czwartek, 2 maja 2019

Wygrana na Gregorek Stadium po raz drugi

Maj piłkarze Górnika Wałbrzych rozpoczynali wyjazdowym meczem z Orłem Prusice. Beniaminkiem, który utrzymuje wysoką czwartą pozycję i jedyną drużyną, której do środy zespół Jacka Fojny w tym sezonie nie strzelił bramki. Mecz rozegrano na boisku w Wielkiej Lipie, gdzie na co dzień gra inny czwartoligowiec Sokół. Informacja o miejscu rozegrania meczu nie pojawiła się w żadnym wałbrzyskim portalu, czy gazecie. O Wielkiej Lipie nie można przeczytać ani na 90minut.pl, ani na portalu związkowym Łączy Nas Piłka, nie znajdziemy też wzmianki o tym, gdy prześledzimy obsadę sędziowską na stronie DZPN.
A największym skandalem jest błędne podanie miejsca rozgrywania meczu przez oficjalny profil wałbrzyskiego klubu!
Faktem jest, że wyjazdowe spotkania biało-niebieskich, oczywiście poza tymi prestiżowymi dla szalikowców, nie cieszą się wiosną nawet przeciętnym zainteresowaniem. Mimo tego obowiązkiem klubu jest zachęcanie do wspierania piłkarzy nie tylko przy Ratuszowej, ale i na wyjazdach. A tutaj mamy nawet wprowadzenie w błąd, choć o miejscu meczu klub wiedział z wyprzedzeniem.
 Na mecz udałem się pierwotnie do Prusic, gdzie trafił również inny zmotoryzowany wałbrzyszanin. Obiekt Orła to sympatyczny obiekt z krytą trybuną, z wydzielonymi aż trzema parkingami: dla oficjeli, dla kibiców gospodarzy i dla kibiców gości. Na boisku pracowały urządzenia nawadniające, które były ponoć przedmiotem reklamacji remontu prusickiego stadionu. Orzeł wiosną domowe mecze rozgrywał w oddalonej o 20 km Wielkiej Lipie, gdzie ograł Unię Bardo 1:0 i MKP Wołów 2:1. Na wyjazdach już tak różowo nie było - najpierw 3 przegrane 0:3 ze Śląskiem II, 1:5 z GKS Mirków i 2:4 w Żarowie, ale ostatnie delegacje przyniosły komplet punktów. 3:1 w Kłodzku i 2:1 w Marcinkowicach to kolejne trafienia najskuteczniejszego snajpera całej ligi Grzegorza Rajtera. Podobnie jak jesienią, również teraz Rajter nie zagrał przeciwko wałbrzyskiej drużynie. Figurował co prawda w meczowym protokole, ale jego nazwisko bardziej służyło jako straszak. Trener Adrian Bergier konstrukcję swojej jedenastki opiera na doświadczonym kręgosłupie uzupełnionym młodymi zawodnikami. W bramce 36-letni Karol Buchla, defensywę trzyma w ryzach rok młodszy Dariusz Zalewski, tempo gry regulować ma były ligowiec m.in. Śląska czy Widzewa Krzysztof Ostrowski - rocznik 1982, a w ataku rówieśnik Buchli Przemysław Stasiak. Lasota, Kuczer, Sakwa, Olikiewicz grali już w wyższych klasach rozgrywkowych w innych klubach.
Trener Jacek Fojna nie mógł skorzystać z usług kontuzjowanych, ale obecnych z zespołem, Tomasza Wepy i Michała Oświęcimki. Nie przyjechał Damian Bogacz, ale za to po raz drugi pojawił się Denis Dec. Debiut z kolei w zespole seniorów zalicza 18-letni Adam Niedźwiedzki, najskuteczniejszy snajper juniorów dołujących w Wojewódzkiej Lidze Juniorów (10 bramek z 23 zdobytych przez Górnika).
Mecz rozpoczął się od walki w środku pola, ale animuszu miejscowym na równorzędną walkę starczyło na kilkanaście minut. Szybko piłka trafia do siatki Orła, ale arbiter słusznie odgwizduje spalonego. Bramkę powinni zdobyć jako pierwsi gospodarze, gdy Mateusz Olikiewicz w wydawało się niegroźnej sytuacji kapitalnie zauważył wyjście z bramki Jaroszewskiego i przelobował go z około 30 metrów. Na szczęście dla wicelidera piłka odbiła się na poprzeczce. Górnik grał szybciej, dokładniej od gospodarzy. Potrafili zamknąć Orła w taki sposób, że prusiccy piłkarze tracili piłkę na 30-40 metrze od bramki Karola Buchli. Szczęścia nie mieli Chajewski, Tragarz i wyjątkowo w środę ofensywnie usposobiony Michalak. Na trybunach szmer podziwu było słychać po indywidualnych popisach Allana, ale jego uderzenie również padło łupem Buchli. Wreszcie pod koniec drugiego kwadransa gry wynik został otwarty przez wałbrzyszan. Piłkę nieudolnie wybijaną przez defensorów Orła przejął na 20 metrze Allan, który sprytnie posłał prostopadłą piłkę do Chajewskiego. Zagubienie obrońców spowodowało, że najskuteczniejszy gracz Górnika znalazł się w sytuacji sam na sam i lekkim strzałem po ziemi zdobył prowadzenie. Wynik powinien podwyższyć Szymon Tragarz, który w idealnej wydawało się sytuacji nieudanie próbował przelobować Buchlę. Dynamiczna akcja Sawickiego prawą stroną z kolei mija centymetry bramkę Orła. Tuż przed przerwą faulowany przed polem karnym jest Chajewski, na którego nie mogli znaleźć sposobu rywale. Do piłki podszedł poszkodowany, którego dośrodkowanie przerwał stojący w murze Olikiewicz. Decyzja arbitra Tarnowskiego mogła być tylko jedna - jedenastka oraz żółta kartka dla gracza Orła. Karnego na bramkę zamienił pewnie Dariusz Michalak i Górnik schodził na przerwę z dwubramkowym prowadzeniem. Co ciekawe, podczas poprzedniej wizyty na tym obiekcie, w sierpniowym meczu z Sokołem wygranym przez biało-niebieskich 4:2, duet Chajewski-Michalak również wpisał się na listę strzelców.
Jak się zmienił obiekt od poprzedniej wizyty Górnika?
Przede wszystkim na środkowym kole pojawił się napis SOKÓŁ, który nie jest wysypany wapnem, lecz miejscem pozbawionym trawy. Ponadto nad tablicą wyników (w sierpniu działającą, tym razem - nie) pojawiła się budka spikera, który był najbarwniejszą postacią środowego meczu. Widzów powitał na Gregorek Stadium, bowiem obiekt w Wielkiej Lipie rozwija się dzięki energii prezesa miejscowego Sokoła Leszka Gregorka, który dwa dni wcześniej sensacyjnie złożył rezygnację z zajmowanej funkcji. Wracając do spikera to najbardziej go zapamięta go Szymon Tragarz, który usłyszał dwukrotnie komentarz pod swoim adresem. Po niewykorzystanej szansie w I połowie: 17 to we Włoszech pechowa liczba - diciasette. A przy zmianie, gdy opuszczał boisko wolnym truchtem ustępując miejsca Kamilowi Młodzińskiemu - moja prababcia szybciej biegała. Z kolei docenił Damiana Chajewskiego przypominając jego skuteczną grę w Olimpii Kowary i bramki strzelane Sokołowi. Karol Buchla usłyszał, że występuje w jaskrawym stroju, by był widoczny na drodze i na boisku, w przerwie meczu zachęcał do śpiewania hitów królowej Shazzy oraz Greka Zorby. Dokładnie policzył widzów: 122, w tym kobiety i dzieci.Na pewno daleko było do profesjonalizmu, ale za to sporo humoru.
Tuż po przerwie goście z Wałbrzycha powinni zamknąć mecz. Znów "ten niesamowity Chajewski" pokręcił obrońcami na prawej stronie i został powalony przed polem karnym przez Zalewskiego. Doświadczony stoper zobaczył żółtą kartkę, a uderzenie Damiana odbite od wyskakującego obrońcy poszybowało tuż nad poprzeczką. Rzut rożny, który wykonuje Chajo i główka Michalaka minimalnie mija bramkę Orła. Tymczasem pierwszy zryw po przerwie podopiecznych Adriana Bergiera przynosi im kontaktową bramkę. Znakomicie za pola karnego przymierzył kapitan Orła Krzysztof Ostrowski i piłka ląduje po długim rogu w bramce Jaroszewskiego. Gra nieco się wyrównała, ale groźniejsze sytuacje stwarzali goście. Tragarz po raz trzeci przegrywa sytuację sam na sam z bramkarzem, 5 minut później kapitalne uderzenie Chajewskiego wybija obrońca z pustej bramki. Prusice rzadko dochodzili na przedpole bramki Górnika, a jak zawodnicy dochodzili do strzeleckiej sytuacji to posyłali piłkę daleko i wysoko od bramki. W końcówce meczu trenerzy zaczęli wprowadzać rezerwowych, z tą różnicą, że po wałbrzyszanach nie widać było obniżenia jakości gry. Wreszcie po dalekim wybiciu Mateusz Sawicki w pełnym biegu uderzył kapitalnie z woleja ustalając wynik meczu na 3:1.
Z pewnością więcej można było spodziewać się po grze Orła, który jesienią mocno i twardo postawił się Górnikowi w Wałbrzychu. Tymczasem teoretycznie osłabiony zespół wałbrzyski był bezapelacyjnie lepszy. Szkoda głupiej kartki za opóźnianie gry Jana Rytko, który po raz ósmy zobaczył z tym sezonie żółtą kartkę i czeka go pauza. Słabiej zaprezentowali się Borowiec z nieskutecznym Tragarzem. .
Co ciekawe, że zaledwie część wałbrzyskich mediów zauważyła w pomeczowych relacjach, że spotkanie odbyło się w Wielkiej Lipie (a nie w Lipie, jak niestety twierdzi oficjalny profil Górnika Wałbrzych). Przykładowo wałbrzyszek.com upiera się, że mecz odbył się w Prusicach.

2 komentarze:

  1. Witam!
    Szymon został powołany na konsultacje RegionsCup! Na wtorek 7 maj. Po prostu zaistniała pomyłka na stronie Dzpn! Na obydwie konsultacje został powołany zawodnik Apisu, zamiast Szymona! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń