sobota, 10 grudnia 2022

Mundial - jak naszych oceniano w zagranicznej prasie.

XXII mistrzostwa świata zakończą się za tydzień, ale dla polskich kibiców zakończyły się dwa tygodnie przed finałowym spotkaniem. O ile wyniki generalnie nie rozczarowały opinii publicznej, to atmosfera jest tak gęsta wokół kadry jakby podopieczni Czesława Michniewicza przegrali wszystkie trzy grupowe mecze.
W przeszłości ogłoszenie mundialowej kadry w Polsce przynosiły kontrowersje. W 2002 roku zabrakło Tomasza Iwana, cztery lata później jego imienników (Frankowski, Rząda, Kłos), a przede wszystkim Jerzego Dudka. W 2018 przed rosyjskimi mistrzostwami selekcjoner Adam Nawałka nie zdecydował się na rewolucyjne zmiany. Podobnie było teraz, gdy kadrę ogłosił Czesław Michniewicz.
Ustawienie (jak pokazują zestawienia z zagranicznej prasy) nie stanowiło tajemnicy. Od dawna pewniakami w wyjściowej jedenastce byli Szczęsny, Glik, Kiwior, Cash, Zieliński, Zalewski, Lewandowski. W Polsce po ogłoszeniu jedenastki na inauguracyjny mecz z Meksykiem nie było większego zaskoczenia, że na ławce usiadł awizowany w większości Skarbów Kibica Jan Bednarek, który po transferze do Aston Vila przestał regularnie grać w lidze.
Mecz z Meksykiem miał kolosalne znaczenie. Przed turniejem pierwsze miejsce zarezerwowano dla Argentyny, o drugie miejsce miały rywalizować właśnie drużyny Martino i Michniewicza. O drużynie z kraju Azteków w Polsce wiedziano, że jest w dużym kryzysie, mają problem ze zdobywaniem bramki, ale są diabelnie skuteczni na turniejach, gdzie regularnie od 1994 roku wychodzą z grupy.  Polska skupiła się na celu jakim było uniknięcie porażki. Cóż, udało się. Obraz nieco zamazał niewykorzystany rzut karny przez Roberta Lewandowskiego. Guillermo Ochoa zaledwie dwukrotnie zmuszony był do interwencji po celnych strzałach rywala - przy jedenastce oraz strzale Jakuba Kamińskiego w doliczonym czasie gry. Meksykanie oddali dwukrotnie więcej celnych strzałów. Remis 0:0 uzyskany po tym jak sensacyjnie Arabia Saudyjska pokonała Argentynę w Polsce odebrano jako spory sukces. To kibice mogli usłyszeć w sporej dawce analiz zarówno na kanałach telewizyjnych, również stacji, które nie miały praw do pokazywania choćby bramek, a także w internecie, gdzie realizują się pasjonaci futbolu aspirujący do miana dziennikarzy. Z polskiej sportowej prasy na oceny po każdym meczu zdecydował się tygodnik Piłka Nożna, który ocenia każdy, nawet towarzyski mecz reprezentacji A. Wg dziennikarzy PN najlepszymi byli Bereszzyński, Kiwior i Szczęsny, co idealnie wpisywało się w pomeczową narrację w stacjach telewizyjnych.  
Tradycyjnie, jak podczas poprzedniego mundialu, porównanie jak grę naszych piłkarzy oceniano za granicą. Na poniższej grafice porównanie ocen z Piłki Nożnej do prasy niemieckiej (im niższa nota tym lepsza ocena), gdzie najwyżej oceniono Glika (Kicker), a Bildzie całkiem innego grono zawodników. Z kolei w prasie hiszpańskiej najlepsze oceny zgarnęli gracze defensywni Szczęsny, Glik, Kiwior, Bereszyński czy Bielik.


Podobnie było we Francji oraz Włoszech. Wspólnym mianownikiem wspomnianych zestawień była najniższa nota dla Roberta Lewandowskiego. Od uznawanego za jednego z najlepszych napastników świata wymaga się sporo więcej niż pokazał w dotychczasowych meczach na mundialach.
Mecz z Arabią Saudyjską przed turniejem postrzegany był jako ten, który miał przynieść łatwe trzy punkty, podreperowanie bilansu bramkowego i wreszcie trafienie Lewandowskiego. Wygrana Saudyjczyków z Argentyną zmieniło wszystko. Mecz był wielkim cierpieniem zarówno dla piłkarzy jak i kibiców. Po pierwszym kwadransie nagle zaczynają się problemy biało-czerwonych, w ciągu 4 minut 3 żółte kartki. Matt Cash, jeden z ukaranych, w wyskoku fauluje rywala, ale z niezrozumiałych powodów nie został ukarany. W końcówce I połowy wreszcie składna akcja Polaków, po zagraniu Lewandowskiego wynik otwiera Piotr Zieliński. W ostatniej minucie I połowy Salem Al-Dawsari nie trafia z rzutu karnego, bowiem kapitalnie broni Wojciech Szczęsny. W drugiej połowie to uważna gra w obronie, przewaga Arabii Saudyjskiej, która wydaje się lada chwilę wyrówna. Podopieczni Czesława Michniewicza kontrują, szanse ma Lewandowski, w poprzeczkę trafia Milik, wreszcie w 82.minucie 2:0 po celnym uderzeniu kapitana reprezentacji. 2:0 i po wygranej Argentyny z Meksykiem coraz bardziej realne wydaje się wyjście z grupy.
A co z indywidualnymi ocenami? Oczywiście wszystkie media wyróżniły zarówno strzelców bramek, jak i Szczęsnego, który obronił jedenastkę.

W polskich mediach wciąż bardzo wysoko oceniany jest Bartosz Bereszyński. W zachodniej prasie trudno dostrzec zachwyt nad obrońcą Sampdorii Genua. Przykładowo angielscy dziennikarze dostrzegali, to czego nie zauważali (nie chcieli zauważyć?) polscy eksperci, że popularny Bereś, niezbyt angażował się w grę ofensywną.
Mecz z Argentyną przeszedł do historii jako "zwycięska porażka". Polska do przerwy remisowała bezbramkowo, po raz drugi na turnieju Wojciech Szczęsny broni rzut karny, tym razem egzekutorem był sam Leo Messi, po faulu, którego nikt u nas w kraju nie odważyłby się odgwizdać. Niestety, po przerwie faworyt zdobył dwa gole, równolegle Meksyk również prowadził dwoma bramkami i wszystko wskazywało, że o drugiej lokacie będzie decydowała klasyfikacja fair-play. Polska w głębokiej defensywie, antyfutbol, zero celnych strzałów, końcowy gwizdek i euforia w obozie biało-czerwonych. Meksyk wygrywa tylko 2:1 i oprócz Albicelestes w gronie 16 najlepszych drużyn mistrzostw znaleźli się Polacy.
Szczęsny broniąc karnego został doceniony. Jednak pozostali reprezentanci nie mogli liczyć na jakąkolwiek taryfę ulgową. W Polsce wciąż pompowanie Bereszyńskiego, ponoć najlepszego piłkarza z pola, a Francuzi czy Niemcy ocenili go jako najsłabsze ogniwo w defensywie:
W Polsce nastąpiła euforia z powodu wyjścia z grupy. 
Sukces.
W tym momencie męskie reprezentacje siatkarzy, koszykarzy czy piłkarzy ręcznych mogą po prostu tylko się uśmiechnąć...
Ostatni mecz z Francją biało-czerwoni przegrali 1:3. Choć do przerwy Polacy prowadzili momentami wyrównaną grę, a akcja z 38.minuty, gdy blisko zdobycia bramki był Piotr Zieliński będzie wspominana wiele lat. Do przerwy Francuzi wykorzystali błąd w ustawieniu polskiej obrony, gdy wyciągnięty z linii został Kamil Glik, dzięki czemu Olivier Giroud otworzył wynik. Po przerwie dwukrotnie skarcił Kylian Mbappe. W doliczonym czasie gry Polska otrzymuje rzut karny. Jeden z wielu z ery VAR, czyli taki jaki rok, dwa lata temu nie byłby nawet rozpatrywany w kategorii przewinienia. Lewandowski po raz drugi w tym turnieju nie trafia z 11 metrów, ale arbiter zgodnie z przepisami nakazuje powtórkę. Lewy trafia po raz drugi i kończymy turniej w 1/8 finału po porażce 1:3.

W Polsce peany pod adresem Zielińskiego, ponoć rewelacyjnych Casha i Bereszyńskiego. Francuzi z L'Equipe raczej tych opinii nie podzielają. Z kolei Niemcy uznali Bereszyńskiego za najlepszego polskiego zawodnika w meczu z aktualnymi mistrzami świata.
Z kolei media z Włoch czy Hiszpanii były bardziej stonowane i w ocenach graczy obu drużyn nie było dysproporcji:

Wyjście z grupy - sukcesem? 
Wspomina się, że to pierwszy taki wyczyny polskiej reprezentacji od 1986 roku. Wówczas identyczne "osiągnięcie" potraktowane zostało jako porażkę. Antoni Piechniczek miał gorsze stosunki z dziennikarzami niż obecnie Czesław Michniewicz. Polska po remisie z Marokiem pokonała Portugalię 1:0 i przegrała z Anglią 0:3, co wg obowiązującego wówczas regulaminu dało awans, mimo zajęcia dopiero 3.miejsca w grupie. Przeciwnikiem w 1/8 finału była Brazylia. Szanse Polski AD 1986 z Brazylią były mniejsze niż obecnej kadry w rywalizacji z Francją. Mimo to początek był obiecujący, a strzały Tarasiewicza, Karasia czy Bońka mogły przynieść efektowne bramki. A dziś ekscytacja uderzeniem Zielińskiego...
Najgorsze, że w samej kadrze panuje zadowolenie z osiągniętego "wyczynu". Czesław Michniewicz w wywiadzie z TVP Sport buńczucznie opowiada, że "nikt nie wymaże historycznego rezultatu", że zapisał się w historii. Naprawdę selekcjoner nie wyciągnął wniosków z przedmundialowych rozmów z trenerami kadry z lat poprzednich. Jacek Gmoch doprowadził Polskę do miejsc 5-6 i wracał do kraju w niełasce, ale nigdy nie chełpił się, że zapisał się w historii polskiego futbolu. 
Największa gwiazda naszej kadry Robert Lewandowski zapytany przez Bartosza Węglarczyka o ocenę występu kadry w Katarze, odpowiada: osiągnęliśmy cel, jaki sobie założyliśmy, czyli wyjście z grupy. I to jest najważniejsze (...). Zawodnik mający opinię mega profesjonalisty, o ambicjach sięgających Złotej Piłki, najważniejszych piłkarskich nagród indywidualnych zadowala się wyjściem z grupy. Oczywiście wspomina o walce z Argentyną i Francją, ale za walkę to punktów się nie przyznaje. 
Dziennikarze
O tym jak ważne jest zaskarbienie sobie sympatii dziennikarzy wie większość selekcjonerów. Dziennikarze potrafią zaszczuć trenera, ale także wypromować. Nie potrafił do siebie przekonać Franciszek Smuda, Waldemar Fornalik do dziś nie ma charakteru tytana medialnego. Adam Nawałka z czasem przekonał do siebie rzeszę dziennikarzy, wpuszczając ich prawie do reprezentacyjnej szatni, wielu z nich zbiło na tym kapitał wydając nawet książki o ówczesnej kadrze. Jerzy Brzęczek z kolei nie zyskał sympatii, dodatkowo budując twierdzę atakowaną przez media, co zakończyło się dymisją. Czesław Michniewicz od początku dzieli sportowe, i nie tylko, środowisko dziennikarskie. Jest oczywiście grono oddanych przyjaciół CM, którym bardzo trudno przychodzi krytyka, są tacy, którzy patrzą głównie przez pryzmat dawnej pracy we Wronkach i osławione 711 połączeń do Fryzjera. Są również tacy, którzy tworzą newsy, aby zyskać popularność, nie zawsze do końca sprawdzone. Wielu chce dołączyć do mainstreamu dziennikarskiego i stąd wahania nawet w ocenie samych piłkarzy. Przykładem są końcowe noty niektórych zawodników na portalu meczyki.pl:
Odnieść można wrażenie, że autor ocen chciał się wpisać w ogólnie panującą opinię, że Szczęsny i Bereszyński byli "gigantami" kadry, choć z poszczególnych not tego nie sposób było obronić. Nie mówiąc już o matematyce. 
Ciekawe jak meczyki.pl ocenią piłkarzy medalistów mundialu? 
Wśród tych co zawiedli króluje nazwisko Nicoli Zalewskiego, którego upatrywano jako objawienie nie tylko reprezentacji, ale całego turnieju. 
Wielu krytykowało powołanie Kamila Grosickiego, ale ci sami po kilku minutowym (wszedł w 87.minucie z Francją) występie okrzyczało graczem, który gdyby grał więcej mógł wręcz zbawić kadrę. Mało kto bierze pod uwagę, że Grosik wszedł przy stanie 0:3, rywal nie forsował w ogóle tempa oczekując końcowego gwizdka, mimo to przez kilka minut skrzydłowy Pogoni w ogóle nie otrzymał piłki. 3 podania, 3 dośrodkowania, wykonał w doliczonym czasie gry, które wg "bezstronnych" obserwatorów mają być dowodem, że z Kamilem zawojowalibyśmy mundial.
Dziennikarze również rozdmuchali aferę o premię od premiera. Zamiast merytorycznej analizy, rozliczenia kadry z plusów i minusów, selekcjoner tłumaczy się z wirtualnych pieniędzy, z tego czy faktycznie rodziny mieszkały z piłkarzami czy nie, czemu nie spotkali się po wylądowaniu z kibicami. Czy jest konflikt z prezesem PZPN, czy są podziały w szatni? Prawdę powiedziawszy tak kiepskiej atmosfery wokół kadry dawno nie było. A nie jest ona spowodowana wynikiem sportowym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz