Styl w jakim Legia wywalczyła awans jest do najszybszego zapomnienia. Wyniki nie oddają tego co kibice oglądali podczas lipcowo - sierpniowych zmagań podopiecznych albańskiego szkoleniowca Besnika Hasiego. O dyspozycji zarówno w pucharach europejskich jak i w rozgrywkach krajowych wypowiedzieli się praktycznie wszyscy eksperci. Forma, a właściwie jej brak, jest widoczny aż nadto. Dlatego nie mogą dziwić opinie, że Legia
Legia w LM powoduje skrajne emocje. Ma oczywiście swoich dozgonnych zwolenników, przeciwników, którzy jednak życzą jej źle jedynie na arenie krajowej, ale są i tacy, którym trudno pogodzić się z sukcesami w Europie. Oczywiście, że buta, pycha warszawskiego klubu może wielu irytować, a inni nazwą to poczuciem własnej wartości. Nie ma to większego znaczenia, bowiem na co najmniej 6 jesiennych wieczorów polski kibic będzie mógł wreszcie trzymać kciuki za polski zespół w najbardziej prestiżowych klubowych rozgrywkach kontynentu.
Kucharczyk strzela bramkę w Warszawie |
Powszechnie panuje opinia, że Legia zakończy przygodę w LM na 6 meczach. Sugerować to może obecnie prezentowana gra przez stołecznych kopaczy. Kibice z popularnej Żylety również są zdegustowani prezentowanym poziomem, czego dowodem jest szybkie wyludnienie po końcowym gwizdku i brak fety z okazji awansu. Głosy dezaprobaty dochodzą z większości stron i nieodzowne wydają się być transfery, na które można liczyć praktycznie do końca sierpnia, czyli tydzień. Równocześnie trzeba się liczyć z transferami z klubu - nie jest tajemnicą, że propozycje z zagranicznych klubów mają Nikolić czy Pazdan. Hasi będzie mógł liczyć na Macieja Dąbrowskiego, niedawną ostoję Zagłębia Lubin, z którym grał w eliminacjach LE. Szybko opadł entuzjazm z transferu Francuza Thibaulta Moulina. Po efektownym debiucie ligowym z Jagiellonią dziennikarze wręcz oszaleli w opiniach na jego temat:
Transfer trafiony w dychę, transfer na miarę LM, Pan Piłkarz, Moulin o dwie klasy lepszy od pozostałych piłkarzy na boisku - to można było przeczytać w mediach społecznościowych.
Dziś już nikt tak nie pisze, nie mówi. Poza tym Legia ma problem praktycznie w każdej formacji. W bramce nr 1 pozostaje Malarz, ale jego zmiennik Cierzniak jest niewiadomą, bo przy Łazienkowskiej praktycznie nie zaistniał jeszcze. W obronie gigantycznie problemy na bokach. Brzyski wraz z popełniającym notorycznie proste błędy Rzeźniaczakiem już zostali odsunięci od I zespołu. Czech Hlouśek zanotował bodaj najdramatyczniejszy zjazd formy spośród legionistów. Broź jest słabiutki w ofensywie, chimeryczny jest Bereszyński, który wciąż nie może nawiązać do rewelacyjnej rundy wiosennej 2013. W pomocy wciąż do dyspozycji fizycznej nie może dojść kadrowicz Jodłowiec - jedno z najważniejszych ogniw w drużynie Czerczesowa. Najjaśniejszym punktem jest rekonwalescent Guilherme, któremu przydałoby się wsparcie. W ataku za kadencji Hasiego Legia gra głównie wysuniętym Nikolićem, choć jego poprzednik potrafił znaleźć również miejsce w składzie dla Prijovića.
To tyle jeśli chodzi o stronę sportową. Niewątpliwie sukcesem jest oszałamiająca kwota od UEFA za awans i udział w LM. Oszałamiająca jak na polskie warunki oczywiście. Cytowana liczba milionów euro w okolicach nawet 20 to szansa dla klubu, który i tak obecnie może pochwalić się największym, póki co nie osiągalnym dla pozostałych budżetem. Spłata ostatnich zobowiązań wobec poprzedniego właściciela, inwestycja w infrastrukturę i rozwój akademii, wreszcie interesy I zespołu - takie są cele przeznaczenia uzyskanych finansów. Niektórzy prorokują, że zarobione miliony mądrze zainwestowane spowodują, że Legia odjedzie krajowej konkurencji na przysłowiowe lata świetlne. Oczywiście jest takie ryzyko, ale życie pokazuje, że zespół niekoniecznie może poradzić sobie z grą na dwóch frontach. Zresztą już wiadomo, że warszawiacy nie obronią Pucharu Polski. Poza tym nazwiska nie grają. Lista piłkarzy, którzy po transferze na Łazienkowską z innych polskich klubów prezentują się o wiele gorzej niż wcześniej jest spora. Aktualnie można taką opinię wyrazić o niedawnym asie poznańskiego Lecha Finie Hamalainenie, który jest jedynie wchodzącym z ławki.
Czekając na czwartkowe losowanie trzymamy kciuki za mądre rozdysponowanie pieniędzy, emocje na murawie, a także impuls dla innych polskich drużyn, którzy pucharową przygodę nie skończą już w lipcu. Warto też pamiętać, że UEFA ma wkrótce zmienić zasady przydziału miejsc.Od sezonu 2018/19 wzorem superlig z innych dyscyplin, cztery najsilniejsze ligi kontynentu (hiszpańska, angielska, niemiecka, włoska) będą miały zagwarantowane w fazie grupowej po 4 miejsca bez konieczności brania udziału w eliminacjach! Podział eliminacyjny na ścieżkę mistrzowską i niemistrzowską zapewne zostanie zlikwidowany co dla mistrzów ze słabszych lig (w tym nasza LOTTO Ekstraklasa) będzie o wiele trudniejsza.
Cieszmy się więc tym co obecnie mamy.
PS.
Zwrot w tytule "Mistrz...UFF" zapożyczyłem z twitta Łukasza Grabowskiego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz