wtorek, 16 kwietnia 2019

MKP Wołów rozgromiony

Sobotni mecz piłkarzy Górnika to jedna z organizacyjnych porażek działaczy wałbrzyskich, którzy nie potrafili pogodzić dwóch imprez, których terminy się nakładały. Piłkarskich ligowych meczów jest wiosną'19 jak na lekarstwo, a mimo to, w sobotę 13 kwietnia, wielu kibiców biało-niebieskich wybrało o wiele bardziej prestiżowy pojedynek play-off koszykarzy, który zaczynał się 60 minut po rozpoczęciu zmagań futbolistów. Dlaczego nie doszło do porozumienia, by przełożyć mecz piłkarski (na wcześniejszą godzinę) lub koszykarski (choćby na godz.18.00)? Co więcej, pierwsi kibice, którzy zdecydowali się marznąć na czwartoligowym meczu mocno musieli się zdziwić, że jedyna brama prowadząca na koronę Stadionu 1000-lecia była zamknięta i droga na trybuny prowadziła przez tunel i bramkę z bieżni. Kwadrans przed pierwszym gwizdkiem udało się w końcu opanować problem z kłódką i większość z niewiele ponad setki kibiców, weszła normalnie na trybuny.
Oba zespoły przystępowały do spotkania w nie najlepszych nastrojach. Gospodarze w ostatnim meczu doznali pierwszej porażki w tym sezonie mecz i strata do prowadzącego Śląska II wynosiła aż 10 punktów. Poza tym trener Jacek Fojna nie mógł skorzystać z usług pauzujących za kartki Tomasza Wepy, Damiana Chajewskiego - pewniaków w środku pola. Jako zmiennik Jaroszewskiego w meczowej kadrze debiutował 18-letni bramkarz Patryk Bińkowski. Szymon Stec, etatowy rezerwowy bramkarz doznał w środowym meczu pucharowym w Żarowie kontuzji wykluczającej go z występu ligowego. Z kolei MKP Wołów początek wiosennych zmagań nie będzie miło wspominał, bo dotychczasowe mecze zakończył porażkami i w tabeli wiosny 2019 wyprzedza jedynie Polonię Trzebnica, która również wszystko przegrywa, tyle, że w wyższym stosunku. Wołowianie musieli uznać wyższość m.in. beniaminków z Mirkowa, Żarowa, z którymi czekać będzie ciężka walka o utrzymanie w lidze. Zimą, co prawda prezesem klubu został Robert Sadowski, wcześniej pracujący w Zagłębiu Lubin, ale na efekty pracy przyjdzie jeszcze poczekać. Zimą do Lechii Dzierżoniów odszedł najskuteczniejszy jesienią strzelec Oskar Majbroda, zdobywca 5 trafień. Nie udało się przekonać do gry Patryka Bobkiewicza (Piast Żmigród), który 3 lata temu był w orbicie zainteresowań 3-ligowego wówczas Górnika Wałbrzych szukającego młodzieżowca. W sobotnim meczu trener Piotr Bolkowski ponownie zaprezentował zespół mieszankę młodości z rutyną. Przedstawicielami tej drugiej byli przede wszystkim kapitan, były szkoleniowiec MKP 41-letni Konrad Tabak, czy 37-leni Michał Sikorski, który rywalizował z Górnikiem w przeszłości w barwach MKS Oława, Pogoni Oleśnica i Stali Brzeg. 
Z kolei skład wałbrzyszan musiał zaskoczyć obserwatorów dotychczasowych meczów wicelidera. Wobec braku w środku pola Chajewskiego i Wepy trener Fojna postawił na Daniela Borowca i Jana Rytko. Dla 20-latka ze Świebodzic był to debiut w wyjściowej jedenastce, a wcześniej zaliczył zaledwie 3 epizody wchodząc z ławki rezerwowych.
W podobnej sytuacji co popularny Boro znalazł się Brazylijczyk Allan de Paula, który po raz pierwszy zaprezentował się od pierwszego gwizdka sędziego i był to bardzo obiecujący występ. Praktycznie po 6 minutach gry było już po meczu, bowiem wałbrzyszanie prowadzili już 2:0. Pierwsza ofensywna akcja miejscowych zakończyła się bramką. Akcję rozpoczął i zakończył Borowiec. Piłka trafiła na lewą stronę, gdzie wbiegający Mateusz Krzymiński miękko wrzucił na przedpole bramki Przemysława Harwata, gdzie Borowiec głową otworzył wynik meczu. Kilka minut później Rytko zagrał tym razem na prawą stronę do Mateusza Sawickiego, który łatwo minął rywala i nie dał szans bramkarzowi w sytuacji jeden na jeden. Zziębnięta publiczność rozgrzana została szybko, ale na kolejne bramki przyszło jej jeszcze poczekać. Wałbrzyszanie nie forsowali tempa, ale koronkowe akcje mogły się podobać. Pod obserwacją znalazł się Allan, który oprócz tradycyjnego dla swojej nacji wyszkolenia technicznego, imponował wyszkoleniem, a także zaangażowaniem w grze defensywnej.
Trio strzelców bramek w I połowie dla Górnika:
od lewej Sawicki, Borowiec i Allan.
[foto:walbrzych24.com]
Goście długo nie mogli stworzyć jakiejkolwiek akcji pod bramką Górnika, a Jaroszewski po raz pierwszy piłkę dotknął, gdy otrzymał ją rzuconą przez partnera z autu. Mimo to, bramkarz gospodarzy musi najmocniej uderzyć się w pierś za stratę bramkę - MKP przejął wybijaną piłkę przed polem karnym,a strzał z około 20 metrów wpadł pod rękami właśnie Jogiego do siatki. Goście jednak nie mieli pomysłu, by zepchnąć wałbrzyszan do defensywy, czy nękać szybkimi kontratakami. Z drugiej strony, zastępujący Wepę w roli kapitana, Dariusz Michalak łatwo nawinął sobie obrońcę spokojnie wrzucił, gdzie kapitalnie głową akcję sfinalizował Allan podwyższając wynik na 3:1. Po przerwie wszelkie wątpliwości, o ile ktoś miał, szybko rozwiał Borowiec. Znów koronkowa akcja z lewej strony, znakomite dogranie wzdłuż końcowej linii Allana, a nadbiegający pomocnik Górnika nie miał problemów z wpakowaniem piłki do bramki. Dokonywane zmiany przez Jacka Fojnę nie zdezorganizowały gry, choć zapewne kibice woleliby jeszcze oglądać w akcji brazylijskiego napastnika. W roli egzekutora skutecznie zastąpił go Miłosz Rodziewicz, który po rzucie rożnym głową zdobył piątą bramkę. Dla Rodzyna było to trzecie trafienie w sezonie w roli zmiennika - w całej lidze tyle samo ma na koncie w roli jokera niegrający już w rezerwach Śląska Czech Kamil Vacek i Paweł Gryz z Orła Prusice. Warto również zauważyć, że już dawno Górnik nie zdobył aż 3 goli w jednym meczu po uderzeniach głową - ostatni raz miało to miejsce 26.09.2015, gdy trzecioligowy Górnik rozgromił Budowlanych Lubsko 7:1 Ostatecznego dzieła zniszczenia dokonał Szymon Tragarz, który strzałem zza pola karnego ustalił wynik na 6:1. Szymon zanotował już piąte trafienie w rundzie wiosennej (skuteczniejszy z 7 golami w tym roku jest Bartosz Chabrowski z Piasta Nowa Ruda), mimo to nie znalazł uznania w oczach trenerów Grzegorza Kowalskiego i Jacka Opałki, którzy odpowiadają za dolnośląską  reprezentację na Regions Cup.
Po raz pierwszy od 1 września ostatnie miejsce w tabeli grupy wschodniej opuścił zespół Zjednoczonych Żarów. Piłkarze Macieja Jaworskiego sukcesywnie punktują na własnym boisku, wiosną zdobywając w sumie więcej punktów niż Górnik! W dotychczasowych ligowych meczach w 2019 roku najlepiej prezentuje się Polonia-Stal Świdnica 16 punktów (5-1-0), a za nią:
Śląsk II -15 (5-0-1),
GKS Mirków i Zjednoczeni -12 (4-0-2)
Górnik -11 (3-2-1).
Najgorzej idzie zdobywanie punktów Nysie Kłodzko (1 punkt w 5 meczach), a przede wszystkim wspomnianym wcześniej Polonii Trzebnica i MKP Wołów (komplet 5 porażek). Sensacyjnie zakończył się sobotni mecz w Świdnicy, gdzie Śląsk II zakończył passę  15 kolejnych zwycięstw. Porażka sprawiła powrót do status quo sprzed tygodniowego meczu przy Oporowskiej - lider ma 7 punktów przewagi nad Górnikiem. Różnica polega, że okazji do straty punktów jest coraz mniej - pozostało 9 meczów, a przed rezerwami mecze z Trzebnicą (d), Żernikami, Piastem Nowa Ruda (d), Ząbkowicami, Sokołem Wielka Lipa (d), Bielawianką, Unią Bardo, Nysą (d) i MKP Wołowem.
Przed Górnikiem kolejne mecze, zarówno pucharowe jak i ligowe. Na chwilę obecną są jeszcze szanse na wygranie grupy wschodniej, poza tym optymizmem powiało ze względu na grę, skuteczność zawodników, którzy do tej pory byli w głębokim cieniu bardziej doświadczonych kolegów. 

4 komentarze:

  1. Mój kuzyn pytał się o opinię na temat firmy Gryzonie .Ja mu powiedziałem wprost że to jest bardzo dobra firma. Bardzo dużo osób z tej firmy ostatnio korzysta.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę szkoda że nie ma dużo komentarzy pod tym wątkiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten blog oceniam bardzo wysoko bo jest bardzo dużo ciekawych artykułów do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mojemu znajomemu powiem o tym blogu. On bardzo szybko na ten blog wejdzie.

    OdpowiedzUsuń