wtorek, 24 kwietnia 2012

Charakterni

Przed kilkunastoma dniami niektórzy kibice Górnika PWSZ obliczali ile punktów wystarczy do zapewnienia sobie utrzymania w drugiej lidze. Tymczasem piłkarze Roberta Bubnowicza wciąż kontynuują passę meczów bez porażki, którą wyśrubowali do 11 meczów. Tyle samo miał zdzieszowicki Ruch, który poległ pod Jasną Górą. Tyle wynosił rekord osiągnięty kilka sezonów wcześniej przez Pogoń Szczecin (2.liga gr.zachodnia). Ewenementem jest wyczyn Damiana Jaroszewskiego - wciąż niepokonanego w tym roku kalendarzowym. Za rekordy nie ma jednak punktów, awansów. Tym się interesują statystycy, łowcy piłkarskich ciekawostek. Ostatni tydzień miał dac odpowiedź czy wyniki sa dziełem przypadku, czy wałbrzyszanie są dobrze przygotowani do wiosennych zmagań - w ciągu 8 dni 3 mecze w tym najdalszy wyjazd do Gdyni. Górnicy zdobyli komplet punktów, okupując 9 punktów kontuzjami, kolejnymi kartkami. Ale ten sprawdzian wałbrzyszanie zdali celująco !!! Styl na pewno pozostawia wiele do życzenia, ale piłkarze grają na dużym procencie skuteczności - mało sytuacji podbramkowych, ale gole padają. Okazuje się, że nie ma również graczy niezastąpionych. Jesienią często można było z pamięci wyrecytować skład Górnika PWSZ. Wiosną doszły kontuzje, absencje kartkowe, a swoje szanse wykorzystują kolejni gracze - Michał Łaski stał się kluczową postacią defensywy, debiut marzeń w podstawowym składzie zaliczył Dominik Radziemski, wciąż ostatniego słowa nie powiedzili bracia Michalakowie. I tak można wymieniać. O jakość sportową nie ma co sie martwić, bowiem teraz Górnik PWSZ śmiało może spoglądać w górę tabeli, bo tam drużyny grają w kratkę, gubią niespodziewanie punkty i gdy zostanie podtrzymana ta passa może być pod koniec maja naprawdę rewelacyjne miejsce. Szkoda, że na grę piłkarzy jest rzucany cień działalności działaczy. Nie od dziś wiadomo, że sytuacja finansowa jest kiepska. Piłkarze nie narzekają głośno, grają jak tylko potrafią i  przynoszą chlubę dla miasta. Wielu na ich miejscu inaczej by się zachowywało, może by grało gorzej, a piłkarze Roberta Bubnowicza pokazują prawdziwy charakter, za który należy ich tylko i wyłącznie podziwiać. Wciąż są w klubie zaległości i to nie wobec piłkarzy, trenerów, ale wobec różnych podmiotów. Redaktor Bogdan Skiba cytuje Czesława Grzesiaka: "Ten sezon dogramy, pewnie wystartujemy w następnym, ale nie ma planu finansowego na najbliższe kilka lat. I to jest nasz główny problem na dzisiaj". Ale ogólnie na mieście słychać sprzeczne komentarze. Niestety, przeważają te najmniej optymistyczne. Kasa klubowa świeci pustkami. Niektórzy chcieliby szaleństw transferowych co rundę - tak jak to ma miejsce w innych klubach, ale póki co zdarza się jeden, góra dwa transfery, udaje się zatrzymać trzon zespołu i kręci się to dalej. A kręci się coraz lepiej. Czy aby nie był to łabędzi śpiew?
W historii mieliśmy do czynienia z wycofaniem zespołu z rozgrywek. Miało to miejsce najczęściej w latach kończących się na "2". Oby nie było powtórki. W 1992 Górnik wycofał się z 2.ligi grając marnie przy garstce kibiców na Nowym Mieście, 10 lat później Górnik/Zagłębie wycofał się  lutym przed startem rundy wiosennej, gdzie miał walczyć o utrzymanie... Dzisiejsza sytuacja jednak przypomina bardziej 1998 rok, kiedy doczekano się pod Chełmcem ciekawej drużyny w drugiej lidze, która mogła powalczyć o czołowe miejsca w tabeli. Tylko, że wtedy niby był sponsor, a dziś od dawna mówi się o zadłużeniu.
Obecnie w Górniku jest stowarzyszenie i spółka z ograniczoną odpowiedzialnością. Nie wiem jaki jest podział kompetencji - kto prowadzi zespoły młodzieżowe, kto seniorów, kto odpowiada za otoczkę organizacyjną, pozyskiwanie sponsorów itd. itp. Czytając w monografii T.Piaseckiego skład zarządów to w obu figuruje nazwisko p.Piwko. Więc chyba on jest osobą do którego można skierować pytanie o sytuację finansową seniorów. Nie będę rozwodził się nad marketingiem (a ściślej jego brakiem) czy szukaniem przez klubowych działaczy sponsorów, bo wielokrotnie już o tym wspominałem. Kibic jednak wie swoje i dał temu wyraz w meczu przeciwko MKS. Głównym winowajca stał się prezydent. Roman Szełemej nie zna się na sporcie, nie czuje go - o tym dał już znać, czy to sam przyznając przy wyjeździe akademików na fińskie mistrzostwa czy przy podziale stypendiów. Nie robi jednak takich błędów jak ministra Mucha. Jednak daleki jestem od zrzucania winy na niego czy urząd miasta. Pieniądze przekazywane są szkolenie młodzieży, stypendia to również część pomocy miasta, bo oficjalnie miasta nie sponsorują sportu tzw. kwalifikowanego. Przykłady z ekstraklasy są (Wrocław czy ostatnio Białystok), ale miasto Wrocław jest udziałowcem Śląska (ma udziały w spółce), a Jagiellonia dostaje miliony za promocję miasta. Pod Chełmcem nikt o takich sumach nie mówi, nie marzy, każdy widzi jaka sytuacja jest w mieście, społeczeństwo ma większe problemy niż sport. Wszelkie dotacje, sprawy związane z uregulowaniami opłat za obiekty powinny leżeć w rękach zarządu klubu i tu mimo wszystko trzeba uszczypnąć pana Marka Piwko, czy wydeptywał ścieżki po prośbie do wałbrzyskiego Ratusza?  Prezydent rzucał nie jeden raz pomysł na pomoc finansową klubu (np. część podatków ze strefy), ale temat powinien "pociągnąć" ktoś z klubu. Niestety, mimo, że Górnik PWSZ gra w centralnej klasie rozgrywkowej w pewnych kwestiach wciąż jest amatorka.
Trzeba mieć nadzieję, że najbliższe zebranie przyniesie jednak optymistyczne wieści. Scenariuszy jest kilka, niestety najczęściej te "czarne", ale mimo wszystko pozostaję osobiście optymistą, bo już przed startem sezonu 2010/11 człowiek będący "blisko I zespołu" przekonywał mnie o szybkim końcu drugoligowego zespołu. Jednak tak się nie stało i oby nie miało tego miejsca w najbliższej przyszłości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz