niedziela, 19 lipca 2020

367 dni

Rok i jeden dzień - tyle dokładnie trwał sezon ekstraklasy 2019/20. Spowodowane było to trwającą pandemią, przez którą od połowy marca do końcówki maja mecze zostały zawieszone. PZPN oraz Ekstraklasa SA nie zdecydowały się na zakończenie sezonu, tak jak choćby było w krajach Beneluksu czy Francji. Mecze przez półtora miesiąca rozgrywane były bez publiczności, ale prawa telewizyjne do pokazywania zmagań najwyższego szczebla rozgrywek sprzedano do wielu krajów od Wielkiej Brytanii, Skandynawię przez Niemcy, Austrię, kraje bałkańskie po Izrael. Czy przyniesie to wymierne korzyści dla polskich klubów, czy zainteresowanie w nowym sezonie będzie równie duże, jak w momencie gdy PKO Ekstraklasa była jedną z nielicznych grających w Europie?
W ekstraklasie mogliśmy oglądać jedenastu zawodników, którzy wcześniej grali w klubach z podokręgu wałbrzyskiego. Wyjątkiem w poniższym zestawieniu jest Szymon Włodarczyk, który co prawda urodził się w Wałbrzychu, jest synem byłem piłkarza Zagłębia i KP, ale do tej pory nie reprezentował barw żadnego z wałbrzyskich klubów.
Radosław Cielemęcki (2003)   Legia Warszawa (1) 2⛹
Szymon Włodarczyk (2003)     Legia Warszawa (1) 2⛹
Kamil Dankowski (1996)         Śląsk Wrocław (510⛹
Igor Łasicki (1995)                   Pogoń Szczecin (6) 11⛹
Janusz Gol (1985)                   Cracovia (7) 25⛹1⚽
Patryk Klimala (1998)              Jagiellonia Białystok (8) 17⛹7⚽
Jarosław Jach (1994)              Raków Częstochowa (10) 24⛹4⚽
Dawid Pakulski (1998)            Zagłębie Lubin (11) 9⛹1⚽
Jakub Sypek (2001)                Zagłębie Lubin (11) 2⛹
Paweł Żyra (1998)                  Zagłębie Lubin (11) -⛹
Kamil Juraszek (1991)            ŁKS Łódź (16) 9⛹.
Czy był to udany dla nich sezon? Tak naprawdę z tego grona możemy w przyszłym sezonie oglądać na boiskach ekstraklasy w najgorszym wypadku może dwóch - trzech.
Radosław Cielemęcki i Szymon Włodarczyk razem rozpoczęli mecz 37.kolejki
Legii z Pogonią. [foto: legionisci.com]
Duet 17-latków z mistrzowskiej Legii zapewne by nie dostąpił zaszczytu gry w ligowym meczu I zespołu, gdyby stołeczny zespół nie zapewnił sobie prymatu na dwie kolejki przed finiszem. Cielemęcki zarówno w Gdańsku, jak w ostatniej kolejce w Warszawie przeciwko Pogoni wybiegł w podstawowym składzie. Włodarczyk tylko w drugim meczu dostał większą szansę na pokazanie swoich umiejętności. Obaj należą do najbardziej utalentowanych zawodników w swoim roczniku, nie tylko kadrowicze będący w kręgu zainteresowań największych europejskich klubów, ale mający już za sobą ligową młóckę na poziomie 3.ligi w rezerwach, którym nie udało się przez pandemię awansować do 2.ligi. Cielemęcki tam w 15 meczach strzelił 2 gole, a Włodarczyk dwukrotnie zagrał w rezerwach nie zdobywając bramki. Zanim nastąpił ekstraklasowy debiut Radek trzykrotnie znalazł się w meczowej kadrze, natomiast Szymon najpierw zaliczył ławkę w dwumeczu przeciwko Cracovii (w lidze i PP).
Janusz Gol to bodaj największa ofiara pandemii w krajowej lidze. W czasie zawieszenia rozgrywek kolejne kluby podpisywały porozumienia z zawodnikami zamrażające, bądź obniżające tymczasowo ich apanaże. W Cracovii Gol jako kapitan zespołu był głównym reprezentantem kolegów w rozmowach z zarządem. Różnica zdań, różne wersje przedstawiane zarówno przez klub jak i przez samego piłkarza i koniec końców do opinii publicznej wyszedł komunikat, że Janusz jako jedyny nie zgodził się na obniżkę, zawiódł trenera Michała Probierza jako kapitan i stopniowo jego rola w zespole malała. Najpierw utracona opaska kapitańska, potem miejsce w podstawowym składzie, aż w końcu nie był brany pod uwagę pod kątem meczowej kadry. O tym, że Janusz coraz bardziej oddala się od Pasów świadczy fakt, że podczas ostatniej kolejki Gol oglądał z wysokości trybun mecz ... Legii.
Zaledwie jeden mecz od Gola zaliczył Jarosław Jach, który po niezbyt udanym okresie gry za granicą postanowił się odbudować w rodzimej lidze. Gdyby Raków zdecydował się na wykup zawodnika z angielskiego Crystal Palace musiałby pobić swój rekord transferowy, bo kwota sięga blisko miliona euro. W lidze pokazał się z dobrej strony, ale nie takiej, by zaczęto przebąkiwać o ewentualnym powrocie do kadry, czy ewentualnym transferze do któregoś klubu, który będzie grał w europejskich pucharach. Gdzie po letniej przerwie Jach zagra jest na chwilę obecną wielką niewiadomą.
Patryk Klimala po znakomitej jesieni przeniósł
się do Szkocji. [foto: Joanna Szubzda/ PR Białystok]
Patryk Klimala bodaj jako jedyny z wyżej wymienionego grona zapamięta ten sezon na długie lata. Młodzieżowiec popularnej Jagi jesienią był w znakomitej formie,strzelił 7 goli, przy 3 asystował i zapracował na transfer do mistrza Szkocji, słynnego Celticu Glasgow. Za rekordową sumę 4 milionów euro przeprowadził się na Wyspy, ale póki co jego wkład w tytuł mistrzowski był bardzo skromny - 15 minut w dwóch występach Scottish Premiership. W rozgrywkach Pucharu Szkocji, póki co zawieszonych na poziomie półfinału, popularny Diabeł zagrał 2 mecze, w których zaliczył jedną asystę. Po przerwie koronawirusowej podczas letnich przygotowań Celticu Patryk zbiera dobre recenzje, imponuje muskulaturą i fachowcy przewidują o wiele więcej szans na występ niż miało to przed pandemią.
Również jedną rundę w ekstraklasie zaliczył Kamil Juraszek, który awansował rok temu z Łódzkim Klubem Sportowym. Łodzianie brutalnie zostali zweryfikowani na boiskach ekstraklasy i nic dziwnego, że doświadczony obrońca, który mimo wszystko zaliczył aż 9 występów, przeniósł się ligę niżej do Chrobrego Głogów. Co ciekawe, przed ostatnią kolejką spotkań w 1.lidze głogowianie zajmujący obecnie siódmą lokatę mają szansę na awans. Gdyby udało im się w ostatniej kolejce wygrać w Bielsku-Białej, gdzie Podbeskidzie będzie świetować 1.miejsce, a Termalica Bruk-Bet Nieciecza nie wygra z Odrą Opole, to Chrobry zajmując 6.miejsce grało by w barażach o awans do ekstraklasy! Ewentualna promocja byłaby największą sensacją sezonu, bowiem jeszcze na koniec czerwca zespół Juraszka zajmował miejsce w strefie spadkowej.
Igor Łasicki latem zmienił Płock na Szczecin, ale o miejsce w składzie przyszło mu rywalizować z będącymi w wysokiej formie Grekiem Kóstasem Triantafyllópoulosem oraz Austriakiem Benediktem Zechem. Potworny pech dopadł go tuż przed wznowieniem rozgrywek, gdy zerwał więzadło krzyżowe w kolanie i czeka go półroczna przerwa w grze.
Kamil Dankowski w Śląsku Wrocław jesienią głównie grywał w trzecioligowych rezerwach, bowiem w ekstraklasie znakomicie radził sobie Łukasz Broź, a po odniesionej kontuzji trener Vítězslav Lavička postawił na pozycji prawego obrońcy na Lubambo Musonda. Po kilku meczach w listopadzie i grudniu popularny Danek wrócił do składu na dodatkową rundę meczów. Brak występów wielu łączy z kontraktem Kamilem, który wygasa obecnie z końcem lipca. Po rozegraniu określonej ilości minut wysoki jak na wrocławski klub kontrakt zostałby automatycznie przedłużony o kolejne 12 miesięcy. W klubie oczywiście zaprzeczają temu, zapewniając, że sportowo przegrał miejsce w składzie. Za swoje występy nie zbierał rewelacyjnych ocen i latem opuści nie tylko Wrocław, ale i Dolny Śląsk. Najprawdopodobniej nowym pracodawcą Dankowskiego będzie Jagiellonia Białystok, choć można również przeczytać o  zainteresowaniu Lechią Gdańsk.
Trio pomocników w Zagłębiu Lubin koniec sezonu przyjęło w różnych humorach. Najlepsze towarzyszyły 19-letniemu Sypkowi. Były junior Orła Ząbkowice Śląskie głównie grał w trzecioligowych rezerwach. Martin Ševela, szkoleniowiec I zespołu dopiero w lipcu na ostatnie 4 mecze zaprosił go do meczowej kadry. 24 minuty przeciwko Wiśle Płock oraz 2 minuty w Zabrzu to dopiero początek zbierania przez Jakuba doświadczenia.
Dariusz Pakulski zaliczył 9 meczów, w których strzelił jedną bramkę (przeciwko Wiśle Płock 5:0), a poza tym również 9 razy siedział na ławce rezerwowych. Za swoje występy nie otrzymał wysokich not, wręcz przeciwnie, więcej uwag krytycznych za bojaźliwą postawę, strat. Zaledwie wybiegł w podstawowym składzie (w 35.kolejce - 0:1 w Lubinie z Wisłą Płock) i ten mecz został surowo oceniony choćby przez portal weszło, który wybrał go najgorszym młodzieżowcem kolejki.
Ostatni akapit jasno wyjaśnia, że przed Dawidem sezon prawdy. Nie będzie brany pod uwagę jako młodzieżowiec, których w Lubinie przecież nie brakuje. Coraz mocniej do pierwszego składu pukają młodsi od Pakulskiego: Białek, Poręba, Kruk,Chodyna czy regularnie ostatnio zasiadający na ławce Bogacz. Oni wszyscy będą w sezonie 2020/21 młodzieżowcami. Czym przekona trenera Ševelę Pakulski? Czy już przed sezonem pożegna I drużynę i zakotwiczy w trzecioligowych rezerwach? Dawid powinien przyjrzeć się losom kolegi z Wałbrzycha i Lubina, rówieśnika z rocznika 1998 Pawła Żyry. Żyrka 9-krotnie był wpisany do meczowego protokołu, raz po przerwie spowodowanej pandemią, ale na boisku zameldował się jedynie w listopadowym meczu Pucharu Polski. Zagłębie nie przedłużyło z nim wygasającej z końcem czerwca umowy. Podobny los spotkał innych zawodników z tego rocznika Olafa Nowaka i Łukasza Soszyńskiego. O 22-letnich obecnie zawodnikach nie można powiedzieć, że są zawodnikami szerokiej kadry I zespołu. Zagłębie żegna się z nieperspektywicznymi zawodnikami, co również można zauważyć obserwując kadrę Zagłębia II.  Rezerwy już teraz są oparte na bardziej perspektywicznych zawodnikach z roczników 2000-2002, w czerwcu pożegnano się w Lubinie również z Marcinem Gołębiowskim czy Pawłem Witsanko, którzy stanowili trzon drugiego zespołu, ale z racji wieku (odpowiednio 23 i 22 lata) nie są perspektywicznymi w kontekście I zespołu. Wszystkim wymienionym zawodnikom pozostaje poszukać nowego klubu, odbudować się,udowodnić, że przedwcześnie skreślono z lubińskim klubie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz