niedziela, 7 sierpnia 2011

Przepowiednia Mandrysza

Dwa tygodnie temu w Jaworznie po meczu z GKS Tychy na pomeczowej konferencji Piotr Przerywacz stwierdził, że w meczu z Bytovią wybiegnie całkiem inny zespół. Szkoleniowiec tyszan Piotr Mandrysz wtrącił "niekoniecznie lepszy". W pojedynku z Bytovią - absolutnym beniaminkiem, z zerowym kontem po stronie punktów i bramek - okazało się, że słowa tyskiego trenera były prorocze. Goście przegrali u siebie z GKS 0:4 podczas, gdy wałbrzyska młodzież dzielnie walczyła i przegrała tylko z faworyzowanym GKS 0:1. Ponadto ekipę Bubnowicza wzmocnili nieobecni w Jaworznie Bartos, Wojtarowicz, Morawski, Rytko, Michalak, Moszyk. Nic nie wskazywało, że dojdzie do kompromitacji wałbrzyszan. Tak - kompromitacji. Bo inaczej nie można nazwać postawę piłkarzy. Wynik 1:2 wywalczony przez gości jest zasłużony i nie zmieni to przypominanie choćby spojenia po uderzeniu Matuszaka. Górnik zagrał tak jak wiosną w Wałbrzychu, czyli bez pomysłu na uważną obronę rywala. Na Stadionie 1000-lecia w 2011 roku górnicy strzelili raptem 4 gole i nie wygrali żadnego meczu (nie liczę walkowera 3:0 z Czarnymi). Nic w grze podopiecznych Roberta Bubnowicza się nie zmieniło. A szkoda. Wydaje się, że znowu klip z bramkami jesiennymi domowymi górników będzie bardzo krótki. Sam trener po ostatnim sparingu z polonusami litewskimi stwierdził, że sprawdził wariant, który być może zastosuje w lidze. Chodziło oczywiście o Grzegorza Michalaka na prawej obronie. Wariant ofensywny, ale okazało się, że lepiej w ofensywie od niego wypadł młodzieżowiec Mateusz Sawicki... Na plus Bubnowicza można zapisać ściągnięcie Wepy co chyba najstarsi kibice nie pamiętają. Ale tak na dobra sprawę jak nie było komu wiosną strzelać tak jesienią jest jeszcze gorzej. Odszedł Maciejak, Duś wyjechał na kadrę i ostał się Daniel Zinke, który wciąż jest bez formy i Adrian Moszyk, który sam chyba nie pamięta kiedy w lidze trafił do siatki rywala (a było to jeszcze w trzeciej lidze, czyli 15 miesięcy temu!!). Honor napastników co prawda uratował rekonwalescent Dominik Janik, ale faktem jest, że gdyby Kornel nie wyjechał na kadrę (zabraknie go również w Żaganiu) to by popularny "Domin" murawy nawet nie powąchał... Czy tak musiała wyglądać sytuacja w ataku? Owszem są kłopoty finansowe, ale nagle tydzień temu przyjeżdżają napastnicy zza granicy i mimo, że wpisują się na listę strzelców to Bubnowicz trąbi w mediach, że podobnie jak w przypadku Kowala z Chojniczanki są to gracze o podobnych predyspozycjach co zdolni juniorzy. Sukces juniorów -wicemistrzostwo Dolnego Śląska- chyba niektórych przerósł.Najskuteczniejszymi juniorami ekipy Ryszarda Mordaka byli Mateusz Kubowicz (17 goli), Damian Chajewski, Paweł Matuszak (po 12 goli), Dominik Radziemski (7 goli), Łukasz Kalka (6 goli). Próżno szukać w dotychczasowych występach nazwiska Kubowicza, Radziemski z Kalką zadebiutowali w seniorach w tamtym sezonie i na tym koniec, Chajewski miał pecha - kontuzja w spotkaniu z Kanadyjczykami, ale i tak trudno oczekiwać, że wygra rywalizację z Rytko czy Sawickim o miejsce w składzie. Pozostaje jedynie Paweł Matuszak, który póki co zbiera najlepsze recenzje po obu ligowych spotkaniach. Tylko pozostaje pytanie: czy nie zostanie zagłaskany czy też nie osiądzie szybko na laurach tak jak to było w przypadku Dusia, który wiosną był cieniem walecznego, skutecznego napastnika z jesieni 2010. Ku przestrodze chciałbym Robertowi Bubnowiczowi i jego asystentowi przypomnieć nazwisko Łukasza Staronia. Pochodzący z Lubania (rocznik 1991) napastnik piłkarsko ukształtowany został w SMS Łódź tam gdzie m.in. jeden z nielicznych wałbrzyskich kadrowiczów Bartosz Biel czy też Janek Rytko. Wiosnę spędził w trzecioligowym MKS Oława, gdzie w 12 meczach 7 razy wpisywał się na listę strzelców. W wałbrzyskim zespole pojawił się w sparingu z Ruchem Radzionków (0:2) po czym podziękowano mu. Staroń, podobnie jak kilku jego kolegów z SMS Łódź (w tym Biel) znalazł sobie drugoligową przystań w Turze Turek i w sobotę dwukrotnie pokonał bramkarza Czarnych Żagań wyciągając z 0:2 na 2:2. Nie chcę być złym prorokiem, ale po sobotniej dreptanince z Bytovią trudno oczekiwać w środowym, zaległym meczu w Żaganiu jakiejkolwiek  zdobyczy punktowej, nie mówiąc o strzeleniu dwóch bramek. Wracając do Staronia - to ciekawe czy Bubnowicz w ogóle widział tego gracza, bowiem w głowie trenera był fiński futsal, który długo jeszcze będzie odbijał się czkawką dla wałbrzyskich piłkarzy. Niestety, teraz prześmiewcy mają powody do radości - odwróć tabelę Górnik PWSZ na czele. Z taką grą jak w sobotę trudno oczekiwać by po najbliższych wyjazdach do Żagania i Legnicy oczekiwać pierwszych punktów. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz