czwartek, 15 marca 2012

Rusza druga liga!


Po długiej przerwie wreszcie wybiegną drugoligowcy na murawę. W środę jako pierwsi z tej klasy zagrali piłkarze Ruchu Zdzieszowice, którzy ulegli imiennikowi z Chorzowa w Pucharze Polski. Po 3 kolejkach rundy rewanżowej rozegranej w ubiegłym roku do końca maja czeka zespoły maraton meczy, który rozstrzygnie o awansie do 1.ligi i spadku do 3.ligi. Jednym z ciekawszych pojedynków inaugurującej w 2012r. kolejki jest pojedynek na Stadionie 1000-lecia w Wałbrzychu. Dla Dolnoślązaków są to przede wszystkim derby regionu, a dla pozostałych mecz ten ma dać odpowiedź czy wiosną Miedź Legnica będzie rozjeżdżać niczym walec kolejnych rywali i wypracuje szybko przewagę gwarantującą spokojny awans. Podopieczni Bogusława Baniaka już latem po transferach głośnych nazwisk stali się jednym z głównym kandydatów do awansu. Mecze efektownie (jak choćby z Górnikiem PWSZ – 5:0) przeplatali z nijakimi (porażka w Bytowie),  ale zgodnie z zapowiedziami trenera z końcem września zespół został liderem tabeli.  Później okazało się, że „drugoligowy Real” – jak nazwała szumnie legniczan pewna gazeta – nie jest już takim mocarzem.  Faktem jest, że Miedź zakończyła ubiegły rok poza miejscem dającym awans. Zimą nie rozdzierano szat, nie dokonywano rewolucji kadrowej tylko uzupełniano skład. Wg Bogusława Baniaka najsłabszym ogniwem jesienią byli młodzieżowcy i to im najwięcej poświęcono uwagi podczas test-meczów. Ściągnięto sporo do młodych graczy do sprawdzenia i im poświęcono najwięcej uwagi. Ponadto przewietrzono szatnię z graczy, którzy nie pasowali do koncepcji trenera, grali mniej. Mimo obowiązujących jeszcze kontraktów umowy rozwiązano z … i Marcinem Orłowskim, który najpierw próbował załapać się do bytomskiej Polonii a ostatecznie wylądował w Górniku PWSZ Wałbrzych. Przed wylotem na zgrupowanie tureckie okazało się, że na skrzydle wiele szans nie będzie dostawał Marcin Kajca, który zaliczył sparing w wałbrzyskiej ekipie, ale ostatecznie zagra w Bytovii. Do grona zawodników o głośnych nazwiskach dołączył były gracz wrocławskiego Śląska Tomasz Szewczuk, który przed laty grał w Miedzi, a potem zaliczył kilka ekstraklasowych klubów (Korona, Lech) po czym osiadł we Wrocławiu, gdzie za kadencji R.Tarasiewicza był ważnym ofensywnym ogniwem. Silny napastnik, dobrze grający tyłem do bramki wydaje się być doskonałym dublerem najlepszego strzelca Miedzianki Zbigniewa Zakrzewskiego. Kiedyś taki typ napastnika nazywany był tank-striker – czyli mocny, rozbijający obrońców niczym czołg atakujący, dobrze grający głową, a symbolem w latach 80-tych byli choćby Niemiec Hrubesch czy Duńczyk Elkjaer-Larsen. Czy w sobotę wałbrzyszanie zatrzymają legniczan? Historia pojedynków przemawia póki co za legniczanami. Ubiegłosezonowy horror, który był premierowym drugoligowym meczem w Wałbrzychu zapisał się w pamięci szczególnie za sprawą gola B.Konarskiego w 90 minucie. Wcześniejsze domowe mecze wałbrzyszanie kończyli najczęściej porażką. Teraz również nie przystępują w roli faworyta i remis w przedmeczowych spekulacjach będzie sukcesem zespołu z Ratuszowej. O ile Bogusław Baniak ma spore pole manewru to o jedenastce Roberta Bubnowicza można śmiało powiedzieć, że … od dawna jest znana. Ostatnie sparingi z dolnośląskimi trzecioligowcami pokazały, że trener Górnika PWSZ ma ułożone w głowie najmocniejsze ustawienie i testy służyły by je dobrze zgrać. W bramce Damian Jaroszewski nie ma póki co godnego rywala, w obronie pewniakiem jest kwartet Sawicki – Bartos-Wojtarowicz-Zawadzki, w przypadku  kontuzji, kartek wskoczy Dariusz Michalak na prawą obronę lub na środek Michał Łaski, w pomocy Rytko – Wepa – Morawski – Zinke, a w ataku Orłowski – Maciejak. Wiadomo, że nie zagrają kontuzjowani Fojna i G.Michalak, choć w przypadku Jacka wykluczały go z gry żółte kartki.  W odwodzie pozostają młodzieżowcy Chajewski, Radziemski, Matuszak. Ciekawie wygląda atak, bowiem Górnik PWSZ doczekał się pary dobrych atakujących. Zimowe przygotowania pokazały, że może to być najmocniejsza broń, choć w przeszłości z ofensywą różnie bywało. Tylko, że sparingi a liga to dwie różne sprawy – a o tym najlepiej chyba wie Adrian Moszyk często trafiający w przerwie między rozgrywkami a w lidze od półtora roku trafień – sztuk 1. Odejście Kornela Dusia zminimalizowało alternatywę wśród młodzieżowców – limit będzie wypełniał Mateusz Sawicki z Janem Rytko. W przypadku ich niedyspozycji należy się liczyć z wejściem na boisko Matuszaka, Radziemskiego, Orzecha, a w ostateczności bramkarza Jarosińskiego.  Jesienna klęska 0:5 nie powinna się powtórzyć, wałbrzyszanie są miejmy nadzieję  lepiej przygotowani, a w bramce nie będzie stać prawie debiutant, który – co tu się oszukiwać – miał na sumieniu większość bramek.  Największą uwagę będzie na sobie skupiał Marcin Orłowski, który jesienią przywdziewał koszulkę Miedzi. Na pewno ma coś do udowodnienia trenerowi Baniakowi.  Czy legniczanie zagrają na miarę oczekiwań swoich kibiców, którzy jako pierwsi w tym sezonie będą mogli zasiąść w sektorze fanów przyjezdnych, czy też rozczarują – tak jak w kilku jesiennych meczach czy w lutowym sparingu z Czarnymi  Żagań (0:3)? Na to pytanie odpowiedź poznamy w sobotnie popołudnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz