środa, 17 maja 2023

1:8 w Pieszycach - rekordowa klęska Górnika Wałbrzych

 Sezon 2022/23 dla seniorów Górnika Wałbrzych nie jest udany i zakończy się degradacją do klasy okręgowej. Piłkarze wpisują się na karty historii klubu, ale na pewno nie w takich rozdziałach, na jakie by liczyli. Po rekordowych domowych przegranych na poziomie 4.ligi przyszła kolei na jedną z najwyższych porażek, ale już w historii klubu.

Pierwszą najwyższą porażkę Górnik poniósł w drugiej lidze. W 1953 w końcówce maja pojechał do Łodzi na mecz z ŁKS Włókniarzem. Łodzianie w 1949 połączyli się z Dziewiarskim KS i Włókniarzem, 3 lata później spadli z 1.ligi, a w drugiej lidze wiosną zawodzili. Przegląd Sportowy podkreślał, że piłkarze umiejętnościami przewyższają wszystkie drużyny II ligi, brak jedynie bojowości, walki woli o zwycięstwo. Po zaskakującej porażce w Bydgoszczy z Gwardią 2:5 łodzianie zrehabilitowali w kolejnym meczu. Ofiarą padli wałbrzyszanie przegrywając 0:6 (0:4). Bramki zdobywali: 2 - Władysław Soporek, 1 - Leszek Jezierski, Józef Kokot, Joachim Kubocz i Henryk Pilarski. 

Wspomniany kwintet łodzian poprowadzi Włókniarz nie tylko do powrotu do I ligi, ale w 1954 będzie szalał na najwyższym szczeblu rozgrywek doprowadzając do wicemistrzostwa kraju.
W drugiej lidze wałbrzyszanom zdarzało się przegrać wysoko. Wstydliwe 0:5 zaliczyli m.in. z CWKS Kraków, Spartą Lubań, czy nawet ze spadającą z ligi w 1957 Bzurą Chodaków.
W 1965/66 na początku sezonu boleśnie przez wałbrzyszan wspominana jest wyprawa do Szczecina, gdzie spadkowicz z I ligi dał lekcję futbolu. Pogoń w 1.kolejce przegrała w Krakowie z Hutnikiem 1:3, więc chciała za wszelką cenę odkuć się na własnym stadionie. Wygrana w 2.kolejce z Górnikiem 6:0 to było najwyższe zwycięstwo odniesione przez Portowców w ówczesnym sezonie, zakończonym zresztą awansem.
Górnik również po spadku z drugiej ligi doznał upokarzającej porażki. Za taką trzeba uznać 0:5 w Lubinie z Zagłębiem w lidze wojewódzkiej. Od tamtej pory, czyli sezonu 1974/75, trzeba czekać aż do gry w I lidze, by biało-niebiescy doznali pogromów w takich rozmiarach. Wiosną'84 stołeczna Legia przy Łazienkowskiej wzięła srogi rewanż za jesienne 1:4 pod Chełmcem. Ponad rok później pięć goli zdobywa GKS Katowice. Nikt się jednak nie spodziewał, że jesień'85 przyniesie jeszcze wyższą porażkę biało-niebieskich, którzy uchodzili wówczas za solidnego średniaka ekstraklasy.
Z powodu awansu reprezentacji Polski na mistrzostwa świata do Meksyku PZPN postanowił rozegrać jeszcze w 1985 roku 3 kolejki rundy rewanżowej. Druga z nich nie była szczęśliwa dla wałbrzyszan, którzy doznali najwyższej porażki w historii występów w I lidze:
Jednym z bohaterów meczu był Piotr Nowak, wówczas 21-letni pomocnik, jeden z najniższych na boisku, który dwukrotnie głową pokonał Ryszarda Walusiaka. Nowak później został reprezentantem, gwiazdą Bundesligi, amerykańskiej MLS, a kilka lat temu w polskiej ekstraklasie pojawił się w roli szkoleniowca Lechii Gdańsk i Jagiellonii Białystok. Mając w pamięci wspomnianą porażkę z Włókniarzem (0:6), 0:5 ze Startem (1968/69) można śmiało stwierdzić, że Łódź nie należy do ulubionych miejsc piłkarzy Górnika.
Górnik Wałbrzych staczając się w futbolowej hierarchii często przegrywał, również za minus 1, bowiem obowiązywał wówczas system premiowania zwycięstw różnicą trzech i więcej bramek.  Po spadku do 2.ligi nie nastąpiło odrodzenie drużyny, a toczył się powolny proces rozpadu organizacyjnego i sportowego. Przyspieszył on w sezonie 1991/92, który zaczął się najlepiej jak tylko mógł dla kibiców biało-niebieskich, czyli od wygranych derbów z Zagłębiem. Potem było już coraz gorzej, a apogeum nastąpiło, gdy wałbrzyscy piłkarze oddali walkowerem mecz w Częstochowie z Rakowem. Tydzień później na Nowe Miasto przyjechały Szombierki Bytom walczące o awans do I ligi.
Górnik wystawił wówczas drużynę juniorów. Za sobą debiut w I drużynie seniorów mieli 15-letni Adrian Rzepecki (debiutował w derbach przy Ratuszowej, gdzie strzelił jedną z bramek) i dwa lata starszy Zbigniew Zawadzki. W przyszłości z tego składu w seniorach KP czy Górnika Wałbrzych zagrają jeszcze Wojciech Turowski, Robert Gąsiorowski, Paweł Świętanowski, Robert Gugała, Karol Kulik i Piotr Oś. Dariusz Borodziuk zostanie arbitrem, a potem... założycielem klubu Darbor Bolesławice. Mecz miał kuriozalny przebieg, bo trudno było oczekiwać wyrównanego boju. 1:9 mówi samo za siebie.
"Na szczęście" dla historyków wynik ten został wymazany, bowiem Górnik zimą wycofał się z rozgrywek drugiej ligi. Rezultaty z udziałem Górnika zostały anulowane, więc rekordowa OFICJALNA klęska wówczas to wciąż 0:6 w Łodzi i Szczecinie.
Górnik w lutym 1993 łączy się z Zagłębiem Wałbrzych i powstaje KP Wałbrzych. Już w pierwszych miesiącach nowy twór na zapleczu ekstraklasy traci rekordowe SIEDEM goli. Ostatni mecz sezonu, wizyta na Stadionie Ludowym, gdzie miejscowe Zagłębie Sosnowiec żegna się z 2.ligą. Zaledwie 300 widzów ogląda jednak naprawdę godne pożegnanie, bowiem gospodarze wygrywają aż 7:2 (3:2). 
W kolejnym sezonie (93/94) zmierzająca do ekstraklasy Odra Wodzisław wygrywa z KP 5:0 (3:0). Wałbrzyszanie spadają do 3.ligi, gdzie jesienią dwukrotnie tracą 6 bramek. W Ząbkowicach Śląskich było 2:6 (2:3), ale w Jeleniej Górze Karkonosze upokorzyły spadkowicza w stosunku 6:0 (2:0). Strzelcami bramek byli Hubert Łukasik (w przyszłości będzie grał w Wałbrzychu), Rafał Musiał 2, Sebastian Komorowski, Remigiusz Jeż i samobójcze trafienie dołożył Mirosław Otok.
KP Wałbrzych po dwóch sezonach wraca do 2.ligi, gdzie przygoda trwa również zaledwie dwa sezony. Sezon 1997/98 zakończony na 7.miejscu, obiecująca ofensywna gra dawały nadzieję, że pod Chełmcem odradza się futbol. Marzenia kibiców przerwało kolejne wycofanie się z rozgrywek. Wspomniany sezon początek miał niezbyt optymistyczny dla KP Wałbrzych. Pod koniec sierpnia w podczęstochowskim Myszkowie Krisbut rozniósł wałbrzyszan 7:1 (3:1). Rafał Wodzyński wyciągał piłkę z siatki po strzałach Roberta Chudego 3,  Rafała Witkowskiego (gol w 54 sekundzie gry), Mariusza Mizgały, Witolda Czekańskiego i Pawła Krawczyka. Honorowe trafienie dla gości było autorstwa Pawła Murawskiego. Z boiska z kolei wyleciał obecny szkoleniowiec KS Walim Piotr Borek.
11 września kojarzy się jednoznacznie z tragedią World Trade Center w 2001 roku. Dokładnie trzy lata później jako tragedię można było śmiało określić grę i wynik wałbrzyszan w 4.lidze dolnośląskiej.
Wałbrzyski klub od czasu 7 goli w Myszkowie zdążył zmienić nazwę na Górnik, a później na Górnik/Zagłębie, wycofać się z 2.ligi, awansować do 3.ligi i z niej spaść,  wycofać się z 4.ligi, by z poziomu A klasy zaliczyć dwa kolejne awanse. W roli beniaminka był wymieniany jako jeden z kilku faworytów do awansu. Ten przypadł jednak zespołowi Gawin Królewska Wola. W 6.kolejce gospodarze, zajmujący wówczas 2.miejsce podejmowali wałbrzyszan (6.miejsce, 3 punkty mniej), którzy obok prowadzącej w tabeli Pogoni Oleśnica nie zaznali jeszcze porażki. Mecz zaczął się od bramki Marcina Wojtarowicza i prowadzenia Górnika/Zagłębia. Później w 19 minut Robert Kaźmierczak kompletuje klasyczny hat-trick, a przed przerwą gola nr 4 dla Gawina zdobywa Daniel Giza. Druga odsłona ma... identyczny przebieg: gol Marcina Wojtarowicza i 4 trafienia dla miejscowych. Łukasza Jaśkiewicza, który sporadycznie pojawia się w tym sezonie w Podgórzu Wałbrzych pokonali Krzysztof Janus, Giza, Marcin Kruszelnicki z karnego oraz syn właściciela klubu Mariusz Gawin. 
Jeszcze nigdy w historii wałbrzyszanie do 2004 nie stracili 8 goli w ligowym spotkaniu.
Później Górnik/Zagłębie stał się Górnikiem, Zagłębie Wałbrzych reaktywowało się i na najniższym poziomach pisze swoją historię. Górnik z kolei sportowo wdrapał się do drugiej ligi, którą pożegnał w 2015. Pod koniec przygody doznał najwyższej porażki podczas pięcioletniego pobytu na trzecim szczeblu rozgrywek - 0:5 w Niepołomicach z Puszczą.
Później była gra w trzeciej i czwartej lidze, by w 2019 roku po raz kolejny ogłosić nieprzystąpienie do rozgrywek. W połowie sierpnia 2019 roku Górnik Wałbrzych rozpoczyna rozgrywki w A klasie. Rozbity kadrowo zespół w 1.kolejce gra w Dziećmorowicach z Sudetami.
Z meczu przeciwko Sudetom w składzie Górnika po 4 latach pozostali jedynie Dawid Rosicki (na zdjęciu przy piłce), Adam Niedźwiedzki i Mateusz Sobiesierski.
[foto: Paweł Gołębiowski/ walbrzych.naszemiasto.pl]
Zespół Górnika wówczas się nawet nie docierał, a były to początki nawet nie odbudowy, ale próby sklejenia zespołu, który ewaluował personalnie w trakcie trwania rundy. Trener Marcin Domagała desygnował do gry aż 8 zawodników, którzy nie grali jeszcze w I zespole Górnika. Z dwunastki, którzy się pojawili na placu gry jedynie kapitan Mateusz Sobiesierski i Dawid Rosicki (nie grał wcześniej w ligowym meczu Górnika) nie mieli 2 w PESEL. Skończyło się brutalnie dla debiutantów. Do przerwy Patryka Bińkowskiego dwukrotnie pokonuje Dawid Wodnicki - jeden z 5 wychowanków Górnika występujących w barwach Sudetów. Po przerwie kontaktowego gola strzela Antoni Załoziński, ale później trafiają tylko gospodarze. Jarosław Grzesiak trzykrotnie, Damian Baran oraz najskuteczniejszy w historii strzelec zespołu z Dziećmorowic Piotr Osiecki. 7:1.
I dochodzimy do sobotniej klęski. 13 maja 2023 roku.
Historia rywalizacji Lechii Dzierżoniów z Górnikiem Wałbrzych liczy sobie 64 lata. Toczyła się od klasy okręgowej aż po drugą ligę. Ani razu dzierżoniowianom nie udało się wygrać różnicą choćby dwóch bramek. Warto dodać, że dopiero 6 lat temu udało się Lechii wygrać w Wałbrzychu. W 2019 roku dzierżoniowianie spadli z 3.ligi i od tamtej pory bezskutecznie próbują do niej wrócić. Ostatnie dwa sezony to bezapelacyjny prymat w grupie wschodniej - 63 mecze, w których Lechia wygrała 57 i 6 przegrała. Niestety, dwukrotnie barażowy dwumecz wygrywał mistrz grupy zachodniej. W tym sezonie Lechia przegrała 3 mecze, 8 remisów po stronie strat. W tym sensacyjne 1:5 w Oławie. W walce o awans musi się liczyć ze Słowianinem Wolibórz (0:0, 1:0) i Piastem Żmigród (2:2, 3:3 po pasjonującym pościgu od 0:3). Najwyższymi zwycięstwami w tym sezonie były 5:1 z Bielawianką i Skałkami. 
Przyjazd Górnika Wałbrzych do Pieszyc, gdzie swoje domowe mecze rozgrywa Lechia, nie wróżył jakiejkolwiek niespodzianki. Spodziewano się wygranej gospodarzy, ale rozmiary przerosły wyobrażenia chyba samego trenera Pawła Sibika, jak i jego podopiecznych.
8:1.
Wynik świadczący o różnicy co najmniej dwóch klas. Czy faktycznie tak było? Czy forma Lechii była tak super czy Górnik zagrał tak beznadziejnie?
Do składu Lechii wrócili nieobecni w poprzednim meczu Kamilowie - Juraszek i Sadowski, a brakowało kontuzjowanego Białorusina Mirkarima Yakhoeva. W Górniku przemeblowana była defensywa - Dawid Rosicki, który grywał albo na lewej stronie lub środku obrony tym razem zadebiutował na prawej. Aldeir, notabene były gracz Lechii został partnerem Orzecha w obronie. Eksperyment nie wypalił, a w ofensywie również nie popisali się wałbrzyszanie. Jedyny celny strzał to uderzenie Chajewskiego, który przyniósł honorową bramkę w 90.minucie gry. Zagrożenia były stwarzane jedynie po dośrodkowaniach wspomnianego Chajewskiego, który jeszcze obił poprzeczkę z wolnego i Niedźwiedzkiego. Wałbrzyska młodzież była niewidoczna, przegrywała nie tylko doświadczeniem, ale warunkami fizycznymi. Same bramki dla Lechii to festiwal wykorzystania indywidualnych błędów piłkarzy Górnika, którym trener Domagała powinien do znudzenia pokazywać video z tego meczu, aby uzmysłowić jakie konsekwencje może mieć, choćby błąd w przyjęciu piłki.
1:0 - to właśnie prosty techniczny błąd Rosickiego w przyjęciu, co zainicjowało szybki atak wykorzystany przez Ciarkowskiego.
2:0 - to również szkolny błąd Adama Czornija, strata piłki, Ciarkowski z Orłowskim prostymi środkami rozmontowali defensywę i po strzale z linii pola karnego Ciarkowski podwyższa prowadzenie.
3:0 - po rzucie rożnym wałbrzyszanie nie potrafią wybić piłki, Łazarowicz zbyt łatwo wygrywa walkę o piłkę z Aldeirem. Strzał z ostrego kąta w krótki róg i już w 55' było po meczu.
4:0- nieudana pułapka ofsajdowa i samotny bieg Rzepskiego w kierunku Kubiaka, który broni jego strzał, ale nie ma co liczyć na kolegów z obrony. Niespiesznie wracali zostawiając bez opieki Wasilewskiego, który nie miał problemów z posłaniem piłki do siatki.
5:0 - niepilnowany Orłowski po dośrodkowaniu Chlipały mógł zapytać Kubiaka, w który róg mu posłać piłkę. Tutaj po raz pierwszy kłania się koncentracja, gdzie po stracie bramki momentalnie Górnicy proszą się kolejne kłopoty. Gorzej to wyglądało pomiędzy 85 a 88 minutą.
6:0- strata piłki w środku pola przez Aldeira, przerzut za plecy obrońców, dogranie piłki z boku i niepilnowany rezerwowy Watuszko zdobywa bramkę.
7:0- kiks Orzecha, Łazarowicz wystawia piłkę niczym na tacy Watuszce.
8:0- Michalak nie przecina podania Watuszki i Łazarowicz sam na sam z Kubiakiem dobija Górnika.
Warto dodać, że i tak szczęście dopisało wałbrzyszanom. Gdyby więcej zimnej krwi tuż po bramce na 1:0 wykazał Orłowski (obrona Kubiaka) z Ciarkowskim (piłkę z pustej bramki wybił Orzech), a Ciarkowski nie zmarnował rzutu karnego, to pogrom mógłby mieć rozmiary dwucyfrowe.
Popis skuteczności napastników Lechii i bezradności wałbrzyskiej defensywy. W czerwono-żółtych strojach lechiści: z nr 13 Marcin Orłowski, Dawid Wasilewski i Michał Ciarkowski, autorzy 4 z 8 goli. W czarnych strojach Dawid Rosicki, Dariusz Michalak i Aldeir.
[foto: fbk Lechii Dzierżoniów]
Miejmy nadzieję, że podobnych rozmiarów porażki już nie doznają młodzi zawodnicy Górnika, a wyciągną wnioski z popełnionych błędów. A do historii klubu będą wpisywać rekordy po zdobywanych, a nie traconych bramkach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz