środa, 8 marca 2023

Górnik ogrywa Świdnicę

Inauguracja rundy wiosennej dla Górnika Wałbrzych, podobnie jak w ubiegłym roku miała miejsce na bocznej płycie kompleksu Aqua Zdrój.  12 miesięcy temu biało-niebiescy pokonali Victorię Świebodzice 4:0, a udanie zaprezentowała się wówczas defensywa gospodarzy występująca w nowatorskim ustawieniu z trzema obrońcami. Dopisała pogoda, wokół boiska było sporo widzów, szalikowcy przygotowali okolicznościową oprawę dedykowaną żołnierzom wyklętym. W tym roku Górnik na pierwszy ogień rywalizował również z sąsiadem zza miedzy, a blok obronny spisał się bez zarzutu. Pogoda była o wiele gorsza niż 12 marca 2022 roku, kibice, pomimo zakazu zgromadzili się wokół boiska i mimo, że nie była to oszałamiająca ich liczba to było ich więcej niż … na meczu zaplecza ekstraklasy! W Bełchatowie, gdzie rozgrywa swoje domowe mecze Skra Częstochowa, spotkanie z Podbeskidziem Bielsko-Biała oglądało dokładnie 43 kibiców, a w sobotnie pochmurne popołudnie w Wałbrzychu zmagania czwartoligowców oglądało nieco więcej sympatyków futbolu. Faworytem derbowego meczu byli goście ze Świdnicy. Biało-zieloni  solidnie przepracowali zimę, udanie prezentując się w sparingach, gdzie potrafili wyraźnie wygrać z trzecioligową Cariną Gubin 3:1. Co prawda trener Grzegorz Borowy nie mógł liczyć na kontuzjowanych Oskara Trzepacza, Sebastiana Białasika, Michała Orzechowskiego i Kornela Traczyka, ale za to trafili do Świdnicy trzecioligowcy (Kajetan Frankowski, Mateusz Nazar), ograny w 4.lidze w grupie zachodniej  Stanisław Antosik oraz doświadczony Damian Szydziak. W tym sezonie była to już piąta rywalizacja pomiędzy obiema ekipami, w czterech wcześniejszych ani razu Górnikowi nie udało się wyjść z pojedynku zwycięsko.
Trener Marcin Domagała ustawił swój zespół bardzo kompaktowo. Uważnie grająca szczelna obrona, ruchliwa druga linia szukająca szans w ataku i w ataku osamotniony Damian Chajewski, który starał się walczyć we wszystkich sektorach boiska. W obronie wiadomo, że pewniakami na swoich pozycjach są Maciej Mazanka i Sławomir Orzech, którego partnerem na środku został niespodziewanie Brazylijczyk Kevin. W jesiennych meczach do zagranicznego obrońcy można było mieć najwięcej pretensji, wielu uważało, że przy nadmiarze graczy spoza Unii Europejskiej przypadnie mu rola żelaznego rezerwowego. Tymczasem ciężka praca pomiędzy obiema rundami zaprocentowała obiecującym występem dającym nadzieję, że Kevin może stać się małym wiosennym odkryciem zespołu. Jego miejsce zajął na lewej defensywie Dariusz Michalak, który od lat jest znany ze swojej uniwersalności.  W pomocy kibice mogli zobaczyć aż trzy nowe twarze. Oprócz  dobrze znanych Niedźwiedzkiego i Sobiesierskiego zagrali bowiem Marcel Rewers, Adam Czornij i Aldeir Cirineu Andrade Silva. Rewers wrócił z Miedzi Legnica, zimą był najskuteczniejszym strzelcem, szybki, waleczny, zostawił sporo zdrowia.  17-letni Czornij jesienią zagrał już trzykrotnie w lidze, ale były to epizody (łącznie 4-5 minut) mające na celu poznanie atmosfery rywalizacji seniorów. Pierwszy mecz w wyjściowym składzie młodziutkiego Adama można śmiało ocenić na plus, bowiem nie widać było w jego poczynaniach tremy, zagrał odważnie unikając rażących błędów. Aldeir, który w listopadzie skończy 32 lata wyróżniał się już przed pierwszym gwizdkiem, prezentując się w koszulce z krótkim rękawem.  W trakcie gry zobaczył już siódmą w sezonie żółtą kartkę, 6 jesienią w barwach AKS Strzegom. Piłkarscy esteci nie widzieli w jego grze technicznych fajerwerków, ale w jego grze widać było doświadczenie, dobrze się ustawiał, neutralizował zagrożenia w środku pola. Jego obecność spowodowała, że ze składu zniknął Daniel Moreno Pagan. Oby rywalizacja Brazylijczyków przyniosła tylko korzyść dla biało-niebieskich.
Początek spotkania zapowiadał kłopoty Górnika, podobne do tych z jesiennego meczu ligowego w Świdnicy. Mecz był wówczas dość jednostronnym widowiskiem i wynik 2:1 dla świdniczan jest nieco mylący. Gdyby zawodnicy Polonii-Stali mieli lepiej nastawione celowniki lub w nieco gorszej dyspozycji byłby Szymon Stec mecz zakończyłby się zdecydowaną, wysoką wygraną gospodarzy. Teraz ostro ruszyli do przodu, często posiadając piłkę i rozgrywając na połowie rywala. Ale gospodarze jak się okazało mieli na polonistów swój sposób. Owszem podopieczni Grzegorza Borowego mieli przewagę w posiadaniu, ale nie przekładało się na kreowanie sytuacji strzeleckiej. Z koli gospodarze po przejęciu piłki bardzo szybko próbowali przemieścić się pod bramkę Bartłomieja Kota i zakończyć  atak strzałem. W 10.minucie po rzucie rożnym wykonywanym przez Chajewskiego piłka trafiła do Adama Niedźwiedzkiego, który technicznym strzałem próbował zaskoczyć bramkarza gości. Kot z najwyższym trudem przeniósł piłkę nad poprzeczką. Pięć minut później jego czujność sprawdził z wolnego Chajewski, co prawda świdniczanin wypluł piłkę przed siebie, ale najpierw skuteczną dobitkę zablokowali jego koledzy z obrony, a uderzenie Mateusza Sobiesierskiego minęło bramkę. Im dłużej trwał mecz tym faworyzowanym gościom trudniej było przedostać się w pobliże pola karnego Górnika. Sytuacja nie zmieniła się po przerwie, gdzie Górnik coraz częściej próbował stworzyć sobie dogodną sytuację. Damian Chajewski próbował skorzystać z każdej dogodnej sytuacji, gdy rywale pozostawiali mu nieco więcej miejsca przed polem karnym. Niestety, uderzenia z dystansu mijały bramkę.  Jedyny gol w meczu padł w 65.minucie. Niestety, głównym bohaterem całej sytuacji był arbiter Piotr Zając, który nie odgwizdał ewidentnego zagrania nakładką Mateusza Sobiesierskiego w starciu z Patrykiem Salamonem. Gwizdek milczał, Niedźwiedzki wygrał pojedynek z Kamilem Moskwą, zagrał do wbiegającego w pole karne Sobiesierskiego, a Sopel z ostrego kąta posłał piłkę obok bramkarza, która mimo rozpaczliwej interwencji obrońcy wylądowała w siatce. Osiem minut później oglądaliśmy najładniejszą akcję meczu. Po przejęciu piłki przez Michalaka piłka powędrowała niczym po sznurku na prawe skrzydło do Niedźwiedzkiego, potem do Chajewskiego, który dostrzegł niepilnowanego Oskara Nowaka. Strzał pomocnika Górnika był jednak najgorszym elementem w tej akcji i łatwo padł łupem Kota.
Goście nie mieli pomysłu dla dobrze zorganizowanego Górnika. Wałbrzyszanie może dysponują gorszym personalnie składem, ale walecznością, organizacją gry zdołał te niedostatki zniwelować. Od niepamiętnych czasów rywal biało-niebieskich tak często był łapany na spalonym.
 Obiektywizmu zabrakło w ocenie meczu gościom ze Świdnicy.  Wiadomo, że przedmeczowa jedenastopunktowa różnica między oba zespołami łatwo wskazywała faworyta meczu i brak jakiejkolwiek zdobyczy musi rozczarować. Owszem, przed zdobyciem jedynej bramki powinien być odgwizdany faul dla świdniczan, ale trudno się zgodzić z opinią, że "wyglądał delikatnie mówiąc nie najlepiej" i pomeczową narracją oficjalnej strony Polonii-Stali. Porażka oraz postawa świdniczan na pewno jest sporym rozczarowaniem, ale też nie można dyskredytować postawy wałbrzyskiego beniaminka. Cieszy przede wszystkim postawa młodych zawodników, których gra na pewno będzie procentować w przyszłości. Kolejne punkty do klasyfikacji Pro Junior System dołożyli Nowak z Korbą, już niebawem będzie można doliczyć dorobek Czornija, a z czasem zapewne Rewersa. Zdrowi Kobylański, Krawczyk, a także będący ponownie do dyspozycji trenera Emeka dają większy wachlarz możliwości niż było to na początku sezonu.  Błędów nie popełnił Szymon Stec, który po raz drugi w tym sezonie zachował czyste konto. Jeśli w Wałbrzychu Szymon nie puści bramki, Górnik wygrywa - taka zasada do tej obowiązuje pod Chełmcem.
Ciekawostką jest fakt, gdy w drugiej połowie rozbłysły jupitery to Górnik dopiero pierwszy raz w historii klubu rozgrywał ligowy mecz w roli gospodarza przy sztucznym świetle. Debiut wałbrzyskiej gry przy świetle o ligowe punkty miał miejsce w ubiegłym sezonie - 29.09.2021, gdy Górnik ograł Grom Witków 3:0, ale wówczas witkowianie grali w roli gospodarza.
Przed wałbrzyszanami jeszcze daleka droga do osiągnięcia sukcesu, czyli utrzymania się w lidze. Każdy mecz jest niezwykle ważny i nie można nikogo lekceważyć. Przekonał się o tym choćby Piast Żmigród, który niemiłosiernie męczył się ze Skałkami Stolec wygrywając ostatecznie 2:1 (0:1). Teraz podopiecznych Marcina Domagały czeka ciężki mecz z sąsiadem z tabeli - Piastem w Nowej Rudzie. Mecz będzie rozegrany dopiero w środę 15 marca. Nie zabraknie podtekstów, bowiem za wyniki noworudzian odpowiada doskonale znany w Wałbrzychu trener Jacek Fojna, a wśród graczy byli gracze Górnika. Zimą do Jaroszewskiego i Młodzińskiego dołączyli kolejni - Jan Rytko i Mateusz Sawicki. Wygrana w tym meczu nie da żadnej z drużyn awansu na bezpieczną ósmą lokatę, ale na pewno podbuduje i doda sporo pewności na kolejne mecze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz