Objęcie Górnika przez Warzychę było nr 1 w polskiej prasie |
Jak wspominałem wyżej, o grze w Górniku Zabrze, Anglii czy USA napisano już wiele i to w różnych językach. A jak przebiegał wałbrzyski etap Roberta Warzychy? Jego pierwszym klubem byli Budowlani Działoszyn, gdzie ponoć w jednym meczu zdarzyło mu się strzelić 9 bramek. W 1984 21-letni Warzycha przechodzi do Warty Sieradz w ramach odbycia służby wojskowej. Jesienią Warta udanie prezentuje się na szczeblu centralnym Pucharu Polski. Po wyeliminowaniu rezerw Widzewa (4:0) przyszła na niespodziewane wyeliminowanie wyżej notowanego trzecioligowego Rakowa Częstochowa 3:2 (3:0). W następnej rundzie lepszy okazał się drugoligowiec z Pabianic - Włókniarz, który dopiero w 83' wyrównał w Sieradzu na 1:1, a w dogrywce ustalił wynik na 3:1. Spotkanie z Rakowem sędziowała trójka sędziowska z ... Wałbrzycha i to w głównej mierze arbitrowi późniejszy reprezentant kraju zawdzięcza odkrycie. Działacze Górnika wykorzystali cynk, poobserwowali Roberta, a następnie postanowili go sprowadzić do Wałbrzycha. Po zakończeniu służby wojskowej nic nie stało na przeszkodzie w transferze z Sieradza. Zimą sezonu 85/86 biało-niebiescy prowadzeni wówczas przez śp. Stanisława Świerka sprowadzili dwóch szybkich graczy ofensywnych z niższych lig - Zbigniewa Małachowskiego oraz Roberta Warzycha. Obu wałbrzyscy kibice mogli obserwować podczas zimowych sparingów Górnika - obaj wąsacze wyróżniali się dynamiką, szybkością, ale szybciej uznanie w oczach trenera znalazł Małachowski. Wiosną'86 Robert zadebiutował w ekstraklasie dopiero w przedostatnim meczu z Ruchem Chorzów. Pożegnanie sezonu w Wałbrzychu (24.04.1986) oglądało 4 tysiące widzów i gospodarze przegrali z dołującymi gośćmi 1:2, wśród których występował bardziej słynny Warzycha - Krzysztof. Stanisław Świerk dal szansę debiutu dwóm debiutantom - Robert zmienił w 74 minucie Mariusza Sobczyka, a Andrzej Kisiel zaliczył ledwie minutę.
Najbardziej udanym okresem w Wałbrzychu Roberta Warzychy był sezon 1986/87. Przed sezonem najwięcej mówiło się o transferze Włodzimierza Ciołka, z Górnikiem pożegnali się doświadczeni Gawryszewski, Łukaszewski, Majewski, Nykiel czy rezerwowy bramkarz Zięba. Nic dziwnego, że kibice z obawami oczekiwali startu sezonu. Pierwszy mecz to 0:0 z Lechem Poznań,, gdzie najwyżej ocenieni zostali bramkarze obu drużyn, Kosowski i występujący po raz pierwszy w podstawowym składzie Robert Warzycha. W drugiej kolejce Górnik wygrywa w Łodzi ŁKS 1:0, a najwyższą notę meczu -ósemkę (1-10) zdobył Robert Warzycha! Redaktor Wojciech Filipiak pisał dla Sportu:"Postacią nr 1 był Robert Warzycha, 22-letni piłkarz rozgrywający dopiero swój trzeci mecz w ekstraklasie. Został wypatrzony przez wałbrzyskich działaczy w sieradzkiej Warcie, a więc pod bokiem Łodzi. Po znalezieniu się w Wałbrzychu wiele wskazuje, że zrobi w lidze karierę. Ukoronowaniem jego dobrej gry było precyzyjne podanie, po którym Sobczyk strzelił bramkę. (...) Druga linia Górnika i atak to słabsze od defensywy formacje, ale jeden Warzycha, pod nieobecność kontuzjowanego Truszczyńskiego, wystarczył na pozbawienie złudzeń drużyny gospodarzy". Kolejne mecze ligowe Górnik przegrał po 0:2 - u siebie z GKS Katowice i w Bytomiu z beniaminkiem Polonią. W obu meczach Robert dostał "6", która była najwyższą notą meczu. W 5.kolejce, w ostatni dzień wakacji, na Nowe Miasto przyjechała warszawska Legia (piąta w tabeli, podczas gdy Górnik był 10.). Był to jeden z tych meczów co wspomina się latami. Stanisław Świerk nie mógł skorzystać z usług Kosowskiego, który w Bytomiu zobaczył czerwoną kartkę, ale w ataku zastąpił go właśnie Robert Warzycha. W linii pomocy z kolei zagrał Włodzimierz Ciołek, któremu nie wypalił letni transfer. Do przerwy legioniści prowadzili 1:0 - Tomasz Arceusz pokonał Marka Grzywacza, a po przerwie nastąpił szturm, po którym podopieczni Jerzego Engela nie potrafili się podnieść do końcowego gwizdka. Najpierw w 47' Ciołek z rzutu wolnego pokonuje Kazimierskiego, jeszcze trybuny dobrze nie ochłonęły, a w 49' po zespołowej akcji Warzycha z 16 metrów strzela po przekątnej zdobywając gola na 2:1, a tym samym swoją premierową bramkę w lidze! Obaj strzelcy zostali bohaterami kolejki otrzymując noty "8". Później nie było już tak różowo - 0:4 w Wałbrzychu ze Śląskiem, 1:2 w Lubinie, 0:2 u siebie z Górnikiem Zabrze. Miesiąc po victorii nad Legią przyszło dopiero trzecie ligowe zwycięstwo - 3:2 w Poznaniu z Olimpią, choć górnicy prowadzili już 3:0 i pewnie doliczali sobie do dorobku dodatkowy punkt za zwycięstwo trzema bramkami. Do dwóch goli Jerzego Kowalika Robert Warzycha dorzucił bramkę w 51 min.wykorzystując błąd przy rzucie rożnym bramkarza Zakrzewskiego - ojca obecnego napastnika Miedzi Zbigniewa. Tydzień później Warzycha miał znakomite szanse pozbyć wałbrzyszan kompleksu Widzewa, ale na przeszkodzie stanął Henryk Bolesta (0:0). Bramkę nr 3 Robert strzelił Markowi Szczechowi (4:3 Górnika w Szczecinie), kiedy wyrównał stan meczu na 1:1, po tym jak Marszałek przepuścił gola w pierwszej minucie. Pod koniec meczu mógł pokusić się o jeszcze jedną bramkę, ale trafił w poprzeczkę. Do końca rundy Warzycha zagrał w każdym meczu opuszczając ledwie 4 minuty ostatniego meczu z Lechią Gdańsk (1:2). Przeżył również nieszczęsny pucharowy wyjazd do Zielonej Góry (1:2 z tamtejszą Lechią).
Robert Warzycha wiosną'87 |
W sobotę w Zabrzu Robert Warzycha rozpocznie nowy etap kariery - zadebiutuje jako szkoleniowiec w Polsce, choć w teorii może się zdarzyć, że w protokole będzie widnieć nazwisko Ryszarda Wieczorka, bowiem na chwilę obecną Robert nie ma naszej licencji trenerskiej i nie wiadomo, czy zabrscy działacze zdążą z formalnościami w PZPN na czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz