czwartek, 15 sierpnia 2013

W lewym cieniu

Do meczów towarzyskich nie przykłada się zbytnio wagi jeśli chodzi o wyniki. Za nie punktów się nie przyznaje, po przegranych się nigdzie nie odpada. W rankingu FIFA również ważniejsze są triumfy w bataliach eliminacyjnych czy turniejowych. Gdańskie zwycięstwo nad Danią było pod kilkoma względami sukcesem. Zwycięstwem nad rywalem od czasu gdy selekcjonerem był Jacek Gmoch, pierwszy reprezentacyjny triumf na gdańskim stadionie, wreszcie pierwsze zwycięstwo Fornalika nad markowym zespołem. Do tego można dorzucić pierwszy raz, gdy kadra strzela 3 gole wyżej notowanemu rywalowi od dwóch lat (od 3:1 nad WKS). Waldemar Fornalik postawił na nowych graczy i w większości przypadków nie zawiódł się. W defensywie nie zachwycił wysoki Szukała z bukaresztańskiej Steauy, co pewnie bardziej ucieszyło fanów Legii, w pomocy błysnęli strzelcy bramek - Klich, Sobota i Zieliński, zawiódł całkowicie Kaźmierczak. Początek
Z Danią Piotr Zieliński strzelił swoją pierwszą bramkę w kadrze.
meczu mógł się podobać - szybko zdobyte prowadzenie, kilka ciekawych akcji, ale potem... Cóż, sami Duńczycy byli zaskoczeni, że gospodarze sami tak głęboko się cofnęli czekając na kontry. Defensywa grała nerwowo, sama prosząc się o kłopoty i na przerwę schodziliśmy już z wynikiem 1:2. Ciekawe jest, że drugi gol zawalili okrzyczeni po meczu bohaterami kadry - Błaszczykowski odpuścił sobie Boilesena, który dośrodkował do Braithwaite, którego nie potrafił upilnować Sobota i Szczęsny wyjmował piłkę z siatki. Po przerwie wyszedł polski zespół ustawiony w drugiej linii bardziej ofensywnie. W krótkim okresie padły dwa gole, które dały zwycięstwo, ale i zamazały prawdziwy obraz. Po pierwsze Dania to już nie ten zespół, który straszył Laudrupem, Schmeichelem czy choćby Gronkjaerem, obecnie jest w kryzysie największym od wielu lat, czego dowodem była ostatnia klęska z Armenią 0:4. Po drugie wciąż mamy problem z defensywą, zarówno na bokach, gdzie widoczny jest brak i Piszczka i jego ewentualnego zmiennika, jak i na środku, gdzie łatwo tracimy piłki. Po trzecie brak pomysłu na rozegranie w ofensywie - wszystko schematyczne, powolne, łatwe do zdefiniowania - holowanie piłki przez Błaszczykowskiego zagranie na klepkę i może coś się uda. Po czwarte Lewandowski. No właśnie Lewy... Po meczu mówiono i pisano głównie o nim, a raczej o gwizdach jakie go żegnały schodzącego z murawy. Mylnie media interpretują dezaprobatę widowni co do jego gry. Robert nie zagrał gorzej niż w kilku innych meczach, osamotniony nie ma wielu argumentów w walce z doświadczonymi obrońcami, biega, walczy, zgrywa, ale goli nie strzela, a za to go rozliczają. Po fajerwerkach z Borussią Dortmund w LM i Bundeslidze sam zawiesił sobie wysoko poprzeczkę, ale zapewne nie wygwizdaliby go, gdyby nie zamieszania pozaboiskowe. Zamieszanie z transferem z Dortmundu, krytyka działaczy Borussii czy ostatnie przepychanki z PZPN dotyczące reklamy dla sponsory kadry - to wszystko powoduje, że ludzie powoli stają się zmęczeni faktem, że pełno wszędzie Lewego, a konto bramkowe w kadrze skromniutkie. Nie jest to wina napastnika, ale raczej jego doradców, którzy pod przykrywką dobra Roberta chcą najwięcej uszczknąć dla siebie. O Lewandowskim dyskutują już nie trenerzy, eksperci sportowi, ale prowadzący telewizję śniadaniową, politycy, dosłownie wszyscy. Oczywiście dobre jest to dla marki RL, wizerunku piłkarza, wartości medialnej, ale z drugiej strony wszelkie niepowodzenia, te na boisku i poza nim, będą bardziej surowiej oceniane niż rok, dwa lata temu. I tego właśnie Lewandowski powinien byś świadomy. Gdańskie gwizdy nie były spowodowane faktem słabej gry, ale właśnie przesytem newsów o Robercie niedotyczących sukcesów w kadrze, bo tych póki co brak...
Jednym z tych co odwrócili losy meczu z Danią był najmłodszy wśród biało-czerwonych Piotr Zieliński. Znalazł się w polu karnym i po zagraniu Klicha mocnym strzałem ustalił wynik na 3:2. Nie rozpoznaje go co prawda jeszcze red.Szpakowski, który początkowo bramkę przypisał Sobocie, ale Szpaka czas już dawno przeminął. Teraz pozostaje tylko pytanie czy Fornalikowi nie zabraknie odwagi na powtórzenie ofensywnego wariantu w meczach o punkty. Mecz z Danią pokazał, że na lewej pomocy w chwili obecnej nr 1 jest Sobota. Pomocnik Śląska dzięki sukcesom w pucharze, udanemu występowi w kadrze nagle został odkryty przez fachowców, którzy wcześniej zapatrzeni byli jedynie w stołeczne gwiazdy. A Sobota w międzyczasie zdobył 3 medale MP z wrocławskim klubem, zadebiutował w kadrze, gra jego nie zmieniła się w sposób diametralny - wciąż potrafi grać kombinacyjnie z fantazją, ale i słabiej w defensywie. A może ta ofensywa medialna ma służyć promocji zawodnika, którego na oku ma kilka klubów z Rosji, Niemiec, Francji czy Belgii?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz