sobota, 18 lipca 2020

Jak to bywa z powrotami z futbolowej emigracji.

O losach piłkarzy, którzy wyjechali z kraju, by grać za granicą napisano wiele. Polscy piłkarze, podobnie jak futboliści z innych krajów bloku wschodniego, przez długi czas nie mogli wyjechać grać w zagranicznych ligach. Pojawiały się  próby pozostania za granicą, po karencji i/lub przyjęciu podwójnego obywatelstwa kontynuowali grę w nowym otoczeniu. Podchody klubów z RFN, Hiszpanii, Anglii czy Francji pod najbardziej utalentowanych kończyły się fiaskiem. Z czasem władze zmieniły swoje stanowisko i od lat 70-tych ubiegłego stulecia można było wyjeżdżać po ukończeniu 30.roku życia. Później były szczególne wyjątki (Boniek), czy głośne ucieczki (Leśniak, Rudy), aż wyjazdy poza Polskę stały się powszechne.
Różne były kierunki futbolowej emigracji, najpierw był to kierunek francuski zapoczątkowany przez śp. Mariana Szeję czy Zbigniewa Szłykowicza, kusiły Stany Zjednoczone, zarówno od czasów Dietera Zajdla, Bronisława Sularza poprzez Ryszarda Walusiaka, Henryka Janikowskiego po Piotra Juraszka czy Janusza Jelonkowskiego. W latach 90-tych XX wieku popularne były wyjazdy na Wyspy Owcze, gdzie prekursorem był Waldemar Nowicki, za którym poleciały kolejne nazwiska byłych graczy Zagłębia. Na przełomie wieku sporą popularnością, która trwa do dnia dzisiejszego cieszą się niskie ligi w Austrii, gdzie początkowo piłkarze łączyli grę pod Alpami z ligowym graniem w Polsce.
Wielu zawodników zostało na stałe poza granicami, ułożyło sobie nowe życie. Kilku jednak zdecydowało się na powrót do ojczyzny oraz na polskie boiska. Brak perspektyw sportowych za granicą, powody osobiste, tęsknota za krajem powodowały, że ponownie mogliśmy ich oglądać w krajowych rozgrywkach.
 Jak wyglądały ich losy po powrocie z zagranicznych klubów do klubów wałbrzyskiego podokręgu? Czy było to klasyczne odcinanie kuponów, czy może pokaz lepszej gry, innej jakości?
POWROTY ZE STANÓW ZJEDNOCZONYCH
Ameryka przez dekady uchodziła za ziemię obiecaną. W podróż przez Atlantyk wybierało się wielu rodaków, również sportowców. Zdecydowana większość postanowiła nie wracać, układając sobie życie na nowo. Również wśród piłkarzy pochodzących z klubów wałbrzyskich. Niektórzy grali z powodzeniem w amerykańskich ligach, część skupiła się na grze w rozgrywkach polonijnych. Część piłkarzy po skończeniu się ważności wiz wróciła do kraju. Wśród nich byli m.in. Piotr Juraszek i Robert Rzeczycki. Obaj wyjechali już po 30-stce i trudno było oczekiwać, by w Polsce grali na poziomie ligowym przed wylotem do USA. Popularny Jura  - wychowanek Piławianki, później grający w Polonii Świdnica, Bielawiance, KP Wałbrzych,  Groclinie Grodzisk Wlkp. z którym awansował do 1.ligi, RKS Radomsko, Odrze Opole, Polarze Wrocław, Piaście Nowa Ruda. Po sezonie 2005/06 w barwach Górnika/Zagłębia Wałbrzych w 4.lidze 34-letni już Juraszek wyleciał za ocean ,by przez ponad półtora roku grać m.in. z Robertem Rzeczyckim w barwach Polonii Soccer Club z Nowego Jorku. Po powrocie do ojczyzny w 2007 przez blisko 10 lat z przerwami grał w klubach z Piławy Górnej i Piławy Dolnej od klasy okręgowej po B klasę. Jeśli chodzi o Rzeczyckiego to sam przegląd profilu zawodnika na 90minut.pl jest wystarczający, by stwierdzić, że popularny Jugol zwiedził sporo klubów, również z innych krajów. Nie jest to kompletna biografia, bowiem pomija m.in. grę Roberta w Lechii Dzierżoniów czy Victorii Świebodzice. Również po powrocie z Nowego Jorku, jesień 2009 Rzeczycki spędził w Juventurze Wałbrzych dokładając małą cegiełkę do awansu do klasy okręgowej. W okręgówce jednak zagrał w barwach Orła Lubawka, LKS 1968 Jankowy i dopiero w 2010/11 ponownie w wałbrzyskim Juve. Później był Włókniarz Głuszyca, pobyt w Polonii Monachium, Hottur Borowice, GLKS Kamiennik i od 4 lat KS Walim.
Oprócz wspomnianego duetu, bodaj najbardziej znanym ex-wałbrzyszaninem był Stanisław Paździor - reprezentant Polski, ligowiec w Cracovii, Zagłębiu Wałbrzych, a także gracz Górnika Wałbrzych. W 1978 wyleciał do USA, gdzie grał w Connecticut Wildcats, White Eagles Chicago, Bridgenart. Wiosną 1979 wrócił do drugoligowego Górnika, gdzie grał do 1980, a później w Zagłębiu Lubin. Zmarł 28 marca 2018 roku.
POWROTY Z WYSP OWCZYCH
Kierunek farerski był bardzo popularny w latach 90-tych XX wieku. Miejscowe rozgrywki grające w systemie wiosna – jesień pozwalały piłkarzom po powrocie na rozegranie meczów w Polsce. Tak naprawdę wyjeżdżający wałbrzyszanie po powrocie z Wysp Owczych szykowali się albo do zakończenia kariery albo do kolejnej emigracji. Z perspektywy Wałbrzycha myśląc o Wyspach Owczych nie sposób nie wspomnieć o Waldemarze Nowickim. Godny kontynuator bramkarskich tradycji Zagłębia Wałbrzych, wybierany nawet na najlepszego bramkarza 2.ligi. Od wiosny 1994 związał się z B-71 Sandur na Wyspach Owczych, gdzie pracuje do dzisiaj. Początkowo, po zakończeniu sezonu na wietrznych wyspach wracał do kraju, gdzie jeszcze grał w polskich ligach. W
1994 w trzecioligowym KP Wałbrzych rozegrał 6 meczów, gdzie obronił karnego w prestiżowym meczu z Moto-Jelczem Oława i zostaj zniesiony z boiska na ramionach kibiców. Jesienią 1995 pomagał Polonii Świdnica, a dwa lata później niezbyt przyjemnie wspomina krótki pobyt w drugoligowej Miedzi Legnica. W 1998 miał ponownie wystąpić przy Ratuszowej, ale ostatecznie swoje ostatnie występy w Polsce zaliczył w Górniku/Zagłębiu Wałbrzych jesienią sezonu 2000/01, gdzie wystąpił w trzech ostatnich meczach. Piłkarską jesień w ojczyźnie podobnie kończył Marek Wierzbicki. Ligowiec Zagłębia Sosnowiec, Olimpii Poznań po rundzie jesiennej sezonu 1994/95 dołączył do Nowickiego do B-71 Sandur. Jesienią’96 wrócił na końcówkę rundy do trzecioligowej Polonii Świdnica, powtórzył to 12 miesięcy później. Na Wyspach Owczych zmienił kluby sięgając po krajowe sukcesy, grając nawet w europejskich pucharach (KI Klaksvik, VS Vagar), a jesienią 2001 36-letni wówczas Wierzbicki rozegrał w końcówce rundy jesiennej 3.ligi dwa mecze w Górniku/Zagłębiu Wałbrzych. Ostatnim jesiennym powrotem był epizod w jeleniogórskiej okręgówce w Gryfie Gryfów Śląski w 2001 roku
Ireneusz, znany bardziej jako Tomek, Bednarski to jeden z najbardziej niedocenionych defensorów Zagłębia Wałbrzych przełomu lat 80 i 90-tych, którego w 1993 wyciągnęła Ślęza Wrocław, budująca mocną drużyną, jedną z czołowych na zapleczu ekstraklasy. Bednarski grał w Ślęzie do 1996 roku, czyli do spadku zespołu z drugiej ligi. W 1997 wyjechał na Wyspy Owcze, gdzie z zespołem FS Vágar Sumba zdobył 7.miejsce rozgrywając… zaledwie jeden mecz. Po zakończeniu sezonu wrócił do Polski i jesienią'97 zaliczył kilka spotkań w Polonii Świdnica, a wiosną przeniósł się do prowadzonej przez Horsta Panica Varty Namysłów. Na Opolszczyźnie wytrwał zaledwie dwie rundy, wyjechał do Niemiec, gdzie przez wiele lat grał w BSV Schwarz-Weiß Rehden, gdzie spotkał się z kolegą z Zagłębia, o rok młodszym Piotrem Jacyną. O dwa lata starszy Mirosław Otok, partnera Tomka z Zagłębia Wałbrzych, grał później w KP do 1998 roku. Po krótkim pobycie w Sparcie Ziębice jesienią'98 wyleciał na Wyspy Owcze by zaliczyć 2 mecze w LIF Leirvik. Po powrocie do kraju postawił na pracę szkoleniową, choć dał się kilka razy namówić jeszcze na grę w Juventurze Wałbrzych, MKS Szczawno Zdrój czy odradzającym się macierzystym Zagłębiu Wałbrzych. O wiele lepiej od nich radził sobie Tomasz Resel. Wychowanek Zagłębia Wałbrzych, legenda Lechii Dzierżoniów. Po powrocie do Wałbrzycha wywalczył awans z KP do drugiej ligi, a później w wieku 32 lat wyjechał na Wyspy Owcze do B-71 Sandur, z którym w 1997 spadł z 1.ligi. Po zakończeniu sezonu wrócił do kraju i wspomagał w 4.lidze Spartę Ziębice. Później ponownie wyleciał do ligi farerskiej, gdzie grał w EIF Leirvik w latach 199-2005 i w 132 ligowych meczach strzelił 25 goli. Po powrocie do kraju zajął się szkoleniem młodzieży (MKS Szczawno Zdrój, Górnik Wałbrzych) i jednocześnie występował jeszcze na ligowych boiskach w Juventurze Wałbrzych, MKS Szczawno Zdrój i Płomyku Borówno. Grę na Wyspach Owczych mają za sobą również bracia Radziemscy, wychowankowie Zagłębia Wałbrzych, którzy wspólnie grali również w KP, Górniku, niemieckim SSV Pechten, Progresie (dziś Karkonosze) Jelenia Góra, czy Górniku/Zagłębie. Wiosną 2002 wyjechali do B-71 Sandur, gdzie w 2.lidze rozegrali 16 meczów (2 gole Krzysztofa). Po powrocie Sławomir wywalczył dwa kolejne awanse z Górnikiem/Zagłębiem do klasy okręgowej i 4.ligi, a później grał w Czarnych Wałbrzych, Białym Orle Mieroszów (awans do klasy okręgowej), powrót do Górnika/Zagłębia i na koniec gra w Czarnych Wałbrzych wiosną w sezonie 2007/08. Natomiast Krzysztof grał jeszcze w Stali Świdnica, Czarnych i na koniec w Górniku/Zagłębiu, gdzie rozpoczął pracę szkoleniową.
POWROTY Z NIEMIEC
Najlepszy napastnik w historii wałbrzyskiego futbolu, czyli Leszek Kosowski wyjechał do Niemiec w wieku 29 lat, po rundzie jesiennej w 2.lidze sezonu 1989/90. Pobyt w SV Meppen to sportowa katastrofa, jeden ligowy występ w 2.Bundeslidze - 21.04.1990 przeciwko MSV Duisburg wszedł w 76.minucie za Dietmara Sulmanna. Nic dziwnego, że do sezonu 1990/91 Kosa przygotowywał się już …w Wałbrzychu. Po drugoligowym sezonie trafił do pierwszoligowego Widzewa Łódź, gdzie z 9 golami był najskuteczniejszym strzelcem zespołu. Mimo wywalczenia trzeciego miejsca - notabene największego sukcesu Leszka, łodzianie nie chcieli korzystać z jego usług, co z powodowało, że koło nosa przeszła również gra w europejskich pucharach. Od 1992 to karuzela zmiany klubów - trzecioligowy Górnik, KP Wałbrzych, dwa kolejne awanse z Pogonią Świerzawa, gra w Polonii Kępno, epizod w Chrobrym Głogów, a później już rekreacyjna gra w niższych ligach, jak np. pod okiem brata Wiesława w Sudetach Dziećmorowice.
Przed 30-tką do Niemiec wyjechał partner Kosowskiego z ekstraklasowego Górnika – Krzysztof Lakus. Laki, jako piłkarz już Śląska Wrocław w 1995 wyjechał do Polonii Hamburg, gdzie występował w niższych ligach z podobnym powodzeniem jak Kosa. Po powrocie nie nawiązał do gry na szczeblach, na których występował przed wyjazdem do Hamburga. Najpierw trafił do trzecioligowej Lechii Dzierżoniów, z którą zaliczył spadek w 1998, na rundę wskoczył do Kuźni Jawor i Prochowiczanki, później była już okręgowka w Głuszycy i Nowej Rudzie. W 2002 w wieku 34 lat powrócił do Wałbrzycha, gdzie z Górnikiem/Zagłębiem awansował z A klasy do 4.ligi. Później grał jeszcze w wieku 40 lat w Białym Orle Mieroszów.
W ostatnich latach bardzo popularnym kierunkiem stały się kluby niższych klas przygranicznych landów. Rot-Weiß Bad Muskau graniczące z Łęknicą posiadało swego czasu w swojej kadrze meczowej 10 Polaków i niemieckiego kapitana. Wśród Polaków byli piłkarze wałbrzyskich klubów. Sławomir Orzech już w wieku 23 lat, latem 2016 po przegranych barażach z Polonią Warszawa o 2.ligę wraz z Mateuszem Sawickim wyjechał do niemieckiego Bad Muskau, skąd zimą zmienił kraj i wiosną występował w austriackim ASV Kienberg/Gaming. Sezon 2017/18 to ponowna gra w Rot-Weiß Bad Muskau, a po roku wrócił do Wałbrzycha. W sezonie 2018/19 to drugie miejsce w 4.lidze z Górnikiem Wałbrzych, a rok później gra w Polonii-Stali Świdnica. Z kolei Sawicki po dwuletniej grze w Mużakowie latem 2018 wrócił do Wałbrzycha, gdzie z Górnikiem wywalczył 2.miejsce w 4.lidze. W zakończonym sezonie 2019/20 jesień spędził w trzecioligowej Foto-Higienie Gać, a zimą przeniósł się do AKS Strzegom. Trio wałbrzyszan Jarosław Piątek (rocznik 1992), Michał Bartkowiak (1993), Dominik Dudek (1985), razem występowali m.in. w Jedlinie Zdrój, skąd w 2016 wyemigrowali tuż za zachodnią granicę do Rot-Weiß Bad Muskau, gdzie po 2 latach i rozwiązaniu I zespołu przenieśli się razem do SV Fortuna Trebendorf 1996, która zajęła 14.miejsce w Sachsen Landesklasse Ost i spadła. Latem 2019 wrócili do Zdroju Jedlina Zdrój, gdzie występowali w wałbrzyskiej klasie okręgowej. Latem tego roku Dudek przeszedł do Górnika Wałbrzych.
POWROTY Z AUSTRII
Najbardziej popularny kierunek futbolowej emigracji dla zawodników klubów wałbrzyskich. Swego czasu praktykowany był proceder gry w sobotę w Austrii, by w niedzielę pomagać drużynom w Polsce. Po wykryciu i nałożonych karach dla zawodników, którzy podobnie robili w Niemczech, kluby zaczęły baczniej przyglądać się zawodników, którzy wybierali korzystniejszą finansowo grę w kraju pod Alpami. Wielu jeszcze decydowało się porzucić długie podróże do Austrii, by pograć jeszcze w kraju:
Damian Chajewski w barwach ASV.
[foto: Alina Binder]
Wojciech Błażyński - w sezonie 2008/09 grałw popularnej dla wałbrzyszan austriackiej 2.klasse Aplenvorland. Z USV Kirnberg, gdzie spotkał znanego z gry w Bielawiance Mirosława Klimko, wywalczył 9.miejsce zdobywając dwa gole, choć grał bardzo sporadycznie. Od lata 2009 grał tylko w Polsce - najpierw okręgówka w Gorcach, po roku 3.liga najwyższa klasa rozgrywkowa, w której Wojciech grał (15 meczów jesienią 2010 w Polonii/Sparcie Świdnica). Później była gra w Mieroszowie, Kamiennej Górze, Świebodzicach (awans do 4.ligi), Górniku Nowe Miasto (awans do A klasy) i wreszcie powrót na Ratuszową, gdzie grał w niezwykle trudnym sezonie dla Gornika sezonie 2017/18. Ostatni sezon to prowadzenie z ławki rezerwowych Górnika Nowe Miasto Wałbrzych.
Damian Chajewski - W 2014 roku trafił do Olimpii Kowary, z którą wywalczył awans do 3.ligi. Po rundzie jesiennej wyjechał do ASV Kienberg/Gaming gdzie 2 gole w 14 meczach pozwoliły wywalczyć 3.miejsce w grupie Ybbstal. Latem 2017 wrócił do Wałbrzycha, gdzie zaliczył 2 znakomite sezony w czwartoligowym Górniku (57 mecze - 18 goli), a w obecnym już w barwach Polonii-Stali Świdnica blisko wywalczył kolejny awans do 3.ligi oraz triumfował w Pucharze Polski podokręgu Wałbrzych.
Marcin Domagała – obecny szkoleniowiec Górnik Wałbrzych, członek czwartej drużyny juniorów w kraju w 1998, z seniorami Górnika wywalczył awans do 3.ligi w 1999, grał w austriackim USC Mank. Przygodę przerwała paskudna kontuzja, która jednak nie przeszkodziła w kontynuowaniu gry po powrocie do Polski. Ze Skalnikiem Czarny Bór rywalizował z Górnikiem/Zagłębiem w sezonie 2002/03 o prymat w A klasie, później był epizod w Sudetach Dziećmorowicach i wreszcie MKS Szczawno Zdrój, gdzie świętował kolejny awans, ale i doznał kolejnego urazu, który zakończył jego piłkarską karierę.
Dariusz Filipczak - jeden z najbardziej utalentowanych piłkarzy świdnickiej Polonii "złotej ery" trenera Masnego w latach 90-tych ubiegłego stulecia. Popularny Filip dotarł do najwyższego szczebla rozgrywek ze Śląskiem Wrocław, wiele sezonów w ówczesnej 2.lidze, wreszcie powrót do Świdnicy, gdzie wywalczył awans do trzeciej ligi.  W 2010 w wieku 36 lat Filipczak wyjeżdża do austriackiego SV Jauerling, gdzie w 12 meczach strzela 6 goli, ale jeszcze pod koniec rundy jesiennej wraca do Polski do Gromu Witków grającego w okręgowce. Zimą po raz trzeci wraca do Świdnicy, gdzie w Polonii/Sparcie zalicza udane dwie rundy z 16 golami w 3.lidze. W latach 2012-15 to drugi okres w Austrii, tym razem w SV Blindermarkt, a później w SV Neumarkt an der Ybbs. Od lata 2015 Dariusz gra w Polsce, najpierw spadł z Polonią-Stalą Świdnica z 3.ligi, oficjalnie ogłosił koniec kariery, by dać się namówić do gry w Cukrowniku Pszenno, gdzie rozegrał ostatnie trzy sezony.
Roman Rudy - brat Andrzeja reprezentanta Polski. Grał w juniorach Śląska, potem w niemieckich niższych klasach rozgrywkowych, na krótko wrócił do Wrocławia do Ślęzy, skąd wyemigrował do austriackiego VfB Mödling. Wiosną 1997 niespodziewanie pojawił się w drugoligowym KP Wałbrzych, gdzie w 10 występach pomógł utrzymać się w 2.lidze. Latem nie dał się przekonać do dalszej gry i ponownie wyjechał do Austrii. Tam grał w niższych ligach, ale też zdarzało mu się zaliczyć kolejne epizody w Polsce (Sparta Ziębice, Puma Pietrzykowice).
Bracia Smoczykowie – młodszy Marcin grał SVg Purgstall, starszy Piotr w ASV Kienberg/Gaming. Obaj łączyli to z weekendowym graniem w polskiej okręgówce. Piotr w 2008 wywalczył awans z MKS Szczawno Zdrój do 4.ligi, później grywał jeszcze w Olimpii Kamienna Góra, Jokerze Jaczków, Hottur Borowice, Grodno Zagórze, a ostatnio w rezerwach MKS. Marcin z kolei grał z powodzeniem w trzecioligowych drużynach z Wałbrzycha, Świdnicy i Kowar. Ostatnie 3 sezony to gra w Górniku Wałbrzych.
Adrian Sobczyk -  Sopel w juniorach imponował skutecznością, ale w seniorach nie przebił się. W sezonie 2012/13 w Górniku zagrał w 2.lidze, w Świdnicy w 2010 pokazał się w 3.lidze to największy sukces. W 2008 roku, w wieku 23 lat zdecydował się na grę w niższych klasach zagranicznych - Kematen SK, USV Kirnberg. Stamtąd wrócił i niespodziewanie znalazł miejsce w Świdnicy. Adrian praktycznie od 7 lat gra w Niemczech (FSV Hollenbach, Rot-Weiß Bad Muskau, Erlauf SV, SV Blau-Weiss Murg) lub Szwajcarii (FC Srbija Basel).
Bracia Sobotowie – weterani grania w Austrii, jak i również łączenia nielegalnej gry w dwóch klubach. Starszy Tomasz grał w Klib SCU i ASV Kienberg Gamming, po czym kilka lata pomagał Spójni Sady w A klasie i Orłowi Lubawka w klasie okręgowej. Po kolejnej 2-letniej przygodzie z ASV Kienberg Gamming (2008-09) grał tylko w Polsce w Kamiennej Górze i Starych Bogaczowicach. Z kolei Bartosz (rocznik 1979) po wspólnej grze z bratem w Klib i Kienberg Gamming, po powrocie grał w Czarnych Wałbrzych, Victorii Świebodzice i Orle Lubawka. Po kolejnym mariażu z ASV – Olimpia Kamienna Góra, by od 2011 reprezentować barwy kolejno: USV Kirnberg, ASKÖ Lunz/See, TSU Hafnerbach, SV Erlauf, FC Göstling/Ybbs. A w międzyczasie pomagał Unii Bogaczowice jesienią 2015 oraz w sezonie 2018/19.
Radosław Matuszak w barwach Dijon
Oczywiście powrotów byłych zawodników z zagranicznej futbolowej emigracji było więcej. Również z krajów wymienionych wyżej. Z Wysp Brytyjskich wracali m.in. Daniel Gandera czy Edward Chałupka, z Norwegii Kamil Jarosiński czy Jacek Gryka, który grał ponadto w Walii czy Niemczech. Wojciech Rzeczycki wracał do kraju, a konkretnie do Piasta Nowa Ruda z Rot-Weiß Bad Muskau, a później z holenderskiego RKSV Cito. Grzegorz Krawiec, były gracz Victorii i Górnika Wałbrzych w Belgii w 3 i 2 lidze, a po kontuzji wrócił do Lechii Dzierżoniów, gdzie grał z powodzeniem 2.lidze, z KP Wałbrzych wywalczył awans z 3.ligi. Radosław Matuszak, niespełniony talent z Czarnych Wałbrzych,później gracz KP Wałbrzych w 2000 po raz pierwszy wyjechał do francuskiego SC Sarrebourg, gdzie pracował Marian Szeja. Po powrocie z kraju grał w jeleniegórskiej okręgówce we Włókniarzu Mirsk, z którym awansował do 4.ligi. Stamtąd ponownie wyjechał do Francji, gdzie grał m.in. w Dijon. W 2007 pojawił się w barwach MKS Szczawno Zdroj, by w następnej rundzie zagrać w Czarnych Wałbrzych, a później w Orle Lubawka. Od ponad dekady pojawia się w austriackich klubach (Krummnussbraum SV, ASKÖ Lunz/See, ASV Worthington Kienberg/Gaming), a większą karierę pod Alpami robi jego syn Paweł.
Być może po przymusowej przerwie znów w klubach podokręgu wałbrzyskiego w kadrach zespołów zobaczymy zawodników, którzy grali ostatnio poza granicami kraju.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz