Marcin Morawski [foto:jg24.pl] |
W drugiej lidze w pierwszym sezonie gra Marcina zrobiła bodaj największe wrażenie na obserwatorach. Po pierwsze nie było typowej młócki jak w klasach niższych, więc było to pole do popisu do sztuczek technicznych, niekonwencjonalnych zagrań. Jego bramka z Jarotą może byś śmiało pokazywana w każdym programie telewizyjnym o futbolu. Strzelił 5 bramek, choć niektórzy doliczają mu bramkę ze Słubicami. Wszystkie bramki były zdobyte po strzałach z dystansu - trzykrotnie z wolnych.Wiosną po zakończeniu kariery przez Piotra Przerywacza podszedł w Legnicy do "jedenastki" i znów przegrał pojedynek z bramkarzem. W tymże sezonie pojawiają się propozycje z innych klubów - 31-letniego już pomocnika z chęcią widzieliby u siebie Elana Toruń czy Chojniczanka Chojnice.
W sezonie 2011/12 Marcin był znany na tym szczeblu rozgrywek, większość tricków zostało rozgryzionych przez sztaby rywali. Szkoleniowcy, dziennikarze opisujący wałbrzyszan pisali głównie o Morawskim, przypominając o jego stałych fragmentach gry, doświadczeniu. Niby wszystko wiadomo, ale Moraś zalicza jeszcze lepszy sezon - 7 bramek, w tym dwie z rzutów rożnych, trzy z rzutów wolnych, do tego dorzucił 4 asysty (w tym 3 po rogach). Tygodnik Piłka Nożna trzykrotnie wybierała go do Jedenastki Kolejki. Cień rzuca kolejny niewykorzystany rzut karny (z ROW-em) oraz czerwona kartka za brutalny faul na bułgarskim graczu Calisii Stojczewie.
Miniony sezon nie był już tak udany, zresztą który z graczy Górnika - za wyjątkiem Michała Bartkowiaka - mógł być zadowolony ze swojej postawy? Już w pierwszym pucharowym meczu z GKS Tychy (2:0) nie pokonuje z rzutu karnego Piotra Misztala. To powoduje zapowiedź Marcina o zaprzestaniu prób wykonywania karnych. W późniejszych pucharowych bojach trafił raz, w lidze - trzy razy, za każdym razem jesienią. Dwa z rzutów wolnych - z Kluczborkiem dał zwycięstwo, w Toruniu (3:0), raz w derby z MKS Oława. A jak grał Górnik wiosną to wszyscy doskonale pamiętają i wszyscy chcemy jak najszybciej o tym zapomnieć. Pierwszą ofiarą bessy był trener Robert Bubnowicz, jego następca Maciej Jaworski dokończył sezon, który biało-niebiescy zakończyli tuż nad strefą spadkową. Krótkim wstrząsem personalnym było posadzenie na ławce właśnie Morawskiego oraz Daniela Zinke. Jednoznacznie zostali wskazani przez szkoleniowca jako winni. Paradoksalnie wejścia z ławki Marcina ożywiały poczynania kolegów - w Katowicach (0:0) stworzył najbardziej bramkową sytuację, w Częstochowie (1:1) zaliczył asystę przy golu Dariusza Michalaka, a katowicki Sport wybrał go piłkarzem meczu. Przeciwko Calisii w Wałbrzychu pojawił się po przerwie, ale w meczu na wodzie niewiele mógł zrobić.
Głogów - ostatni mecz Morawskiego w Górniku. |
Marcin zawsze pamiętał o kibicach {foto.gonik1946.l] |
Jeśli wierzyć Arturowi Szałkowskiemu z portalu walbrzych.naszemiasto.pl trener Jaworski miał pretensje do Kapitana Górnika o brak umiejętności budowania odpowiedniej atmosfery w szatni. Ciekaw jestem kto teraz pociągnie zespół za sobą, kto lepiej od niego zagra prostopadłą piłkę do napastników, kto wrzuci piłkę z rogu... Najprawdopodobniej zarząd chce zejść z kosztów i pozbyć się jednego z najlepiej opłacanych graczy lub istnieje konflikt pomiędzy graczem a trenerem. Jaka jest prawda? Nie ma co prawda ludzi niezastąpionych, ale przed Górnikiem piekielnie ciężki sezon, w którym zabraknie również najprawdopodobniej Bartkowiaka, niewiadomą jest Zinke i Morawski z całą pewnością podołałby trudom kolejnego sezonu. Nowym kapitanem będzie zapewne Damian Jaroszewski, za rozgrywanie weźmie się Wepa z Moszykiem lub ulubieńcem Jaworskiego Sobczykiem(?).
Marcin Morawski był symbolem wałbrzyskiego Górnika, dał wiele zespołowi i może jeszcze dać na boisku i poza nim. Rezygnację z jego usług uważam za błąd nie tylko sportowy, ale i marketingowy klubu. Potrafiła wykorzystać to PWSZ, kiedy to Maran był kluczowym graczem medalistów AMP. Klub, który organizacyjnie wciąż ewaluuje mocniej powinien postawić na marketing, by zapełnić trybuny Stadionu 1000-lecia. Zwłaszcza, że w porównaniu z innymi ligowymi obiektami jest archaiczny, niefunkcjonalny. Kto był najbardziej rozpoznawalną do tego celu twarzą zespołu jak nie Marcin? Kto mógłby gościć na banerach, "dać twarz" różnym kampaniom? Jeszcze tydzień temu odpowiedź byłaby oczywista.
Co teraz będzie robił Marcin? Sam zaprzecza przenosinom do Bytowa, ale chętnych na jego piłkarskie usługi zapewne nie zabraknie. Szkoda, że nie będzie póki co zespół z Ratuszowej...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz