czwartek, 18 lutego 2010

Wałbrzyskie braterskie duety - lata 90-te

Krzysztof i Sławomir Radziemscy wychowankowie Zagłębia byli niejako symbolem zielonoczarnych w połączonym klubie. Przez prawie dwie dekady grali od drugiej po nawet A klasę w zespole z Ratuszowej, nigdy nie wypierali się thoreziackich korzeni, a i swoją grą udowadniali, że zasługują na miejsce w składzie. Krzysztof (1971) w seniorskiej ekipie Zagłębia pojawił się przed wiosną 1991, kiedy to Horst Panic dokooptował do I składu innych wychowanków jak Paterski, Jacyna czy junior Matuszak. Debiutował po kilku wiosennych meczach i to od razu w podstawowym składzie – w Szczecinie w meczu z Pogonią (0:2). W tamtejszych czasach prasa często błędnie odmładzała Krzyśka o rok. Nie miał pewnego placu w drugiej linii, gdzie był wystawiany zarówno przez Horsta Panica jak i jego następcę Jerzego Jowika. Dopiero po odejściu kilku graczy (Gawrych, Gniewek) częściej wybiegał na boisko. Największy sukces osiąga jesienią’92 na stadionie wałbrzyskiego Górnika Zagłębie w walce o ¼ PP pokonuje wielkiego Górnika Zabrze w rzutach karnych 4-3 (1:1 po dogrywce) – w II kolejce wojnę nerwów z Markiem Bębnem wygrał właśnie Krzysztof, który pojawił się dopiero w dogrywce na boisku! Przed wiosną 1993 doszło do połączenia Zagłębia z Górnikiem, po zwiększeniu się rywalizacji w drugiej linii Krzysiek traci miejsce w podstawowym składzie (ledwie 4 niepełne mecze w rundzie). W następnym, niestety spadkowym sezonie należy do kluczowych graczy KP – wreszcie zdobywa bramkę (przeciwko Lechii Gdańsk 1:2) co było sukcesem, bowiem skutecznośc była jego piętą Achillesową. Wiosną w drugoligowym składzie KP pojawia się jego młodszy brat Sławomir (1974) znany również jako „Kilof”. Wcześniej m.in. z braćmi Gorządami, Falkenbergiem i Matuszakiem dotarł do ¼ MPJ. W przeciwieństwie do Krzyśka grał tylko lewą nogą, stąd pozycja lewego obrońcy. Jako 20-latek w drugiej lidze zaliczył 7 występów w tym 4 w pełnych 90 minutach. Po spadku w 3 lidze obaj są podstawowymi graczami i najpierw utrzymali ligę dla Wałbrzycha, by w następnym wywalczyć promocję do 2 ligi. Krzysztof jako pomocnik w sezonie 94/95 zdobył 8 bramek i obok Spaczyńskiego, Otoka i Michałowskiego stanowił kręgosłup zespołu. Po awansie w 1996 Sławek powoli tracił uznanie w oczach trenerów w 2 lidze- w drugim sezonie Grzegorz Kowalski zaledwie 6 razy wpuszczał go jako rezerwowego i po zimowych nabytkach Kilof nie widząc szansy na grę poszedł na wypożyczenie do Polonii Świdnica. Krzysztof nadal podstawowym graczem z tą różnicą i w drugim sezonie zdobywa 2 gole. 1998 to wysokie 7m. w 2 lidze i wycofanie już pod nazwą Górnik z ligi i rozpoczęcie pod wodzą duetu Wiesław Walczak – Ryszard Mordak gry w 4 lidze. Obaj bracia grają na bokach defensywy: Krzysiek na prawej a Sławek na lewej. Był to bodaj najlepszy sezon w historii gry młodszego Radziemskiego przy Ratuszowej. W sezonie jako obrońca zdobył aż 10 bramek!! Żadnej ze stałego fragmentu gry, do których (z różnym efektem) podchodził najczęściej starszy brat. Po awansie do 3 ligi kapitan Górnika Krzysztof Radziemski usłyszał, że jest … za stary do zespołu. Mając ledwie 28 lat!! Gdyby obecnym Górnikiem rządzili ludzie o podobnych poglądach to Bubnowicz nie miałby kim grać!! Krzysiek z żalem po kilkunastu lata odszedł z Ratuszowej do niemieckiego SSV Pechten. Do niego po jesieni w 3 lidze (8 meczy i 3 gole) dołączył Sławek, ale wiele się nie nagrali, bo wiosną 2000 wrócili do kraju i niespodziewanie zagrali w trzecioligowym Progresie Jelenia Góra (oboje ponad 10 występów i niestety spadek). Latem 2000 okazało się że w Wałbrzychu już nie ma Górnika SSA tylko bankrut KP Górnik/Zagłębie i do takiej drużyny trenowanej przez Wiesława Walczaka trafia Sławek, bowiem Krzysiek skorzystał z oferty walczącej o awans do 2 ligi Miedzi Legnica. Wówczas w sierpniu doszło do braterskiego pojedynku w Legnicy. Prasa głośno rozpisywała się, a wynik 0:0 uznano jako sukces Kilofa. Wiosną zabrakło miejsca w Miedzi dla Krzyśka i wrócił do Wałbrzycha zaliczając etap Górnik/Zagłębie (spadek w 2001). W czwartej lidze już bracia nie chcieli grać. Chociaż było trudne zwłaszcza dla Sławka, który miał mieszkanie w klubowym budynku. Krzysiek na jesień zahaczył się do budującego swoją lokalną potęgę w jeleniogórskiej okręgówce Włókniarzu Mirsk by wiosną 2002 wyjechać z bratem na dalekie Wyspy Owcze (drugie miejsce w 2 lidze z B 71 Sandur). Wiosną roku 2003 bracia spędzili już w kraju – Krzysiek w świdnickiej A klasie w Stali Świdnica, a Sławek pomógł Górnikowi/Zagłębiu wywalczyć mistrzostwo A klasy gr.wałbrzyskiej. W sezonie 2003/04 miało dojść do kolejnego braterskiego pojedynku – Sławek ponownie w Górniku/Zagłębiu a Krzysiek w Akropolu Wałbrzych. W jesiennym meczu zabrakło Sławka a w wiosennym Krzyśka. Po awansie do 4 ligi Sławek dołącza do brata do Czarnych Wałbrzych, gdzie po roku odchodzi klasę niżej (do A klasy) do Białego Orła Mieroszów, z którym wywalcza awans w 2006. Jesienią 2006 następuje z kolei trzeci powrót 35-letniego już Krzyśka na Ratuszową. W 4 lidze trener Mordak daje mu aż 21 szans na grę, choć widać duże braki kondycyjne (wieku nie da się oszukać) to Krzysztof częściej grywa w rezerwach (AZS PWSZ Wałbrzych), które w 2007 przejmuje jako trener. W 2007 wiosną z Mieroszowa wraca również Sławek, który gra głównie w rezerwach, ale raz awaryjnie pomaga w IV lidze. Przed wiosną 2008 rozwiązano rezerwy – Krzysiek został asystentem trenera Bubnowicza a Sławek grywał (z czasem coraz rzadziej w Czarnych Wałbrzych). Na pewno losy obu braci były nieco pokręcone. Krzysiek rozpoczynał na prawej pomocy, potem była prawa obrona, nawet kiedy trzeba to i lewa. Był kapitanem zespołu, w 1999 próbował sił jako radny. Szkoda, że niedoceniono go przy Ratuszowej, w sumie rozegrał blisko 300 spotkań ligowych. Może więcej od niego osiągnie syn Dominik?? Sławek to najskuteczniejszy obrońca w ostatnich dekadach i jeden z najlepiej główkujących w historii!! Nie wierzycie? Poszukajcie w prasie lokalnej, popytajcie tych co widzieli – 13 bramek zdobytych głową (na 20 zdobytych ogółem), swoją grą, postawą dawał radość kibicom, bo na swój sposób był showmanem. Na koniec ciekawostka – obaj bracia swego czasu próbowali sił jako … sędziowie, ale na szczęście dali sobie z tym spokój.
Od lewej Krzysztof i Sławomir Radziemscy

Sebastian i Sławomir Gorządowie
Wałbrzych podobnie jak obecnie Wisła Kraków ma swoich futbolowych bliźniaków. To Gorządowie (rocznik 1974) pochodzący z Pieszyc. Przy Ratuszowej wyróżniali się w zespole juniorów, z którym osiągnęli ćwierćfinał Mistrzostw Polski Juniorów AD1993. Z tej drużyny wywodzą się m.in. Sebastian Matuszak, Jarosław Falkenberg czy Sławomir Radziemski. Naturalną siłą rzeczy był debiut w drugiej lidze. Jerzy Jowik po odejściu doświadczonych Buganiuka, Daukszy i utalentowanego Radaja sięgnął po zdolnych juniorów. W pierwszej kolejce sezonu 92/93 w Tychach (0:3 z GKS) zmieniając w 68min. Waldemara Tkaczuka zadebiutował Sebastian. I koniec..Dopiero jesienią 1994 Sławek zalicza 8(4 pełne) a Sławek 2 (0) w 2 lidze już w barwach nie Zagłębia ale Klubu Piłkarskiego Wałbrzych. Jeszcze przed końcem rundy z powodu kłopotów finansowych bracia, zwani pieszczotliwie przy Ratuszowej „Smerfami” wraz z innymi exzagłębiakami Borconiem, Matuszakiem , Nowomiejskim, Bartkowiakiem przystają na propozycję prezesa Drożdża i emigrują do Kryształu Stronie Śląskie, gdzie udanie grają w trzeciej lidze oraz w Pucharze Polski. Podobnie jak w Wałbrzychu o co najmniej jeden krok do przodu był Sebastian. W Krysztale miał lepsze recenzje wiosną’96 przywdziewał koszulkę KemBudu Jelenia Góra, z którym wywalczył awans do 2 ligi. Z rocznym poślizgiem w Jeleniej Górze w końcu zameldował się i Sławek. Dobra gra Sebastiana nie uchodzi uwadze obserwatorów. Już wtedy pojawiają się propozycje z pierwszoligowych wówczas zespołów Zagłębia Lubin, Górnika Zabrze, Śląska Wrocław czy Pogoni Szczecin. Po degradacji do trzeciej ligi zbyt długo Gorząd nie pograł w mieście pod Snieżką. Po jesieni w 3 lidze przeprowadzka do Polkowic to znakomita gra, wybór najlepszego bocznego pomocnika 3 ligi, awans do drugiej a latem tego roku do ekstraklasy !!! Sławomir tradycyjnie rok później trafia do Górnika w międzyczasie będąc wypożyczanym z Jeleniej Góry do czwarto ligowców (BKS Bolesławiec, Lechia Dzierżoniów). Sebastain głównie szalał po prawym skrzydle, a Sławek dla odmniany po lewym. W Polkowicach częściej oczywiście grywał Sebastian jednak oboje mogą się poszczycić awansem do ekstraklasy w 2003 roku. Po nim Sławomir notuje systematyczny zjazd w dół: 3 liga w Obrze Kościan, 4 – w Orle Ząbkowice aż w końcu w wieku 31 lat powrót do rodzinnych Pieszyc i gra (z przerwami na wyjazdy do Wielkiej Brytanii) do dzisiaj. Sebastian z kolei w ekstraklasie rozegrał 12 meczy (1 gol) i spadł z Polkowicami, potem po rundzie na jej zapleczu przeszedł do gdyńskiej Arki za trenerem Draganem i ponowny awans. Jednak od 2006 zaczęły się dla niego przysłowiowe schody w Gdyni i po rozbracie z futbolem odnalazł się w Pogoni Pieszyce blisko 2 lata temu. Wraz z bratem kierują poczynaniami zespołu, który w czerwcu ubiegłego roku awansował do klasy okręgowej. Wielu spodziewało się aresztowania Sebastiana w związku z aferą korupcyjną, w która były umoczone i Górnik jak i Arka. Póki co nadal jest grającym trenerem w Pieszycach.
Wielu nie potrafiło ich rozpoznać gdy stali obok siebie: od lewej Sławomir po prawej Sebastian Gorządowie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz