Mimo, że tegoroczne mistrzostwa świata były rozgrywane w Ameryce Południowej nie były one uciążliwe dla kibiców z Europy tak jak to było choćby w 1986, kiedy to niektóre mecze Polaków oglądać mogliśmy późną nocą. Był to turniej wyjątkowy, w wielu statystykach rekordowy:
- po raz pierwszy w Ameryce triumfowała reprezentacja europejska,
- 8 razy rozstrzygnięcie padło po regulaminowych 90 minutach (dogrywka, karne) - wyrównanie wyniku z Włoch w 1990,
- aż 32 bramki padły autorstwa zmienników,
- kolumbijski bramkarz Faryd Mondragon występując w wieku 43 lat stał się najstarszym uczestnikiem mistrzostw w ich historii,
- zaledwie 66 sekund dzieliło bramki Francuzów Giroud i Matuidi w spotkaniu w Szwajcarią - rekord,
- 171 goli to wyrównanie rekordu z francuskiego mundialu w 1998.
Oczywiście bardziej skrupulatni obserwatorzy zmagań znajdą i inne ciekawe statystyki. Wydarzenia okołoboiskowe zaczęły żyć osobnym życiem - twitty, memy, wszelkiego rodzaju zdjęcia, fotomontaże. Niektórzy próbowali dorabiać pseudofilozofie czego koronnym przykładem są ... palce Portugalczyka Mereilesa z meczu z Niemcami błędnie zinterpretowane jako niesportowe zachowanie.
|
Według niektórych Mereiles pokazywał środkowe palce arbitrowi po wykluczeniu Pepe. |
Gdyby zapytać na gorąco, co zapamiętano z mistrzostw - na pewno pojawiła by się sędziowska pianka przy rzutach wolnych, ugryzienie Suareza i przede wszystkim półfinał Niemców z Brazylią. 7:1 trudno wytłumaczyć i ten wynik zapamiętany zostanie na zawsze w obu krajach. Kolejna trauma Canarhinos na własnych boiskach powoduje, że nie prędko zdecydują się o organizację mistrzostw. Ten pogrom przyćmił inne niespodzianki turnieju, takie jak 1:5 obrońcy tytułu z Holandią, 4:0 Portugalii z Niemcami, 1:0 Kostaryki z Włochami. Z biegiem wydarzeń na
|
Wszystkie skuteczne interwencje Tima Howarda w spotkaniu z Belgią na jednym zdjęciu |
mundialu wydawało się, że zostanie on ochrzczony turniejem bramkarzy. Neuer wytyczył nowe standardy gry bramkarskiej w roli kolejnego obrońcy, Amerykaninowi Howardowi przypisano już rolę ministra obrony USA po udanych interwencjach przeciwko Belgii, Meksykanin Ochoa skutecznie zatrzymał gospodarzy, ale w końcówce meczu z Holandią zabrakło mu szczęścia. Kostarykanin Keylon Navas był jednym z architektów sensacyjnego awansu do najlepszej ósemki globu co zaowocowało transferem do Bayernu Monachium. Udana gra Chilijczyka Bravo przekonała do transferu działaczy Barcelony, wreszcie show w serii rzutów karnych przeciwko Kostaryce Holendra Tima Krula czy Argentyńczyka Romero w półfinale własnie z Oranje. Oczywiście padły piękne bramki - od szczupaka van Persiego w meczu z Hiszpanią, po przepiękne uderzenia Australijczyka Cahilla z Holandią czy Kolumbijczyka Rodrigueza z Urugwajem.
Decydująca faza turnieju nie była nudna, uboga w bramki i emocje. Brazylijska samba pogubiła kroki w decydującym momencie, choć tak naprawdę czy w tym turnieju prezentowali medalową formę. Zabrakło Neymara, ale czy już on jest na równi innych futbolowych bogów z Brazylii? Public enemy #1 stał się Kolumbijczyk Zuniga, który ponoć o kilka centymetrów nie posadziłby Neymara na wózek inwalidzki. Skończyło się na totalnej krytyce, zastraszaniu obrońcy, przy czym FIFA niczym Piłat w Biblii umywa ręce. Federacja nie miała z kolei litości dla Suareza, który najwyraźniej ma jakąś fobię gryzienia przeciwników. Tym razem będzie mógł przemyśleć to przez 4 miesiące karencji zanim wybiegnie na boisko w koszulce Barcelony, która wyłożyła grube miliony za dotychczasowego snajpera Liverpoolu.
|
Tak jak w 1982 kontrowersyjny faul niemieckiego bramkarza bez konsekwencji i końcowy triumf Niemiec |
Sędziowie byli krytykowani od pierwszego meczu (pamiętny Nishimiura w meczu Brazylii z Chorwacją) po mecz finałowy. Kto wie jakby losy decydującej potyczki potoczyłyby się, gdyby po starciu Neuera z Higuainem zakończyła się wykluczeniem Niemca i rzutem karnym? Nieprzypadkowo przypomina się półfinał z 1982 RFN - Francja, kiedy to Harald Schumacher wybiegiem staranował Patricka Battistona, który doznal wstrząśnięcia mózgu, stracił kilka zębów. W obu przypadkach wydawałoby się, że decyzja może być jednoznaczna - oprócz kary indywidualnej piłka dla drużyny poszkodowanego gracza, a tymczasem było odwrotnie.
Złota Piłka dla Messiego to również kontrowersyjny wybór. Gwiazda Barcelony mierzyła się podczas turnieju ze sławą boskiego Diego Maradony. W podobnym wieku Maradona doprowadził w 1986 Argentynę do mistrzowskiego tytułu. Leo, który na poletku klubowym wyprzedził już dawno Maradonę, przełamał mundialową niemoc strzelecką, imponował asystami i był jednym z architektów srebrnego medalu. Ale czy był najlepszym graczem turnieju? Zdecydowanie NIE. Nawet wśród swoich rodaków byli lepsi.
|
Mascherano i Messi przed dogrywką w finale |
Obok zdjęcie z angielskiej strony Daily Mail, która ukazuje przemowę motywacyjną Javiera Mascherano przed dogrywką z Niemcami. Messi, bądź co bądź kapitan zespołu, gdzieś z boku ... Wspomniany "Marszcze rano" jak mawiał red. Szpakowski, był prawdziwym liderem Albiceleste. O ile wcześniej był w Europie był kojarzony z niezbyt fortunną grą w defensywie Barcelony, to na brazylijskich boiskach mieliśmy prawie obrońcę kompletnego. Mierzący 1,75 m wygrywał pojedynki główkowe, szybkościowo był lepszy od rywali, znakomicie czytał grę. Zabrakło go jednak w "szesnastce" w 113 minucie i Goetze dopełnił formalności.
Złote Rękawice dla Manuela Neuera nie budzą wszelkiej wątpliwości. Na swojej pozycji był bezbłędny, a najwięcej pozytywnych ocen zebrał w najgorszym w wykonaniu Niemców meczu z Algierią.
|
Bez formy Robbena nie byłoby medalu Holandii |
Dla mnie MVP mistrzostw był Holender Arjen Robben. Swoją grą zdefiniował nieco oklepane określenie "piłkarza robiącego różnicę". Czy to druga minuta, czy sto siedemnasta, to trzydziestolatek z Bayernu pędzi z szybkością TGV na bramkę przeciwnika. Niby wszyscy wiedzą jak gra, że rzadko oddaje piłkę partnerom, ze zawsze schodzi ze skrzydła do środka i szuka okazji do strzału, przy nadarzającej okazji spróbuje wymusić faul. Repertuar znany wszystkim, a mimo to niewielu dawało mu radę.
Kto był odkryciem turnieju? James Rodriguez - król strzelców, który najprawdopodobniej opuści Monaco po (ponad) stumilionowym transferze. Przed mundialem w Kolumbii mówiono jedynie w kontekście Falcao, który ostatecznie nie pojechał na mundial. Tymczasem Rodriguez oprócz goli dorzucił znakomitą grę i gdyby udało mu się wraz z kolegami wyeliminować gospodarzy to być może inaczej potoczyłyby się losy mistrzostw.
Oczywiście w pomundialowych podsumowaniach będzie sporo o rozczarowaniach. O Anglii, końcu hiszpańskiej złotej ery, rozczarowaniu Ronaldo, Balotellim, nieodpaleniu murowanych "czarnych koni", czyli Belgów. I tak wszystkie minusy zostaną podkreślone końcowym blamażem Brazylii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz