środa, 25 listopada 2020

Jesień wałbrzyszan w A klasie - jest dobrze, a mogło być lepiej

 Grupa I wałbrzyskiej A klasy to przede wszystkim rywalizacja wszystkich seniorskich drużyn największego miasta w podokręgu. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że rywalizację w grupie wygra Górnik Wałbrzych, ale pozostały kwartet w większości miał powody do zadowolenia. Jak wyglądała jesień Czarnych, Górnika Nowe Miasto, Podgórza i Zagłębia?
Czarni Wałbrzych
Trener Leszek Derewecki latem i jesienią musiał przyzwyczaić się do sporej rotacji w kadrze Czarnych. W porównaniu z poprzednim sezonem drużynę opuścili: Rafał Baszak, Szymon Beszterecha, Dawid Gołek (Szczyt Boguszów-Gorce), Paweł Klich (Skalnik Czarny Bór), Krystian Koszewski-Pląsek (Zdrój Jedlina Zdrój), Jakub Nowicki (KS Legnickie Pole), Łukasz Pyłka (Górnik Boguszów-Gorce), a w ich miejsce sukcesywnie do Czarnych przychodzili zawodnicy znani w regionie, ale mający za sobą długą przerwę w treningach i grze: Marcin Betlej, Grzegorz Minkiewicz, Konrad Orłowski, Arkadiusz Popławski, Krzysztof Rutecki, Marek Sanigórski, Marcin Sobotka, Damian Wylegała, Michał Wasilewski, czy Maciej Wojtko. Sukcesywnie, bowiem nowe tworze ogłaszane były przez klub praktycznie przez całą rundę. Jeśli chodzi o politykę informacyjną Czarni to ścisły top w A klasie - klub jako jeden z nielicznych prowadzi aktualizowaną na bieżąco stronę internetową, aktywność na facebooku, twitterze oraz videorelacje z każdego meczu. 
Dwa poprzednie sezony Czarni zakończyli na 11-12 miejscu, a jesienne wyniki wskazują, że o powtórkę może być tym razem niezwykle ciężko. Największą bolączką były wyjazdy, z których drużyna przywiozła zaledwie 2 punkty. Inauguracja z Zagłębiem to 0:4, choć przebieg meczu nie wskazywał na tak dużą przewagę współgospodarza obiektu przy Dąbrowskiego 34. Potem było 4:6 w Walimiu, gdzie w deszczu można było zobaczyć sporo goli nadających się do kolejnej części popularnego w XX wieku cyklu Futbolowe jaja. 0:3 z Górnikiem można uznać za ... sukces, ze względu na rozmiary porażki, ale po prawdzie Czarni dosłownie próbowali zamurować dostęp do własnej bramki grając większością graczy na lini własnego pola karnego, a dodatkowo Chajewski i spółka niemiłosiernie pudłowali. O potyczkach w Szczawnie Zdroju (1:14) i Stanowicach (1:6) najchętniej każdy związany z Czarnymi chciałby jak najszybciej zapomnieć. Przełamanie mogło, a nawet powinno nastąpić w derbach z Podgórzem, gdzie nie udało się utrzymać dwubramkowego prowadzenia (2:2), choć z drugiej strony więcej szans mieli gospodarze z niewykorzystanym karnym na czele. Rekompensatą miały być udane występy u siebie. Podpoieczni Dereweckiego ogrywali słabeuszy, zabrakło szczęścia z Górnikiem Nowe Miasto (3:3, mimo 3:1) aż przyszła pechowa 13.kolejka, gdzie z Dąbrowskiego komplet punktów wywozi Włókniarz Głuszyca, dla którego była to pierwsza wygrana w sezonie. Wyjazdowy dorobek podwojono remisem w Boguszowie-Gorcach dzięki niesamowitej końcówce i odrobieniu dwubramkowej straty po słabiutkim w wykonaniu gości meczu. 
Co mogło decydować o tak słabej rundzie Czarnych? Na pewno odejściu kluczowych wcześniej zawodników - Nowicki oprócz dobrej gry w obronie potrafił dorzucić kilka bramek w rundzie, Baszak i młodzy Koszewski-Pląsek rok temu byli jednymi z najskuteczniejszych w zespole. Z nowych twarzy z kolei najlepiej prezentował się Betlej, któremu często brakło jakościowego wsparcia w ataku. Więcej na pewno może dać zespołowi Sanigórski i Sobotka występujący wcześniej w ekipach lokalnych rywali. W bramce tradycyjnie bronił Bartłomiej Rudnicki, który drugi rok z rzędu zaliczył komplet 1350 minut gry w rundzie jesiennej, a po raz ostatni mecz w niepełnym wymiarze czasowym zaliczył jeszcze w sezonie 2018/19! Przed Rudnickim często grali młodzi gracze (Anuszkiewicz, Wszeborowski, Wojtko) wsparci doświadczeniem Darmochwała, Sęka czy Chodackiego, popełniali proste błędy, których wyeliminowanie to będzie główny cel podczas zimowych przygotowań. Również dyscyplina wymaga poprawy - aż 4 zawodników Czarnych wyleciało w trakcie rundy z boiska, 14 zostało ukaranych żółtymi kartkami, w tym duet Betlej-Szarek pięciokrotnie. 

Górnik Nowe Miasto Wałbrzych
Największą zmianą dla Górnika Nowe Miasto były przenosiny na ul.Ratuszową, gdzie na murawie Stadionu 1000-lecia oraz bocznej płyty kompleksu Aqua Zdroju (1 mecz z Herbapolem) rozgrywali mecze domowe. Jeśli chodzi o zmiany kadrowe to pożegnali się z zespołem Mateusz Wroczyński (Orzeł Lubawka), Marek Sanigórski (Czarny Wałbrzych), Jakub Fijałkowski (Zagłębie Wałbrzych). Przybyli doświadczeni Dariusz Ilski, Rafał Pietrzak, Krzysztof Nowak, Paweł Zdrojewski (wznowili po dłuższej przerwie treningi), a także Dawid Wodnicki (Sudety Dziećmorowice) oraz juniorzy w osobach 16-latków: Jakuba Raciniewskiego, Igora Piejko, Kacpra Matuszko, Jakuba Błaszczyka, Damiana Bąkiewicza. Zespół Wojciecha Błażyńskiego tym samym obniżył średnią wiekową, którą mocno zawyżał bramkarz Dariusz Ilski - rocznik 1973, a pomimo tego w przedsezonowych spekulacjach wymieniany był w gronie TOP 3 I grupy A klasy. Największym problemem wydawałoby się odejście duetu najskuteczniejszych w ub.sezonie Mateusz Wroczyński - Jakub Fijałkowski, ale jak czas pokazał zaledwie dwukrotnie nie udało się zdobyć bramek - przeciwko imiennikom z Wałbrzycha i Boguszowa-Gorc. Górnik NM rozpoczął od wygranej w Mrowinach, po której głównie mówiło się o paskudnie wyglądającej kontuzji młodego bramkarza Jakuba Raciniewskiego. Później były trzy wygrane, aż przyszła niezrozumiała do dziś porażka w Wiśniowej (1:3). Po "planowej", bo raczej nikt by się nie spodziewał innego rozstrzygnięcia, porażce z Górnikiem, przyszło przełamanie na boisku outsidera w Witoszowie Dolnym. Remis z MKS Szczawno Zdrój można traktować w kategorii niepowodzenia, bowiem Mineralni wyrównali w samej końcówce meczu. Górnik powetował sobie to zdobywając dziesięć bramek w Dziećmorowicach (10:4), co wobec porażki Zielonych Mokrzeszów pozwoliło wskoczyć na 3.miejsce w tabeli. Jednorazowa przeprowadzka na boisko ze sztuczną nawierzchnią przynosi porażkę z Herbapolem Stanowice 3:5. Derby przy Dąbrowskiego z Czarnymi to szczęśliwy remis 3:3, bo miejscowi jeszcze w 80.minucie prowadzili 3:1!  W 13.kolejce na Stadionie 1000-lecia w pojedynku dwóch Górników podopieczni Wojciecha Błażyńskiego przegrywają z boguszowską młodzieżą 0:1 rozgrywając bodaj najsłabszy swój mecz w sezonie. Przełamanie nastąpiło w Głuszycy, gdzie Górnik NM ograł Włókniarza  3:1, choć wielu spodziewało się straty punktów, po tym jak gospodarze, prowadzeni przez nowego trenera, tydzień wcześniej wygrali pierwszy mecz w sezonie. Wynik derbów (5:1) z Podgórzem powinien być o wiele wyższy, biorąc pod uwagę katastrofalną nieskuteczność w II połowie meczu. Jesień Górnik NM zakończyl wygraną w Mokrzeszowie, co pozwoliło wyprzedzić bezpośredniego rywala i zająć czwartą lokatę. Największą bolączką nad którą będzie musiał popracować zimą Wojciech Błażyński ze swoim zespołem to defensywa. Czołową trójkę wałbrzyszanie gościli na własnym boisku i stracili aż 11 goli.
W porównaniu z ubiegłym sezonie w odstawkę poszedł bramkarz Piotr Bąkiewicz, którego zastąpił duet Ilski- Raciniewski. Pierwszy po wielu latach wznowił treningi, na pewno doświadczenie procentuje w ustawianiu mlodszych kolegów z linii defensywy, w której pewne miejsce miał jego syn Miłosz. Ale przydarzały mu się również proste błędy, tak jak w derbach z Górnikiem, gdzie Willy maczał palce przy połowie bramek i już w przerwie został zmieniony. Jakub Raciniewski po wyleczeniu kontuzji bronił w większości meczów, widać odwagę, brawurę w interwencjach, chęć nowoczesnej gry poza polem karnym, ale też wiele elementarnych błędów potwierdzających, że jeszcze wiele pracy przed nim. Wojciech Błażyński desygnował do gry najczęściej 5-6 młodzieżowców w wyjściowej jedenastce uzupełnionej Szydłowskim, Fedyckim Rosińskim, Wodnickim, Rosińskim, Stecem. Ponownie na boisku można było zobaczyć Damiana Wolkensteina, którego rola nie była taka jak w latach 2016-18. W roli play-managera Błażyńskiego można było zobaczyć zaledwie kilka razy, ale gdy się pojawił na boisku widać było jakość, technikę, o czym boleśnie przekonały się choćby Sudety. Młodzież Górnika NM często łącząca grę w juniorach i A klasie zbiera niezbędne doświadczenie, które będzie procentować w przyszłości. 4.miejsce w A klasie odzwierciedla obecny stan posiadania.
Podgórze Wałbrzych
Powracające do A klasy po rocznej absencji Podgórze w składzie latem dokonało kosmetyczne zmiany. Do Górnika przenieśli się Sebastian Kubiak i Marcin Kobylański, których postawa w meczach lidera pozwala sądzić, że w ekipie beniaminka byliby kluczowymi postaciami a jesienny dorobek mógłby być o kilka punktów większy. Do gry zgłoszono z kolei Jarosława Grobarczyka, który szybko stał się podstawowym zawodnikiem, Dawida Sadego, a  także Damiana Moczadłowskiego - 17-latka, który  powiększył bardzo wąską grupę młodzieżowców w ekipie Pawła Majewskiego. Obaw o postawę na boiskach 7.ligi nie brakowało, ale jesień pokazała, że tragicznie nie było. Podgórze rozpoczęło od wygranej nad Górnikiem Boguszów-Gorce 4:1 i remisu w Głuszycy 2:2. Później przyszła porażka u siebie z Zielonymi Mokrzeszów (0:4), od której to zespół przeplatał domowe zdobycze punktowe z wyjazdowymi porażkami. Najboleśniejszą, z liderem (1:13), powetowano sobie już po tygodniu rekordową wygraną 10:1 z Orłem Witoszów Dolny. Najbardziej wartościowym wynikiem był jednak sensacyjny remis na boisku trzeciego jesienią Herbapolu (2:2), który dawał drugi wyjazdowy punkt. Atutem na pewno było boisko przy ul. Nowy Dom 151, na jakość którego przyjezdne zespoły najczęściej narzekały. Faktem jest, że tylko piłkarzom z Mokrzeszowa udało się wygrać tam. Na wyjazdach, zwłaszcza na dużych, równych płytach, widoczne były braki kondycyjne linii defensywnej, gdzie nieco zaokrąglonych obrońców łatwo ogrywano stosując daleke przerzuty czy wykorzystując szybkość ofensywnych graczy. 
Bolączką Podgórza jest wąska kadra- w I rundzie wystąpiło 21 piłkarzy, choć po prawdzie Rafał Lewandowski pojawił się symbolicznie, tylko w meczu z Górnikiem Wałbrzych, wśród którego kibiców jest znany i szanowany. Nawet minuty nie opuścił z kolei Paweł Wroczyński, któremu nie zawiodły nerwy w doliczonym czasie gry z Unią Bogaczowice w pojedynku z pogromcą jedenastek Dariuszem Krynickim w bramce, strzelając karnego na 1:1. Ale z drugiej strony nie udało mu się z wapna pokonać bramkarzy Herbapolu i Czarnych. Najbardziej wartościowym zawodnikiem był Łukasz Piątek, najskuteczniejszy z 9 trafieniami, strzelec niezwykle ważnych goli dających remisy z Herbapolem (karny w doliczonym czasie gry!) i Czarnymi. Przed podopiecznymi Pawła Majewskiego ciężka runda rewanżowa, bowiem czołówka tabeli zawita na stadion byłego Semafora i oby punkty będzie coraz trudniej.
Zagłębie Wałbrzych
12 miesięcy temu barwy Thoreza w trakcie 15 jesiennych spotkań reprezentowało aż 30 zawodników. Blisko połowy z nich już w klubie nie ma, choć gdy ogłaszano odejście Gałka, Chmiela, czy braci Dobiegów to trudno było sobie wyobrazić czy Zagłębie poprawi pozycję z ostatniego, przerwanego w połowie sezonu - trzecie od końca, zaledwie 2 wygrane, na wyjeździe 2 punkty. Trener Łukasz Wojciechowski rozpoczął latem budowę nowego Zagłębia skutecznie wprowadzając młodzież, która albo przybyła z Victorii Wałbrzych (Michał Broniek, Mateusz Krut, Łukasz Prusinowski), albo już w Thorezie była i trenowała w zespole juniorów młodszych (Filip Fonfara, Marcin Gileta, Oliwier Macura, Oliwier Michalak, Kacper Obrycki, Wiktor Smoczyk). Do tego doszli byli zawodnicy MKS Szczawno Zdrój (Krzysztof Prus, Dominik Walicki), których namówił na przeprowadzkę nowy-stary zawodnik, czyli Jarosław Borcoń. Dla Borconia to już trzeci powrót do Zagłębia po reaktywacji klubu. Wrócił z Górnika Nowe Miasto 19-letni Jakub Fijałkowski, który z miejsca stał się podstawowym napastnikiem zostając przy tym najskuteczniejszym zawodnikiem drużyny. Niespodziewanie mieszanka rutyny z mlodością przyniosła zespołowi siódme miejsce - najwyższe po powrocie do A klasy dwa lata temu i takie same jak na mecie sezonu 2010/11, czyli najbardziej udanym sezonie w nowożytnej erze działalności zielono-czarnych.
Największą bolączką Zagłębia są, jak większości zespołów, wyniki wyjazdowe. Thorez z 7 wyjazdów wygrał zaledwie jeden (2:1 w Głuszycy), a 6 razy przegrywając. Wstyd przynosi zaledwie 8 bramek na delegacjach - mniej skuteczne były tylko dwa zespoły (Sudety Dziećmorowice - 6, LKS Wiśniowa - 5). U siebie z kolei 6 wygranych, 1 remis (3:3 z Górnikiem Boguszów-Gorce) i 1 porażka (2:3 z Zielonymi Mokrzeszów) wygląda solidnie, ale perspektywa może się wiosną zmienić jak na stadion przy Dąbrowskiego przyjedzie czołowa czwórka. Śmiało można postawę jesienią porównać do Dr Jekylla i Mr Hyde - o ile na własnym boisku waleczność i skutecznośc, to poza własnym stadionem te atuty zanikały.Im bliżej końca tym coraz gorzej było na wyjazdach - 2:5 w Walimiu, 0:7 z Górnikiem Wałbrzych, 0:5 w Szczawnie Zdroju i 1:5 w Stanowicach. 4 wyjazdy i aż 22 gole stracone. 
Komplet minut zaliczył jedynie Filip Fonfara w bramce. 17-latek ogrywa się, już rok temu zaliczył 9 występów. W obronie sporo grał doświadczony Marek Górecki, pewniakami w wyborze do XI byli Gracjan Janiszewski, Beniamin Mlostek, Jakub Kostko, Sebastian Sabiniarz, Jakub Fijałkowski. Udaną drugą część rundy miał Piotr Rałek, mimo zapowiedzi kilkanaście miesięcy temu trener Łukasz Wojciechowski nie zrezygnował z występów na ligowym boisku i 5 goli w 10 występach to wynik bardzo przyzwoity. Najlepszą średnią w całej lidze, nie licząc oczywiście dokonań piłkarzy liderującego Górnika Wałbrzych, może pochwalić się jednak 47-letni Jarosław Borcoń, który jak pojawił się na boisku, to wpisywał się na listę strzelców, a przecież głównym zadaniem było nie dopuszczenie do utraty goli. 6 bramek w 8 występach mają swoją wymowę. Ciekawostką przed sezonem było zgłoszenie do rozgrywek 41-letniego Piotra Smoczyka - brata Marcina, ojca Wiktora. Najstarszy ze Smoków pojawił się na boisku tylko raz (w zwycięskim meczu w Głuszycy) i dwukrotnie figurował w meczowym protokole. Zawsze jednak trener Wojciechowski mógł liczyć na jego wsparcie z ławki rezerowych, a w derbach z Górnikiem Wałbrzych za zbyt "aktywną postawę" Smoczyk zobaczył żółtą kartkę.
Na pewno rewolucja kadrowa poprzez drastyczne odmłodzenie składu powiodła się. Miejsce w tabeli na pewno satysfakcjonuje Zagłębie, choć po kilku meczach pozostawał niedosyt. Jeszcze wiele pracy nie tylko przed młodzieżą Thoreza, ale czas działa tylko i wyłącznie na ich korzyść.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz