PZPN włożył dużo pracy, by nadać odpowiednią rangę rozgrywkom Pucharu Polski. Działaniom marketingowym, organizacyjnym przyświeca cel, by "turniej tysiąca drużyn" był tym, czym jest chociażby w Anglii, Hiszpanii, Niemczech czy we Włoszech. W tym roku już latem poznaliśmy drabinkę, kto na kogo może trafić w drodze do finału, który ma być rozegrany na Stadionie Narodowym. Pamiętając ubiegłoroczne wyniki Górnika Wałbrzych pozostaje żałować, że to wszystko dzieje się bez udziału biało-niebieskich. Można gdybać co by było, gdyby Maciej Jaworski był przy zespole, a nie na wakacjach, gdyby udało się pokonać w Częstochowie rezerwy Skry... Częstochowianie w 3.lidze obecnie radzą sobie znakomicie- komplet punktów, bez straty gola w 3 dotychczasowych spotkaniach. Gdyby Górnik wygrał pod Jasną Górą to do Wałbrzycha zawitałby jeden z faworytów drugiej ligi gr. wschodniej Motor Lublin, co byłoby sporym wydarzeniem, nie tylko piłkarskim, ale i pod względem kibicowskim, bo za Motorem przyjechałoby kilkaset fanów m.in. z Wrocławia. Gdyby udało się pokonać Motor to mielibyśmy okazję do rewanżu z Olimpią Grudziądz, która na papierze uznana została jako faworyt do awansu do ekstraklasy. Choć zespół trenowany przez Tomasza Kafarskiego przegrał na inaugurację u siebie z Ząbkami aż 0:5 to wciąż jest groźny, nieobliczalny zespół, w którym gra ubiegłoroczny król strzelców, wrocławianin Maciej Kowalczyk, o którym głośno było po zatrzymaniu przez CBŚ w związku z handlem narkotykami. Gdyby Górnikowi udało się zrewanżować Olimpii i ją wyeliminować to w ostatni weekend znów moglibyśmy spodziewać się tłumów przy Ratuszowej, bowiem przyjechałaby legnicka Miedź. A gdyby wtedy doszło do kolejnej niespodzianki i ostałaby pokonana Miedź to w Wałbrzychu szykowano by się na przyjazd Lecha Poznań...
Ale to tylko gdybanie. Faktem jest, że spotkania pucharowe, mimo wielu transmisji telewizyjnych w tvn turbo i orange sport w przeciągu trzech dni, cieszyły się sporym zainteresowaniem. Zaledwie dwa spotkania nie przyciągnęły co najmniej tysiąca kibiców. W jednym przypadku o awansie decydowały karne, w trzech dogrywka. Dwa, na chwilę obecną eksportowe zespoły - Legia i Śląsk - trafiły na drugoligowców i o ile warszawianie nie mieli problemów w Katowicach z Rozwojem, to grający w najsilniejszym składzie Śląsk potrzebował dopiero dogrywki by wygrać w Stalowej Woli. Do największych niespodzianek - czytaj wyeliminowania zespołów T-Mobile Ekstraklasy - doszło w Gdyni, Katowic. Drugoligowcy tym razem nie mieli wiele do powiedzenia, choć liczono na niespodziankę w Wejherowie, gdzie lepszy okazał się tyski GKS. W Sosnowcu Wisła bezapelacyjnie wypunktowała gospodarzy 4:0. Mecz oglądała rekordowa
|
Dawid Kubowicz w meczu PP Arka -Ruch 3:2 pd |
w tym etapie rozgrywek widownia - około 5000, która "wyróżniła" się obraźliwą flagę nt. Franciszka Smudy. Rozwój przegrał po słabiutkiej grze z Legią 0:3, a mecz oglądało ledwie 800 widzów. Bodaj największe emocji towarzyszyły spotkaniu Arki Gdynia i Ruchu Chorzów. Najpierw media żyły rozróbami na trójmiejskiej plaży z udziałem chuliganów z Chorzowa, a potem na boisku mieliśmy prawdziwy rollercoaster. Niebiescy dwa razy obejmowali prowadzenie, Arkowcy za każdym razem doprowadzali do wyrównania by ostatecznie wygrać 3:2. W tym spotkaniu mogło dojść do wałbrzyskiego pojedynku Kubowicz - Mrowiec. O ile Dawid ma pewny plac w zespole Pawła Sikory to Adrian jeszcze nie zadebiutował w oficjalnym spotkaniu Ruchu. Kuba zagrał cały mecz, zarobił żółtą kartkę, Mrowiec dochodzący po kontuzji najpierw zaliczył mecz w rezerwach, pojechał do Gdynii, ale mimo absencji kilku doświadczonych zawodników całe 120 minut przesiedział na ławce rezerwowych. Szkoda, bowiem byłaby to okazja dla Adriana by przypomnieć się gdyńskim kibicom, bowiem reprezentował on żółto-niebieskie barwy w latach 2009-10.
Z awansu również cieszy się Paweł Oleksy z kolegami z Zagłębia Lubin. Po raz drugi w przeciągu miesiąca gościł na stadionie Piasta Gliwice i w przeciwieństwie do ligowej porażki 1:2 tym razem dolnośląski zespół nie przegrał. Po bezbramkowym pojedynku lubinianie lepiej wykonywali rzuty karne 5-4. Paweł tym razem przesiedział mecz na ławce rezerwowych a na lewej obronie grał Serb Đorđe Čotra.
Oprócz meczu Legii najmniejszym zainteresowaniem cieszył się przyjazd białostockiej Jagiellonii do Niepołomic. Beniaminek 1.ligi po awansie nie zdobył jeszcze punktu, w tygodniu rozegrał okolicznościowy mecz z okazji 90-lecia klubu i wygrał z Cracovią 2:1. Jednak w meczu o stawkę Puszcza nie miała najmniejszych szans z Jagiellonią. 0:3 mówi samo za siebie. Reprezentujący barwy Puszczy Bartosz Biel doznał w pierwszym ligowym meczu kontuzji, wrócił do gry podczas sparingu z Pasami, a w pucharze przesiedział cały mecz na ławce rezerwowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz