poniedziałek, 15 sierpnia 2022

Trudny początek Górnika w 4.lidze

Po ponad dwumiesięcznej przerwie ruszyły rozgrywki ligowe na Dolnym Śląsku z udziałem zespołów podokręgu wałbrzyskiego.
W 4.lidze drużyny czeka niezwykle ciężki sezon, gdzie połowa stawki po sezonie spadnie do klasy okręgowej. W zgodnej opinii uważnych obserwatorów rozgrywek bić się o awans będzie czwórka zespołów – głównym faworytem jest najlepsza od dwóch sezonów Lechia Dzierżoniów, powrócić do 3.ligi będzie chciał spadkowicz Piast Żmigród, a pomieszać szyki będą chciały Słowianin Wolibórz i Polonia-Stal Świdnica. W Dzierżoniowie więcej ubytków niż przybyć, ale jakościowo drużyna raczej nie osłabiła się. W Lechii za sprawą Damiana Bogacza (przybył z AKS Strzegom) powiększyła się kolonia wałbrzyska. W Żmigrodzie, podobnie jak w Gaci, po spadku doszło do małej rewolucji kadrowej. W Piaście ponownie szkoleniowcem został Marcin Foltyn, podobnie jak w kilku innych zespołach grupy wschodniej, sięgnięto po zawodników drużyn, które opuściły 4.ligę w czerwcu, czyli MKP Wołów, WKS Wierzbice czy Piast Żerniki. Na pewno kapitałem jest utrzymanie trzonu z trzeciej ligi, o czym przekonał się boleśnie beniaminek Skałki Stolec w 1.kolejce, który przegrał aż 0:3. Słowianin Wolibórz uchodzi za krezusa liga. Wzorem lat ubiegłych, kiedy sięgano po kilku zawodników z danego klubu, latem pozyskano czołowe duety Polonii-Stal Świdnica (Wojciech Szuba, Rafał Tragarz), WKS Wierzbice (Grzegorz Mazurek, Kamil Sosna), a do tego doświadczonego Marcina Buryło (Orzeł Ząbkowice), Brazylijczyka Alefe (Ślęza Wrocław) czy obrońcę Piasta Żerniki Piotra Gorczycę. Latem zespół potrafił ograć trzecioligową Polonię Nysę 5:1, strzelić 11 bramek Bielawiance, a na inaugurację wygrać na boisku beniaminka z Solnej 2:0. W Świdnicy pożegnano Szubę i Tragarza, ale po letnich sparingach i pierwszym ligowym meczu nie ma odważnego, który by stwierdził, że Polonia-Stal jest osłabiona i stanie się ligowym średniakiem. Po pierwsze gwarantem sukcesu staje się trener Grzegorz Borowy, którego pracę dostrzeżono w DZPN i stał się selekcjonerem kadry wojewódzkiej, zwycięzcy krajowych eliminacji do Regions Cup. Nie wypalił póki co hitowy jak na tę klasę rozgrywkową powrót do rodzinnego miasta byłego reprezentanta Polski Arkadiusza Piecha, ale dotychczasowe transfery muszą budzić respekt. Ze Ślęzy Wrocław trafili ograni w 3.lidze Kornel Traczyk i Piotr Kotyla (wiosną wypożyczony do Trzebnicy), ze spadkowiczów z 4.ligi pozyskano Oskara Trzepacza (Piast Żerniki) i Kamila Moskwę (MKP Wołów), którzy w duecie wypracowali zwycięską bramkę w meczu z Górnikiem. Z Jawora ściągnięto Bartosza Karbowiaka, który grał w kadrze na Regions Cup. Wreszcie powrót Michała Orzechowskiego, byłego partnera Adama Niedźwiedzkiego z SMS Łódź, który nie tak dawno grywał nawet w ekstraklasie w barwach BrukBetu Nieciecza.
Największym zespołem 4.ligi, jeśli chodzi o tradycję i historię, jest Górnik Wałbrzych, który do sezonu 2022/23 podchodzi w roli beniaminka. Ostatni sezon gry na tym szczeblu biało-niebiescy zakończyli na drugim miejscu za rezerwami Śląska Wrocław (2018/19). Wrocławianie obecnie grają już w drugiej lidze, Górnik po nieprzystąpieniu do czwartoligowych rozgrywek mozolnie wspinał się od A klasy. Ostatnie dwa sezony to dominacja na siódmym i szóstym poziomie rozgrywkowym, bicie kolejnych historycznych rekordów, które rozbudziły apetyty kibiców. Niestety, w bieżącym sezonie w Wałbrzychu nie ma co liczyć, ani na powtórkę rezultatów z ostatnich sezonów, ani wyniku z ostatniego pobytu w 4.lidze.
Trener Marcin Domagała nie ma takiego komfortu jak jego koledzy po fachu, którzy mogli liczyć na sprowadzenie kilku nowych zawodników, którzy od razu podnieśliby jakość zespołu. Na chwilę obecną po stronie przybyłych do Górnika Wałbrzych możemy wymienić napastnika Jakuba Smutka (w ubiegłym sezonie 4.ligowy Granit Roztoka), obrońcę Macieja Mazankę (LKS Bystrzyca Górna, klasa okręgowa), skrzydłowego Damiana Uszczyka (Zjednoczeni Żarów, klasa okręgowa), pomocnika Tomasza Czechurę (MKS Szczawno Zdrój), bramkarza Patryka Perlaka (w ubiegłym sezonie Iskra Witków Śląski, A klasa), obrońcę Huberta Kaka (Górnik Boguszów-Gorce, A klasa), napastnika Wiktora Smoczyka (Zagłębie Wałbrzych, A klasa) i Brazylijczyka Kevina Luiza Goncalvesa. Niby 8 nazwisk, a na chwilę obecną tylko czwórka kandyduje do wyjściowej jedenastki. Smutek zastąpił w kadrze Mateusza Kopernickiego, Mazanka Grudzińskiego, a Uszczyk Bartkowiaka. Kevin wobec kontuzji Marcina Smoczyka staje się podstawowym lewym obrońcą, Czechura to na tę chwilę tylko zmiennik w środku pola, choć niewykluczone, że nie otrzyma szansy od 1.minuty gry. Perlak raczej bez szans na wygryzienie z bramki Steca, a młody Smoczyk, póki co będzie pomagał kolegom z drużyny juniorów. Ta krótka analiza jasno pokazuje, że latem Górnik uzupełnił raczej kadrę niż wzmocnił się. I jak tu realnie kibice mają myśleć o walce o najwyższe lokaty?
Rywale do walki o utrzymanie się w lidze, czyli miejsca 5-8, nie próżnowali latem. Barycz Sułów pozyskał ogranego w ekstraklasie Jakuba Smektałę, a z drugoligowego Śląska II Filipa Olejniczaka, ze Ślęzy Jakuba Bohdanowicza, Foto-Higiena Gać pożegnała 14, a przywitała 13 zawodników, więc postawa drużyny Krystiana Pikausa jest na tę chwilę wielką niewiadomą, choć już faworytowi z Dzierżoniowa napsuła nieco krwi w pierwszym meczu. Galakticos Solna pozyskał zawodników do każdej formacji, począwszy od znanego w Wałbrzychu Patryka Janiczaka (Sokół Marcinkowice) poprzez Ukraińców ogranych na Dolnym Śląsku (Alantiev, Kuchta), po współautorów awansu do 3.ligi Polonii Nysa Kacpra Izydorczyka czy byłego króla strzelców 4.ligi Patryka Drożyńskiego. Orzeł Ząbkowice Śląskie ściągnął z Nowej Rudy ukraiński duet Belych – Makarenko, choć obaj zawodnicy z chęcią zostaliby w Piaście, ale o ich przyszłości decydował menedżer. Jacek Fojna do gry w Nowej Rudzie namówił Kamila Młodzińskiego i Oskara Gizińskiego, wypożyczonych wiosną z Karkonoszy Jelenia Góra do AKS Strzegom, a także utalentowanego Karola Gawrola, który dostrzeżony w Boguszowie-Gorcach został przez Górnika Zabrze.  W Skałkach Stolec trener Piotr Kupiec zrezygnował z drugiej pracy szkoleniowej z juniorami w Ząbkowicach Śląskich, a zespół z kolei łącznie kilkanaście nazwisk. Wśród nich są juniorzy i byli gracze Orła, czołowi gracze wyciągnięci z Zamka Kamieniec Ząbkowicki (Robak, Gerlach), a także piłkarze mający za sobą grę w ligowej grze (Tomasz Zieliński, rocznik 1985, były grający trener Unii Bardo, brat kadrowicza Piotra i ligowca z Widzewa Pawła). W Marcinkowicach Marcin Krzykowski dokonał zmiany w bramce Jakub Matlak (Piast Żerniki) za Janiczaka, z MKP Wołów przybył skuteczny Robert Sobieraj, a pozyskany ze Ślęzy Wrocław Krzysztof Bialik już zdobył bramkę. W Kamieńcu Ząbkowickim ubytki do Stolca zastąpiono skutecznymi Sewerynem Sarkowiczem (wypożyczonym ze Słowianina Wolibórz) i królem strzelców A klasy Kamilem Olejarnikiem (Ślęża Ciepłowody), a także zawodnikami ze Sparty Ziębice i Paczków, Jasińskim grającym wcześniej w Galakticos.
Gorzej letnie transfery wyglądają w Bielawiance, gdzie ściągnięto jedynie młodych zawodników Lechii Dzierżoniów i Oławie, gdzie zespół Zbigniewa Smółki zasiliło trio piłkarzy F-H Gać, Polonia Trzebnica ogłosiła dotychczas 2 transfery (bramkarz Bieliński i obrońca Niewieściuk).
Górnik Wałbrzych nowy sezon zainaugurował w Świdnicy z Polonią-Stalą, z którą w ostatnich dwóch sezonach rywalizował jedynie w Pucharze Polski. W 2020 i 2021 na murawie Stadionu 1000-lecia dwukrotnie lepsi okazali się świdniczanie, w których brylowali nieobecni już Szuba i Tragarz. Tym razem to wałbrzyszanie grali w roli gości na pięknym stadionie im. Janusza Kusocińskiego. Zestawienie jedenastki beniaminka musiało zaskoczyć. O ile z absencją Marcina Smoczyka kibice się pogodzili, to wręcz szokująco wyglądała linia obrony bez Dariusza Michalaka. Przed Szymonem Stecem zagrał bowiem kwartet Mazanka – Orzech - Migacz – Kevin. Dla bocznych defensorów był to oficjalny debiut w meczu o punkty w barwach Górnika, z kolei 17-letni Eryk Migacz w ubiegłym sezonie dwukrotnie wszedł z ławki rezerwowych, a teraz miał za zadanie powstrzymać Oskara Trzepacza, który strzelał bramki dla pierwszoligowej Olimpii Grudziądz, czy trzecioligowych Lechii Dzierżoniów i Piasta Żmigród.
Polonia-Stal Świdnica - Górnik Wałbrzych: Michał Orzechowski mija 17-letniego Eryka Migacza. Z tyłu Maciej Mazanka, debiutant w barwach Górnika.
[foto: Łukasz Kufner]
Świdniccy piłkarze od pierwszej do ostatniej minuty meczu posiadali zdecydowaną przewagę na którą nie wskazuje jednak końcowy rezultat spotkania. Na bohatera spotkania wyrósł Szymon Stec, który bronił nie tylko z dużym szczęściem, ale potrafił zachować zimną krew w wielu pojedynkach oko w oko z miejscowymi zawodnikami. Kluczem do wygranej Polonii-Stali była przede wszystkim przewaga w drugiej linii. Orzechowski, a przede wszystkim Traczyk, byli momentami nieuchwytnymi dla Kobylańskiego czy Sobiesierskiego, którzy zaliczyli słabszy występ. To co wałbrzyszanom uchodziło w ubiegłych sezonach w niższych ligach bezlitośnie obnażyli w sobotnie popołudnie Poloniści. Nie było miejsca na niedokładność, proste błędy techniczne. Mimo to do przerwy Górnik sensacyjnie prowadził, gdy po akcji Uszczyka, podanie Niedźwiedzkiego pechowo przeciął Wojciech Sowa zaskakując Bartłomieja Kota. Górnik w trakcie spotkania rzadko dochodził do strzeleckiej sytuacji, do przerwy jedynie dwa strzały z dystansu (Niedźwiedzki, Chajewski), które minęły bramkę, tuż po zmianie stron blisko zdobycia gola był Jakub Smutek. Najpierw po rykoszecie piłka minęła o kilkanaście centymetrów minęła słupek, a po rzucie rożnym uderzenie głową poszybowało nad bramką.
Chcąc opisać większość sytuacji świdniczan do zdobycia gola należałoby poświęcić kilka akapitów. Podopieczni Grzegorza Borowego albo minimalnie pudłowali, albo trafiali w idealnych sytuacjach w doskonale ustawionego Steca. Oprócz bramkarza w Górniku należy wyróżnić kapitana zespołu Sławomira Orzecha. Popularny Orzi dwoił się i troił, wspomagając młodszych kolegów, zwłaszcza Migacza i Kevina. Poprawnie grał Mazanka, który skutecznie odbierał rywalom piłkę odważnymi wślizgami. Niestety, po błędach obrony gospodarze odmienili losy meczu. Najpierw po dośrodkowaniu z rzutu wolnego kapitan świdniczan Patryk Salamon bardzo łatwo zgubił pilnującego go zawodnika i z bliska głową wyrównał stan meczu, a po kilku minutach, gdy Orzecha zabrakło na środku defensywy ratując sytuację w sektorze odpowiedzialności Kevina, Trzepacz głową ustalił wynik meczu.
Na pewno plusem wałbrzyskiego zespołu jest gra młodzieży. Po Migaczu nie było widać debiutanckiej tremy, po wejściu na murawę z minuty na minutę coraz pewniej radzili sobie Korba z Nowakiem. Trzeba też zauważyć, że trener Marcin Domagała również debiutował w roli szkoleniowca na tym szczeblu. Ustawił zespół odważnie, nie asekurancko i chwała mu za to. 
Oczekiwania wobec Górnika zawsze będą duże, ale w obecnej sytuacji ekonomicznej klubu kibice muszą uzbroić się w cierpliwość. Porażka w Świdnicy nie będzie jedyną w bieżącym sezonie, będą ciężkie chwile bezradności. Czwarta liga to już inny poziom, jakościowo lepsi rywale, którzy nie pozwolą Chajewskiemu na zdobycie kilkudziesięciu bramek w sezonie. Z drugiej strony nie można też popadać w czarną skrajność. Chajek swoje bramki zdobędzie i zanotuje dwucyfrową zdobycz, choć będzie miał godnego rywala w osobie Jakuba Smutka. Dynamiczny Uszczyk w Świdnicy w ligowym meczu nie błysnął, ale miesiąc wcześniej bramkarza Polonii-Stali pokonał dwukrotnie. Nie można zapominać o Niedźwiedzkim, a przecież jeszcze w odwodzie są młodzi Gorczyca z Pawłowskim. Powrót do gry Michalaka powinien wprowadzić więcej pewności i spokoju w obronie, być może wówczas ofensywniej ustawiony zostanie Kevin, który okaże się prawdziwym odkryciem?
Niewykluczone, że jeszcze ktoś dołączy do Górnika, ale będzie to szalenie trudne. Kibice z pewnością życzyliby sobie powrotów wychowanków, ale po prostu klub Oświęcimce, Wepie czy innym byłym wałbrzyszanom nie jest w stanie zaproponować warunków, aby zrezygnowali z gry w Austrii czy innych klubach podokręgu wałbrzyskiego. Dominik Radziemski opuścił Polkowice i dołączył do Karkonoszy, gdzie już w pierwszym meczu zdobył dwie bramki. On, a także wielu innych jego kolegą z przyjemnością zagraliby przy Ratuszowej, ale mając rodziny, zobowiązania w wyborze klubu kierują się aspektem finansowym, a nie emocjonalnym.
Górnik Wałbrzych, największy klub stutysięcznego miasta, jako jedyny klub w 4.lidze nie posiada ani jednej reklamy, hasła promującego na meczowej koszulce. Dla niektórych może to być powód do dumy, ale z drugiej znak braku operatywności zarządu klubu. Potrafią działacze koszykarskiego Górnika, starają się w wałbrzyskich drużynach siatkówki, a w futbolowym KSG "nie da się".
Kibice Górnika w tym sezonie muszą uzbroić się w wyrozumiałość i cierpliwość, muszą trzymać kciuki za waleczną drużynę, w której coraz częściej będziemy oglądać coraz młodszych zawodników z Wałbrzycha i okolic. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz