czwartek, 29 sierpnia 2013

Eurobalonik pękł przy Ł3

Oczekiwanie na Ligę Mistrzów niebawem osiągnie pełnoletność. Od połowy lat 90-tych ubiegłego wieku mistrzowi Polski nie udaje się dostać do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Wiśle Kraków jak nie zabrakło szczęścia w Atenach, gdzie ulegał Panathinaikosowi po dogrywce to na Cyprze zabrakło bodaj 3 minut, by cieszyć się futbolowym i finansowym rajem. Legia w tym roku przeczołgała się do IV rundy - po słabiutkim dwumeczu z Walijczykami, dwukrotnie zremisowała z Molde, ale dzięki bramce na wyjeździe awansowała do decydującej rundy. Wylosowanie rumuńskiej drużyny przyjęto z mieszanymi uczuciami, ale panował
Szukała zagrał na nieosiągalnym  dla Legii poziomie 
ogólnie optymizm. W pierwszym meczu w Bukareszcie padł bramkowy remis, który odebrano nad Wisłą jako dobrą monetę. Zapomniano o fatalnej grze, Steaua zdominowała wszakże u siebie w pierwszych 45 minutach Legię i tylko słowackiemu bramkarzowi zawdzięczają remis. Tydzień dzielący oba spotkania to istne pompowanie balonika. Zwycięski dwumecz z Goeteborgiem za kadencji Pawła Janasa w Legii przypomniano w większości mediów. Liczono miliony €, które przeliczano na złotówki i spekulowano na co stołeczny klub wyda. Miasto zasponsorowało  budowę stadionu, więc najgłośniej mówiono o ośrodku treningowym pod Warszawą.  Gdzieś w oddali słychać było głosy rozsądku, które doliczyły się ledwie 2 wygranych w ostatnich 7 meczach, w tym nad drugoligowym Rozwojem Katowice... Ileż głosów celebrytów, znanych osobistości można było usłyszeć w obronie Żylety, którą zamknęła UEFA na ten wyjątkowy mecz. Jak zapewniał stadionowy spiker Żyletą we wtorkowy wieczór był cały stadion. Do atmosfery na trybunach, w mediach, do tej całej otoczki nie dostosowali się piłkarze, którzy praktycznie po 9 minutach mogli myśleć o fazie grupowej ale Ligi Europejskiej. Zabrakło jakości - taki najpopularniejszy komentarz brzmiał. Wynik 2:2 jest głęboko mylący, po latach gdy spojrzy się na dwa remisy pierwszą myślą będzie, że był to wyrównany bój. Nic bardziej mylnego. Steaua pokazała Legii miejsce w szyku, jak jej dużo brakuje do średniego poziomu europejskiego.
Tak miał wyglądać Przegląd Sportowy w przypadku awansu
Kuciak, ewentualnie Kosecki (dzięki głownie szybkości), Radović (waleczność) - ta trójka w opinii fachowców pokazała, że była przygotowana na walkę o Ligę Mistrzów. A co z resztą? Czy aby na pewno to trio podołałoby w walce z Arsenalem, Borussią czy choćby z Viktorią Pilzno? A co z letnimi transferami? Junior uzupełnił lukę w defensywie. Co do Pinto, to po meczu nie słychać z obozu Legii głosów zawodu, bo jak się okazało po 2 miesiącach, że nie miał być wzmocnieniem przed LM, tylko miał być katalizatorem dla podniesienia poziomu Furmana, Łukasika... Media jak to media, przed meczem liczono plusy, wychwalano, a po meczu część odwróciła poglądy o 180 stopni. Taki urok i piłkarze z elką na piersi nie powinni obwiniać dziennikarzy. Bo przecież to oni kreują gwiazdy.
Prawdziwą wartość obecnej drużyny Jana Urbana poznamy jesienią w rozgrywkach Ligi Europejskiej. Liga Mistrzów póki co, dla płaczących po meczu na murawie Rzeźniczaka, Koseckiego, to za wysokie progi. Będą sukcesy w fazie grupowej LE - legioniści wyciągnęli wnioski, zdobywają doświadczenie i być może powalczą o LM, a jeśli będą porażki - formuła Urbana się wyczerpała, czas na zmiany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz