Zimą z uwagi na warunki klimatyczne najczęstszą formą gry w piłkę nożną jest odmiana halowa. Dla niektórych wersja
indoor, czyli pod dachem, na parkiecie bądź sztucznej nawierzchni jest o wiele bardziej atrakcyjna niż klasyka na zielonej murawie pod chmurką. W Wałbrzychu swego czasu obserwowaliśmy prawdziwy futsalowy boom, którego ukoronowaniem była organizacja meczu reprezentacji Polski i Rosji w OSiR-ze w 1998 roku. O rozgrywkach halowych zrobiło się głośno w całym kraju - chodziło może nie poziom, ale rozmach rozgrywek, które liczyły 5 poziomów rozgrywkowych. Najpierw traktowano to jako atrakcję, bo to była jedna z nielicznych okazji zobaczenia w akcji Włodzimierza Ciołka i innych gwiazd z przeszłości w barwach osławionego Oldboys. Potem do gry wchodzili ligowcy, którzy w przerwie zimowej zaliczali epizodyczne występy (Włodarczyk, Piech, Pawłowski). Na szczęście obyło się bez przykrych przypadków, takich jaki spotkał swego czasu Grzegorza Krawca. Ówczesny pomocnik drugoligowego KP Wałbrzych doznał kontuzji podczas gry na hali co oznaczało nie tylko absencję w lidze, ale i konflikt z trenerem Pisarskim. Wprowadzono zakaz gry w tej odmianie dla ligowców, który szybko umarł śmiercią naturalną. Jednym z powodów były finanse, bo nie ma co się oszukiwać, że za występy w koszulce danej drużyny piłkarze dostawali pieniądze, niezbyt duże, ale i tak znaczące w czasach, gdy kasa klubu z Ratuszowej świeciła pustkami. Rozgrywki halowe doczekały się możnego patrona - firmę Ronal, do której niektórzy mają do dziś pretensje, że zamiast na Ronal Cup finanse można byłoby poświęcić na piłkarzy ligowych, którzy tym samym mogli reklamować firmę na szczeblu centralnym. W ubiegłym roku minęły
dwie dekady regularnego grania. Niestety, obecnie można mówić o nim w czasie przeszłym, bowiem od pewnego czasu z różnych powodów, chętnych było coraz mniej, a tym samym i lig w rozgrywkach. W bieżącym sezonie doszła do tego przeprowadzka z hali OSiR-u na Ratuszową i wzrost kosztów najmu hali - brak odpowiedniej liczby drużyn spowodował brak edycji Ronal Cup w kalendarzu zimowym. Brak informacji nawet na temat edycji skróconej, pucharowej... Od pewnego zresztą czasu kategoria open zmieniła się rozgrywki drużyn z piłkarzami ligowymi ubieranych w różne trykoty sponsorów. Formuła tych samych nazwisk musiała się znudzić kibicom, bo zamiast pięciu,sześciu lig nastąpiło granie w swoim, niezbyt szerokim gronie. Teraz nawet tego nie ma.
Z biegiem czasu zmieniło się podejście szkoleniowców do tematu halówki. O casusie Krawca było wcześniej, potem trenera Ryszarda Mordaka można było oglądać w roli sędziego. Drugoligowcy Górnika regularnie brali udział nie tylko w Ronal Cup, ale i uczelnianych rozgrywkach pod egidą AZS PWSZ - co niekiedy kłóciło się z rozgrywkami ligowymi. Obecny
szkoleniowiec Jerzy Cyrak również nie widzi problemu w halowym graniu, inną sprawą jest, że tej możliwości jest coraz mniej. Wałbrzyszanie grają w rozgrywkach halowych w Świdnicy, Świebodzicach czy Czarnym Borze - popularność tej dyscypliny jest wciąż spora, aż dziw, że nie doczekaliśmy się w regionie drużyny w lidze futsalu.
|
Energa Cup 2015 - Sebastian Mila i Piotr Włodarczyk |
Kilkanaście lat temu dzięki halowemu graniu popularny zrobił się Marcin Morawski - jego grę w barwach Widzewa na bajecznie przygotowanych halach niemieckich można było oglądać na zapomnianej stacji DSF.
Obecnie halowe zmagania są okazją głównie do zobaczenia znanych zawodników w turniejach charytatywnych bądź cyklicznych, gdzie znajdzie się miejsce dla ekipy dawnych reprezentantów. Nie tak dawno w Słupsku rozegrano dziewiątą edycję Amber Cup, w którym Graham Sierakowice wygrał w finale z Piekarski Team. O ile zwycięzcy do ekipa anonimowa dla większości kibiców to wśród pokonanych można było znaleźć nazwiska Tomasza Frankowskiego, Olgierda Moskalewicza, Marka Citko, Radosława Michalskiego, Sebastiana Mili czy wałbrzyszanina Piotra Włodarczyka. Więcej bramek od Włodara w tymże turnieju strzelił inny były gracz drużyny z Wałbrzycha Michał Protasewicz, który zagrał we Flocie Świnoujście, gdzie zasiada w zarządzie klubu i pełni funkcję menedżera grup młodzieżowych.
Wałbrzyszanie z kolei gościli jeszcze przed Bożym Narodzeniem w Świdnicy, gdzie ponownie wygrali III Charytatywny Turniej Piłki Nożnej. Oprócz gwiazd boksu (Mariusz Wach, Piotr Wilczewski), dawnych kadrowiczów (Araszkiewicz, Dembiński) mogliśmy zobaczyć obecnych piłkarzy ekstraklasy (Piątkowski, Tuszyński, Piech). Miło oczywiście, że najlepsi okazali się Górnicy, wśród których nie zabrakło grającego Cyraka, Przerywacza, powracającego z Jeleniej Góry Radziemskiego jak i przedstawiciela środowiska kibiców - Rafała Lewandowskiego, animatora wielu imprez charytatywnych z akcją Niebieski Mikołaj na czele. Na szczęście obyło się bez kontuzji, bowiem przykładowo poważnym urazem granie w Słupsku okupił Bartosz Ława, pomocnik Arki Gdynia, który miał przejść do Widzewa. Póki co leczy uraz, który być może wykluczy go z pierwszych wiosennych spotkań ligowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz