wtorek, 20 lutego 2018

Miesiąc do ligi, Górnik wciąż niewiadomą

Na początku października w Bielawie wałbrzyski Górnik przegrał z gospodarzami 0:1, przez co wyleciał kosztem właśnie Bielawianki poza czwartoligowe ligowe podium. Być może był to moment zwrotny w jesiennej kampanii wałbrzyszan, ale na pewno skład biało-niebieskich z tej rywalizacji jest symboliczny w świetle obecnej sytuacji kadrowej.
Trener Maciej Jaworski wówczas postawił na następujący skład (patrz grafika).
Na chwilę obecną nie ma praktycznie połowy z przedstawionego zestawienia! Już latem, przed startem sezonem doszło do małej rewolucji, gdzie praktycznie połowa nazwisk z podstawowej jedenastki sezonu 2016/17 zmieniła barwy klubowe. Teraz w zimowych sparingach nie ma praktycznie czterech - pięciu z jesiennego podstawowego składu!
W takich realiach personalnych duet szkoleniowy Jaworski - Mordak próbuje zbudować wersję przejściową Górnika Wałbrzych. Kłopoty finansowe, a co za tym idzie organizacyjne powodują, że kibice muszą zapomnieć o przedsezonowych obietnicach walki o awans. Boisko zweryfikowało nadzieje na nawiązanie równorzędnej walki, a zimą okazuje się, że personalnie zespół w rewanżach nie będzie wyglądał lepiej niż jesienią. Co jednak nie znaczy, że wyniki będą gorsze.
Zarząd klubu po wprowadzeniu planu naprawczego systematycznie zmniejsza długi poprzedników, co jednak powoduje, że Górnika nie stać na płacenie godziwych pieniędzy na poziomie czwartoligowym. Więcej na pewno zarząd sobie obiecywał po inicjatywie Klubu 100, która nie przynosi póki co takiego efektu jak w innych miastach. Wiele do życzenia pozostawia marketing, dzięki któremu można by podreperować pogarszający się przez kiepskie wyniki wizerunek, który niezbędny jest przy przyciąganiu ewentualnych sponsorów.
Z jesiennej kadry Maciej Jaworski i Ryszard Mordak nie będą jesienią mogli liczyć na duet Gawlik - Migalski, który w sobotę wałbrzyscy kibice mogli oglądać w barwach Apisu Jędrzychowice. Zespół z nadgranicznej wsi nieopodal Zgorzelca, nie liczącej nawet tysiąca mieszkańców, stał się dla dwójki młodych wałbrzyszan futbolową ziemią obiecaną. Jest to jednak znak obecnych czasów.
Marcin Gawlik w koszulce Apisu
W Apisie jest to czego nie ma pod Chełmcem - pieniądze. Są finanse, to i również są wyniki. W Jędrzychowicach latem sięgnięto po zawodników Miedzi Legnica, zespół okazał się najlepszy w grupie zachodniej i jeśli odeprze wiosenne ataki AKS Strzegom to najprawdopodobniej w czerwcu będzie się bił w barażach o 3.ligę. W sparingu z wciąż budującym skład Górnikiem Apis nie pokazał formy godnej przyszłego trzecioligowca. Oczywiście był to tylko sparing i do wyniku, stylu nie ma co przywiązywać większej wagi. Marcin Gawlik jesienią w Górniku dość długo szukał formy sprzed kontuzji, którą doznał w ubiegłym sezonie, jednak dość szybko przekonał do siebie szkoleniowców Apisu i grą w sobotnim sparingu udowodnił, że może być wyróżniającym się zawodnikiem lidera. Damian Migalski ma większy problem w nowym klubie - większa rywalizacja, co powoduje, że póki co w sparingach, w przeciwieństwie do Gawlika, nie występuje od 1.minuty. Miejmy nadzieje, że do waleczności podpartą szybkością Damian dorzuci wreszcie asysty i bramki, bowiem ich jemu brakuje, co obniża jego wartość jako zawodnika ofensywnego.
Z jesiennej kadry w zimowych sparingach Górnika kibice nie zobaczyli zawodników, którzy latem pojawili się przy Ratuszowej - Artura Słapka, Kacpra Niemczyka, a także Pawła Tobiasza. Całe trio, mimo dość solidnej liczby ligowych występów, nie można nazwać trudnym do zastąpienia,bowiem w punktacji kanadyjskiej (bramki+asysty) zaliczyli jesienią'17 całe ZERO.
W meczu z Apisem w Górniku zobaczyć mogliśmy Marcina Smoczyka, który opuścił kilka wcześniejszych sparingów. Kapitan spadkowicza z 3.ligi latem był jednym z beneficjentów miejskich stypendiów dla piłkarzy Górnika, dla których w tym roku z kolei zabrakło tego skromnego bodźca finansowego. Niektórzy upatrywali nieobecności Smoka właśnie w braku stypendium.
Kamil Drąg
W sześciu dotychczasowych sparingach wałbrzyszanie testowali kilku zawodników, o których nie można powiedzieć, że są to nazwiska, które podniosą znacząco piłkarską jakość.Klub nie podaje ich tożsamości, co nie licząc bodajże tylko najwyższych klas rozgrywkowych, jest w sumie przyjętą praktyką. Uważni obserwatorzy zauważyli, że byli to zawodnicy grający poprzednio w MKS Szczawno Zdrój, Victoria Świebodzice, Karolina Jaworzyna Śląska czy Górnik Nowe Miasto. Jedynym nazwiskiem, które pojawiało się w wałbrzyskich mediach jest 26-letni pomocnik Kamil Drąg, który wróciłby tym samym do Górnika po blisko 7-letniej przerwie na grę w Szczawnie, Świebodzicach, a ostatnio w Jaworzynie Śląskiej.
Pomysłem na łatanie dziur w defensywie ma być dołączenie do I zespołu najskuteczniejszego zawodnika rezerw, czyli Adriana Mrowca - 35-letniego już defensora, którego oprócz doświadczenia charakteryzuje w sparingach widoczna ... oponka brzuszna.
Niestety, sytuacja finansowa klubu nie pozwala na zatrudnianie lepszych od testowanych zawodników. Wiadomo, że kibic chciałby widzieć wśród nowych twarzy wyróżniających się piłkarzy z innych drużyn, co najmniej z tej samej klasy rozgrywkowej, powracających wychowanków klubu z wyższych lig, czy wypożyczenia zdolnych juniorów z Lubina, Legnicy czy Wrocławia, albo ciekawego obcokrajowca. Obecna rzeczywistość panująca przy Ratuszowej nie pozwala jeszcze na takie ruchy. Dlatego zimowe ruchy personalne ukierunkowane są na uzupełnienie skromnej kadry, dalsze ogrywanie wychowanków, które ma zaprocentować w niedalekiej przyszłości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz