środa, 26 października 2011

OG 2

Przed Operacją Głogów wałbrzyszanie nie byli faworytami. Chrobry gra nadspodziewanie dobrze w tym sezonie, u siebie przegrał zaledwie jedno spotkanie (0:4 z MKS), a wałbrzyszanie dodatkowo jechali osłabieni brakiem chorego Jana Bartosa. Czeskiego stopera zastąpił zgodnie z oczekiwaniami Michał Łaski, którego rzekomo niechciano przed sezonem. O samym meczu napisano, pokazano już chyba wszystko. Początek był koszmarny i naprawdę wałbrzyszanie powinni dać na mszę, że nie skończyło się to kilkoma bramkami. Podanie 40-metrowe Samca, Jaroszewski krzyczy, że piłkę złapie po czym stoi w polu bramkowym, a niedoświadczony Łaski odpuszcza Grzybowskiego, który te nieporozumienie z zimną krwią wykorzystuje i po 120 sekundach mamy 1:0. Potem Zawadzki odwala numer podobny do tego co zrobił kilkanaście dni wcześniej w Wałbrzychu kiedy to zagrał do rywala. To, jak tego Bukraba nie strzelił pozostanie jego słodką tajemnicą. Wreszcie karny, którego z wysokości trybun nie sposób jednoznacznie docenić. Wrocławski arbiter mógł dobrze nie odgwizdać "jedenastki" i nikt z głogowian nie miałby pretensji a tak gwizdnął i miał ... "przegwizdane" u wałbrzyszan do końca meczu. Jaroszewski zrehabilitował się za błąd z początku meczu i odbił piłkę.  Po tych kilkunastu minutach zanosiło się powtórkę wyniku derbowego Górnika z ... Legnicy (0:5). Problemy z wypracowaniem sytuacji podbramkowej, strzeleckiej, opieranie nadziei na strzelenie gola jedynie po stałym fragmencie gry - te stare grzechy były aż nadto widoczne. Po przerwie niewiele się zmieniło choć przemeblowano trochę skład po wejściu Tomasza Wepy. Trener Chrobrego również dokonał po przerwie korekty i wszedł doświadczony Maciej Soboń, który wywarł większy wpływ na grę swojego zespołu niż nasz "Wepka". Początek II połowy również mógłby być piorunujący dla gospodarzy - Jaroszewski wybił piłkę szybującą pod poprzeczkę bezpośrednio z rzutu rożnego. Gol dla Chrobrego padł po serii błędów: to biegnącego Bukrabę nie potrafił powstrzymać Michalak, nikt nie przeszkodził rozegrać "klepki" z Soboniem, na domiar złego Wojtarowicz "strzelił Wawrzyniaka", czyli poślizgnął się i przewrócił się bez kontaktu z przeciwnikiem no i w sytuacji sam na sam głogowski gracz mógł zapytać Jaroszewskiego w który róg mu strzelić. A że wcześniej spartolił dwa razy to w myśl przysłowia za trzecim razem mu się udało.  Wałbrzyszanie zdobyli kontaktowego gola po przechwycie i przytomnym zagraniu Morawskiego do Maciejaka. W końcówce niby Górnicy atakowali, ale po prawdzie to Chrobry mógł, a raczej powinien dobić rywala. Najpierw szybka kontra i "Jogi" się minął z piłką, ale sytuację uratował Łaski, a w ostatniej akcji meczu głogowianie wychodzili z kontrą na pustą bramkę i sędzia odgwizdał koniec meczu w chwili gdy na 99% padłby gol dla miejscowych. Owszem i wałbrzyszanie mieli swoje szanse: Jan Rytko trafił w słupek przy stanie 0:1, Michała Łaskiego poniosła fantazja w polu karnym rywala i zamiast spokojnie przymierzyć (miał na to czas) huknął jak z armaty ponad bramką. Wreszcie w ostatniej akcji meczu zawędrował pod bramkę Chrobrego Jaroszewski, ale piłkę znad jego głowy zdjął ręką jego vis a vis Augustyn. Gdyby Jogi wyrównał byłby niewątpliwie bohaterem meczu. Nawet mimo tego błędu z początku meczu...
Niestety, wałbrzyszanie okazali się po raz kolejni gorsi od Chrobrego. Niestety, bowiem w żadnym z 3 ostatnich pojedynków nie byli od niego lepsi. Każda porażka była jak najbardziej zasłużona. Gdyby jakimś cudem Górnik zdołał w niedzielę zremisować to byłby fart, nadmiar szczęścia. Te najczęściej sprzyja lepszym. Owszem sporo pretensji Górnicy rościli wobec arbitra. W kraju narzekanie, wytykanie błędów i bicie niczym w bęben w stronę sędziów jest ostatnio bardzo trendy. Marcin Tarnowski nie miał łatwego zadania - taką opinię wyraził Ireneusz Mamrot, który przypomniał o innych rozjemcach, którzy najprawdopodobniej zdekompletowaliby zespoły podczas takiej gry jak w Głogowie. Obserwator PZPN, który siedział na trybunach w Głogowie Stanisław Żyjewski (były ekstraklasowy sędzia) wyliczył 60 przerwań gry. Inną sprawą, że żólte kartki pojawiły się w nerwowej końcówce. Gdyby zaczął kartki wyjmować nieco wcześniej może nie byłoby takich nerwów? Z drugiej strony piłkarze Górnika powinni skupić się bardziej na grze niż na pretensjach i kłótniach z sędziami. Z nimi nikt nie wygrał, a nawrzucanie arbitrowi korzyści nie przyniesie ŻADNEJ. Piłkarze powinni tutaj wziąć przykład ze swojego trenera, który na konferencji pomeczowej uciekł od oceny pracy trójki sędziów. Nie jest on ani piłkarze od tego i nic nie osiągną krytykując.
OG, czyli Operacja Głogów nie przyniosła piłkarzom sukcesu. Kibiców również przyjechało blisko połowa mniej niż w 2010 roku. Ale po raz kolejny pokazali, że na nich można polegać i na pewno nie moga się czuć gorsi od miejcowych szalikowców, których była porównywalna liczba. Niby wyższa liga, ale ciśnienie jakby mniejsze. Tradycyjnie wałbrzyskie media również po macoszemu potraktowali jeden z najliczniejszych wyjazdów jesieni. Przed meczem oczywiście było przypominanie tego co było ponad rok temu, a teraz tylko kopiowanie relacji z głogowskich portali...
Górnik porażkę w Głogowie nie tylko okupił czwartą żółtą kartką Mateusza Sawickiego, która eliminuje go z najbliższego meczu, ale i absencją rezerwowych piłkarzy w A-klasowych rezerwach. Do Kolibra nie pojechał ani Przerywacz ani pretendujący do tytułu króla strzelców A klasy Moszyk, ani młody Orzech tak, że Piotr Borek miał do dyspozycji byłych juniorów i doświadczonego Bębeńca. 1:5 to upokorzenie i sukces ekipy z Uciechowa, która tym wynikiem będzie się chwalić przez długie lata. Rezerwy tydzień wcześniej spięły się na derby z Zagłębiem i wygrały 9:0, ale siłą zaplecza powinni być nie gracze z pierwszego składu, ale ewentualni ich zmiennicy. A ci pozostawieni sami sobie pokazali ile są warci bez wsparcia właśnie z Kolibrem. Ciekaw jestem jak się będzie przedstawiała ławka rezerwowych, w szczególności zestawienie młodzieżowców w spotkaniu z Rakowem. Sawicki pauzuje, wybiegną Rytko z Dusiem, zasiądą Jarosiński z Orzechem i będzie modlenie się by podstawowym młodzieżowcom nic się nie stało by nie osłabić zespołu. Proponuję przeanalizować skład Rakowa pod względem wieku piłkarzy podstawowej jedenastki - tam młodzieżowców jest na przysłowiowe pęczki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz