wtorek, 25 kwietnia 2023

Postawili się liderowi, ale spadek coraz bliżej

Czwarta liga dolnośląska rozegrała 24.serię spotkań. Dużymi krokami zbliża się finisz rozgrywek, a z kolejki na kolejkę coraz więcej drużyn traci szansę na utrzymanie się. O tym ile ostatecznie spadnie drużyn zdecyduje ilość spadkowiczów nawet z drugiej ligi. W najlepszym wypadku z jednej grupy 4.ligi spadnie 8, a w najgorszym 10, czyli tak naprawdę utrzymanie zapewni zdobycie 6.miejsca w końcowej tabeli.
Na dziś w strefie spadkowej 2.ligi jest komplet zespołów z naszego regionu (Górnik Polkowice, Śląsk II Wrocław, Zagłębie II Lubin), ale różnica pomiędzy ostatnimi lubinianami a bezpieczną Garbarnią Kraków (14.miejsce) to zaledwie 2 punkty i 6 szans na poprawę swojego dorobku.  Trzynasta Radunia Stężyca ma 4 punkty przewagi nad Górnikiem i 6 nad rezerwami Śląska i Zagłębia, dwunasty Hutnik Kraków już odpowiednio 7 i 9. Raczej niemożliwe wydaje się uratowanie drugoligowego bytu dla całej dolnośląskiej trójki.
Dolnośląscy spadkowicze trafią do grupy III 3.ligi, gdzie będą musiały spaść kolejne zespoły oprócz regulaminowych trzech ostatnich. Na chwilę obecną w spadkowej trójce jest Chrobry II Głogów i Miedź II Legnica i gdyby na tych pozycjach zakończyli sezon to bez znaczenia dla nich byłyby degradacje z 2.ligi. Do zakończenia sezonu jest jednak aż 9 kolejek, więc teoretycznie wiele może się zdarzyć nawet z utrzymaniem obu dolnośląskich rezerw. 12.Polonia Nysa ma 6 punktów przewagi nad Chrobrym II (16.miejsce) i 10 nad Miedzią II (17.miejsce). Trzecia liga zakończy rozgrywki 17 czerwca - 3 tygodnie po finiszu czwartoligowych rozgrywek, więc już na wakacjach kilka zespołów nerwowo będzie śledzić rezultaty w tej lidze.
W 4.lidze do zdobycia teoretycznie w 6 spotkaniach można zdobyć 18 punktów. W najbardziej optymistycznym wariancie, czyli nikt nie spada z dolnośląskich trzecioligowców, a zwycięzca grupy wschodniej wygrywa baraż o awans, to nawet matematycznych szans na zachowanie bytu nie mają już ani Skałki ani Zamek. Polonia Trzebnica, jedyna obok drużyny ze Stolca, która wiosną nie wygrała meczu, ma teoretyczne szanse zdobyć więcej punktów niż ósmy Orzeł Ząbkowice Śląskie. Musiała by wygrać wszystkie spotkania i liczyć na komplet niepowodzeń ząbkowiczan. Ledwie punkt więcej ma Sokół Marcinkowice, który też powoli wita się z wrocławską okręgówką. 
Bielawianka (23 pkt) i Górnik Wałbrzych (25) zachowują matematyczne szanse, ale tak naprawdę musieliby liczyć już na cud:
do miejsca 8 (Orzeł Ząbkowice Śląskie) tracą odpowiednio 13 i 11
do miejsca 7 (Galakticos Solna) - 16 i 14
do miejsca 6 (Piast Nowa Ruda) - 17 i 15 punktów.
Na nadrobienie tych kilkunastu punktów mają 6 spotkań, gdzie trudno oczekiwać, aby nagle pojawiła się seria wygranych. Bielawianka co prawda potrafi wiosną sprawić niespodziankę, jak remis z Lechią Dzierżoniów i w sobotę w Żmigrodzie, ale w tej rundzie wygrała zaledwie RAZ. Górnik niewiele więcej, bowiem ma na koncie zaledwie dwie wiosenne wygrane. Trudno w przypadku wałbrzyszan również oczekiwać na wygrane skoro legitymują się najgorszą wiosną ofensywą - w 9 dotychczasowych meczach strzelili zaledwie 6 goli (średnia 0,66 bramki/mecz).
W Wałbrzychu kibice długo nie przyjmowali do wiadomości prawdopodobieństwa spadku. Wiadomo, tradycja, historia, kibice, duże miasto - tymczasem piłkarski Górnik w sezonie 2022/23 personalnie nie pasował do roli, w której z chęcią widzieliby kibice, czy działacze. Już runda jesienna była mocnym sygnałem ostrzegawczym, że przygoda na tym poziomie może potrwać tylko sezon, zwłaszcza przy reformie rozgrywek. Zimą kadra nie została wzmocniona, doszły choroby, kontuzje, absencje kartkowe i trener Marcin Domagała szerzej musi sięgnąć po juniorów. Mimo to biało-niebiescy walczą w każdym meczu, ambicji nie można żadnemu z zawodników odmówić, brakuje czasem jednak jakości, a także nieodzownego szczęścia.
Przykładem braku przychylności futbolowej fortuny był ostatni mecz w Woliborzu. Historyczna, bowiem była to pierwsza wizyta ligowa na obiekcie miejscowego Słowianina, przyniosła niepowodzenie wałbrzyszanom, choć po meczu, który powinien przynieść gościom punkt.
Słowianin to obecnie lider 4.ligi, który wykorzystał ostatnie niepowodzenia Piasta Żmigród i Lechii Dzierżoniów i ma obecnie 6 punktów przewagi. Oprócz meczów ze spadkowiczami (Sokół, Skałki) będzie grał z rozpędzoną Baryczą Sułów, nieobliczalną Foto-Higieną, solidnym Moto-Jelczem, a kluczowym meczem wydaje się ten z przedostatniej kolejki - domowy z Piastem Żmigród. 
W jakim sportowym miejscu jest drużyna z Woliborza w porównaniu z Górnikiem wystarczy rzut oka na kadry obu zespołów. Adam Łydkowski, szkoleniowiec Słowianina, w sobotę nie mógł skorzystać z doskonale znanych pod Chełmcem Mateusza Krzymińskiego czy Szymona Tragarza, ale za to na ławce rezerwowych miał takich zawodników jak Łukasz Szczepaniak, Marcin Buryło, Alefe Lima czy Łukasz Kamiński. Zimą dołączył do zespołu Dorian Krakowski ograny w trzeciej i drugiej lidze. Kilkanaście dni temu potwierdzono do gry ukraińskiego skrzydłowego Yaroslava Homenko, który grał w kadrach juniorskich swego kraju. 
A Górnik? Marcin Domagała nie mógł skorzystać z powracającego do zdrowia po chorobie Mateusza Sobiesierskiego, kontuzje leczy Kevin, nie przyjechał Marcin Kobylański, a na ławce oprócz bramkarza tylko 4 zawodników z pola. 
Już jesienny pojedynek w Wałbrzychu przekonał Słowianina, że pomimo bogactwa w wyborze jakościowych zawodników na tym szczeblu, to Górnik potrafi napsuć sporo krwi. Do Woliborza faworyt wracał z szczęśliwie wywalczonym punktem po bramce zdobytej w ostatniej akcji meczu. Teraz było podobnie - również kolorowo pod kątem kar indywidualnych, kontrowersje sędziowskie i rozstrzygnięcie grubo po regulaminowych 90 minutach.
Mecze czwartoligowe znajdują się w ofercie bukmacherów. Wygrana Słowianina była wyceniana kursem 1.18, remis 7, wygrana Górnika 7.50. To chyba jasno określało ocenę szans obu zespołów w ich bezpośredniej rywalizacji. 
Czy ta różnica była widoczna na boisku? Podobnie jak w jesiennej potyczce obu ekip nie było zdecydowanej przewagi faworyta, obrony Częstochowy w wykonaniu beniaminka. 
Wojciech Szuba - dziś lider środka pola Słowianina, 10 lat temu młodzieżowiec w drugoligowym wówczas Górniku Wałbrzych.
[foto: Dariusz Gdesz]
Najgroźniej wyglądały akcje oskrzydlające. Jakub Kierkiewicz czy Adam Bońkowski napsuli wiele krwi zwłaszcza Dariuszowi Michalakowi. W środku pola dobrą robotę wykonywali młodziutki Adam Czornij z Aldeirem nie dając rozwinąć skrzydeł gospodarzom. Szczęście dopisywało Sebastianowi Kubiakowi w bramce, który nie zanotował co prawda spektakularnych parad, ale wybronił kilka strzałów z bliskiej odległości. W ofensywie z kolei Górnik potwierdził swoje ubóstwo. Próby strzałów z dystansu, ostre dośrodkowania z rzutów rożnych - to wciąż jedyny wąski wachlarz oferty biało-niebieskich. Blisko zdobycia bramki był młodziutki Czornij, który wyszedł nawet sam na sam z Brandlem, ale pogubił się nie oddając nawet strzału. Najbliższy bramki był Adam Niedźwiedzki, którego strzał w 69.minucie Szymon Brandl odbił na rzut rożny, ale tak po prawdzie był jedyny celny strzał wałbrzyszan w meczu. Niestety, wciąż pokutuje brak rozgrywających z prawdziwego zdarzenia, a przede wszystkim napastnika. Ani najskuteczniejszy w Górniku Chajewski, ani ostatnio grający na szpicy Nowak rasowymi napastnikami nie są. Brakuje im nawyków niezbędnych graczom na tej pozycji.
Podobnie jak w jesiennym meczu ze Słowianinem nie zabrakło kartek obu kolorów. W Wałbrzychu za dwie żółte kartki wylecieli z boiska Filip Barski i Oskar Nowak, co w obu przypadkach spotkało się z uzasadnionymi protestami. Tym razem znów ukarany został Nowak, dla którego jest to czwarte napomnienie w sezonie oznaczające pauzę w najbliższym spotkaniu. 3 z 4 żółtek Oskar zobaczył w rywalizacji ze Słowianinem. Tym razem z boiska wyleciał Damian Chajewski. Pierwszą żółtą zobaczył truchtając do narożnika boiska w celu wykonania rzutu rożnego - czy był to przejaw gry na czas? Bardzo wątpliwe i krzywdzące dla Chajka, który już w doliczonym czasie gry zobaczył drugą kartkę za rzekome uderzenie ręką rywala w walce o piłkę. Rzekome, bowiem kilkukrotne oglądnięcie video z tej sytuacji nie rozwiewa wątpliwości o jakimkolwiek uderzeniu. O ile Damian ma pełne prawo poczuć się skrzywdzony, to dwóch jego kolegów może mówić o szczęściu, jeśli chodzi o decyzje sędziego Macieja Kwietnia. Pierwszy szczęściarz to Aldeir, prawdziwy kolekcjoner żółtych kartek. Po zobaczeniu kartki w I połowie tuż na początku drugiej potraktował tak rywala jak ... oceniony niesprawiedliwie został Chajewski. Aldeir powinien zobaczyć nawet nie drugą żółtą, ale i bezpośrednio czerwoną kartkę za to zagranie i tą decyzję nikt nie miałby prawa podważyć. Sławomir Orzech w drugiej odsłonie najpierw zobaczył żółtko za zapaśnicze zatrzymanie przeciwnika, a później spóźniony powalił wślizgiem gracza z Woliborza, za co POWINIEN zobaczyć drugą żółtą kartkę.
Bramka zdobyta bezpośrednio z rzutu rożnego to prawdziwa rzadkość nawet na boiskach niższych lig. Wałbrzyszanie ostatnią w taki sposób stracili jedenaście miesięcy temu, gdy w klasie okręgowej w meczu ze Skałkami Stolec Sebastiana Kubiaka zaskoczył z kornera mocnie podkręconym dośrodkowaniem Kacper Dominik. Większość stałych fragmentów gry w zespole Słowianina bije Wojciech Szuba. 30-letni pomocnik przez prawie całą karierę był związany z rodzinną Świdnicą. Wyjątkiem był sezon 2013/14, gdy sięgnął po niego Maciej Jaworski czyniąc podstawowym młodzieżowcem drugoligowego wówczas Górnika Wałbrzych. Etap wałbrzyski Szuba nie zaliczy do udanych, a po kolejnych 8 sezonach gry w czwartej i trzeciej lidze w Polonii-Stali Świdnica latem przeniósł się do Woliborza. W sobotnim meczu przeciwko dawnym kolegom (Orzech, Michalak, Chajewski) z Ratuszowej już przy pierwszym rożnym próbował piłkę wkręcić bezpośrednio do siatki. W drugiej połowie trzykrotnie posyłał piłkę ostro na pole bramkowe, ale za każdym razem, choć nie bezproblemowo, obrońcy biało-niebieskich dawali sobie radę.
Aż w ostatniej akcji meczu, w ósmej minucie doliczonego czasu gry:
Dwóch graczy Słowianina wyskakiwało do piłki jej nie sięgając, zdezorientowany tym Szymon Stec nie trafił w nią próbując piąstkowania (?), również Aldeir z Orzechem zaskoczeni taki obrotem sprawy nie wybili i stało się.
Ogromna radość w obozie gospodarzy świadczy o tym jak doceniają tę wygraną, która nie przyszła łatwo. Górnik, wciąż uznana marka, ale obecnie przy drużynie z Woliborza to przysłowiowy kopciuszek, który nie może sobie pozwolić na takie transfery jak Słowianin. Mimo tego powalczył, zagrał ambitnie, udanie po raz kolejny pokazali się młodzi zawodnicy, którzy zbierają niezbędne doświadczenie. Nieprędko dojdzie do kolejnej rywalizacji Górnika ze Słowianiniem, kto wie czy za dwa miesiące obie drużyny nie będzie dzieliły dwie klasy rozgrywkowe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz