czwartek, 26 stycznia 2017

Success story po wałbrzysku

Wiele powiedzeń czy przysłów zaadaptowanych, zmienionych przez ludzi futbolu często jest powtarzane i cytowane w mediach, na meczach. Obserwatorzy ligowych zmagań wiedzą, że wynik 2:0 to niebezpieczny wynik (autor trener Czesław Michniewicz), albo, że liga będzie ciekawsza (Maciej Skorża). Kibice kojarzą asystę drugiego stopnia (Remigiusz Jezierski) czy centrostrzał (Marek Sokołowski). Od blisko trzech lat kibice również kojarzą termin, głównie znany wcześniej ekonomistom, biznesmenom - chodzi o success story, który w wywiadach używał chętnie prezes Legii Bogusław Leśnodorski. W 2014 roku w kilku rozmowach podkreślał, że stołeczny klub potrzebuje właśnie wspomnianego success story w kwestii przeprowadzanych transferów - aby kolejni transferowani z klubu zawodnicy nie przesiadywali w nowym miejscu na ławce rezerwowych lub trybunach, by grali, stali się symbolem wizerunku Legii jako miejsca, gdzie można się wypromować i trafić do lepszego klubu.
Czy w okręgu wałbrzyskim możemy znaleźć miejsce, które można podpiąć się pod termin futbolowego success story?
W latach 70-tych ubiegłego stulecia panowała w całym kraju opinia, że w Wałbrzychu znakomicie pracuje się z młodzieżą, co skutkowało mistrzostwami kraju. Później część juniorów stanowiła o sile seniorów i po udanej grze na zapleczu I ligi byli podkupowani przez bogatsze kluby z najwyższej klasy rozgrywkowej. Oprócz wychowanków w zespołach ligowych Górnika i Zagłębia byli wychowankowie klubów z Bielawy, Świdnicy czy nawet miast z innych województw dolnośląskich (Bolesławiec, Lubań). Przez lata można było się chwalić dobrym monitoringiem wśród uzdolnionej młodzieży - dziś nazwano by to skautingiem. Wiadomo, że z czasem upadły kopalnie, główni dobrodzieje wałbrzyskiego sportu, który pochylił się mocno ku upadkowi i to co było wypracowane przez lata legło w gruzach. Owszem, w wałbrzyskim klubie, który funkcjonował jako KP, potem Górnik SSA, Górnik/Zagłębie, aż po KP Górnik, zdarzały się utalentowane roczniki, które były zauważane przez fachowców z innych części kraju. Po powołaniach do kadry młodszych roczników przychodziły oferty z ośrodków słynących ze znakomitej pracy z młodzieżą - dlatego najzdolniejsi trafiali do Lubina, Wronek/Poznania czy Krakowa. Zdecydowana większość wałbrzyskich talentów nie przebiła się w seniorach, są wyjątki w osobach Mrowca, Oleksego, ale trudno ująć ich w kategorii success story. Może będzie można powiedzieć tak o Igorze Łasickim, pod warunkiem, że zaistnieje w Serie A lub w ogóle w seniorach. Tak jak Ząbkowice mogą się pochwalić jego kolegą klubowym z Napoli, kadrowiczem Zielińskim, tak miejmy nadzieję, że stanie się udziałem Wałbrzycha czy Boguszowa Gorce w przypadku Igora.
Aktualnie najbardziej rozpoznawalnym zawodnikiem w regionie, pochodzącym z miasta pod Chełmcem jest Michał Bartkowiak, zbierający pozytywne opinie w pierwszoligowej Miedzi Legnica. Jednak najczęściej powtarzaną opinią o jego wałbrzyskim etapie kariery jest nadmierne eksploatowanie. Michał łączył przy Ratuszowej grę w drugoligowych seniorach z walką juniorów o awans do Centralnej Ligi Juniorów. Młody organizm nie wytrzymywał obciążeń treningowych o czym wspominano już po przejściu Bartkowiaka do Śląska Wrocław. Indywidualne podejście do zawodnika przynosi efekty dopiero w Legnicy, a w piłkarską Polskę wyszedł z Dolnego Śląska komunikat, że w Wałbrzychu nie potrafią odpowiednio oszlifować futbolowego diamentu.
Radosław Cielemęcki
[foto:gorniknowemiasto.
futbolowo.pl]
Nie mniej, o ile nie bardziej utalentowanym piłkarzem z Wałbrzycha jest przedstawiciel rocznika 2003 Radosław Cielemęcki. Tutaj jedni znajdą minusy w postaci konfliktu w Górniku Wałbrzych działaczy z trenerem Włodzimierzem Ciołkiem przez co młodzian szybko opuścił Ratuszową, a drudzy znajdą plusy w rozwoju Radka zarówno w Górniku Nowe Miasto, debiucie w kadrze U-12 oraz przejściu do Akademii Piłkarskiej Legii Warszawa. W stolicy swego czasu terminował wspomniany wcześniej Bartkowiak, który z różnych względów szybko opuścił Legię. Cielemęcki nie tylko regularnie gra i jest chwalony w rozgrywkach swego rocznika, a nawet został dostrzeżony przez związkowego selekcjonera otrzymując powołanie do kadry U-14 jesienią ub.roku.  Może to właśnie Cielemęcki stanie się symbolem uzdolnionej wałbrzyskiej młodzieży, która osiąga sukcesy w seniorach?
Obecnie, gdyby rodzice utalentowanego juniora szukali klubu w okręgu wałbrzyskim celem wypromowania zawodnika, najprawdopodobniej obraliby kierunek na Dzierżoniów. Tamtejsza Lechia już w przeszłości miała swoje success stories. W Dzierżoniowie nie bali się postawić na młokosów w osobach Jarosława Krzyżanowskiego (Victoria Świebodzice) czy Jarosława Lato (nieistniejąca już Stal ŚFUP Świdnica). Wspomnieni zawodnicy pokazali się w II lidze (dziś I liga), by po przejściu do lepszych drużyn pokazać się nawet w europejskich pucharach. Lechia od tamtego czasu nawet nie zbliżyła się do gry na tak wysokim szczeblu, ale współpraca z lepszymi klubami procentuje transferami piłkarzy, którzy są rozpoznawalni przez szanujących się obserwatorów ligowych rozgrywek.  Nikt zapewne nie spodziewał się, że strzelec 9 trzecioligowych bramek dla Lechii w sezonie 2010/11 Michał Masłowski wypatrzony w Strzelinie za kilka lat zadebiutuje w reprezentacji Polski, wzniesie w geście triumfu krajowy puchar i założy na szyję złoty medal mistrzostw Polski. Udane występy w Dzierżoniowie stały się przepustką do Zawiszy, gdzie w pełni rozwinął się talent Masłowskiego,który obecnie przeżywa gorszy okres w Gliwicach.
Krzysztof Piątek i Jarosław Jach
[foto:lechia.dzierzoniow.pl]
W następnym sezonie (2011/12) w seniorach debiutuje w wieku 18 lat Jarosław Jach, który po zaledwie 12 miesiącach gry w III lidze przeniesie się do Lubina. W Zagłębiu najpierw gra w Młodej Ekstraklasie, w rezerwach, w końcu w I zespole oraz powołanie do kadru U-21. Na dzień dzisiejszy Jach jest największym transferowym kąskiem z Dolnego Śląska. Pisze się o zainteresowaniu zagranicznych klubów z największych lig, a kwota ewentualnego transferu przekracza milion euro. Z pewnością po zagranicznym transferze część środków trafiłoby do Pieszyc czy Dzierżoniowa w ramach solidarity payment.
Jeszcze krócej trwała przygoda z seniorami Lechii Krzysztofa Piątka (rocznik 1995), wychowanka popularnego w Dzierżoniowie MKS Dziewiątka. Po jednej rundzie w III lidze (6 niepełnych meczów) przeszedł pomyślnie testy z Jachem w Lubinie. Tam przeszedł podobną drogę, z ta różnicą, że gra więcej i jesienią ubiegłego roku został kupiony przez Cracovię. Tu ciekawostka - przed testami w lubińskim gigancie Piątek gościł na treningach w Wałbrzychu, ale do zmian barw klubowych nie doszło. Partnerował mu rówieśnik Adam Tyc, który obecnie reprezentuje barwy czwartoligowej Bielawianki.  Mniej szczęścia mieli choćby Piotr Pietkiewicz (Arka Gdynia), Sławosz Stencel (Lech Poznań), Jakub Bolisęga (Zagłębie Lubin), Seweryn Derbisz, Daniel Tracz (Ruch Chorzów), którzy już powrócili w rodzinne strony. Ale za to można prorokować, że śladem Piątka i Jacha może pójść Patryk Klimala (rocznik 1998). Urodzony w Świdnicy napastnik do Lechii trafił ze Zjednoczonych Żarów, terminował w juniorach Legii Warszawa, a od jesieni trenuje w Jagiellonii Białystok. Udane występy w Centralnej Lidze Juniorów stały się przepustką do debiutu w ekstraklasie - do tej pory Klimala pokazał się na najwyższym szczeblu rozgrywek trzykrotnie i po tym krótkim 22-minutowym łącznie epizodzie pozostawił pozytywne wrażenie. Dodatkowo pokazał się w trzecioligowych rezerwach.
Po tej krótkiej analizie łatwo można zauważyć, że Lechia Dzierżoniów w okręgu wałbrzyskim zapracowała na miano wiarygodnego partnera jeśli chodzi o utalentowanych zawodników. Jest to duży pstryczek w wałbrzyski nos - raczej trudno stwierdzić jednoznacznie, że w Lechii lepiej pracuje się z juniorami. Biorąc jednak pod uwagę ilość zaproszeń na testy nadsyłanych do Dzierżoniowa (bo oprócz wyżej wymienionych byli inni), ilość młodych piłkarzy sukcesywnie wprowadzanych do trzecioligowych seniorów i radzących sobie na tym szczeblu (za wyjątkiem obecnego sezonu) - można zaryzykować stwierdzenie, że temat młodych zawodników lepiej "ogarniają" w Lechii. Nie bez znaczenia jest otwarta postawa na współpracę z innymi, możniejszymi klubami, na której zyskują obie strony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz