wtorek, 2 stycznia 2018

Jaki był rok 2017 w wałbrzyskim futbolu?

 Trzecie miejsce w najwyższej klasie rozgrywkowej i tym samym brązowy medal mistrzostw Polski. Do tego transfer reprezentanta kraju z klubu z najlepszych lig europejskich. To wszystko działo się w Wałbrzychu w 2017 roku! Piłkarki AZS PWSZ Wałbrzych pod wodzą trenera Kamila Jasińskiego w tabeli uplasowały się za najlepszymi od lat drużynami Medyka Konin i Górnika Łęczna. Latem do zespołu dołącza z Poczdamu Jolanta Siwińska, a jesienią drużyna w lidze jako jedyna zachowała miano niepokonanej na własnym boisku, ograła łęcznianki na wyjeździe 1:0, a w Koninie powalczyła przegrywając nieznacznie 3:4. Straty z innymi rywalami spowodowały, że AZS PWSZ przezimuje na czwartym miejscu ze znaczną stratą do prowadzącego duetu, ale z realnymi szansami powtórzenia sukcesu z maja, czyli trzeciego miejsca. Malkontenci pewnie zauważą, że drużyna Jasińskiego oprócz wspomnianej Siwińskiej nie dała kadrze żadnej innej kadrowiczki. Frekwencja na trybunach Stadionu 1000-lecia  również nie jest współmierna do osiąganych wyników - więcej kibiców przychodziło po awansie.
Ale mimo ewentualnych narzekań trzeba zauważyć, że piłkarki AZS PWSZ to obecnie sportowa wizytówka miasta!
Żadna z drużyn Wałbrzycha oprócz piłkarek nie gra w najwyższej klasie rozgrywkowej. Oczywiście popularnością futbolistki ustępują nie tylko kolegom po fachu z ul.Ratuszowej, ale również raczkującym futbolistom z odmiany amerykańskiej, z drużyny Miners, czyli Górników, którzy dzięki doskonałym zabiegom marketingowym zapełnili podczas inauguracji trybuny Stadionu 1000-lecia w stopniu o którym piłkarki i piłkarze mogą jedynie w chwili obecnej pomarzyć. Prawdą jest, że futbol kobiecy w Polsce jest traktowany jeszcze nieco po macoszemu, jeszcze długo nie będzie tak popularny jak piłka nożna kopana przez mężczyzn.
Niestety, wśród panów w 2017 roku w Wałbrzychu nie było zbytnio powodów do radości. Co prawda sztandarowy klub w tej dyscyplinie jakim jest Górnik, w końcu znalazł chętnych, którzy próbować będą wydźwignąć go z organizacyjnej zapaści, ale odbiło się to na wynikach sportowych. Przed rundą wiosenną dokonano kilku transferów i premierowe zwycięstwo nad Falubazem (1:0) musiało napawać optymizmem, zwłaszcza, że miało to miejsce na oczach najliczniejszej publiczności w minionym roku przy Ratuszowej. Okazało się jednak, że gol Marcina Morawskiego był jedynym uzyskanym w domowych meczach wiosną'17, a zespół w 8 domowych występach zdobył ledwie 4 punkty przy kompromitującym bilansie bramkowym 1:12! Lepiej było na wyjazdach, choć wygrana nad outsiderem Olimpią Kowary miała miejsce w przeniesionym spotkaniu do Wałbrzychu.
Latem Górnik przeszedł kolejną rewolucję - oprócz trenerów Bubnowicza i Morawskiego odeszło praktycznie pół zespołu (Surmaj, Bronisławski, Tyktor, Popowicz, Sadowski), a przed następcami w osobach Macieja Jaworskiego i Ryszarda Mordaka był ogromny problem nie budowy, lecz uzupełnienia kadry. Do zespołu trafili byli wychowankowie biało-niebieskich, którzy swoje najlepsze piłkarsko lata mają za sobą. Mimo zapowiedzi walki o awans drużyna finiszowała na mało eksponującym ósmym miejscu.
Juniorzy Górnika w 2017 roku byli przeciętną drużyną w Dolnośląskiej Lidze Juniorów. Wiosną oprócz walkowera po wycofanej Victorii Świebodzice podopieczni Marcina Domagały wygrali zaledwie dwa mecze kończąc sezon na dopiero 12.miejscu. Jesienią za najstarszy rocznik juniorów odpowiadał Jacek Fojna, ale gra i wyniki również nie rzucały na kolana - 10.miejsce na 15 zespołów.
Wciąż w Wałbrzychu Górnik nie ma konkurencji, ani pod względem sportowym, ani pod organizacyjnym. O ile szkółek, czy szumnie nazywanych akademii piłkarskich jest bez liku, to amatorzy kopania piłki po 18 roku życia mają spory problem. Nie licząc oczywiście MKS Szczawno Zdrój, pod Chełmcem rywalami czwartoligowego dziś Górnika są zespoły grający dwie klasy niżej, czyli na siódmym poziomie rozgrywkowym. Czarni, Górnik Nowe Miasto i Podgórze w A klasie póki co nie brylują. Beniaminek z Nowego Miasta zajmuje 4.miejsce, imponuje systematyczną pracą z wychowankami, którzy bezkolizyjnie przeszli z zespołu juniorów do seniorów, natomiast Czarni jak i Podgórze czeka wiosną walka o utrzymanie ligowego bytu. Wciąż opierają skład na sprawdzonych nazwiskach, dysponując mimo wszystko bardzo szczupłymi kadrami. Jak wygląda wprowadzanie młodych zawodników obrazuje poniższa infografika, która nie uwzględnia obu zespołów Górnika Wałbrzych:
O reaktywacji zespołu seniorów Gwarka czy na Podzamczu również nie ma co słychać. Może jak podrosną kolejne roczniki i znajdzie się grupa społeczników by bawić się w piłkę na poziomie seniorów to powstanie kolejna drużyna?
Obraz nieciekawej sytuacji wałbrzyskiej piłki nożnej dopełnia baza sportowa. Przy Ratuszowej mamy piękny kompleks Aqua Zdrój, ale w nim najmniej powodów do dumy pozostawia największy obecnie stadion miasta, czyli Stadion 1000-lecia. Jesienią ze względów finansowych (zabezpieczenie ochrony) wyłączone zostały z użytkowania sektory od strony Chełmca. Życie pokazało, że bez szkody dla frekwencji, bo ta była dalece niezadowalająca. Wiadomo, że kibiców mogłyby przyciągnąć wyniki I zespołu, ale ich po prostu zabrakło. A o innych magnesach mogących przyciągnąć kibiców na mecz działacze Górnika po prostu nie zadbali. Drugim najbardziej eksploatowanym obiektem jest boisko przy ul. Dąbrowskiego zwane popularnie Starym Zagłębiem. Oprócz wspomnianych piłkarzy Thoreza użytkowany jest przez Czarnych Wałbrzych. Unikanie nazwy "stadion" jest w tym przypadku jak najbardziej wskazane, bowiem czasy świetności ma dawno za sobą, a brak siedzisk, sanitariatów również robi swoje.
A co mają powiedzieć bywalcy obiektu na Nowym Mieście? Stadion Górnika jest klimatyczny dla groundhopperów czy badaczy historii, bowiem taką architektoniczną sportową zaszłość naprawdę trudno w Polsce znaleźć. Od ponad 10 lat przewijają się różne projekty zagospodarowania obiektu, który docelowo miałby służyć głównie lekkoatletom, ale również spełniałby wymagania licencyjne dla piłkarzy występujących na szczeblu centralnym. Z różnych względów nie rozpoczęto modernizacji i szybko się nie zanosi, by coś się zmieniło w tej materii.
Argumenty władz miasta są racjonalne, ale trudno nie odnieść wrażenia, że w przypadku, gdyby w Wałbrzychu była drużyna walcząca o awans do 1.ligi, gdzie są większe wymagania licencyjne związane z infrastrukturą to może projekt na Nowym Mieście nabrałby realnych kształtów. Inna sprawa to czy Wałbrzyska Rada Sportu nie widzi jak wizerunkowo traci miasto na braku sportowego obiektu odpowiadającemu wymaganiom dzisiejszych czasów? Na chwilę obecną mamy pod Chełmcem halę kompleksu Aqua Zdrój, która gości regularnie reprezentantów w koszykówce czy siatkówce. Poza tym dawna hala OSiR-u, czyli Hala Wałbrzyskich Mistrzów, gdzie przenieśli się koszykarze, dla kibiców których trybuny stają się po prostu za małe. A co z dyscyplinami rozgrywanymi na powietrzu? Widać, że słabe lobby mają lekkoatleci we wspomnianej Radzie, bowiem raczej nieprędko doczekamy się następców Stanisława Grędzińskiego, Andrzeja Kupczyka czy Urszuli Włodarczyk bez lekkoatletycznego obiektu z prawdziwego zdarzenia.
Jak wygląda porównanie Wałbrzycha z innymi miastami o podobnej liczbie mieszkańców?
Piłka nożna jest najpopularniejszym sportem w Polsce, a Wałbrzych ma drużynę dopiero na piątym szczeblu rozgrywkowym, który raczej nie służy do popularyzacji dyscypliny. W porównaniu z podobnymi sobie miastami gorzej piłkarsko wygląda Ruda Śląska, gdzie nie jest to zauważalne, gdy o przysłowiowy rzut kamieniem są takie ośrodki jak Chorzów, Zabrze czy Gliwice. Z kolei Dąbrowa Górnicza od dekad pozostaje w cieniu Sosnowca
Odnośnie stadionów to również Wałbrzych wypada blado z innymi miastami. Kiedyś mieliśmy pod Chełmcem dwa obiekty, których zazdrościł nam cały kraj, a obecnie mamy jeden stadion odbiegający od obowiązujących standardów. W innych miastach mają również problemy z modernizacją, ale silne naciski ze strony społeczeństwa są w Koszalinie, Chorzowie, Elblągu, natomiast w Lubuskiem futbol przegrywa z żużlem, gdzie tamtejsze drużyny mogą pochwalić się nowoczesnymi obiektami, czołowymi nie tylko w Polsce, ale i całej Europie.
Kibice wałbrzyscy w 2018 roku raczej nie mają co spodziewać się diametralnej zmiany na lepsze. Nic nie wskazuje, aby do futbolu trafił jakiś bogaty mecenas zapewniający środki na budowę mocnego ośrodka w regionie. Żadna z drużyn, poza przedstawicielami B klasy, nie walczy o awans, niespodziankę w Pucharze Polski może sprawić Górnik Wałbrzych, ale będzie musiał wykazać wyższość najpierw nad Polonią-Stalą Świdnica, a potem wygrać okręgowy finał. Nadal nie są przesyłane do wałbrzyskich klubów powołania do kadr narodowych czy nawet makroregionu.
Ale dopóki piłka w grze...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz