niedziela, 19 marca 2017

Deszczowa inauguracja za 3 punkty

Mecz niedzielny Górnika Wałbrzych z Falubazem Zielona Góra był jedynym w tym dniu i zamykał 18.kolejkę 3.ligi gr. 3. Oba zespoły wiedziały o sobotnich niespodziankach w postaci wygranych Lechii w Zabrzu, rezerw Śląska w Częstochowie, Miedzi II w Bielsku-Białej czy kapitalnym pościgu GKS w meczu z Polkowicami (od 0:3 po 3:3). Obie ekipy dzieliły przed pierwszym gwizdkiem arbitra sześć punktów, a zwycięstwo gościom dawałoby awans na 12.miejsce komplikując sytuację wałbrzyszanom. Z kolei triumf Górnika pozwoliły zbliżyć się do sąsiadów w tabeli. W tej sytuacji faworyta trudno wskazać, choć tradycje, historia kazały upatrywać w nim miejscowych, którzy przeszli zimą zmiany zarówno organizacyjne jak i kadrowe.
Przed nowym zarządem sporo pracy, co pokazał już pierwszy wiosenny mecz. Wizyta Falubazu i grupy fanów z Zielonej Góry oraz Lubina zmobilizowała spore siły porządkowe, ale i uwidoczniły problemy organizacyjne. Jedyna kasa biletowa, spod której by trafić na krytą trybunkę, trzeba by było pokonać kilkaset metrów wokół dwóch bocznych boisk, ścieżkami, podczas gdy normalnie chodnikiem jest to kilkadziesiąt metrów. Również dojazd na parking koło dawnego zakładu Rafio przez rozkopaną, pozbawioną nawierzchni ulicę Piasta nie był ani łatwy, ani wygodny. Jeśli weźmie się pod uwagę, że za tydzień sytuacja będzie podobna, bo za bielską Stalą przyjadą tamtejsi kibice ze wsparciem z Legnicy i część ulicy Ratuszowej będzie zamknięta, wielu kibiców po prostu się zniechęci. Przedsprzedaż biletów w marketach jest słabo rozpropagowana.
Nie wiem czy kiedykolwiek któryś z kibiców będących na stadionie spotkał się z zachęcaniem do dopingu ... drużyny przyjezdnej! Bogdan Skiba po dość szybkim zdobyciu bramki przez wałbrzyszan, gdy fani Falubazu jeszcze się organizowali w swoim sektorze i nie rozpoczęli dopingu, zachęcał do wspierania dopingiem drużyny gości! Życie szybko napisało dalszy ciąg scenariusza, bowiem pierwszą przyśpiewką była niezbyt cenzuralna opinia o wrocławskim Śląsku.
W przerwie meczu miały miejsce atrakcje dla kibiców - piłka w konkursie rzutów karnych i kaczka dla wylosowanego biletu. Początkowo wygrał bile to numerze 100 i od razu p. Skiba "błysnął" savoir vivre oznajmiając, że jeśli w ciągu 3 minut nikt się nie zgłosi to będzie losowany kolejny numer biletu. Pogratulować wyobraźni, bo zdecydowana większość kibiców znajdowała się po przeciwległej stronie Stadionu 1000-lecia, czyli w jedynym otwartym dla publiczności sektorze C, skąd by się dostać do spikera trzeba poświęcić więcej niż regulaminowe minuty "wybrane przez aklamację" - jak twierdzi pan Skiba, nawet gdyby pokonywał je ... nieregulaminowo, przez płytę boiska. Kaczka zafundowana przez najważniejszą obecnie rodzinę w klubie, czyli Michalaków, pozostawiła sporej liczbie kibiców z sektora C spory niesmak...
Przed inauguracją w Wałbrzychu.
[foto:pilkarski.falubaz.com]
Górnik jesienią wygrał u siebie jedno spotkanie, a strzelił zaledwie 4 bramki - najmniej w lidze. Wiosną zespół personalnie jest odmieniony, ale gra wciąż pozostawia wiele do życzenia. Ale po kolei. Początek meczu był wręcz wymarzony dla miejscowych, bo szybko Marcin Morawski strzałem z dystansu zaskoczył Przemysława Krajewskiego, który powinien lepiej się w tej sytuacji zachować. Niby wałbrzyszanie mieli więcej z gry, ale niewiele z tego wynikało. Z czasem odważniej zaczęli sobie poczynać goście z Grodu Bachusa, a najlepszą okazję miał Jakub Babij, którego uderzenie z rzutu wolnego kapitalnie wybił Damian Jaroszewski. W Górniku uwydatnił się bardzo brak środkowego napastnika. Trener Robert Bubnowicz desygnował do napadu Damiana Migalskiego, który co prawda w pierwszym meczu obu drużyn w Zielonej Górze podobał się i strzelił bramkę, ale później zarówno gra, a przede wszystkim skuteczność pozostawiała wiele do życzenia. W zimowych sparingach popularny Nuno zaliczył co prawda kilka efektownych występów okraszonych golami, ale w lidze znów okazał się nieskuteczny. Ciąg na bramkę, bazowanie na szybkości to za mało, by zawojować ligowe boiska. W pierwszej połowie dwukrotnie miał swoje szanse - za pierwszym razem próba strzału z ostrego kąta zakończyła się na bocznej siatce, a druga- niezbyt czyste uderzenie, po którym piłka zamiast wylądować w siatce obiła jedynie słupek. W drugiej połowie było jeszcze gorzej.
Po zmianie stron mecz miał podobny przebieg - początkowo więcej z gry mieli gospodarze. Dwie próby z rzutów wolnych Morawskiego nie wpadły jednak do bramki gości. Później kopanina w środku pola, więcej fauli, sypią się żółte kartki i niemrawe próby zielonogórzan. Wiele do życzenia pozostawiała murawa, pod którą zainstalowano nowy system nawadniający a dodatkowo padający deszcz zrobił swoje z nawierzchnią.
 To, że Falubaz nie strzelił przy Ratuszowej bramki to zasługa byłych graczy zielonogórskiego klubu obecnie reprezentujących Górnika. Jaroszewski udanie broni strzały, zwłaszcza po rzutach wolnych, raz odważnym wybiegiem kilkadziesiąt metrów od bramki zażegnał groźną kontrę, z kolei gdy już on nie dał rady, to z pustej bramki piłkę wybił Bartosz Tyktor. W końcówce wałbrzyszanie znów mieli swoje okazje, ale precyzji zabrakło Bronisławskiemu. W doliczonym czasie gry drugą żółtą kartkę zobaczył Paweł Tobiasz, ale jego wykluczenie było praktycznie bez znaczenia.
Kibice zobaczyli nowego Górnika. Na prawej flance operował duet Tobiasz - Sadowski, gdzie ten drugi dopiero debiutował na tak wysokim szczeblu. Były zawodnik Victorii Świebodzice zaliczył obiecujący debiut. Przede wszystkim szybki, imponował dobrą gra głową, gdzie dzięki dobremu timingowi wygrywał większość pojedynków główkowych. Nie bał się pojedynków z rywalami i z czasem zespół powinien mieć dużo pożytku z niego. W środku z Morawskim i Rytko zagrał powracający z Częstochowy Dominik Bronisławski. Nie będzie przesadą nazwanie go najjaśniejszym punktem biało-niebieskich. Przegląd pola, drybling, ciąg na bramkę - widać, że to gracz, którego jesienią brakowało w Górniku. Morawski strzelił gola, a Rytko może większych błędów w destrukcji nie popełnił, ale kilka razy irytująco przytrzymał piłkę w środku pola, nie podał w tempo. Lewa strona wałbrzyszan do duet Krzymiński - Surmaj, którzy zwłaszcza w I połowie grała co najwyżej przeciętnie. Lepiej to wyglądało w drugiej odsłonie meczu, aczkolwiek Kaka głównie myśli o przerywaniu akcji niż o jej konstruowaniu. Być może zdrowy Popowicz będzie antidotum na problemy na lewej stronie.
W końcówce meczu pojawił się na boisku Kamil Młodziński, który zaliczył kilka udanych akcji, łącznie ze spektakularnym przechwytem i wypracowaniem bramkowej sytuacji Bronisławskiemu. W doliczonym czasie gry na murawie pojawił się w koszulce z nr 20 ... No właśnie, awizowano Damiana Bogacza, choć z wysokości trybun wydawało się, że biegał jednak Mateusz Sobiesierski.
Falubaz przed rundą straszył Martinsem Ekwueme, który najpierw grał jako środkowy obrońca, a po przerwie jako defensywny pomocnik. Mimo doświadczenia z najwyższych lig rozgrywkowych nic wyjątkowego nie pokazał, często przegrywał z młodszymi rywalami.
Wygrana Górnika powoduje, że dystans do Falubazu zmniejszył się do trzech punktów. Niebagatelne znaczenie może mieć na mecie sezonu lepszy bilans dwumeczu z zielonogórską ekipą. Coraz częściej, oprócz bilansu i lokaty w trzeciej lidze, kibice, piłkarze będą spoglądać w stronę ogona drugoligowej tabeli. Tam dobrą wiadomością jest przede wszystkim passa ROW Rybnik, który już opuścił spadkową strefę. Inna drużyna, która ewentualnie może spaść do III grupy 3.ligi - katowicki Rozwój, jest zaledwie punkt od bezpiecznego miejsca. Również outsider, Polonia Bytom, wygrała swój mecz dając wyraźny sygnał, że nie składa broni w walce o utrzymanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz