Ruchu Chorzów, gdzie pokazał się z najlepszej do tej dotąd strony. W ciągu 3 lat strzelił 24 gole, po czym wyemigrował do Turcji, gdzie strzelił jedną bramkę i po zaledwie jednej rundzie wrócił do kraju. Po sezonie w Lubinie, zakończonym degradacją przeszedł latem 2014 do mistrzowskiej Legii, ale pobyt w niej okazał się bodaj największym nieporozumieniem ostatnich lat. 4 występy bez bramki w I zespole, afera w świdnickim szpitalu, negatywny PR stosowany przez warszawskich "dziennikarzy" - to wszystko spowodowało, że dni Arka w koszulce z eLką na piersi były już policzone. Wypożyczenie do Bełchatowa jednoznacznie oceniane jest pozytywnie, jako szansa na odbudowanie formy. W dotychczasowych sparingach wpisał się dwukrotnie na listę strzelców, ale wielu uznaje go za przyszłego filara GKS. Super Express prognozuje go na Nowego lidera w rundzie wiosennej: jeśli jest ambitny, głodny gry i bramek to powinien pokazać, że w Warszawie się pomylili w jego ocenie. Warto przypomnieć, że przy Łazienkowskiej nie skreślili całkowicie Piecha, jedynie go wypożyczając, zapewne pamiętając jak byli legioniści karcili Legię w bezpośrednich pojedynkach. Przegląd Sportowy wycenił Piecha na 1,3 mln złotych: w Legii tylko rezerwowy, w Bełchatowie może zostać gwiazdą. Chce pokazać, że za wcześnie postawiono na nim krzyżyk.
Najwięcej graczy z wałbrzyskim rodowodem obecnie terminować będzie w Chorzowie, gdzie rzecznikiem prasowym jest Donata Chruściel. Sympatyczna rzeczniczka pierwsze mecze piłkarskie oglądała w Wałbrzychu! Z Chorzowa co prawda wyemigrował Adrian Mrowiec, ale on jesienią grywał jedynie w trzecioligowych rezerwach. Często partnerem w Ruchu II był Miłosz Trojak.
Miłosz Trojak
Syn byłego obrońcy Górnika Wałbrzych w Chorzowie jest od 2010 roku terminując w zespole juniorów, z którymi w 2013 sięgnął po 4.miejsce w MP. Jesienią 2013 został dokooptowany do I zespołu, ale do dnia dzisiejszego nie doczekał się ligowego debiutu. Co gorsza trener Jan Kocian latem 2014 zrezygnował z niego jako gracza bardzo szerokiej kadry I zespołu. Dopiero powrót na Cichą Waldemara Fornalika oznaczał dla Miłosza szansę, z której podczas zimowych przygotowań raczej wykorzystał. Pod koniec stycznia Trojak przedłużył z Ruchem umowę, która obecnie obowiązywać będzie do 30 czerwca 2017 roku. Potężny (191 cm) pomocnik nazywany jest wśród kolegów Schweinsteigerem póki co przez rzekome podobieństwo do bawarskiego pomocnika. Może wkrótce jego gra będzie przypominać zagrania rozgrywającego Bayernu?
Drugim graczem Niebieskich, który przewinął się przez wałbrzyski klub jest Paweł Oleksy. Mimo, że od kilkunastu dni trenował z Ruchem, zaliczył zgrupowanie w Turcji oraz oficjalną prezentację, to dopiero po niej złożył podpis na umowie, która kończy się w tym samym dniu co kontrakt Trojaka.
Paweł Oleksy
Były reprezentant kraju nie miał ostatnio dobrej passy w Zagłębiu Lubin, skąd wypłynął na szersze wody. W pierwszoligowym zespole nie potrafił wygrać rywalizacji z Dorde Cotrą, kibice mieli do niego pretensje, że przed podwyżką prezentował się korzystniej. Paweł zdecydował się rozwiązać umowę z klubem, który nie musiał płacić odszkodowania - jednoznacznie więc piłkarz zaprzeczył tym samym oskarżeniom o pobudki materialne. Początkowo wydawało się, że trafi do Piasta Gliwice, gdzie swego czasu występował i to z sukcesami. Ostatecznie trafił również na Górny Śląsk, tyle, że do Chorzowa.
Ruch właśnie pożegnał Daniela Dziwniela, który wyemigrował do szwajcarskiego St. Gallen, a o miejsce na lewej obronie będzie walczył m.in. z Rosjaninem Rolandem Gigołajewem, który prezentował przebłyski dużych możliwości, ale w ostatecznym rozrachunku zawiódł, podobnie jak cały zespół Ruchu. Mecze sparingowe pokazały, że chorzowski Ruch może być powalczyć o miano rycerzy wiosny. Obecnie brakuje mu 4 punkty do bezpiecznego miejsca, ale nie z takich tarapatów piłkarze wychodzili. O ile Trojak będzie mógł liczyć na pojedyncze epizody wchodząc z ławki, to Oleksy ma spore szanse, by z czasem wywalczyć miejsce w wyjściowym składzie. Wszystko zależeć będzie od niego samego. Co ciekawe Przegląd Sportowy w swoim Skarbie Kibica milczy na temat obecności Trojaka i Oleksego w ligowej kadrze Ruchu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz