niedziela, 3 grudnia 2017

Kaziu...

Kolejna smutna wiadomość dla wałbrzyskich kibiców piłki nożnej. Nie żyje Marcin Miecznikowski, znany i lubiany piłkarz powszechnie znany jako Kazik. O jego śmierci informację przekazały lokalne media z najważniejszymi portalami walbrzych24.com i walbrzyszek.com na czele.
Marcin wychował się na boisku przy ul. Jagiellońskiej, gdzie grywała Koksochemia. Sympatię wałbrzyskich kibiców zyskał grając przy Ratuszowej. Mało kto może pochwalić się bramką w debiucie. Kazikowi się udało i to w trzeciej lidze, dziś zwanej drugą. 20.09.2000 w Katowicach Górnik/Zagłębie gra przeciwko miejscowemu Górnikowi MK. Trener Wiesław Walczak daje szansę debiutu nieznanemu 19-latkowi, którego wprowadza do gry za Zbigniewa Zawadzkiego. I debiutant po zaledwie trzech minutach strzela jedynego, jak się okazuje zwycięskiego gola! Lepszego startu w dorosłej piłce nie mógł sobie wyobrazić, ale jak później się okazało tak różowo nie było. Sezon 2000/01 zakończył z 3 trafieniami w 20 występach, ale w żadnym nie wystąpił w pełnym wymiarze czasowym. Po spadku do 4.ligi wydawało się, że weźmie na swoje barki obowiązek zdobywania bramek, a tymczasem mimo występów we wszystkich 19 jesiennych meczach do bramki rywala trafił zaledwie raz. Wiosną 2002 w Wałbrzychu już nie było drużyny czwartoligowej, wydawało się, że Marcin dołączy do Radosława Matuszaka grającego we Francji, ale za namową trenera Ryszarda Mordaka dołączył do walczącego o utrzymanie w 3.lidze Bielawianki. W Bielawie nie przebił się do podstawowego składu, 9 razy pokazał się na murawie, a po degradacji działacze bez żalu się z nim pożegnali. Sezon 2002/03 to powrót na Ratuszową, gra z Górnikiem/Zagłębiem w A klasie i w końcu sezon nie zakończony spadkiem. Marcin dorzucił swoją dużą cegiełkę w postaci 12 bramek w 26 występach. Latem po awansie zniknął z zespołu, by pojawić się wiosną 2004. 10 meczów i dwa gole to jego dorobek w walce o 4.ligę. Jesienią 2004 po raz ostatni pokazał się w I zespole z Ratuszowej. 8 meczów bez bramki to dla ledwie 23-letniego napastnika wynik zawstydzający, o wiele lepiej radził sobie w rezerwach, która ogrywała rywali w A klasie. Od wiosny 2005 swoją przygodę z piłką związał z Mieroszowem, gdzie praktycznie grał do ubiegłego sezonu. Z Białym Orłem awansował i spadał z klasy okręgowej. Na dwa lata (2012-14) wrócił na Jagiellońską, by grać w A klasowym Gwarku Wałbrzych. Tam też uzyskał swój rekordowy wynik bramkowy - 17 trafień w sezonie.
Grając w Górniku/Zagłębiu sporo braw uzyskiwał nie tyle po strzeleniu bramek, ale po specyficznej celebracji. Wykonywane salto stało się niejako znakiem firmowym Kazika. Sporo ludzi kojarzyło go również z ligi halowej, która swego czasu cieszyła się większą popularnością niż związkowe rozgrywki ligowe.
Kolejny młody człowiek, który odszedł za wcześnie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz