Koniec kariery dla większości zawodników profesjonalnie grających w futbol oznacza nie tylko koniec pewnego etapu, ale i początek zmierzenia się z ... normalnym życiem. Koniec zainteresowania mediów, zdecydowanie mniejsze pieniądze, proza życia codziennego, problemy, praca, rodzina. Nie każdy sobie z tym potrafi sobie poradzić. Te zjawisko najtrafniej opisuje w swojej ostatniej książce Krzysztof Stanowski "Stan futbolu", który od lat porusza się w środowisku piłkarskim. Na naszej futbolowej prowincji ten problem również istnieje, choć zapewne nie mamy do czynienia z sumami, które przedstawione zostały w książce.
Dramat ludzki występuje pod każdą szerokością i długością geograficzną.
O Jacku Sobczaku, wychowanku wałbrzyskiego Górnika, piłkarska Polska przypomniała sobie trzy miesiące temu. Canal plus wyemitował znakomity dokument z cyklu"O krok od pucharu" związany z przygodą stołecznej Legii w nieistniejącym już Pucharze Zdobywców Pucharów w sezonie 1990/91. Jednym z bohaterów był właśnie popularny Sopel. Młodsze pokolenie kojarzące w miarę nazwiska Kowalczyka, Szczęsnego czy Pisza, pewnie dopiero poznało nazwisko wałbrzyskiego pomocnika. Starsi mogli sobie przypomnieć, że z Wałbrzycha pochodził jeden z bohaterów ostatniego sukcesu polskiej drużyny w europejskich pucharach. Sam Jacek przed kamerami gorzko podsumował swoje życie mówiąc o pracy w ochronie w Starej Kopalni, chęci pracy z dziećmi oraz znieczulicy jaka spotkała go ze strony macierzystego klubu.
Paradoksalnie, w dniu, gdy radni miejscy mieli decydować o ewentualnym ratunku największego klubu miasta, Bartłomiej Nowak w gazecie 30 minut przybliżył dramatyczną obecnie sytuację Sobczaka. Sam tytuł "Kiedyś Legia, dziś noclegownia" jest na tyle wymowny, że nie potrzebuje rozszerzenia.
Czy znajdą się ludzie dobrej woli, którzy wyciągną pomocną dłoń byłemu piłkarzowi Górnika Wałbrzych?
I nastała cisza ..... Jak trzeba pomóc klubowi czy piłkarzowi, to kibiców Górnika NIE MA ! Tylko łapska wyciągają do miasta i drą dzioby, jak te mewy z "Gdzie jest Nemo" .... DAJ, DAJ, DAJ-DAJ, DAJ !!! Wstyd !
OdpowiedzUsuń