niedziela, 17 marca 2019

Udana inauguracja przy Ratuszowej

Na inaugurację ligową w Wałbrzychu czekano z pewnymi obawami. Zamieszanie związane z kłopotami finansowymi ostatecznie pokazało, że Górnik może liczyć na kibiców, którzy są rozsiani na całym świecie, obojętni na kłopoty klubu nie pozostaje miasto, ani lokalne firmy, choć zapewne wsparcie mogło być większe. Niestety, w głównej mierze aura, bowiem, gdyby była taka jak 24 godziny później, zapewne frekwencja byłaby o wiele lepsza. Wśród kibiców wielu było posiadaczy karnetów, a mimo to kupowali bilety (w tym niżej podpisany). Pewną niepewność wzbudzał również fakt, że trener Jacek Fojna po raz pierwszy przygotowywał zimą zespół seniorów. W przeszłości często bywało, że piłkarze Górnika gorzej spisywali się w rundzie rewanżowej, choć mieli o wiele lepsze warunki do przygotowań niż obecny sztab szkoleniowy. Pomimo kłopotów zespół wicelidera nie opuścił żaden z piłkarzy, którzy trenowali przez ostatnie dwa miesiące razem z Górnikiem. Najbardziej żal Jana Jakackiego, który jesienią powoli przebijał się do I składu, dawał dobre zmiany, ale zimą zdecydował się na trzecioligowca z Gaci. Debiutował w drugiej kolejce, w sobotę wchodząc na ostatnie 25 minut gry. Dominik Woźniak był na początku sezonu nr 1 wśród wałbrzyskich napastników, później z różnych względów, również przez kontuzję, jego sytuacja zmieniła się i wiosnę spędzi na kolejnym wypożyczeniu, po raz drugi w Świebodzicach. Nie będziemy mogli zobaczyć Krupczaka i Winiarskiego, którzy jednak w ligowych meczach nie zagrali nawet minuty. Nowymi twarzami mają być Brazylijczycy, którzy w sobotnie popołudnie wymarzli się na trybunach Stadionu 1000-lecia,bowiem ewentualną grę w Górniku stopuje brak certyfikatów, które ma przesłać brazylijska federacja.
Sokół Wielka Lipa jako pierwszy wiosenny rywal wydawał się niełatwą przeszkodą, bowiem w dotychczasowych spotkaniach z wałbrzyszanami, pomimo braku zdobycia nawet punktu, potrafili postawić trudne warunki, grali skutecznie, a dodatkowo w bieżącym sezonie w delegacjach ani razu nie przegrali! Zespół Marcina Foltyna zimą pożegnał się przede wszystkim skuteczny Kamil Pyzłowski (8 goli jesienią), a także Bagiński, Binkiewicz, a w Wałbrzychu zabrakło rosłych stoperów w osobach Ozgi i Sudoła. Debiutował z kolei pomocnik rodem z Ukrainy Wołodomyr Leshchuck, który w tym sezonie gościł już przy Ratuszowej z GKS Mirków. Największe zagrożenie groziło ze strony duetu napastników  - 37-letniego już Michała Wróbla oraz Artura Kierata. Oni w I połowie powinni solidarnie wpisać się na listę strzelców. Znakomity strzał Wróbla obronił kapitalnie Damian Jaroszewski, a Kieratowi brakowało centymetrów, by po zagraniu z lewej strony dosięgnąć futbolówki i wpakować ją do bramki.
Szymon Tragarz (nr 17) otwiera wynik rywalizacji Górnika
z Sokołem Wielka Lipa.
[foto:walbrzych24.com]
Jacek Fojna z kolei nie mógł skorzystać z pauzujących za kartki Rytko i Oświęcimki. W drugiej linii zadebiutował Damian Bogacz,który wywalczył sobie miejsce w wyjściowej jedenastce po dobrze przepracowanej zimie. Najbardziej wysuniętym zawodnikiem był 19-letni Miłosz Rodziewicz, ale tradycyjnie okazało się, że najgroźniejszą formacją ofensywną biało-niebieskich jest druga linia. Piłkarzem meczu śmiało można nazwać Szymona Tragarza. Filigranowy pomocnik zwłaszcza do przerwy ośmieszał młodziutkiego Adriana Korytkowskiego. Pięknym strzałem w samo okienko otworzył wynik, a później wypracował strzeleckie sytuacje Rodziewiczowi i Bogaczowi, którym niewiele brakło, by wpisać się na listę strzelców. Do przerwy gospodarze prowadzili 1:0, a trener gości Marcin Foltyn postanowił zostawić w szatni nieszczęsnego Korytkowskiego. Na niewiele to się jednak zdało, bowiem roszadę personalną dokonuje również Jacek Fojna. Za Krzymińskiego wchodzi Kamil Młodziński, który gra w pomocy, w miejsce Krzymińskiego w bloku obronnym delegowany zostaje Sawicki, którego z kolei na prawej stronie zastępuje Tragarz. Początek drugiej odsłony meczu również należy do gospodarzy - szarżę Tragarza w polu karnym przerywa faulem Karol Frątczak i decyzja arbitra może być tylko jedna. Podobnie jak w Wielkiej Lipie bramkarza Sokoła pokonuje Dariusz Michalak. Po stracie drugiej bramki goście niemrawo ruszyli do ataku, ale to wałbrzyszanie powinni podwyższyć rezultat. Groźnie strzela Chajewski, Frątczaka z bliska nie może pokonać z kilku metrów Młodziński. Wreszcie w 71 minucie po rzucie rożnym piłka trafia do Tomasza Wepy, który z 25 metrów kapitalnie uderza piłkę, która ląduje w samym okienku bramki rywala. Kapitan wałbrzyszan tym samym zrehabilitował się za swoje bezmyślne zachowanie kilka minut wcześniej, gdy zobaczył jedną z najgłupszych kartek w karierze: gwizdek sędziego, piłka poza boiskiem, a Wepa jeszcze na dawnej bieżni odkopuje bezsensownie futbolówkę. W końcówce trener Fojna daje szansę gry młodzieży, pojawiają się na placu gry Rękawek, Borowiec, Krawczyk i Zaremba. Dla tego ostatniego jest to premierowy mecz w I zespole w tym sezonie, popularny Boryna z kolei zagrał po raz drugi, ale zdążył złapać żółtą kartkę, Rękawek błysnął kilkoma sztuczkami technicznymi, na nim kartkę wyłapał bezradny Wargin. Goście w tej odsłonie nie stworzyli sobie klarownej sytuacji, indywidualne błędy defensorów Górnika szybko naprawiali koledzy z obrony. Końcowy gwizdek sędziego przyjęto pod Chełmcem z ulgą, bowiem po pierwsze mocno zacinający zimny deszcz nie sprzyjał w oglądaniu widowiska, a po drugie wałbrzyszanie dopisali do swojego dorobku 3 punkty, obyło się bez kontuzji.
Przed Górnikiem tydzień prawdy, dwa derbowe, wyjazdowe spotkania, po których strata punktowa do Śląska II może się powiększyć do nie odrobienia. W środę zaległy mecz w Nowej Rudzie, gdzie Piast prowadzony przez Przemysława Malczyka po niespodziewanym triumfie w Trzebnicy aż 3:0 opuścił strefę spadkową. Przed meczem z wiceliderem nikogo w noworudzkim zespole nie trzeba będzie mobilizować, Górnik poradził sobie z Piastem jesienią w Pucharze Polski, który w lidze niezbyt pewnie czuł się na własnym obiekcie - w 9 meczach tylko 2 wygrane i aż 7 niepowodzeń. W sobotę z kolei Bielawianka będzie chciała zrewanżować się za sierpniową przegraną przy Ratuszowej. O potencjale wiosennym może świadczyć wywieziony punkt z ciężkiego boiska w Marcinkowicach, gdzie gola w debiucie zdobył Maciej Aleksiuk, jesienią grający w trzecioligowej Lechii Dzierżoniów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz