Robert Gajda pokonuje Jaroszewskiego z karnego - 2:0 |
Kilka godzin wcześniej w podobnych nastrojach do Wałbrzycha wracali piłkarze Górnika. Przed wyjazdem do Stargardu Szczecińskiego trener Maciej Jaworski buńczucznie zapowiadał pokazanie beniaminkowi miejsca w szeregu. Życie po raz kolejny pokazało, że to pycha w sporcie, zwłaszcza w piłce nożnej często jest karana. Nie wiem na jakiej podstawie Jaworski twierdził, że wałbrzyszanie łatwo poradzą sobie z Błękitnymi. Porównać kadry, doświadczenie, ogranie - to owszem przemawia za Górnikiem. W Błękitnych grającą legendą jest 35-letni Robert Gajda, który pamięta wywalczony awans do starej drugiej ligi. Wówczas jego partnerem był Marek Wojtarowicz. Jest on jedynym, który grał wyżej niż odpowiednik 3.ligi. Natomiast jeśli porównać dyspozycję zespołów to trudno oczekiwać, by Górnik radzić sobie będzie z ligowymi rywalami skoro ma problem z wypracowaniem sytuacji bramkowych. Do ligowego spotkania Górnik rozegrał 4 mecze, z czego dwa bodaj najważniejsze (sparing z GKS i puchar z Skrą II Częstochowa) odbyły się pod nieobecność I trenera. Nie wiem czy w poważnym klubie na szczeblu centralnym podobny znalazłby się przypadek, kiedy to debiutujący w poważnej piłce trener przed najtrudniejszym sezonem w swojej krótkiej "karierze" szkoleniowej wybiera wczasy zamiast solidnie przepracować okres między sezonami. W przeszłości były co prawda przypadki kiedy np. Morawski nie zagrał w arcy ważnym meczu w Nowej Soli w 3.lidze. Wtedy się udało, ale teraz....W tych 4 spotkaniach letnich Górnicy raz strzelili więcej niż jedną bramką (ze Śląskiem II), więc widoczny brak poprawy skuteczności w porównaniu z fatalną wiosną. Pozyskano Marcina Folca, którego typuję na pierwszego kozła ofiarnego taktyki Jaworskiego. Środkowy napastnik "żyje" z podań pomocników, a tych jak nie było tak nie ma. Morawskiego Szuba szybko nie zastąpi. Jak nie będą padać bramki to zacznie szukać się winnych, a tych najlepiej szukać wśród tych, od których wymaga się najwięcej, czyli najbardziej doświadczonych. Obym był złym prorokiem.
Zdając się na relacje ze Stargardu miejscowi wygrali łatwo i przyjemnie, a wynik 2:0 jest najmniejszym wymiarem kary. Goście nie zagrozili poważniej bramce Błękitnych, a najbardziej aktywnym był zmiennik Michał Bartkowiak. Była to pierwsza wyjazdowa porażka Górnika pod wodzą Jaworskiego. Teraz kolejny pomorski wyjazd - do Wejherowa, z Gryfem, który wygrał w Wałbrzychu, kiedy Maciej Jaworski został trenerem seniorów Górnika. Biorąc pod uwagę zwycięstwa wejherowian w pucharze (w Bytowie czy u siebie z Dolkanem) to biało-niebiescy nie jadą tam w roli faworyta. Wciąż trzeba pamiętać, że spada połowa zespołów. Złośliwi twierdzą, że na Górniku można wygrywać spore sumy grając u bukmachera - stawiając na małą liczbę strzelonych bramek przez wałbrzyszan. Personalnie u Jaworskiego się nic nie zmienia - wciąż opiera się na tych samych nazwiskach. Na początku "postraszył" Misiakiem, ale szybko powrócił do początkowo odstawionych Wojtarowicza i Morawskiego. Co prawda kontuzjowany jest Oświęcimka, ale to nie jest usprawiedliwienie. Może czas dać szansę Bartośowi zamiast Wojtarowiczowi, zrezygnować z Moszyka, który niewiele dawał w ataku i tak samo mało pożyteczny jest w II linii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz